Arabska wiosna wciąż zbiera swoje żniwo. Ważą się losy Syrii, której grozi amerykańska interwencja wojskowa. W Egipcie stosunki pomiędzy zwolennikami armii a Bractwem Muzułmańskim w dalszym ciągu są wyjątkowo napięte. Tymczasem w Maroku sytuacja wydaje się być znacznie spokojniejsza. To północnoafrykańskie królestwo w dużej mierze uniknęło niepokojów, których doświadczyły inne państwa regionu. Jak do tego doszło? Odpowiedzią jest mądra, choć nie pozbawiona wad polityka władcy tego kraju, króla Muhammada VI.
Pozorny spokój panujący w Maroku wcale nie oznacza, że problemy nie istnieją. Jeszcze latem 2012 r. przed parlamentem w Rabacie regularnie odbywały się protesty. Ich uczestnicy żądali między innymi uwolnienia więźniów politycznych i zwiększenia swobód demokratycznych. W organizacji protestujących znaczną rolę odegrały media społecznościowe, zupełnie jak w Tunezji czy Egipcie. Chyba dlatego marokańskiemu dostawcy internetu do dzisiaj zdarza się nawet blokować połączenia przez Skype, co tłumaczy niską przepustowością swoich łącz. Symbolem polityki Muhammada VI stał się Festiwal Muwazzin, wielka impreza muzyczna co roku odbywająca się w rożnych częściach Rabatu. Jest to największy na świecie całkowicie darmowy festiwal, na którym występują gwiazdy takiego formatu jak Shakira, raper Pitbull czy idol arabskiej młodzieży, a w Europie gwiazda jednego przeboju – Cheb Khaled. Wśród Marokańczyków słychać jednak opinię, że organizowanie tej olbrzymiej imprezy jest koronnym przykładem odwracania uwagi poddanych od gospodarczych problemów kraju.
Na przełomie lipca i sierpnia 2013 roku kolejna decyzja Muhammada VI wstrząsnęła światową opinią publiczną. Król ułaskawił hiszpańskiego pedofila Daniela Galvana Vina, który odbywał karę 30 lat pozbawienia wolności za gwałty na dzieciach w wieku od 4 do 15 lat. Podobnie jak 47 innych obywateli swojego kraju Vina został uwolniony z okazji wizyty króla Hiszpanii Juana Carlosa w Maroku. Ten akt łaski zapewne miał być gestem dobrej woli wobec hiszpańskiego władcy, którego kraj wciąż utrzymuje w Maroku swoje dwie enklawy – Ceutę i Melillę. Jednak ta decyzja jedynie przysporzyła Muhammadowi VI międzynarodowej krytyki. Po demonstracjach, które odbyły się w największych marokańskich miastach król zmienił swoją decyzję, jednak Vina zdążył już opuścić terytorium tego kraju. Został on ponownie aresztowany dopiero po powrocie do Hiszpanii. I chociaż cofnięcie królewskiej decyzji oraz zapowiedź szeroko zakrojonego śledztwa w tej sprawie były wydarzeniami bezprecedensowymi, to niesmak pozostał.
Mimo to podczas Arabskiej Wiosny Muhammad VI wykazał się mistrzowskim wręcz wyczuciem nastrojów społecznych. Król skupił się na oddaniu części swoich przywilejów w ręce ministrów i parlamentu, zachowując jednak kontrolę nad wojskiem, polityką zagraniczną i sądownictwem. Poświęcił swoją uwagę również ludności berberyjskiej, największej mniejszości zamieszkującej tereny Maroka. Język berberyjski stał się obok arabskiego drugim językiem urzędowym państwa. Jest to jednak posunięcie symboliczne, ponieważ coś takiego jak język berberyjski praktycznie nie istnieje. Berberowie porozumiewają się różnymi dialektami, odmiennymi w poszczególnych regionach kraju. Ich skodyfikowaniem ma się zając specjalnie do tego celu powołany instytut w Rabacie. Zróżnicowanie językowe jest dla Maroka charakterystyczne, gdyż większość jego mieszkańców wcale nie posługuje się językiem arabskim. Używają oni tak zwanego języka daridża, mieszanki arabskiego, francuskiego i hiszpańskiego, której zrozumienie jest wyzwaniem nawet dla wykształconych arabistów.
Muhammad VI został królem Maroka w wieku 36 lat, gdy w 1999 r. zmarł jego ojciec, Hasan II. Przejęcie tronu odbyło się bez konfliktów, co nie zawsze zdarza się w arabskich monarchiach. Nowy władca od lat był przygotowywany do swojej roli. Uzyskał tytuł doktora prawa na uniwersytecie w Rabacie, stolicy Maroka, oraz na uniwersytecie Sophia Antipolis w Nicei. Odbył staż w Komisji Europejskiej i sztabie generalnym marokańskiej armii, zastępował też ojca podczas wizyt zagranicznych i posiedzeń rządu. Polityka obecnego monarchy przypomina tę uprawianą przez jego dziadka, Muhammada V, bowiem on także skupiał się na walce z analfabetyzmem i reformach administracji.
