Cyberprzestrzeń a niepokoje społeczne na Bliskim Wschodzie i w Północnej Afryce

Przestrzeń cyfrowa, kreowana przez coraz bardziej skomplikowane technologie nie jest już bytem równoległym i oddzielonym od przestrzeni materialnej, lecz pełnoprawnym elementem rzeczywistości w ogóle. Możliwości jakie daje cyberprzestrzeń kreują społeczne i obywatelskie postawy, a czasem są źródłem społecznych wydarzeń, włączając w to rewolucje. Rewolucja, której idee są propagowane w głównej mierze w cyberprzestrzeni została nazwana cyber-rewolucją. Niniejsza praca stawia pytanie czy rewolucje, jakie wydarzyły się w 2011 roku w krajach Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki można nazwać rewolucjami cyfrowymi.

Od pierwszych dni rewolucji na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej 2011 roku internet był nie tylko platformą przekazywania informacji, ale miejscem spotkań i debat aktywistów czy tablicą ogłoszeniową organizatorów.

Szczególną rolę odegrały tutaj portale o treści generowanej przez czytelnika (user-generated content – UGC). Facebook, Twetter, Youtube oraz blogi aktywistów i uczestników demonstracji stały się kołem zamachowym rewolucji i  jednocześnie lustrem tego, co działo się na ulicy.

Czy można jednak pokusić się o nazwanie rewolucji arabskich 2011 roku mianem cyber-rewolucji, pojęciem oznaczającym przeniesienie przestrzeni aktywizacji niepokojów społecznych do cyberprzestrzeni? Aby odpowiedzieć na to pytanie należy zastanowić się bliżej pytaniu kim jest użytkownik urządzeń cyfrowych oraz rozwojowi wydarzeń w konkretnych – zróżnicowanych przecież – przypadkach rewolucji w krajach arabskich.

Cyfrowy Tubylec

Ukłuty przez Marca Prensky-ego termin „cyfrowy tubylec” (digital native), odnosi się do pokolenia ludzi urodzonych mniej więcej po roku 80. Cyfrowi tubylcy są ludźmi młodymi, a co za tym idzie pełnymi energii i oczekiwań. Ale, jak mówi Prensky, mają przede wszystkim do dyspozycji zupełnie nowe, wielowarstwowe i szybkie narzędzia komunikacji. Osoby urodzone po roku 80 to ludzie jedynie znikomo pamiętają erę przedcyfrową. Używają cyfrowych środków komunikacji w sposób naturalny i oczywisty. Język cyfryzacji, informatyzacji, internetu jest dla nich językiem ojczystym.[1]  Cyfrowy język jest językiem ponadnarodowym, wypowiada się w nim generacja cyfrowych tubylców z całego świata, używając ujednoliconej nomenklatury. Prowadzi życie społeczne i rozrywkowe w cyberprzestrzeni. Co więcej, w cyberprzestrzeni protestuje.

Do tubylców dołączają, choć już mniej śmiało, cyfrowi imigranci (digital immigrants), czyli ci urodzeni przed 1980 rokiem, fascynaci bądź po prostu użytkownicy technologii cyfrowych, którzy jednak nie zaznajomią się z cyfrowym językiem w sposób tak płynny jak młodsze pokolenie. Najważniejszą cechą cyfrowych imigrantów jest fakt, że język cyfrowy nigdy nie będzie ich ojczystym językiem i bez względu na zaawansowanie zawsze będą używać tego języka z akcentem.[2]  Wrodzoną dla nich rzeczywistością jest rzeczywistość analogowa.

Termin cyfrowy tubylec z czasem nabrał znaczenia obywatelskości. Cyfrowy tubylec dziś to obywatel i aktywista, a czasem nawet rewolucjonista. (Innym terminem wyrażającym podobną treść jest słowo netizen.)

Dobrze ujmuje to w swoim eksperymentalnej publikacji „Mirror Exercises” Leandra Cole Flor: Dzień cyfrowego tubylca nie jest złożony jedynie z naciskania na przyciski klawiatury. Mają oni inne rzeczy do zrobienia, mają cel (…) Używają urządzeń elektronicznych, aby wspierać swoje działania i kampanie, na przykład przedstawianie stanowiska grup marginalizowanych czy umieszczanie stosownych informacji, ułatwiających dostęp do nauki on- czy offline. (…) Podważają autorytet rządu i aktywizują obywateli; poznają bolączki swoich społeczności i podejmują działania – może to być mem[3] na Facebooku, hashtag na Twisterze,[4] czy prześmiewczy wpis na własnej stronie.[5]

