An-Nahda zamyka usta krytykom?

6 lutego 2013 roku zamordowany został Szokri Belaid – opozycjonista, lider Ruchu Demokratycznych Patriotów. Został postrzelony dwukrotnie –  w głowę oraz klatkę piersiową. Zmarł w drodze do szpitala. Sprawcy pozostają nieznani.  Czy zabójstwo Belaida to zastraszenie opozycji?  Jak zamach wpłynie na sytuację polityczną w Tunezji?

Szokri Belaid – prawnik z wykształcenia – był liderem Ruch Demokratycznych Patriotów. Za czasów Ben Alego był jednym z czołowych krytyków reżimu, po objęciu władzy przez umiarkowaną islamistyczną partię An-Nahda krytykował obecny rząd. Był także jednym z członków Frontu Ludowego, koalicji, która powstała jako opozycja do Partii Odrodzenia. Krytyka Belaida skupiała się głównie na islamistycznej partii An-Nahda, oraz na przekształcaniu mocno nowoczesnej dotąd Tunezji w kraj religijny, od początku nie podobały mu się posunięcia Partii Odrodzenia w celu utworzenia państwa islamskiego na wzór Arabii Saudyjskiej. Po zamachu rodzina Belaida oskarżyła partię rządzącą o organizację zamachu.
Co ciekawe, dzień przed śmiercią Szokri Belaida ostrzegał w telewizji, że jeżeli islamiści nie pozwolą na udział w rządach świeckim politykom, Tunezja pogrąży się w politycznej przemocy.Bezpośrednio po zabójstwie Belaida premier Tunezji Hamadi Dżabali (przedstawiciel Partii Odrodzenia zresztą) wyraził swoje głębokie ubolewania, oraz podkreślił, że bylo to zabójstwo polityczne i cios wymierzony w jaśminową rewolucję. Zaapelował mimo to o zachowanie spokoju.

tunisian_grunge_by_somadjinn-d4psjgwApele Dżabaliego nie poskutkowały. Już parę godzin później na ulice wyszły tysiące Tunezyjczyków domagając się „drugiej rewolucji”. Jednym z miast, w których wybuchły zamieszki było Sidi Bouzid – kolebka jaśminowej rewolucji. Parę godzin później Dżabali zapowiedział stworzenie nowego rządu, sam premier natomiast miał pozostać na stanowisku do kolejnych wyborów parlamentarnych.  Pomysł Dżabaliego nie spotkał się jednak ani z poparciem społecznym, ani z akceptacją Partii Odrodzenia.  19 lutego premier podał się do dymisji.

W kolejnych dniach nowy premier Ali Larajedh przedstawił skład nowego rządu, układ sił ma w założeniu wyciszyć zaognioną sytuację. Nowy rząd ma sprawować władzę do najbliższych wyborów parlamentarnych, które są przewidywane na październik lub listopad. W skład gabinetu wchodzą: umiarkowanie islamistyczna Partia Odrodzenia (Hizb an-Nahda), centrolewicowe ugrupowania laickie: Kongres na rzecz Republiki (CPR) i lewicowe Demokratyczne Forum na rzecz Pracy i Wolności (Ettakatel). Partia Odrodzenia to 28 % miejsc w rządzie. Natomiast 48 % to niezależni, świeccy politycy.

Zabójstwo Belaida, pokazuje, że w Tunezji, stawianej często jako wzór arabskiej transformacji wcale nie dzieje się tak dobrze jakby można było się spodziewać. Wciąż wiele do życzenia pozostawia rzeczywisty zakres obywatelskich swobód. Co istotne śmieć Belaida nie byłą przypadkiem odosobnionym.  Kilka miesięcy temu w miejscowości Tatawin zmarł inny znany opozycjonista, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zatuszowało wówczas sprawę ogłaszając, że przyczyną śmierci był zawał, sekcja zwłok natomiast wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci było pobicie.
W czasie długoletnich rządów Ben Alego krytyka władzy była w zasadzie niemożliwa, a głos opozycji był skutecznie tłumiony przez rozbudowaną agenturę służb bezpieczeństwa. Po jego obaleniu, Tunezyjczycy w końcu odzyskali upragnioną wolność, także wolność słowa. Jak się jednak okazuje, zaufanie, którym Tunezyjczycy obdarzyli islamistyczną Partię Odrodzenia nie przyniosło upragnionych zmian a polityczne zabójstwo Belaida przypomina o zmorach nie tak odległej przeszłości. Jak ocenia Human Rights Watch w Tunezji wciąż dochodzi do ataków na niezależnych dziennikarzy, artystów i świeckich polityków.  Zdaniem organizacji, szereg incydentów jest motywowanych wyznaniowym ekstremizmem. Całkiem niedawno, prezydenta Moncefa Marzuki ostrzegł wprost, że narastające napięcia między islamistami i sekularystami mogą doprowadzić do domowej wojny.

Przypomnijmy, że przemiany nie zakończyły się wraz z obaleniem Ben Alego, od tamtego czasu kraj nadal zmaga się z wysokim bezrobociem i kryzysem gospodarczym, a także dąży do stabilizacji. Zabójstwo Szokiego na pewno nie przyspieszy tego procesu pokazuje to jednak że rewolucja nadal trwa, a Tunezyjczycy wciąż są czujni i walczą o wolność tak samo jak w 2011 roku, kiedy obalali dyktatora.