Jedna z najbardziej komercyjnych i, jak sama się chętnie nazywa, kontrowersyjnych stacji telewizyjnych w Wielkiej Brytanii, postanowiła, że od pierwszego dnia ramadanu (muzułmańskiego miesiąca postu), czyli od 9 lipca tego roku, będzie, o 3 nad ranem, puszczać tzw. azan (adhan), czyli nawoływanie do modlitwy.
Szefowie Channel Four (C4), bo o niej mowa, którzy, poza nawoływaniem do modlitwy, zajmują się również puszczaniem takich programów, jak Big Brother czy Gipsy Fat Wedding, określili swój ruch jako “świadomą prowokację” w dobie kojarzenia islamu tylko z ekstremistami (po okrutnym morderstwie brytyjskiego żołnierza).
W Wielkiej Brytanii mieszka ponad 63 miliony ludzi, z czego około 2,5 to muzułmanie.
Brytyjczycy różnie zareagowali na tę wiadomość – czytelnicy brukowców wściekłością i deklaracjami, że Wielka Brytania zeszła na psy, czytelnicy liberalnego The Guardian raczej akceptacją, że skoro w telewizji można pokazywać celebrację różnych chrześcijańskich obrządków, to dlaczego nie można pamiętać o mniejszościach, żyjących i pracujących w Wielkiej Brytanii i dać im czas i przestrzeń, by mogły wyrażać swoją tożsamość.
Sami muzułmanie, oczywiście, są w kropce. Część z nich uważa, że ruch ten, zamiast przybliżyć kulturę islamu, jeszcze bardziej ją oddali, tym bardziej, że, jak podkreślił jeden z nich w rozmowie ze mną, do 3 w nocy dotrwają tylko, poza muzułmanami naturalnie, wrogowie islamu i ogólnie rozumianej inności oraz różnej maści prawicowi fanatycy.
Inni są zadowoleni, uważając, że skoro tu mieszkają i płaca podatki, a kraj jest multietniczny i wieloreligijny, codzienna poranna modlitwa w czasie ważnym dla nich samych, a zupełnie nieistotnym dla reszty Brytyjczyków, będzie delikatnym przypomnieniem, że są, istnieją i stanowią część społeczeństwa. I jednocześnie może podniesie to świadomość tzw. rdzennych mieszkańców (czyli kogo, tak naprawdę?), że ich muzułmańscy pobratymcy przez miesiąc znajdują się w innej przestrzeni duchowej. I cielesnej. Bo przecież nie jedzą za dnia.
Jeszcze inni przypominają, że mają i swoje stacje telewizyjne i rozgłośnie radiowe i gazety- i że nie potrzebują takiej prowokacji.
Dla mnie samej, decyzja kontrowersyjnej stacji jest… kontrowersyjna, faktycznie. Nie ze względu na przedmiot dyskusji, ale z powodu moich podejrzeń, że C4 instrumentalizuje religię dla osiągnięcia swoich celów. Którymi nie jest przypochlebienie się czy okazanie szacunku muzułmanom, ale pojawienie się na ustach wszystkich, i wrogów islamu i sympatyków. Czytelnicy Daily Mail komentują tę decyzję nawoływaniem do bojkotu stacji, guardianowcy- jeśli w ogóle tę decyzję krytykują, to dlatego, że część z nich nie chce widzieć religii w przestrzeni publicznej, obojętnie, jakiej.
Oczywiście pojawiają się głosy radykalne, te, które usłyszeć można na całym świecie, zrównujące mainstreamowy islam z ekstremizmem, islamizmem – i oskarżające C4 o niecne kontakty z tym drugim oraz zaprzedanie się szatanowi. Te głosy są coraz częstsze, bo Wielka Brytania, w dobie kryzysu ekonomicznego, zwraca się w niepokojącą antyimigrancką i pro-homogeniczną stronę. Nie ona jedna zresztą.
Ale- czemu nie? Channel 4 chce, prócz azanu, każdego dnia nadać dwie-trzy minuty spotkań z czołowymi muzułmanami, mieszkającymi w Wielkiej Brytanii, by ci mogli opowiedzieć o tym, czym dla nich jest ramadan. Jak zapewniają producenci, rozmowy te będą prowadzone z ludźmi z każdej klasy społecznej i maści ideologicznej, w tym z muzułmańskimi feministkami czy przedstawicielami świata LGBT (Lesbian, Gay, Bisexual and Transgender).
To może być tylko twórcza prowokacja, ale może jednocześnie stanowić interesujące ćwiczenie intelektualne, które otwiera oczy.
W ciekawych czasach żyjemy.
Źródło: Dżihadolog
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.