Cyfrowy tubylec nie jest zatem jedynie konsumentem mediów, jak to było w okresie mediów analogowych, lecz współtwórcą treści, prześmiewcą i buntownikiem. W swojej znanej publikacji Cyfrowy tubylec jako samo-aktywizujący się obywatel, Bannett opisuje miejsce tubylca w przestrzeni społecznej, związanej z konkretnym krajem. Autor rysuje rozróżnienie między pochodzącym z poprzedniej epoki „obywatelem wypełniającym obowiązki” (Dutiful Citizen), a zupełnie nową jakością „samo-aktywizującego się obywatela” (Self-Actualizing Citizen).[6]

Jak wnioskuje autor obywatel poprzedniego, analogowego okresu to osoba czująca obowiązek uczestnictwa w centralnie animowanych aktywnościach; głosowanie jest dla niej bazową cechą demokracji; masowe media informują ją o wydarzeniach związanych ze społeczeństwem i organami władzy; wyraża swoje myśli poprzez uczestnictwo w organizacjach pozarządowych lub partiach politycznych.[7]

Samo-aktywizyjący się obywatel natomiast to osoba z ograniczonym poczuciem odpowiedzialności wobec władzy; minimalizująca rolę udziału w głosowaniu powszechnym w demokratycznym społeczeństwie; nieufna wobec masowych mediów. Preferuje natomiast bardziej zindywidualizowane aktywności czy środki komunikacji i pozyskiwania wiedzy; docenia wartość nieoficjalnych, nie kontrolowanych odgórnie form zrzeszania się i wyrażania opinii czy społeczny i międzynarodowy aktywizm.[8]

Cyfrowe środki komunikacji od początku zostały zaprzęgnięte w służbie aktywności społecznej i obywatelskiej. Ciekawym i symptomatycznym przykładem jest tutaj anty globalistyczny protest zorganizowany podczas szczytu Światowej Organizacji Handlu w Seatle w 1999 roku przez organizacje skupione wokół problemu pożytku społecznego (Civic Society Organization).[9] Przy użyciu technologii informacyjnych i komunikacyjnych (Information and Communication Technologies – ITC) zmobilizowani zostali młodzi ludzie nie tylko ze Seattle, ale z całego świata.

Podstawowymi cechami zorganizowanego w Seattle protestu był jego globalny charakter oraz centralne zarządzanie. Informacje przekazywane były głównie za pomocą wysyłanej pocztą elektroniczną masowej korespondencji, prasy internetowej czy na stronach organizacji pozarządowych.[10] Musiały zatem istnieć jednostki centralne, które zajmowałyby się gromadzeniem informacji czy tworzeniem list mailingowych. W 1999 roku nie istniała, lub była w powijakach,  łączność WiFi,  telefony komórkowe używane były jedynie do połączeń głosowych, nie do dzielenia się lub poszukiwania informacji.[11]  Internet funkcjonował wówczas jako siatka komputerów podłączonych w tym samym momencie do sieci, z niewielką ilością mobilnej pamięci czy darmowych serwerów, na których przeciętny użytkownik mógł umieszczać i przechowywać informacje. Użytkownicy sieci mieli zatem ograniczone możliwości samodzielnego umieszczania treści w przestrzeni cyfrowej. Mogli natomiast w szybki i nie ograniczony przestrzennie sposób docierać do wiadomości przekazywany przez organizacje centralne.

Internet istniał wówczas jako odosobniona przestrzeń, w której uczestniczyło się w sposób bierny i jednopłaszczyznowy – internet nie dawał narzędzi współtworzenia treści czy łączenia funkcjonalności różnych cyfrowych urządzeń. Wraz z nadejściem XXI wieku jednak sposób rozwój świadomości społecznej użytkownika zyskał nowe narzędzia.

Dekada XXI wieku

W ciągu dekady, technologie cyfrowe zmieniły się ze zdecentralizowanej sieci komputerów podłączonych do internetu i równoległej-choć-oddzielnej sieci urządzeń komunikacyjnych GSM w systemy skomplikowanych powiązań, które łączą oba typy sieci.[12]

W dobie iPodów, iPadów, mobilnego internetu, powszechnego WiFi czy GPS każdy jest „podłączony” do cyberprzestrzeni, a podłączenie jest wielowymiarowe

Rozwój technologii umożliwił również upowszechnienie się prywatnych darmowych serwerów oraz darmowych aplikacji, które umożliwiają tworzenie nawet bardzo skomplikowanych stron internetowych. Dziś już tylko od fantazji twórcy zależy ile i jaką treść upowszechni w internecie. Dzięki dzisiejszej technologii cyfrowy tubylec może być twórcą i podmiotem wirtualnej przestrzeni w pełnym rozumieniu tego słowa.