Jednym z głównych celów Muhammada VI stała się poprawa sytuacji marokańskich kobiet. Mimo sprzeciwu fundamentalistów kobiety w Maroku posiadają obecnie prawa, jakimi nie mogą się pochwalić obywatelki żadnego innego państwa arabskiego. Podniesiono wiek konieczny do zawarcia małżeństwa, o rozwodzie musi orzec sąd, a mężczyzna po rozstaniu z żoną nie ma już wyłącznego prawa do opieki nad dziećmi. Co więcej, praktycznie zakazane zostały i tak rzadkie w Maroku małżeństwa poligamiczne. Sam król Muhammad VI publicznie ogłosił, że kocha tylko jedną kobietę i nie zamierza żenić się ponownie. Jego wybranką jest Salma Bennani, inżynier informatyk, z którą ma dwójkę dzieci. Ponoć król spotkał swoją małżonkę wizytując jedno z przedsiębiorstw w Fezie.
Nie można zapominać o wyjątkowo przyjaznych relacjach łączących Maroko i Stany Zjednoczone. W obliczu niechęci czy nawet jawnej wrogości okazywanej USA przez większość krajów arabskich, Maroko pozostaje oddanym sojusznikiem Ameryki. Amerykańscy żołnierze uczą się w Maroku języka arabskiego i odbywają wspólne manewry z Królewskimi Siłami Zbrojnymi Muhammada VI. Dobre stosunki pomiędzy tymi państwami sięgają przeszło dwustu lat wstecz, kiedy to Maroko jako pierwsze państwo na świecie uznało niepodległość USA. Ówczesny sułtan uczynił ten krok w nadziei na wspólne zwalczanie piratów zagrażających flotom handlowym obu państw, co doprowadziło do pierwszej zamorskiej interwencji zbrojnej Stanów Zjednoczonych – wojen berberyjskich.
Obecny władca ograniczył też uprawnienia policji i służb bezpieczeństwa, zezwolił na powrót do kraju opozycjonistom wygnanym przez swojego ojca oraz odwiedził skore do buntów tereny takie jak góry Rif, których to poprzedni król zawzięcie unikał. Muhammad VI jest zwolennikiem współpracy z Unią Europejską i zaciekle walczy z zagrożeniem ze strony terrorystów. Zdecydowanie potępił zamachy w Nowym Jorku i Madrycie, a ataki takie jak w Casablance czy Marrakeszu zawsze spotykają się z szybką reakcją odpowiednich służb. Na terenie Maroka aktywna jest Al-Kaida Islamskiego Maghrebu, ale król podobnie jak jego poddani doskonale zdaje sobie sprawę, że wobec wzrastającej roli turystyki w marokańskiej gospodarce zagwarantowanie ludziom bezpieczeństwa jest zadaniem priorytetowym.
Kolejnym problemem jest kwestia Sahary Zachodniej. To sporne terytorium, bogate w fosforyty, rudy żelaza, sól, ropę i gaz próbował przejąć już Hasan II. Na jego drodze stanął jednak Front Polisario, organizacja polityczno – wojskowa założona przez mieszkańców tego terenu. Prowadzą oni walki partyzanckie i sprawują faktyczną kontrolę nad sporym obszarem pustyni. Obecny król kusi bojowników obietnicami szerokiej autonomii w ramach Królestwa Maroka, o ile ci zdecydują się uznać jego władzę i ostatecznie złożyć broń. Aby umożliwić porozumienie, monarcha powołał Królewską Radę Konsultacyjną, która składa się z przeszło czterdziestu przywódców saharyjskich plemion. Jest wśród nich także ojciec obecnego sekretarza generalnego Frontu Polisario.
Dziś Sahara Zachodnia przypomina strefę pomiędzy Izraelem a Palestyną. W poprzek kamienistej pustyni biegnie czterometrowy wał dzielący ją na terytoria pod kontrolą Maroka po jednej i partyzantów Polisario po drugiej stronie. Wał jest obsadzony kilkudziesięcioma tysiącami marokańskich żołnierzy, dysponujących artylerią, czołgami i lotnictwem, oraz chroniony przez urządzenia radarowe i pola minowe. Tej zmilitaryzowanej granicy strzegą także wojska ONZ. Narody Zjednoczone w 1991 r. zadecydowały o określeniu statusu Sahary Zachodniej na mocy referendum, które jednak nie odbyło się do dzisiaj. Wyjście z impasu wydaje się być odległym mirażem.
Wygląda jednak na to, że Marokańczycy kochają swojego władcę. Jego portrety wiszą dosłownie wszędzie. Nie są to wyłącznie przedstawienia króla na tle marokańskiego herbu. Często można spotkać także jego zupełnie nieoficjalne zdjęcia, przywodzące na myśl raczej plakaty z kolorowych pism. Ukazują one Muhammada VI na przykład podczas manewrów wojskowych albo opartego o lśniącą felgę swojego sportowego samochodu. Także podczas Festiwalu Muwazzin olbrzymie telebimy rozstawione wokół sceny milkną tuż przed rozpoczęciem koncertów, by wyświetlić zdjęcie władcy i napis Merci Votre Majesté – Dziękujemy, Wasza Wysokość. Postawa obecnego króla może więc nie jest idealna, ale wydaje się, że zmiany idą w dobrym kierunku.
I dedicate this article to all my friends in Morocco and worldwide, whom I met June 2012 in Rabat.
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.