Alireza, 37-letni ojciec dwójki dzieci, został trzy lata temu złapany i skazany przez władze irańskie na powieszenie za posiadanie nielegalnej w Iranie metaamfetaminy. Wyrok mógłby wydawać się niepozorny, szczególnie w kraju będącym drugim głównym wykonawcą kary śmierci po Chinach.
Po wykonaniu wyroku w październiku tego roku, pojawił się jednak mały problem – po przywiezieniu denata do kostnicy, ten nagle… ożył, mimo 12-minutowego wiszenia na stryczku oraz jednoznacznym stwierdzeniu zgonu przez lekarzy. Interwencja Allacha, błąd medyków? Niezależnie od tego, irański minister sprawiedliwość jednoznacznie orzekł o braku konieczności powtórzenia kary – Alireza może więc cieszyć się życiem „od nowa”, co jest w głównej mierze zasługą obecnego klimatu politycznego w Iranie. Przesadą byłoby mówienie o nagłym przestrzeganiu praw człowieka przez władze tego kraju, postęp jest jednak widoczny, czego przykładem chociażby uwolnienie 11 wpływowych i znanych więźniów politycznych w dniu 18 września, czy rozmowa telefoniczna między Barackiem Obamą a Hassanem Rouhanim 27 września – pierwsza między prezydentami tych krajów od 34 lat.
Raz na jakiś czas świat obiegają egzotyczne historie z Islamskiej Republiki Iranu, czy to te tyczące się kolejnych wyroków śmierci, czy też postępującej walki ze „zdegenerowanym Zachodem” z USA na czele, niekiedy pojawiają się również historie na wpół humorystyczne bądź na wpół mistyczne. Odkąd George W. Bush umieścił Iran na „osi zła” („axis of evil”) wespół z Irakiem oraz Koreą Północną, większość Europejczyków kojarzy Islamską Republikę z terroryzmem oraz swego rodzaju dziwactwem, którego esencję stanowią rządy ajatollahów – jest to w ich oczach państwo wyizolowane, dziwne i na swój sposób niebezpieczne. Ten sposób patrzenia na to bliskowschodnie mocarstwo jest potęgowany przez sporą część mediów, co było swego czasu po części usprawiedliwione skandalicznymi wypowiedziami poprzedniego prezydenta Iranu – Mahmuda Ahmadineżada, który posuwał się nawet do negowania Holocaustu. Problem pojawia się w chwili obecnej, gdy Iran zaczyna powoli normować swe relacje międzynarodowe i nie możemy już nim straszyć, ani grozić mu palcem. Jaki jest nasz stan wiedzy na temat tego państwa, które jest ulokowane w kluczowym z geopolitycznego punktu widzenia miejscu oraz aspiruje do miana regionalnej potęgi?
Przytoczona przeze mnie na samym początku historia Alireza niezwykle mi się spodobała, dobrze bowiem oddaje nastrój panujący w państwie niegdyś określanym mianem Persji („Persja” jest nazwą wywodzącą się z języka greckiego i stanowiła oficjalną nazwę państwa do lat ’30 XX wieku, kiedy to Reza Szah Pahlavi poprosił społeczność międzynarodową o używanie nazwy „oryginalnej” a nie zhellenizowanej). Jest to atmosfera mistycyzmu i tajemnicy, będąca efektem wpływów szyickich, które w Iranie są wszechogarniające. Może łatwo wytłumaczyć dlaczego jednym z najpopularniejszych reżyserów dla irańskiej inteligencji jest Krzysztof Kieślowski, twórca genialnego „Dekalogu” czy serii „Trzy Kolory”, w których polski reżyser stara się odnaleźć ślady Boga czy innej transcendencji w naszym świecie. Bez cienia wątpliwości, historia Alireza nie jest dla Persów czymś szokującym, stanowi jedynie kolejny dowód boskiej ingerencji, którą dostrzegają (albo przynajmniej starają się dostrzec) w codziennym życiu.
Szyizm stanowi drugą główną gałąź Islamu (obok sunnizmu), przy czym jego wyznawcy stanowią zaledwie około jedną dziesiątą całej społeczności muzułmańskiej. W XXI wieku ciężko jest zaprzeczyć nierozerwalnej więzi szyizmu oraz Persji – jest to wszak jedyny teren, na którym szyici nie tylko stanowią niepodważalną większość społeczeństwa (nieco mniej jest ich w Azerbejdżanie, sporo mniej w Iraku), ale również władza jest sprawowana z ręki velayat-e faqih, Wielkiego Ajatollaha, którego słowo jest słowem ostatecznym w decydowaniu o sprawach państwa. Scysja między sunnitami a szyitami datuje się od okresu tuż po śmierci proroka Mahometa, kiedy to wybuchł spór o przywództwo ulamy muzułmańskiej, czyli społeczności wiernych Islamu. Część ulamy która przybrała nazwę sunnitów, uważała, że o przywództwie powinny decydować kompetencje i pobożność, a kalifowie powinni ograniczać się jedynie do poszerzania imperium i szerzenia Islamu, bez możliwości jednak jakichkolwiek zmian w doktrynie religijnej. Ich adwersarze – szyici, nacisk kładli na przywództwo potomka Mahometa (a konkretnie jego kuzyna Ali’ego, ponieważ Mahomet nie miał żadnego żywego potomka), który winien być przywódcą charyzmatycznym o mocy rozstrzygania w kwestiach wiary. Ten pojedynek o przywództwo, posiadający cechy głównie polityczne, dopiero z czasem przybrał postać religijną.
