Sekretarz Generalny ONZ, Ban Ki-moon potępił atak na wieś Tremseh w prowincji Hama. W wyniku strać śmierć poniosło ponad 200 osób, była to najbardziej brutalna wymiana ognia od początku rewolucji. W bombardowaniu brały udział między innymi śmigłowce bojowe i czołgi.
Jak twierdzi amerykańska sekretarz stanu, Hilary Clinton, istnieją “niepodważalne dowody na to, że reżim celowo zaatakował cywilów”. Clinton domaga się dopuszczenia międzynarodowych obserwatorów na tereny najbardziej zagrożone. Obserwatorzy widzieli czwartkowe bombardowania jedynie z odległości 6 kilometrów, ponieważ ze względów bezpieczeństwa zostali zatrzymani przez syryjskich żołnierzy.
Generał Robert Mood, dowódca grupy obserwatorów ONZ w Syrii potwierdził, że we wsi Tremseh w czwartek późnym popołudniem została użyta ciężka broń. Nie ma jednak ostatecznych dowodów na to kto i w jakim celu tej broni użył.
Syryjscy aktywiści twierdzą, że wieś została zaatakowana przez armię rządową, która otworzyła masowy ogień ostrzeliwując zarówno jednostki rebeliancie jaki i cywilów.
Dane co do ilości zabitych nie są zgodne. Ofiar może być nawet 200. Na portalu YouTube aktywiści opublikowali nagrania wideo miejsc, gdzie, jak twierdzą, zgromadzili ciała zabitych w czwartkowej masakrze. Wśród prezentowanych ciał nie ma kobiet i dzieci. Przeważają natomiast młodzi mężczyźni.
+18, drastyczne sceny
Obserwatorzy ONZ, ostatecznie dopuszczeni do wsi w sobotę, twierdzą, że czwartkowe ataki skierowane były przeciwko uzbrojonym jednostkom rebelianckim. Rzecznik prasowy misji ONZ w Syrii, Sausan Ghosheh, powiedziała, że obserwatorzy widzieli zniszczone domy i spaloną szkołę, ale cele nie wydają się być przypadkowe. Celem akcji militarnych byli głównie dezerterzy, rebelianci i aktywiści, powiedziała rzecznik ONZ.
Aktywiści Tremseh twierdzą jednak, że na terenach wokół wsi, na które obserwatorzy nie zostali wpuszczeni, leży wiele ciał cywilów, którzy próbowali uciec z ostrzeliwanej miejscowości.
Rzecznik prasowy syryjskiego ministerstwa spraw zagranicznych mówi, że oskarżenie dotyczące użycia artylerii czy helikopterów nie jest prawdziwe.
Jak podała syryjska państwowa telewizja, prowodyrami ataku są grupy terrorystyczne. Wojsko syryjskie jedynie broniło mieszkańców Tremseh przed okupacją terrorystów. Czwartkowa bitwa trwała ponad 7 godzin.
Wydarzenia z Tremseh nie są jedynym przypadkiem walk Syrii w ciągu ostatnich kiltu dni. Jak twierdzą aktywiści jedynie w sobotę w kraju zginęło około 115 osób. Szczególnie ważna wydaje się wymiana ognia w stolicy kraju w niedzielę i dziś rano. Damaszek był do tej pory stosunkowo spokojny i bezpieczny. Zamieszki zaskoczyły mieszkańców ubogiej dzielnicy Hadżar al-Aswad na południu Damaszku, a dziś przeniosły się do dzielnicy al-Tadamon.
Wojna religijna
Rebelianci oskarżają alawitów, mniejszościową grupę religijną, do której należy sam Asad, o tworzenia paramilitarnych bojówek terrorystycznych, nazywanych Szabiha. Aktywiści uważają, że szyicka mniejszość alawitów, którzy, mimo że są w Syrii mniejszością, tworzą elity, dążą do religijnej eskalacji i zastraszenia sunnickiej większości. Ogromna większość Syryjczyków protestujących przeciwko dyktaturze Asada, to sunnici. Szyici oraz dość znaczna mniejszość chrześcijańska w Syrii czuje się bezpiecznie pod rządami Asadów i nie chce zmian w kraju.
Rodzina Asadów niepodzielnie rządzi w Syrii od ponad 40 lat.
Znaczną część populacji Syrii stanowi arabska ludność Lewantu. W kraju mieszka również około 500 tysięcy arabskich Druzów. Około 10 procent ludności stanowi nie-arbska ludność kurdyjska, asyryjska, turkmeńska i armeńska. 74% ludności to sunnici (włączając w to Druzów i większość Kurdów), 13% populacji to muzułmańscy szyici (głównie z grupy Alawitów), chrześcijanie różnych wyznań stanowią 10 procent społeczeństwa.
Tak skomplikowana struktura społeczna jest narażona na wewnętrzne rozłamy i konflikt. Mniejszości w Syrii nie chcą dopuścić do przejęcia władzy przez arabską większość sunnicką, gdyż obawiają się prześladowań. Sunnici natomiast uważają politykę mniejszości alawickiej za dyskryminacyjną.
Jak twierdzą obserwatorzy, na czele z negocjatorem ONZ, Kofi Annanem, jeżeli konflikt nabierze jednoznacznych cech religijnych, będzie to najgorszy i najbardziej krwawy scenariusz dla Syrii.
Rosja i Iran
Potencjalną szansą na zażegnanie konfliktu mogłoby być militarne zaangażowanie armii zachodnich. Co jak do tej pory nie jest możliwe. Asad jest wspierany przez Rosję, która nie chce stracić swojego regionalnego sojusznika (partnerstwo Rosji z rodziną Asadów to jeszcze pozostałość układów zimnowojennych). Syria jest najważniejszym partnerem Rosji w rejonie Bliskiego Wschodu, współpraca obejmuje między innymi handel bronią i kooperację militarną. Rosja obawia się, że ONZ i NATO nie ograniczą się do działalności humanitarnej, ale doprowadzą do zmiany przyjaznego im reżimu.
Asad może również liczyć na poparcie szyickiego Iranu, który, podobnie jak prezydent Syrii, prowadzi politykę zamknięcia wobec zachodu. Historia partnerstwa Iranu i Syrii sięga 1979 roku. Kraje często prowadziły zbieżną politykę zagraniczną (głównie wobec Stanów Zjednoczonych i Izraela, Iraku i Libanu), są również bliskimi partnerami gospodarczymi.
Kolejnym zagrożeniem jest regionalizacja konfliktu. Już teraz rebelianckie siły doprowadziły do wymiany ognia w północnym Libanie.
Rosja od miesięcy wstrzymuje podjęcie przez Radę Bezpieczeństwa rezolucji o ingerencji w wewnętrzny konflikt w Syrii, podkreślając, że interwencja mogłaby doprowadzić do jeszcze większej regionalnej eskalacji.
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.