Kolejnym niezwykle ważnym elementem, jaki wpłynął na charakter uczestnictwa w cyberprzestrzeni było powstanie stron o treści generowanej przez użytkownika, w tym w szczególności stron społecznościowych oraz mikroblogów,  które udostępniają użytkownikowi możliwość dyskusji online, łatwego tworzenia grup zainteresowań, promocji idei oraz docierania do większej ilości odbiorców z platformy swojego profilu. Szczególną rolę odgrywają tu trzy strony: Facebook, Twitter i YouTube.[13]  Autorem jest tu każdy użytkownik.[14]

Udostępnienie nowych technologii i systemów uczestnictwa w cyberprzestrzeni spowodowało przewartościowanie idei cyfrowego tubylca, a w szczególności jego obywatelskiej postawy.

Nastąpiło przejście od cyfrowego-tubylca-aktywisty, zainteresowanego globalnymi problemami, do tego, który wykorzystuje narzędzia cyberprzestrzeni przede wszystkim w aktywności lokalnej. Dzieje się tak ponieważ dzisiejszy cyfrowy tubylec jest zawieszony między światem on- i offline. Przestrzeń cyfrowa jest dla niego tak samo realna jak przestrzeń materialna. Akcje, które podejmuje moją mieszany, dwutorowy charakter.[15] Internet przestał być wyabstrahowaną, globalną ideą a stał się częścią współtworzonej rzeczywistości.

Działanie cyfrowego tubylca zainspirowane otaczającą go rzeczywistością poza-cyfrową są przekładane na język cyfrowy i na dwóch przeplatających się płaszczyznach tworzą realność.

Miało to swoje wymierne odzwierciedlenie w rewolucjach 2009 roku w Iranie i Mołdawii. Zrywy społeczne zostały nazwane cyber-rewolucjami. Irański zryw 2009 roku, nazywany także rewolucją twitterową,[16] szeroko wykorzystywał narzędzia internetowe w celu organizowania demonstracji i informowania mieszkańców o wydarzeniach na ulicach kraju. Szczególną rolę odegrał tu Twitter, na którym stworzono hashtag: #iranelection.[17]

W Mołdawii po ogłoszeniu wyników wyborów, w których partia komunistyczna miała objąć ponad połowę miejsc w parlamencie, młodzi, pragnący zmian ludzie wyszli na ulicę. Demonstracje zwoływane były przy użyciu takich narzędzi jak Twitter, Facebook czy Livejournal.[18]

W obu przypadkach działalność internetowa zdawała się odkrywać najważniejszą role w procesie aktywizacji społeczeństwa. Technologie cyfrowe ze względu na swój zasięg stały się tu nie tylko narzędziem wykorzystanym przy okazji wybuchu społecznych niepokojów, ale przyczyną i metodą prowadzenia rewolucji.

Bliski Wschód i Północna Afryka 2011 roku

Cyfrowe narzędzia odegrały również kluczową rolę w rewolucjach jakie zalały świat arabski w 2011 roku. Tutaj również platformą, która odzwierciedlała społeczne emocje, wzywała do demonstracji i komentowała wydarzenia na ulicy był internet.

Czy należy zatem wydarzenia w rejonie nazwać cyber-rewolucją? Otóż wiele głosów twierdzi, że nie.

Wielu uważa, że rola komunikacji w sieci na stronach społecznościowych i typu „treści generowanej przez użytkownika” nie powinna być przeceniana, że nie była przyczyną protestów i powstań w wielu krajach Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki. Przyczyną jest kombinacją wielu dekad represji, politycznej i ekonomicznej marginalizacji, długoterminowego strukturalnego upadku efektywności i legitymacji  niektórych instytucji państwowych, oraz dążenia obywateli do politycznej reprezentacji i rozpoznania ich praw.[19] Innymi słowy to człowiek jest motorem napędowym, nie instrumenty jakich używa. Istnieją jednak inne czynniki odróżniające rewolucje w Mołdawii czy Iranie od wolnościowego zrywu na Bliskim Wschodzie i Północnej Afryce.

W przypadku rewolucji 2011 roku technologie cyfrowe odegrały znaczącą rolę, umożliwiając komunikację, rozpowszechnienie idei rewolucyjnych w społeczeństwie oraz edukowały cały świat o przebiegu wydarzeń, nie były jednak przyczyną rewolucji – jak to przykładowo miało miejsce w Iranie czy Mołdawii.

