Przychodzi baba do sądu i mówi, że mąż jej nie utrzymuje od 7 miesięcy. Owszem, łoży na dom, ale ona sama nie dostaje od niego żadnych pieniędzy. Zatem ona chce się rozwieść. Czy może? W Iranie może jej się to udać.
Rozwód w islamie bywa podstępny. Chociażby dlatego, że własciwie trudno powiedzieć, który kraj na tym łez padole jest islamski w sposób własciwy. Poza wytycznymi koranicznymi rozwód regulują liczne fatwy oraz, oczywiście, sami sędziowie. Poza tym, ile krajów, w których islam jest religią głowną, tyle typów rozwodów. Ale nie bądźmy gołosłowni.
Iran. Uważany przez Zachod za kraj fundamentalistyczny, a tymczasem jest on swego rodzaju aberracją islamską. Prawa kobiet są z pewnością nie tym samym, co prawa kobiet na Zachodzie, choć i temu towarzyszą rozliczne mity, ale o nich kiedy indziej. Kobiety irańskie mają prawo rozwieść się z mężem z kilku powodów: seksualnych problemów męża, nieutrzymywania żony przez okres dłuższy niż 6 miesięcy, przysposobienia sobie kolejnej żony bez zgody żony pierwszej oraz złego traktowania żony, co sprawia, że jej życie małżeńskie staje się nie do zniesienia czy zasadniczej zmiany statusu żony po ślubie (na gorszy). Innym powodem, równiez ważnym, jest uzależnienie od narkotyków czy alkoholu.
Sąd zawsze dąży do pojednania małżonków. W islamie bowiem rozwód jest dozwolony, choć jest on Bogu niemiły. Zatem sąd próbuje pogodzić zwasnionych małżonków, a już na pewno naprawić wszelkie zaniechania prawne – np. nakazać małżonkowi wyrównać niezapłacone żonie pieniądze pod groźbą kary (do 50 batów). W prawodawstwie irańskim mąż utrzymuje żonę i musi jej dawać pieniądze również na jej kaprysy (na ogół w kwocie ustalonej w kontakcie ślubnym). Żona może pracować, ale zarobione przez nią pieniądze są tylko jej, podczas gdy to na mężu ciąży finansowa odpowiedzialność za dom i wszelkie wydatki z nim związane.
Sąd prosi strony o wybranie arbitrów i zostawia sprawę małżonkom i ich krewnym. Jeśli i tak się chcą rozwieść, sąd ustala warunki. Zwykle, jesli rozwód jest z winy męża, ten musi oddać żonie pieniądze, które jej podarował w dniu zamążpójścia. Gdy rozwód jest z winy żony, pieniądzy tych nie dostaje. Mąż musi utrzymywać żonę przez kolejne trzy miesiące od czasu rozwodu, jemu też przyznawane sa dzieci- ale jeśli żona udowodni, że dzieci przyznane ojcu źle się z tym czują (jeśli udowodni, np., że dzieci się gorzej uczą), sąd może zmienić zdanie (choć rzadko zmienia).
Kobiety zwykle podają w uzasadnieniu wniosku o rozwód, że są źle traktowane albo że mąż nie wspierał ich finansowo tak, jak powinien. Te dwa postulaty łatwo bowiem udowodnić- wymagani świadkowie złego traktowania okazują się często mamami żon i siostrami oraz sąsiadkami, natomiast wszelkie niedociągniecia finansowe ilustruje się brakiem kwitów za wydatki, bo do tych wydatków nie doszło.
