Dzisiejsza rezolucja Zgromadzenia Ogólnego ONZ, potępiająca syryjski reżim nie wnosi zasadniczej jakości w proces zażegnania konfliktu. Pozbawiona narzędzi prawnej sankcji debata ONZ była jedynie powtórzeniem znanego procesu politycznej dyplomacji, która nie była dotychczas w stanie wypracować mechanizmu nacisku na władzę Assada. Dzisiejsza decyzja ONZ była jednak strategicznym elementem gry politycznej w której społeczność międzynarodowa próbuje przygotować się na wypadek odejścia dyktatury. Głównymi aktorami są Rosja i Liga Państw Arabskich, którzy biorą udział w nieoficjalnym dyplomatycznym wyścigu o wpływy w kraju.
Treść rezolucji potępia Syrię za powszechną i systematyczną praktykę łamania praw człowieka i gwałcenie podstawowych wolności obywatelskich oraz wzywa syryjski reżim do natychmiastowego zaprzestania aktów przemocy wobec ludności cywilnej. Rezolucja potępia udokumentowane przypadki pogwałceń praw człowieka takie jak: akty masowej przemocy, arbitralne zatrzymania i aresztowania, egzekucje, porwania, prześladowanie i tortury, akty przemocy skierowane w pracowników służb medycznych, gwałty i nieludzkie traktowanie.
Za rezolucją głosowało 137 państw członkowskich, przeciwko opowiedziało się 17, w tym Rosja i Chiny, które konsekwentnie po raz kolejny wystąpiły przeciw sankcją skierowanym w syryjski reżim.
Treść rezolucji została przygotowana przez skupione w ramach Ligii Państw Arabskich (LPA) państwa członkowskie ONZ. Dzisiejsza rezolucja jest kolejnym w tym tygodniu krokiem Narodów Zjednoczonych potępiającym przemoc reżimu Assada. 13 lutego Wysoka Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka Navy Pillay przedstawiła wyniki prac Komisji Śledczej Rady Praw Człowieka ONZ ds. Syrii, w którym oskarżyła reżim o zbrodnie przeciwko ludzkości dokonane w Hims:
Począwszy od 3 lutego rząd syryjski ostrzeliwuje Hims za pomocą czołgów, rakiet, artylerii i pocisków moździerzowych. (…) Jak podają wiarygodnie udokumentowane doniesienia, syryjska armia dopuściła się masowego ostrzału gęsto zaludnionych cywilnych obszarów miasta.
Raport Pillay zwrócił ponadto uwagę na tragiczną sytuację służb medycznych w oblężonych, odizolowanych ośrodkach miejskich.
Większość szpitali w Hims, Ilbid, Hamie i Darze zostało zamkniętych bądź przekształconych w miejsca tymczasowego aresztu. Powszechną praktyką są tortury rannych i medycznego personelu. Reizm aresztuje za posiadanie materiałów medycznych i opatrunkowych. Ze względu na represje leczenie odbywa się w chaotycznie organizowanych prowizorycznych podziemnych szpitalach polowych, instalowanych w prywatnych domach i piwnicach.(…) Medykom brakuje środków opatrunkowych i lekarstw, zastosowanie podstawowych wymogów sterylizacji czy znieczulenia jest niemożliwe. Efektem jest duża śmiertelność zabiegów. (…) Ambulanse służb medycznych są ostrzeliwane, odnotowano liczne przypadki aresztowań i tortur ratowników i lekarzy udzielających pomocy. Służby bezpieczeństwa konfiskują podstawowe środki opatrunkowe. (…) W miastach brakuje żywności, oblężona ludność jest pozbawiona prądu, wody i lekarstw. Sytuacja jest tragiczna i pogarsza się z godziny na godzinę.
Jak relacjonowała Pillay udokumentowane przypadki łamania praw człowieka są wystarczającą podstawą do tego by skierować sprawę Syrii do prokuratury Międzynarodowego Trybunał Karnego (MTK), który mógłby wydać wyrok skazujący odpowiedzialnych za przestępstwa reżimowych decydentów.
Stanowisko Pillay poparł dziś rano Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon, który oświadczył:
To co widzimy to ataki na szpitale, egzekucje i tortury na cywilach i dzieciach, masowy ostrzał cywilów. Jesteśmy prawie pewni, że mamy dostateczne dowody by określić działania reżimu jako zbrodnie na zbrodnie przeciw ludzkości.
