Jemeński prezydent Ali Abdullah Saleh odmówił podpisania porozumienia, które miało w założeniu przekazać władze w ręce rządu tymczasowego, zawierającego przedstawicieli opozycji. Sekretarz generalny Rady Współpracy Państw Zatoki (RWPZ), który miał mediować podpisanie dokumentu, wyjechał dziś z Sany (stolica Jemenu) z pustymi rękami .Jak informował Tareq al-Shami sekretarz RWPZ Abdullatif al-Zayani „wyjechał bez podpisu prezydenta Saleha”. Zgodnie z zawartym wcześniej porozumieniem Saleh podpisując dokument miał się zgodzić na przekazanie władzy w ciągu 30 dni.
Saleh zapowiedział dziś, że nie podpisze dokumentu dopóty, dopóki liderzy opozycji będą obecni przy składaniu podpisu. W powakacyjnym telewizyjnym wystąpieniu ostrzegł opozycję by nie naciskała na warunek obecności, gdyż doprowadzić to może do wojny domowej.
Jak mówił Saleh: „Jeśli oni (opozycja) się uprze, władza przeciwstawi się im wszystkimi możliwymi środkami (…) Jeśli się nie ugną oznaczać to będzie, że chcą domowej wojny. Jeśli jej chcą, będą ją mieli, niech odpowiedzialność za przelaną krew spadnie na tych, którzy trwają w swej głupocie.”
Jednocześnie rządowa telewizja wyemitowała relację z pałacu prezydenta, gdzie liderzy partii rządzącej podpisali porozumienie w obecności Saleha i ambasadora USA. Sam prezydent Saleh dokumentu nie podpisał. Jak komentuje Hakim al-Masmari z jemeńskiej „The Jemen Post”, zachowanie Saleha to próba wyjścia z konfliktu z twarzą. Jednocześnie, osobne stanowisko zajęli liderzy opozycji, którzy bynajmniej nie naciskają na obecność przy podpisaniu porozumienia. Wręcz przeciwnie, opozycjoniści podpisali dokument już wczoraj i spodziewali się dzisiejszego podpisu Saleta. Jak komentują przedstawiciele opozycji, aktywiści nie mają interesu w tym, by uczestniczyć w procedurze podpisania. Obecność taka mogłaby być przez wielu odczytana jako przejaw słabości wobec Saleha. Mimo, że opozycja dokument podpisała, nie zamierza swoim uczestnictwem legitymizować Saleha jako godnego partnera. Wspólne uczestnictwo byłoby źle odebrane przez uczestników jemeńskiej rewolucji, którzy zapewne postrzegaliby taką formułę jako zdradę ideii jemeńskiej wiosny ludów. Dla tysięcy demonstrujących na ulicach Jemeńczyków Saleh jest przede wszystkim zbrodniarzem odpowiedzialnym za śmierć setek ludzi, nie negocjacyjnym partnerem.
Wypowiedzi Saleha pod adresem opozycji są unikiem i próbą szukania winnych niepowodzenia procesu transformacyjnego.
Saleh uchylił się od podpisania porozumienia już dwukrotnie.
Europejscy, amerykańscy i arabscy negocjatorzy, którzy byli dziś obecni przy nieudanej procedurze zostali na długie godziny uwięzieni w budynku ambasady USA (gdzie miało dojść do złożenia podpisu Saleha), gdyż nie mogli wydostać się z otoczonego przez tysiące demonstrujących budynku. Ostatecznie dyplomaci wylecieli Jemeńskim helikopterem.
Trwające trzeci miesiąc protesty są kolejną arabską rewolucją, która spotyka sie z represją ze strony reżimu.
Setki osób zostało zabitych i rannych. Demonstrujący domagają się ustąpienia władającego od 32 lat Jemenem Saleha.
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.