Tymczasem, w cudownej książce Ziby Mir Hosseini, Marriage on Trial, Islamic family law in Iran and Marocco, badaczka przyznaje, że prawdziwymi przyczynami rozwodów są zwykle kolejne żony. W Iranie możliwe jest wielożenstwo, ale można sobie zastrzec w kontrakcie, że żona nie zgadza się na zaistnienie kolejnych partnerek męża. Te panie, które tego nie zrobią, mogą się obudzić z ręką w nocniku. Ponieważ nie zastrzegły niczego w kontrakcie małżenskim, uciekają się do podstępu, by albo nie dopuścić do kolejnego małżeństwa albo by, zranione, uciec ze związku. Jako że mąż musi traktować obie żony dokładnie tak samo (jest to nakaz koraniczny, a więc najwyższej rangi), jest jego obowiązkiem zapewnienie im takiej samej opieki finansowej (często wymagane jest, aby druga żona miała swój oddzielny dom). Jest to droga sprawa, dlatego też pierwsze żony przez jakiś czas popadają w niełaskę. Jeśli znają dobrze prawo, mogą to wykorzystać i uzyskac rozwód z winy męża.
Bezpłodność męża również może być powodem rozwodu. Sąd nakazuje wówczas przeprowadzenie badań spermy męża (nie może się on nie zgodzić – może za to trafić do aresztu). Jeśli mąż nie wraca do domu “ranki i wieczory”, też może dostać wezwanie do sądu, bo żona ma prawo złożyc papiery o rozwód. W filmie Ziby Mir Hosseini “Divorce Iranian style” pewna niemłoda już kobieta oskarża męża o cudzołóstwo, bo ten nie wracał do domu na noc, był kierowcą i jeździł za granicę. Żona czuła się zaniedbana, więc wyrzuciła go z domu. Biedak spał w parku publicznym, wśród narkomanów, jak się skarżył, w sądzie, złamany i załamany (narkomania jest wielkim problemem społecznym w Iranie). Sąd nie ukarał żony, tylko nakazał mężowi zachowywać się przyzwoicie i wracać na noc. A żona tego właśnie chciała, nakazu, by mąż się dobrze prowadził i bywał w domu częściej, dlatego postanowiła postraszyć go rozwodem.
W Arabii Saudyjskiej prawo jest znacznie bardziej surowe, a kobiety nie mają w nim praktycznie żadnych praw. (Przypominam, że Arabia Saudyjska to wielki przyjaciel Stanów Zjednoczonych). Mąż może rozwieść się z żoną kiedy zechce, pod warunkiem, że wypowie trzykrotnie “Rozwodzę się z tobą”. Po trzecim razie rozwód jest nieodwołalny. Fatwy saudyjskie są dość jednoznaczne- mąż nie musi mieć żadnych powodów, by to zrobić. Kobieta natomiast musi je mieć. Takim powodem może być, na przykład, przedwczesna ejakulacja męża. Jeśli sprawia ona, że żona nie odnosi satystakcji seksualnej lub nie może z jej powodu zajść w ciążę, wtedy wniosek rozwodowy może być roztrzygnięty na jej korzyść.
Ziba Mir Hosseini, kobieta piękna i mądra, feministka islamska, która popierała (sic!) Rewolucję Islamską w Iranie, a potem zmieniła zdanie, spędziła dużo czasu w sądach rodzinnych w Iranie i w Maroku, a potem, na podstawie rozstrzyganych na jej oczach spraw, napisała książkę “Marriage on Trial”, Tauris, 1993. Przytacza w niej wiele kazusów, by zobrazować, jak różne scenariusze pisze życie w tych krajach i jak prawo całkiem zgrabnie dostosowuje się do okoliczności, ale jednocześnie jak bardzo może się różnić od swojego rodzinnego odpowiednika w innym, też przecież islamskim, kraju. Ziba jest antropolożką i reżyserką. Wyreżyserowała świetny film dokumentalny “Divorce Iranian style” (jest na youtube), tragikomiczną opowieść z sądu irańskiego, w której pięcioletnia siostrzenica sędziego zasiada na jego miejscu i mówi nagle: “Nie chcę wyjść za mąż. Widzę, jacy mężowie przychodzą do wujka i wcale mi się to nie podoba”.
Polecam i książkę i film.
Do jedzenia oczywiście kebab z ryżem (baa berendż):)
Muzyka do ksiązki? Frank Sinatra, bo to o miłości przecież, choć zawiedzionej:)
Źródło: Dżihadolog
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.