Tunezyjski premier tymczasowy, Bedżi Sebsi poddał pod wątpliwość zasadność zaplanowanych na lipiec b.r. wyborów do parlamentu, który ma być odpowiedzialny za projekt nowej konstytucji.
We wczorajszym (08.05.2011) wywiadzie udzielonym rządowej telewizji Sebsi zasugerował, że głosowanie może odbyć się później niż 24 lipca (tzn. w zaplanowanym przez rząd tymczasowy terminie).
Rewelacje rządu są odpowiedzią na pogarszająca się sytuację bezpieczeństwa. Wystąpienie Sebsiego zostało wyemitowane po jak policja stłumiła trwające cztery dni demonstracje – największe niepokoje od czasu „jaśminowej rewolucji” ze stycznia tego roku, która obaliła dyktaturę prezydenta Ben Alego.
Trwające cztery dni demonstracje wybuchły głównie w gęsto zaludnionych, najbiedniejszych dzielnicach stolicy kraju (Tunis). Policja aplikowała godzinę policyjną, użyto gazu łzawiącego, świadkowie donoszą o strzałach z broni palnej. Protestujący użyli butelek z benzyną i kamieni oraz wezwali premiera Sebsiego do ustąpienia i przeprowadzenia natychmiastowych wyborów.
Decyzja o odłożeniu wyborów może się jednak spotkać z poparciem dużej części społeczeństwa. Wielu Tunezyjczyków obawia się bowiem wyborczej inicjatywy zdelegalizowanego w czasie dyktatury Alego ruchu fundamentalistów, którzy jako siłą dobrze zorganizowana mogliby odnieść wyborczy sukces.
Sytuację zaogniły komentarze byłego ministra spraw wewnętrznych, który w ostatnich dniach analizował, że w wypadku zwycięstwa wyborczego fundamentalistów rząd tymczasowy będzie zmuszony wprowadzić stan wyjątkowy.
Władze tymczasowe skomentowały rewelacje jako „nieodpowiedzialne i szkodliwe” zapowiadając, że uszanowany zostanie każdy wynik wolnych wyborów. Jak jednak zapowiedział wczoraj premier sam termin wyborów może ulec zmianie.
Źródło: al-Jazeera
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.