Dla celów porównawczych skupmy się na dwóch przykładach rewolucji w krajach arabskich 2011 roku: Egipcie i Syrii. W tych krajach rewolucje miały inny przebieg i doprowadziły do znacząco różnych konsekwencji.

Egipt

Już od pierwszych dni zajść stycznia 2011 w Egipcie protesty były zwoływane głównie na stronie społecznościowej Facebook czy na mikrologu Twitter. Pierwsze dni protestów nie były znaczące pod względem ilościowym. Były podobne do znanych już w kraju zrywów, w których uczestniczyła wąska grupa intelektualistów i dziennikarzy. Nie porywały jednak mas.[20] 25 stycznia był w Egipcie dniem wolnym od pracy, świętem policji. Na ten dzień za pomocą internetowych narzędzi zwołano masową demonstracje, przyszły tłumy. 25 stycznia władze egipskie zakłóciły funkcjonowanie strony Twitter. Wcześniej stworzone zostały hashtagi #Egypt i # Jan25, na których publikowano kilka tysięcy wpisów dziennie.

Ludzie nie opuszczali ulic. Na piątek (dzień świąteczny w krajach muzułmańskich), 28 stycznia zapowiedziano kolejne masowe protesty. W ten dzień o godzinie 12.30 rząd całkowicie zablokował publiczny dostęp do internetu, sieci telefonii komórkowej, a nawet części telefonii naziemnej, mając wciąż nadzieję, że zasięg protestów jest ograniczony i nie ma charakteru ogólnonarodowego powstania. Powzięte środki nie pomogły. Okazało się bowiem, że uruchomiona w cyberprzestrzeni machina rozlała się w całym kraju i dotarła do prywatnych domów – protest został wsparty przez masy, które przed odbiornikami telewizorów oczekiwały zmian.[21]

2 lutego internet częściowo zaczął działać. Tymczasem Amerykanin, Scott-Railton, stworzył nowy hashtag na mikroglogu Twitter: #Jan25voices, na którym publikował informacje z Egiptu, przekazywane mu telefonicznie. Te z kolei mogły być przechwytywane przez inne środki komunikacji i media.

Powszechną praktyką, wśród uczestników protestów było wykorzystanie technologii smartfon.[22] Zgromadzeni na ulicach Egiptu protestujący tweetowali lub filmowali i fotografowali zajścia, które natychmiast umieszczali na stronie YouTube, czy FlickR[23] przebywając jeszcze na placu Tahrir.[24] Te z kolei używane były przez media masowe, docierając tym samym do wszystkich Egipcjan.

Niezwykle ważną rolę odegrała tu arabska satelitarna telewizja z siedzibą w Katarze – al-Jazeera. Telewizja od pierwszych momentów rozpoznała wagę wydarzeń i prowadziła bardzo szczegółowe relacje z ulic, ogarniętych zrywem rewolucyjnym. Al-Jazeera, jako telewizja emitująca program w języku arabskim dla całego świata arabskiego, zdobyła sobie olbrzymią popularność na długo przed rokiem 2011 i była obecna w każdym arabskim domu. Szczegółowe informacje dotyczące rozwoju wydarzeń na ulicach Kairu, a potem innych państw arabskich, co dzień docierały do milionów ludzi

W przypadku Egiptu ważną rolę w organizowaniu protestów miały nie tylko internetowe strony społecznościowe czy portale o treści generowanej przez użytkownika, ale  również bardziej tradycyjne oddolne środki przekazywania informacji takie jak przekaz słowny, ulotki czy przekaz plików .PDF przy użyciu poczty elektronicznej.[25][26]

Egipt jest zatem przykładem użycia równoległych i współpracujących ze sobą światów on- i offline. Dyskusje w cyberprzestrzeni przenoszone były na ulicę, gdzie obywatele (w głównej mierze młode pokolenie netizenów), wykorzystując swoje umiejętności i technologie umieszczali tekstowe i wizualne informacje w przestrzeni internetej.  Pozyskane w ten sposób materiały wykorzystywały tradycyjne lecz niepubliczne media, docierając tym samym do ogromnej rzeszy odbiorców.

Kolejną cechą dzięki której rewolucja zdobyła powszechne zaufanie społeczne było odwołanie się do zakorzenianych w kulturze i powszechnie szanowanych opozycyjnych organizacji islamskich.

