Ostatnie wybory parlamentarne do Knesetu 19. kadencji pokazały, iż na izraelskiej scenie politycznej wciąż istnieje miejsce dla nowych graczy.Do liczącego 120 deputowanych parlamentu weszła Jesz Atid (Jest Przyszłość), utworzona w 2012 r. partia pod przewodnictwem Jaira Lapida, byłej gwiazdy izraelskich mediów (ekipę parlamentarną J. Lapida, oprócz lidera, tworzy jeszcze 8 kobiet i 10 mężczyzn). W ławach poselskich zasiądzie 19 przedstawicieli tego ugrupowania, co czyni je znaczącą siłą polityczną i naturalnym partnerem do rozmów koalicyjnych
Wszystko wskazuje na to, że partia stanie się kluczowym graczem w czasie formowania rządu koalicyjnego, a jej lider już jest przymierzany do objęcia teki ministerialnej. Sam Lapid również nie wyklucza wejścia do rządu, ale pod pewnymi warunkami.
Pyrrusowe zwycięstwo Bibermana
Sondaże wskazywały, iż władzę w Knesecie utrzymają partie prawicowe, z Likudem na czele. Benjamin Netanjahu, walcząc o reelekcję i zachowanie stanowiska premiera, zdecydował się na nawiązanie sojuszu z dotychczasowym partnerem w rządzie. Obaj koalicjanci – w dn. 25.10.2012 r. – podpisali porozumienie, na mocy którego powstał prawicowy blok Likud Yisrael Beiteinu (zwany również Likud Beiteinu) a obu polityków zaczęto nazywać Bibermanem. Ugrupowania wystawiły wspólną listę kandydatów, z Netanjahu na jej czele i drugim – Awigdorem Liebermanem, ale jednocześnie podkreśliły, że nadal pozostają niezależnymi partiami.
Jednak nikt nie oczekiwał spełnienia się scenariusza, który doprowadził ugrupowanie obecnego premiera do utraty znaczącej liczby miejsc w parlamencie (obecnie 31 mandatów, poprzednio – 42). Okazało się, że Bibi przelicytował swoją popularność i nie docenił izraelskiego wyborcy. Popełnił przy tym także dwa zasadnicze błędy. Po pierwsze, zdecydował się na przedterminowe wybory (powołując się na kłopoty w uchwaleniu budżetu oraz brak kompromisu w sprawie służby charedim), a po drugie – Likud wystartował ze wspólnej listy z partią Liebermana, co w konsekwencji, zamiast wzmocnić, tylko go osłabiło.
Czy Jest Przyszłość?
Jest, przynajmniej dla Izraelczyków reprezentujących tzw. klasę średnią, która w dużym stopniu opowiedziała się za Jesz Atid. Ugrupowanie reprezentujące polityczne centrum, zdobyło szerokie poparcie dzięki hasłom odnoszącym się do najbardziej palących problemów społeczno – ekonomicznych. W kampanii wyborczej obiecywano walkę o realizację pięciu głównych postulatów:
1. Zrównoważenie ciężaru służby wojskowej dla wszystkich obywateli, a zatem i charedim.
2. Obniżenie kosztów życia w kraju.
3. Zwiększenie pomocy rządowej dla młodych rodzin w zakresie mieszkalnictwa.
4. Wprowadzenie obowiązkowego programu studiów w jeszybotach.
5. Wznowienie bliskowschodniego procesu pokojowego.
W tym kontekście warto nieco szerzej przedstawić zamiary Jesz Atid, zwłaszcza w kwestii mieszkań i służby wojskowej, obecnie kluczowych tematów dyskursu politycznego w Izraelu.
Partia obiecała wyborcom budowę w ciągu najbliższych 10 lat ok. 150 tys. mieszkań w 10 największych miastach kraju. Będzie to możliwe z uwagi na fakt, iż państwo jest właścicielem blisko 93% gruntów w kraju. W ten sposób młode małżeństwa będą w stanie wynająć mieszkania po cenach – w porównaniu do obecnych stawek – aż o 35% niższych. Będzie to możliwe, gdyż koszty budowy apartamentowców zostaną zmniejszone o koszty zakupu ziemi, której właścicielem nadal pozostanie państwo. Dodatkowo rząd zaproponuje specjalne zniżki niektórym grupom zawodowym, które – ze względu na profesję – muszą mieszkać w bliskiej odległości od miejsca wykonywania pracy (policjanci i personel sił bezpieczeństwa, strażacy, nauczyciele i pracownicy społeczni).
W ciągu najbliższych pięciu lat Izraelskie Siły Obrony zostaną zobligowane do wypracowania planów wykorzystania w szerszym zakresie rekrutów pochodzących ze środowisk ortodoksyjnych Żydów oraz izraelskich Arabów. Ponadto młodzi charedim – w wieku 18 lat – otrzymają możliwość rozpoczęcia pracy zarobkowej bez konieczności obowiązkowej służby. W powyższym okresie organy administracji publicznej również będę obowiązane stworzyć plan ramowy, który będzie uwzględniał specyfikę kandydatów z ortodoksyjnych środowisk. Po upływie wspomnianych 5 lat pobór dla młodych charedim będzie obligatoryjny. Rekruci skierowani do jednostek liniowych spędzą w nich pełne 3 lata i otrzymają dodatkowe finansowe zachęty. Natomiast poborowi przydzieleni do jednostek pomocniczych odsłużą w armii 2 lata. Docelowo, w jeszybotach zostanie około 1000 studentów Tory, którzy będą zwolnieni z poboru i służby w armii.