Stanowisko Ki-moon-a czy raport Pillay nie są jednak wystarczającą podstawą prawną do wyciagnięcia karnych konsekwencji. Ewentualne sankcje wobec osób, które dopuściły się zbrodni muszą być osądzone decyzją MTK. Ta zaś musi być legitymizowana decyzją Rady Bezpieczeństwa ONZ. Biorąc pod uwagę dotychczasowe stanowisko rady względem problemu syryjskiego, nie należy się spodziewać przełomu. Za sprawą weta Rosji i Chin rada dwukrotnie odrzuciła wniosek nakładający sankcję, tym samym więc ewentualny wniosek Wysokiej Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka będzie miał jedynie wymiar polityczny, nie prawny.
Podobnie należy odczytywać konsekwencje dzisiejszego głosowania na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Rezolucje zgromadzenia w przeciwieństwie do rezolucji Rady Bezpieczeństwa nie mają charakteru wiążącego, są jedynie manifestacją natury politycznej.
Przyjęta przez zgromadzenie rezolucja popiera plan transformacji opracowany przez LPA, który postuluje ustąpienie Assada, przekazanie władzy w ręce gabinetu jedności narodowej oraz przeprowadzenie wolnych wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Sama treść planu wypracowanego przez arabską dyplomację jest jednak daleka od praktycznej implementacji. Poza wytycznym brakuje bowiem narzędzi prawnego nacisku na syryjski reżim.
Tym samym wiec, rezultat dzisiejszej rezolucji należy przede wszystkim odczytywać w kategoriach nacisku politycznego. Twórcy rezolucji jak i jej zwolennicy mają bowiem nadzieję, że izolacja na arenie dyplomacji Zgromadzenia Ogólnego skłoni Assada do ustępstw.
Jak komentowała dziś ambasador USA przy ONZ, Rice:
Prezydent Assad jest na przegranej pozycji. Idea transformacji politycznej Syrii zyskała wystarczające poparcie społeczności międzynarodowej. Nadszedł czas na zmianę.
W podobnym tonie wypowiadał się ambasador saudyjski Abdullah Mouallimi.
Dzisiejsze głosowanie to zwycięstwo Syryjczyków (…) To jasny i czytelny sygnał, że głos syryjskiej rewolucji jest słyszany, stanowisko Zgromadzenia Ogólnego potwierdza, że wcześniejsza porażka przyjęcia sankcji przez Radę Bezpieczeństwa nie odzwierciedla dążeń międzynarodowej społeczności.
Stanowisko Damaszku jasno wyraził syryjski ambasador Baszar Dża’afari:
Rezolucja jest sygnałem dla ekstremistów, których przemoc i rozmyślnie powodowany chaos zyskał poparcie i akceptację. Dża’afari nazwał ponadto autorów rezolucji skorumpowanym politycznie i moralnie arabskim koniem trojańskim
Plan pokojowy LPA nie jest jednak zaprojektowany jedynie jako element nacisku na Syrię. Dyplomaci arabscy zdają sobie sprawę, że reżim Assada nie odda władzy i będzie zapewne starał się unikać koncesji zyskując czas na tłumienie oporu. Dzisiejsze głosowanie jest zatem nie tyle pogróżką w stronę Assada, co raczej budowaniem mocnej karty przetargowej w stosunku do Rosji. Zarówno LPA jak i Rosja wiedzą, że sam Assad nie ma nic do stracenia i nie podda się naciskom międzynarodowym. Z drugiej jednak strony obaj partnerzy wiedzą, że kryzys syryjski jest szansą na przeorganizowanie geopolitycznego układu sił.
Szansą na rozwiązanie konfliktu jest zatem znalezienie wspólnego mianownika regionalnych interesów. Teoretycznie obie strony zgadzają się co do potrzeby transformacji, praktycznie jednak interesy Rosji i LPA są sprzeczne.
Z punktu widzenia Rosji transformacja powinna odbywać się w sposób „zbalansowany”. Jak komentował ambasador rosyjski przy ONZ Witalij Szurkin:
Rosja głosowała przeciwko rezolucji gdyż uważa, że jej treść jest jednostronna (…) Rezolucja nie potępia przemocy rewolucyjnych zbrojnych grup syryjskich, a obarcza winą jedynie rząd w Damaszku. (…) Kluczem do rozwiązania problemu jest wewnętrzny syryjski dialog oparty o szeroki konsensus i polityczny proces kształtowany przez samych Syryjczyków.