Najważniejszymi cechami rewolucji w Egipcie zatem były powszechność, wielowymiarowa kanalizacja informacji czy oddanie głosu istniejącym już organizacjom, takim jak Bractwo Muzułmańskie.

Technologie cyfrowe okazały się tu czynnikiem niezwykle ważnym, ale nie kluczowym. Dowodem jest chociażby fakt, że w wyborach jakie odbyły się w porewolucyjnym Egipcie partie skupiające młodzież cyfrowych tubylców nie odegrały większego znaczenia. Wygrały natomiast tradycyjne ugrupowania islamskie.

Syria

Pierwsze dni rozruchów w Syrii w marcu 2011 roku miały podobną genezę.[27] Na stronie Facebook powstała grupa o nazwie „Syryjska Rewolucja 2011”, która w połowie marca zgrupowała 41 tysięcy osób, w tym momencie gromadzi prawie 400 tysięcy.[28] Na mikrologu Twitter powstał hashtag #Syria. Syryjczycy jednak nie mieli zakorzenionego, nawet w najmłodszym pokoleniu, przyzwyczajenia używania stron społecznościowych. Portale takie jak Facebook, YouTube czy Wikipedia były zabronione w Syrii aż do lutego 2010 roku.[29]

Wezwania do demonstracji ogłaszane były w prawdzie w głównej mierze na stronach internetowych. Jednak dla osób, które zapoczątkowały rewolucję w Syrii głównym źródłem informacji nie był internet, ale telewizja, która omawiała wydarzenia w Tunezji i Egipcie. Syryjczycy poczuli, że jeśli Ben Ali w Tunezji i Mubarak w Egipcie zostali obaleni, to być uda usunąć się również Assada. Te nadzieje omawiano w cyberprzestrzeni.

Kolejnym czynnikiem popularyzującym rewolucję był system klanowy tamtejszej społeczności. W pierwszych dniach protestów wielu młodych ludzi, między 10 a15 rokiem życia, zostało aresztowanych. Dzieci były torturowane. Przykładowo w Darze, niewielkim mieście na granicy z Jordanią, dzieci ze wszystkich największych klanów: Baiazidów, Gawabras, Masalmas i Zoubis zostały aresztowane. To z kolei wywołało gniew i protest starszyzny klanowej. Użyta przez Assada agresja, wracała ze zdwojoną siłą.[30] Wiadomości przechodziły głównie z ust do ust.

W Syrii komunikacja online miała zatem zdecydowanie mniejsze znaczenie niż w Egipcie. Większą rolę w organizowaniu i komentowaniu protestów odegrały przekazywane ustnie informacje.

Podobnie jednak jak w Egipcie środkiem kanalizacji najbardziej witalnych informacji stała się Al-Jazeera.

Netizeni w przebiegu zrywu wolnościowego odegrali jednak inną, bardzo ważną rolę. Od początku trwania rewolucji Syria całkowicie zamknęła swoje granice na przyjezdnych z zagranicy, w tym w szczególności na dziennikarzy. Społeczeństwo syryjskie zostało odcięte. Dyktaturze Assada zależało na tym, aby informacje o tym, co dzieje się wewnątrz kraju nie dostawały się do mediów zagranicznych.

Ostrożność prezydenta Syrii nie uchroniła go jednak przed publikowanymi informacjami. Syryjczycy wyposażeni w taką broń jak telefon komórkowy i internet przekazywali światu wiadomości.

Obywatelska postawa cyfrowych tubylców, spowodowała, że świat obiegły nagrania wideo, fotografie czy teksty pisane, przedstawiające dramatyczną sytuację w Syrii.

Jak zauważa Erica Chenoweth w rozmowie przeprowadzonej przez dziennikarza kurdyjskiego portalu Rudaw – Assad użyłby więcej przemocy, gdyby nie obawiał się oddolnego społecznego „dziennikarstwa”.[31] Dyktator bał się nagrań wideo umieszczanych na stronie YouTube czy prywatnych blogów aktywistów, Tweetów podających liczby ofiar.[32] Według raportu Wysokiej Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka, Navy Pillay, z 13 lutego 2012 roku w Syrii zabitych zostało 5400 osób.[33] Ofiar byłoby znacznie więcej, gdyby nie obywatelska postawa internetowych aktywistów, twierdzi Chenoweth.

