Egipskie Bractwo Muzułmańskie jest postrzegane negatywnie przez Izrael, co zapewne nie podoba się Zachodowi, który sprzyja Izraelowi, a jednocześnie prezydent Egiptu islamista Mursi krytycznie ocenia zachowania Syryjskiego satrapy Baszara al-Assada, co może podobać się Zachodowi. Taka to jest zawiła ta polityka:
EGIPT MURSIEGO
Egipcjanie kolejny raz poparli prezydenta Mursiego. W pierwszej turze ok. 57 proc. głosujących – frekwencja wyniosła ok. 32 proc. zaaprobowało ustawę zasadniczą opracowaną przez zdominowaną przez islamistów konstytuantę. W drugiej turze za projektem tym opowiedziało się prawie 64 proc. Egipcjan. Tym razem frekwencja wyborcza oscylowała na poziomie 30 proc. z ok. 25 mln obywateli uprawnionych do głosowania.
Taki wynik można uznać za sukces Bractwa Muzułmańskiego oraz wyniesionego do rangi prezydenckiej w czerwcu br. Mohammeda Mursiego. Wg islamistów projekt tej konstytucji ma służyć demokratyzacji oraz modernizacji egipskiej gospodarki. Wyraźnie wzmacnia władzę prezydenta. Jest natomiast ostro kontestowany przez liberalną opozycję, która uważa, że wiedzie do jeszcze większej islamizacji Egiptu oraz zawęża obywatelskie swobody. Wynik głosowania należy uznać więc za osobisty sukces prezydenta Egiptu oraz następny krok do umocnienia pozycji Bractwa Muzułmańskiego. Na uwagę jednak zasługuje fakt, że w referendum uczestniczyła zaledwie 1/3 uprawnionych do głosowania, co nie jest jedynie konsekwencją słabszego wyrobienia politycznego Egipcjan, a wskazuje na wzrastającą w społeczeństwie kraju faraonów niechęć do polityków oraz polityki w ogóle. Jest to efektem ciągłego obrzucania się błotem przez zwaśnione strony oraz stawianymi sobie wzajemnie zarzutami, które świadczą o tym, iż egipska klasa polityczna musi się jeszcze wiele nauczyć, przede wszystkim zaś w obszarze zrozumienia procesów i mechanizmów demokracji. Tymczasem lewicowi i liberalni przeciwnicy Mursiego skupieni we Froncie Ocalenia Narodowego jeszcze przed ogłoszeniem ostatecznych wyników referendum zapowiedzieli publicznie odwołanie się od tych rozstrzygnięć z powodu „oszustw i nieprawidłowości”. Politycy państw mniej wyrobionych politycznie mają w zwyczaju kwestionowanie rozstrzygnięć demokratycznych, o ile nie są korzystne dla nich. I bynajmniej nie dotyczy to jedynie jednej opcji ideowej.
Nowa konstytucja jest rzeczą niezbędną i trudno obarczać Mursiego odpowiedzialnością za to, że dążył do jej uchwalenia. Nie sposób też oczekiwać, że dysponujące większością parlamentarną Bractwo Muzułmańskie będzie lansować projekty rozbieżne z jego wizją Egiptu oraz programem politycznym. Nie dobrze jednak, że demokratyczne zdarzenia jakim jest referendum odbywają się w atmosferze niewygasłych protestów, które zaowocowały walkami ulicznymi oraz śmiercią i zranieniem dziesiątek osób. Normalną rzeczą jest to, że opozycja może kwestionować merytoryczną treść projektów oraz zachęcać wyborców do głosowania zgodnie z własną linią polityczną, w tym przypadku na „nie”, jednakże w demokracji rzecz polega na tym, aby używać takich argumentów, by przekonać do swoich racji większość społeczeństwa. Chętniej, podobnie jak Egipcjanie, dowiedziałbym się jaki pomysł ma opozycja egipska na rozwiązanie problemu 11 – procentowego bezrobocia oraz innych realnych kwestii, z którymi musi zderzyć się egipska gospodarka. Tych argumentów jednak w kampaniach poprzedzających dwie tury referendum po stronie opozycji zbrakło. Wiemy więc od niej, że Mursi jest „zły”, tak jak wszystko to co robi. I to, że popiera go konsekwentnie większość wyborców, których do siebie po prostu, póki co, opozycja nie potrafi przekonać. Wiemy też, że przeciwnicy Mursiego nie zaproponowali ani swojego projektu konstytucji, ani też żadnych poprawek do tego, który wypracowała składająca się z islamistycznej większości konstytuanta. Poddali jedynie krytyce co najmniej 40 z 236 artykułów tej konstytucji. Przedstawiciele Partii Wolności i Sprawiedliwości, ramienia politycznego Bractwa Muzułmańskiego zapowiedzieli, że jeżeli takowe poprawki zostaną zgłoszone to będą dyskutowane w nowym parlamencie w trybie demokratycznych procedur. W parlamencie, do którego nie można by przeprowadzić wyborów bez nowej… konstytucji.
Egipt potrzebuje dziś bez wątpienia spokoju i twórczej pracy, a nie kolejnych emocji, które dzielą społeczeństwo utrudniając proces modernizacji wyniszczonej gospodarki. Potrzebuje dziś dobrej władzy i mądrej opozycji, które potrafią wzajemnie się szanować i pracować na rzecz wspólnego państwa.
Źródło: Rafał Zgorzelski
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.