Dzisiejsze stanowisko Szurkina jest powtórzeniem wcześniejszych deklaracji szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa, który wielokrotnie potępiał społeczność międzynarodową za nieuzasadnioną ingerencję w wewnętrzne sprawy Syrii. Moskwa, mimo że podkreśla konieczność zakończenia działań zbrojnych, motywuje swoje stanowisko potrzebą suwerenności reżimu syryjskiego. W praktyce potrzebą suwerenności decyzji podejmowanych przez Assada i jego partyjne basistowskie reżimowe otoczenie.
Stanowisko Rosji sprowadza się zatem do polityki kształtowanej według zasady – tak dla negocjacji, nie dla debasyfikacji. Usunięcie wpływów Assada i jego partii oznaczałoby bowiem utratę ważnego strategicznie, ostatniego w regionie bliskowschodniego rosyjskiego sojusznika.
Cel zatokowych państw arabskich jest zasadniczo inny. Pozbycie się władzy klanu Assadów doprowadziłoby bowiem do osłabienia regionalnych wpływów wrogiego państwom zatokowym, a jednocześnie wspierającego Assada Iranu.
Obaj gracze są zaangażowani w dyplomację, która ma pomóc w przeforsowaniu własnej wizji konfliktu. Elementem owej dyplomacji jest dzisiejsza rezolucja. Ze względu na niemożność rozwiązania konfliktu na forum Rady Bezpieczeństwa zwolennicy obalenia reżimu Assada wykorzystali płaszczyznę Zgromadzenia Ogólnego, które, mimo że nie posiada mocy sankcji prawnych, jest ważnym elementem gry politycznej. Strategia przeciwników Assada opiera się na wielokierunkowej polityce obejmującej: polityczny nacisk i izolację na forum ONZ, konsekwentną politykę relacji dwustronnych zrywających stosunki z reżimem syryjskim, moralnym wsparciu dla protestujących Syryjczyków oraz bezpośrednim choć nieoficjalnym wsparciu dla mierzących w reżim syryjskich, rewolucyjnych działań zbrojnych.
W założeniu taktyka ma przekonać Rosję do bezpośredniego zaangażowania, które mogłoby wypracować plan usunięcia Assada. Jak kalkulują przeciwny syryjskiego reżimu pogłębiająca się destabilizacja, ryzyko domowej wojny oraz zataczająca coraz szersze kręgi społeczna delegitymizacja władzy skłoni Rosję do uruchomienia dyplomacji, która może pomóc odsunąć reżim. Teoretycznie są to zabiegi, które mogą przynieść oczekiwany rezultat. Moskwa zdaje sobie sprawę, że pogłębiający się kryzys prędzej czy później może podkopać pozycję Assada na tyle znacząco, że utracona zostanie dotychczas wypracowana rosyjska pozycja regionalna. Jeśli Assad zostałby obalony w wyniku wojny domowej czy konsekwentnego nacisku samych Syryjczyków, rola Moskwy w regionie uległaby degradacji. Dyplomacja rosyjska wie, że utrzymanie wpływów w Syrii nie jest możliwe bez poparcia Syryjczyków. Tym samym więc ewentualne odsunięcia Assada od władzy mogłoby być krokiem prewencyjnym, który pomógłby utrzymać rosyjską pozycję, a jednocześnie zyskać poparcie syryjskiej ulicy.
Póki co jednak, Moskwa jest zaangażowana we własny plan zażegnania kryzysu, który próbuje utrzymać zdyskredytowaną władzę. Z punktu widzenia Moskwy najlepszym rozwiązaniem byłoby potrzymanie władzy basistowskiej przy jednoczesnym stłumieniu rewolucyjnych wystąpień. Rezultatem owej strategii mogłaby być stopniowa transformacja, która zapewniłaby rządzącej partii uprzywilejowaną pozycję. Stłumienie rewolty wzmocniłoby bowiem Assada na tyle, że nie musiałby się obawiać rodzimej politycznej konkurencji. Alternatywa przyśpieszania procesu usunięcia Assada jest z punktu widzenia Moskwy zbyt ryzykowna. Chaos towarzyszący transformacji mógłby bowiem doprowadzić do destabilizacji, a w konsekwencji do wyrugowania rosyjskich wpływów. W efekcie Moskwa mogłaby utracić ważnego klienta rosyjskiej zbrojeniówki. Zgodnie z szacunkami, rosyjskie kontakty zbrojeniowe w Syrii są warte ponad 1.5 miliarda USD, co stanowi około 10% rosyjskiego eksportu broni w ogóle.