Według francuskiej organizacji Reporterzy Bez Granic, przekazywanie informacji jest utrudniane z powodu regularnych zakłóceń w połączeniach internetowych, szczególnie w rejonach, w których protesty są wzmożone. Dziennikarze zawodowi, jak również netizeni są aresztowani i często torturowani. Mimo utrudnień Syryjczycy znaleźli inne sposoby upubliczniania informacji, najczęściej poprzez przemycanie utrwalonych informacji przez granicę kraju, głównie do Jordanii lub Turcji. Przemyconych również zostało wiele urządzeń satelitarnych z Turcji i Jordanii na teren Syrii. Dzięki tym urządzeniom niektórzy aktywiści mają niezakłócony dostęp do internetu.[34]

            W obu przypadkach zatem działalność młodego pokolenia tubylców cyfrowych odegrała ważną rolę w upublicznieniu wiadomości dotyczących rewolucji, sam internet został wykorzystany przez aktywistów do organizowania i komentowania wydarzeń. Powodzenie i przebieg rewolucji nie były jednak uzależnione od cyfrowych technologii, gdyż ważną rolę odegrała w tych krajach zastana sytuacja i tradycyjne metody komunikacji.

Wielu obserwatorów zatem w przypadku rewolucji w świecie arabskim nie skłania się ku nazwie rewolucji cyfrowych. Technologie informacyjne przyczyniły się do uzyskania możliwie najszerszej transparentności sytuacji i umożliwiły kontakt ze światem zewnętrznym, lecz to nie cyfrowi tubylcy i ich umiejętności były przyczyną rewolucji, ale długotrwała frustracja całego społeczeństwa, która sprawiła, że rewolucje nie zamknęły się jedynie w wąskim gronie aktywistów internetowych, ale stały się powszechne.[35]


[1] M Prensky,  Digital Natives, Digital Immigrants, [w:] On the Horizon, MCB Univercity Press, vol 9, nr 5, 2001, Dostępny również na: http://www.marcprensky.com/writing/Prensky%20%20Digital%20Natives,%20Digital%20Immigrants%20-%20Part1.pdf, s.1.

[2] Ibidem, s.2.

[3] Od greckiego mimesis – naśladownictwo. Termin wprowadzony przez Richarda Dawkinsa w książce Samolubny gen.  W teorii ewolucji kulturowej (memetyce) termin mem oznacza jednostkę informacji kulturowej/pamięci kulturowej; analogiczny do terminu gen w biologii. Memy mają zdolność powielania się poprzez naśladownictwo, podlegają również naturalnej mutacji. W tradycyjnej teorii ewolucji kulturowej memy to hasła, melodie, ikony, wynalazki, mody. Słowo mem w cyberprzestrzeni otrzymało nowe znaczenie. Memy internetowe to dowolnie powielane wzory (graficzne, muzyczne, tekstowe), do których dodaje się kolejne treści. Memy mogą być swoistą reakcją na wydarzenia i zjawisk on- lub offline; mogą być wyabstrahowaną interpretacją rzeczywistości; często mają sarkastyczny, prześmiewczy charakter; są zamkniętymi w cyberprzestrzeni nieustannie powielającymi i mutującymi komentarzami.

[4] Hashtagi na stronie internetowej Twitter to swoiste dla tej witryny zakładki, ułatwiające wyszukiwanie tematów czy tworzenie grup tematycznych. Hashtag jest tworzony jako hasło, do którego dołączane są wpisy związane z danym tematem.

[5] L. Flor Cole, Mirror Exercises, w: Shah, N., Jansen, F.,  Digital (Alter)Natives with a Cause. Book One – To Be, The Hague, 2011, s. 40 (tłumaczenie: DZ).

[6] W. L. Bennett, Digital Natives as Self Actualizing Citizen [w:] A. H. Fine, M. L. Sifty, A. Rasiej, J. Levy (red.), Rebooting America: Ideas for the Internet Age, Personal Democracy Forum, 2008, s. 225-230. Dostępny również na:  http://rebooting.personaldemocracy.com/node/5518.

[7] Ibidem, s. 226.

[8] Ibidem, s. 227.

[9] J. van Lear, P. van Aelst, Cyber-Protest and Civil Society: the Internet Action Repertoires in Social Movements, [w:] Y. Jewkes, M. Yar (red.), Handbook on Internet Crime, Willan Publishing, 2008, s. 237-238, dostępny również na: http://www.m2p.be/publications/1260489691.pdf.

[10] Ibidem, s. 238.

[11] A. Ben-David, Digital Natives and the Return of the Local Causa, [w:] N. Shah, F. Jansen (red.), Digital (Alter)Natives with a Cause. Book One – To Be, The Hague, 2011, s. 14.

[12] Ibidem.