Partia postuluje również zmianę obecnie obowiązującego systemu rządów w kraju. Już w pierwszym roku nowej kadencji Knesetu miałaby zostać wdrożona poważna – jak na izraelskie realia – reforma w systemie wyborczym. Przede wszystkim zostałby podniesiony próg wyborczy dla partii z obecnych 2% do 6%. W ten sposób, parlament stanowiłby zgromadzenie dużych ugrupowań, co wpływałoby pozytywnie na przyszłe koalicje. Jesz Atid podkreśla, iż rząd tworzyłyby 2-3 partie (a nie jak bywało to do tej pory np.: 8), a liczba ministrów nie przekraczałaby 18 osób. Podniesienie progu wyborczego doprowadziłoby do podniesienia kultury sprawowania rządów, małe partie zmuszałoby do wzajemnej współpracy, a ich wpływ na stabilność koalicji uległby ograniczeniu.
Nowy rząd, stare problemy.
Wynik głosowania ukazał nieprzewidywalność izraelskiej sceny politycznej. Netanjahu, naturalny kandydat na kolejnego szefa rządu, stanął przed trudnym zadaniem sformowania koalicji, która według jego zapowiedzi, miałaby być jak najbardziej szeroka. Z jednej strony do władzy aspiruje Naftali Benett i jego skrajnie prawicowy Żydowski Dom, z drugiej – Jesz Atid, partia politycznego centrum i środowisk laickich.
Bibi, osłabiony niekorzystnym wynikiem wyborczym, będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie który z liderów ułatwi mu realizację obietnicy rozwiązania problemów społeczno – ekonomicznych kraju, skutecznego zneutralizowania irańskich ambicji nuklearnych oraz zdynamizowania negocjacji z Palestyńczykami. Dodatkowo, do istniejących od wielu lat problemów doszły nowe kłopoty. Izrael coraz bardziej odczuwa skutki tzw. Arabskiej Wiosny, która wstrząsnęła bliskowschodnim układem sił. Egipt, Syria i Libia to dzisiaj źródła nowych kłopotów dla Izraelczyków. Podobnie, choć nieco spokojniej, rysuje się sytuacja w Libanie i Jordanii.
Do rozwiązania tych problemów będzie potrzebny spokojny i poukładany partner koalicyjny. Tymczasem, niemal równy podział na prawicę i lewicę w Knesecie sprawił, iż Netanjahu będzie zmuszony przystąpić do negocjacji koalicyjnych ze słabszej pozycji.
Wydaje się, iż Bibi – na obecnym etapie – bardziej skłania się ku politycznemu mariażowi z Jesz Atid. Lapid, polityczny debiutant, już jest wskazywany przez Liebermana jako potencjalny minister spraw zagranicznych. Sam zainteresowany również nie wyklucza wejścia do koalicji, ale pod warunkiem, iż zostanie realnie wdrożony proces rozmów z Palestyńczykami. Co więcej, lider Jesz Atid odciął się od inicjatywy utworzenia, pod auspicjami Partii Pracy, bloku ugrupowań przeciwnych Bibiemu i wysłał sygnał o gotowości do rozmów z Likud – Beiteinu.
Obecny układ polityczny powoduje, że Netanjahu będzie miał mniejsze pole do politycznych manewrów. Przyszłego premiera czekają rafy o które z łatwością może się roztrzaskać rządowy okręt. Przykładem tego będzie np.: kwestia rozwiązania problemu charedim. Po jednej stronie barykady staną Lieberman i Lapid, po drugiej ewentualny prawicowo – religijny koalicjant. Jednak zupełnie inna sytuacja wytworzy się w kwestii palestyńskiej – Lieberman i Lapid znajdą się wobec siebie w kontrze.
Dla szefa Jesz Atid wejście w skład rządu wydaje się optymalnym rozwiązaniem. Jego partia – jeśli ustawi się na pozycji „języczka u wagi” – będzie miała duży wpływ na przyszłe decyzje polityczne i umożliwi realizację części z jej wyborczych postulatów (obecnie to nadal jedynie hasła wyborcze). Ponadto, uzyska możliwość zdobycia kilku dodatkowych punktów popularności w walce o głosy zwolenników centrum i lewicy.
Rozpoczynająca się kadencja Knesetu pokaże, czy Jesz Atid okaże się trwałym elementem w politycznym krajobrazie Izraela, czy jedynie chwilowym kaprysem tamtejszych wyborców.
Tekst ukazał się pierwotnie na łamach portalu Mojeopinie.pl
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.