Wyrazem taktyki Rosji jest wieloaspektowa polityka wsparcia dla syryjskiego reżimu. Elementami owej strategii są: wsparcie militarne – ostatni transport rosyjskiego uzbrojenia miał miejsce w połowie stycznia; bezpośrednia obecność rosyjskich doradców politycznych i wojskowych, których prawdopodobnym zadaniem jest pomoc w transformacji syryjskiego reżimu oraz konsekwentny bojkot anty-syryjskich inicjatyw na polu dyplomacji Narodów Zjednoczonych.
Jak spekulują analitycy praktycznym wymiarem rosyjskiego wsparcia politycznego jest dodatkowo bezpośrednie choć nieoficjalne zaangażowanie w stworzenie strategii wewnętrznego syryjskiego konsensusu, który mógłby pomóc Assadowi przetrwać najtrudniejsze chwile społecznej delegitymizacji. Wyrazem owego wsparcia może być ogłoszona 15 lutego decyzja prezydenta Assada zapowiadająca ogólnonarodowe referendum konstytucyjne. Kształt poprawek został przygotowany przez nominowaną przez Assada komisję konstytucyjną. Jak spekulują analitycy swój udział w proponowanych zmianach mieli doradcy rosyjscy.
Zgodnie z zapewnieniami Assada zaplanowane na 26 lutego referendum ma poddać między innymi pod głosowanie propozycję wprowadzenia multi-partyjenego systemu wyborczego, który w perspektywie pozwoliłby opozycji na udział w wyborach. Proponowane zmiany wycofują bowiem konstytucyjny zapis Artykułu 8, który określa partie Baas jako „lidera państwa i społeczeństwa”. Jak przekonywały rządowe źródła syryjskie pozwoli to na nieskrępowaną, pluralistyczną konkurencję wyborczą. Inne poprawki dotyczą ograniczenia kompetencji urzędu prezydenta. Zgodnie z propozycją komisji podstawą do elekcji prezydenta ma być nominacja parlamentu, propozycja rezygnuje zatem z ekskluzywnej roli partii Baas w wyborze głowy państwa. Dodatkowo reelekcja prezydenta będzie możliwa jedynie jeden raz z rzędu, tym samym więc poprawka odrzuca aktualnie obowiązujący zapis, zgodnie z którym prezydent może kandydować o reelekcję nieograniczoną ilość razy.
Posunięcie Assada jest jednak powszechnie odbierane jako „zasłona dymna” konfliktu. Wątpliwości nie ma opozycja syryjska, która wczoraj wezwała do bojkotu referendum. Opozycja nie chce dyplomacji, chce ustąpienia reżimu. W oczach dysydentów Assad całkowicie utracił legitymizację, tym samym zatem, żadna proponowana przez niego forma nie może być brana pod uwagę.
Z prawnego punktu widzenia propozycja Assada jest dyskusyjna. Główną ułomnością, którą podkreślają syryjscy prawnicy jest sam udział Assada w proponowanych poprawkach. Zgodnie z ową optyką propozycje zmiany konstytucji winny być dokonane na mocy decyzji komisji wybranej przez reprezentującą całe społeczeństwo konstytuanty, nie drogą ustaleń podległego Assadowi powołanego ad hoc fasadowego organu. Poprawki wybranego przez Assada komitetu utrzymują ponadto kluczowe przywileje prezydenta takie jak: nieograniczone konsultacją prawo do powołania i odwołania premiera oraz sprawowaną na mocy Artykułu 111 władzę legislacyjną sprawowaną „w okresie pomiędzy sesjami parlamentu”.
Jak twierdzi opozycja i środowisko niezależnych syryjskich prawników gesty Assada nie będą miały wpływu na postępującą degradację pozycji prezydenta.
To jak potoczą się losy syryjskiego konfliktu zależy od samych Syryjczyków. Jeśli siła pokojowych protestów jak i działań militarnych opozycji przetrwa, pozycja Assada ulegnie znaczącemu osłabieniu. W efekcie zaś, rolę będzie mogła odegrać Rosja, która może się skłonić ku proponowanemu przez LPA procesowi transformacji celem utrzymania swoich topniejących regionalnych wpływów. Jeśli zaś rewolucja upadnie zgnieciona brutalnością władzy, szansę na uczciwą transparentną transformację będą zerowe.
Zgodnie z szacunkami ONZ syryjskie wojsko zabiło dotychczas ponad 5400 osób, 25 000 osób uciekło do sąsiadujących krajów, 70 000 ludzi zostało pozbawionych dachu nad głową.
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.