[13] Facebook to strona społecznościowa, na której użytkownicy tworzą swoje profile, grupy, sieci, dzielą się wiadomościami oraz korzystać z dostępnych aplikacji. Najważniejszą innowacyjną i jak się okazało aktywizującą cechą strony Facebook jest opcja News Feed. Facebook powstał w 2004 roku jako strona przeznaczona dla uczniów i studentów. W grudniu 2011 roku Facebook zgrupował 845mln użytkowników. Dane dostępne na: http://newsroom.fb.com/content/default.aspx?NewsAreaId=137, (dostęp 20 grudnia 2011).

Twitter to mikroblog, udostępniający użytkownikom opcję umieszczania krótkich, mających do 140 znaków, informacji – Tweetów. Powstał w 2006 roku. W marcu 2011 roku publikowano 140 mln Tweetów dziennie. Dane dostępne na: http://blog.twitter.com/2011/03/numbers.html, (dostęp 15 luty 2011).

Youtube – serwis umożliwiający bezpłatne umieszczanie i oglądanie filmów. W styczniu 2012 wyświetlano za pomocą serwisu 4 biliony filmów dziennie. Porównaj: A. Oreskovic, YouTube hits 4 billion daily video views, http://mobile.reuters.com/article/idUSTRE80M0TS20120123?irpc=932, (dostęp 15 luty 2012).

[14] Porównaj: J. Vegas, The „Me” in Media, http://www.huffingtonpost.com/jose-antonio-vargas/egypt-age-of-disruption-me-in-media_b_819481.html (dostęp 16 luty 2012).

[15] J. Pafley, U. Gasser, Born Digital: Understanding the First Generation of Digital Natives, Basic Books,New York, 2008, s. 5, 36.

[16] A. Berman, Iran’s Twitter Revolution, http://www.thenation.com/blog/irans-twitter-revolution, (dostęp 15 luty 2012).

[17] E. Weltevrede, Digital Methods to Study Digital Natives with a Cause [w:] N. Shah, F. Jansen (red.), Digital (Alter)Natives with a Cause. Book Two – To Think, The Hague, 2011, s. 12.

[18]E. Morozov, Moldova‘s Twitter Revolution, http://neteffect.foreignpolicy.com/posts/2009/04/07/moldovas_twitter_revolution, (dostęp 5 luty 2012).

[19] A. Comminos, E-revolution and Cyber Crackdown: User-Generated-Content and Social Networking in Protests in MENA and Beyond [w:] Global Information Society Watch 2011 Report, Internet Rights and Democratisation. Focus on Freedom of Expression and Association Online, APC, Hivos, 2011, s. 31, (tłumaczenie: DZ).

[20] L. Hassanin, Egypt. Egypt’s 25th January Revolution: the Role of the Internet and Mobile Technology in Social Resistance and Public Demonstration [w:] Global Information Society Watch 2011 Report, Internet Rights and Democratisation. Focus on Freedom of Expression and Association Online, APC, Hivos, 2011, s. 125.

[21] Ibidem, s.126.

[22] Przenośne urządzenie telefoniczne integrujące w sobie funkcje telefonu komórkowego, poczty elektronicznej, przeglądarki sieciowej, pagera, GPS, cyfrowego aparatu fotograficznego i prostej kamery wideo.

[23] Przykładem takiej działalności internetowej są nagrania wideo i fotografie publikowane przez Jonathana Rashad: http://www.youtube.com/user/jonathanisk?ob=0, http://www.flickr.com/photos/drumzo/, (dostęp 15 luty 2012).

[24] Plac w centralnej części Kairu, który stał się głównym miejscem protestów podczas rewolucji w Egipcie w2011, a jednocześnie symbolem tej rewolucji.

[25] A. Comminos, op. cit., s. 33.

[26] Przykładowe wezwanie do protestów .pdf: http://www.theatlantic.com/search/?sort=time&source=search&q=madrigal%20action%20plan, (dostęp 10 luty 2012).

[27] E. Floch, Syria revolution: A revolt brews against Bashar al- Assad’s regime, http://www.washingtonpost.com/blogs/blogpost/post/syria-revolution-revolt-against-bashar-al–assads-regime/2011/03/15/ABrwNEX_blog.html, (dostęp 05 luty 2012).

[28] Stan na 15 luty 2012.

[29] Ibidem.

[30] H. Macleod, Syria: how it all began, http://www.globalpost.com/dispatch/news/regions/middle-east/110423/syria-assad-protests-daraa, (dostęp 10 luty 2012).

[31] N. Abdullah, Social Media and Syria’s Revolution, http://www.rudaw.net/english/news/syria/4244.html, (dostęp 05 luty 2012).

[32] Porównaj: www.bliskiwschod.pl/?p=1416.

[33] Dane pochodzą ze strony: http://www.ohchr.org/en/NewsEvents/Pages/Media.aspx, (dostęp 15 luty 2012).

[34] Reporters Without Borders Report 2011, Media as Key Witness and Political Paws. Upheaval in the Arab World, http://www.rsf.org/rapport/RSF_BILAN_MOYEN_ORIENT_2011_GB.pdf, (dostęp 5 luty 2012).

[35] Porównaj: blog profesor Erici Chenoweth, http://rationalinsurgent.wordpress.com/category/syria/, (dostęp 15 luty 2012).

BIBLIOGRAFIA:

1. Abdullah N., Social Media and Syria’s Revolution, http://www.rudaw.net/english/news/syria/4244.html, (dostęp 05 luty 2012).

2. Ben-David A., Digital Natives and the Return of the Local Causa [w:] Shah N., Jansen F. (red.), Digital (Alter)Natives with a Cause. Book One – To Be, The Hague, 2011.

3. Bennett L., Digital Natives as Self Actualizing Citizen [w:] Fine A. H.,. Sifty M. L, Rasiej A., Levy J. (red.), Rebooting America: Ideas for the Internet Age, Personal Democracy Forum, 2008.

4. Berman A., Iran’s Twitter Revolution, http://www.thenation.com/blog/irans-twitter-revolution, (dostęp 15 luty 2012).

5. Comminos A., E-revolution and Cyber Crackdown: User-Generated-Content and Social Networking in Protests in MENA and Beyond  [w:] Global Information Society Watch 2011 Report, Internet Rights and Democratisation. Focus on Freedom of Expression and Association Online, APC, Hivos, 2011.

6. Floch E., Syria revolution: A revolt brews against Bashar al- Assad’s regime, http://www.washingtonpost.com/blogs/blogpost/post/syria-revolution-revolt-against-bashar-al–assads-regime/2011/03/15/ABrwNEX_blog.html, (dostęp 05 luty 2012).

7. Flor-Cole L., Mirror Exercises [w:] Shah N., Jansen F. (red.),  Digital (Alter)Natives with a Cause. Book One – To Be, The Hague, 2011.

8. Hassanin L., Egypt. Egypt’s 25th January Revolution: the Role of the Internet and Mobile Technology in Social Resistance and Public Demonstration [w:] Global Information Society Watch 2011 Report, Internet Rights and Democratisation. Focus on Freedom of Expression and Association Online, APC, Hivos, 2011.

9. Isaacs S., A digital native perspective on policy practice [w:] Shah N., Jansen F. (red.),  Digital (Alter)Natives with a Cause. Book One – To Be, The Hague, 2011.

10. Morozov E., Moldova’s Twitter Revolution, http://neteffect.foreignpolicy.com/posts/2009/04/07/moldovas_twitter_revolution, (dostęp 5 luty 2012).

11. Pafley J., Gasser U., Born Digital: Understanding the First Generation of Digital Natives, Basic Books, New York, 2008.

12. Prensky M.,  Digital Natives, Digital Immigrants [w:] On the Horizon, MCB Univercity Press, vol 9, nr 5, 2001.

13. Reporters Without Borders Report 2011, Media as key witnesses and political Pawns. Upheaval in the Arab, http://www.rsf.org/rapport/RSF_BILAN_MOYEN_ORIENT_2011_GB.pdf, (dostęp 5 luty 2012).

14. Tsou Y., Digital natives in the name of a cause: From “Flash Mob” to “Human Flesh Search” [w:] Shah N., Jansen F. (red.), Digital (Alter)Natives with a Cause. Book Two – To Think, The Hague, 2011.

15. van Lear J., van Aelst P., Cyber-Protest and Civil Society: the Internet Action Repertoires in Social Movements [w:] Jewkes Y., Yar M. (red.), Handbook on Internet Crime, Willan Publishing, 2008.

16. Vegas J., The „Me” in Media, http://www.huffingtonpost.com/jose-antonio-vargas/egypt-age-of-disruption-me-in-media_b_819481.html (dostęp 16 luty 2012).

17. Weltevrede E., Digital Methods to Study Digital Natives with a Cause [w:] Shah N., Jansen F. (red.), Digital (Alter)Natives with a Cause. Book Two – To Think, The Hague, 2011.

Tags: , , , , , , ,