Spór ten rozstrzygnął się na korzyść sunnitów, czego efektem był pierwszy kalifat Umajjadów (661-749). Szyici nie złożyli jednak broni i po śmierci Ali’ego oraz rezygnacji z pretensji do władzy jego pierwszego syna Hasana – drugi z nich, Husajn stanął w szranki w imię przywrócenia prawowitej władzy w państwie islamskim. Punktem kluczowym dla historii szyizmu oraz znakomitej części Irańczyków jest rok 680, rok, w którym Husajn, wraz z niewielką grupą współwyznawców, został brutalnie pokonany przez siły umajjadzkiego kalifa Jazida w bitwie pod Karbalą. Zwykłemu Europejczykowi ciężko będzie zrozumieć jakież emocje może wywoływać takie odległe zdarzenie. Dla większości Polaków chrzest Polski to jedynie zwykła data, zakodowana w głowie i nie mająca jakichkolwiek konotacji emocjonalnych. Co dopiero rok 680! Mentalność Persów jest jednak inna – cały czas żyją oni tą przeszłością i wspominają ją, jakby to było wczoraj. Co roku tysiące Irańczyków bierze udział w zbiorowej żałobie przeżywając tę masakrę jeszcze raz, opłakując jej ofiary i złorzecząc oprawcom. To niezwykłe połączenie przeszłości i teraźniejszości, niespotykane w cywilizacji Zachodu, stanowi jeden z kluczowych aspektów do zrozumienia Iranu i pozwala zrozumieć stopień emocji, jaki wzbudza religia w Iranie.
Pomimo tych wszystkich emocji, szyizm nie różnił się początkowo zbytnio od sunnizmu w kwestiach doktrynalnych. Nieprawdziwe są stwierdzenia, które lokalizują opozycję sunnizm-szyizm jako centralną i wyraźnie naznaczoną w początkowych okresach rozwoju tej religii. Różnice te zaczęły pojawiać się dopiero z czasem, cementując podział między obiema grupami wiernych. W doktrynie szyickiej zarysowały się trzy główne odłamy tejże religii: zajdyci, ismailici oraz imamici. Pierwsza z nich jest stosunkowo najbliższa sunnizmowi, a jej wyznawcy zamieszkują głównie teren północnego Jemenu. Ismailici – muzułmanie uznający pierwszych siedmiu imamów (czyli nieomylnych przewodników duchowych szyizmu), powszechnie uznawani są za najbardziej radykalnych, a niektóre z ich koncepcji społeczno-ustrojowych trąciły swego czasu komunizmem. Ostatnią grupą są imamici, czyli szyici, którzy stanowią dominującą siłę w Islamskiej Republice, uznają dwunastu imamów.
Główna oś sporu w świecie Islamu przez długi czas po śmierci Mahometa przebiegała nie tyle między szyitami a sunnitami, co raczej pomiędzy szyitami ismailickimi a połączonymi siłami sunnitów oraz szyitów imamickich. Relacje te są niezwykle złożone i niemożliwym jest rzetelne ich oddanie w tym krótkim artykule, warto jednak zdać sobie sprawę, że świat Islamu nie jest światem dualistycznym i czarno-białym. Rosnąca wrogość między szyizmem a sunnizmem datuje się dopiero od 1501 roku, kiedy to do władzy doszła dynastia Safawidów (1501-1722), która ogłosiła szyizm imamicki oficjalną religią państwową. Od tamtego czasu szyizm imamicki zaczął być coraz bardziej irański, z kolei Iran – coraz bardziej szyicki. Przyczyną tego stanu rzeczy była rzeczywistość geopolityczna, a konkretnie sąsiedztwo potężnego Imperium Ottomańskiego – Safawidzi chcieli zaznaczyć swoją niezależność oraz odrębność od Turków, robili więc wszystko co w ich mocy aby upokorzyć Sunnitów i nadać swojemu krajowi wyraziste barwy. Raz zapoczątkowany proces był nie do odwrócenia, także już po jakimś czasie masy społeczne zaczęły bezwarunkowo utożsamiać się z nowa religią.
Podstawowym wyznacznikiem „wyjątkowości” Iranu na płaszczyźnie religijnej oraz cechą charakterystyczną imamickiego szyizmu, jest wiara w istnienie ukrytego imama, który ma przyjść w sobie tylko znanym czasie i zaprowadzić ład, porządek i sprawiedliwość na tym grzesznym padole. Imamici nie tylko wierzą w posłannictwo swoich dwunastu imamów, ale wierzą również, że ostatni z nich, znany pod nazwą Mahdi urodził się już w roku 868 n.e., teraz jednak przebywa w ukryciu, w nikomu nie znanym miejscu, czekając na wezwanie Allaha. Wiara ta, jak łatwo się domyślić, dodaje ogromnej siły wyznawcom imamizmu co pozwoliło im przetrwać lata represji, prześladowań czy upokorzeń. Mahdi żyje i czeka w jakimś ukrytym miejscu, aby przyjść z powrotem i wybawić swych wyznawców – przekonanie takie może wydawać się irracjonalne osobie wychowanej w odrębnym kręgu kulturowym, ale stanowi z pewnością o swoistej wyjątkowości narodu irańskiego. Mistyka nie jest tu tylko środkiem stylistycznym i przenośnią, ale ważnym elementem świadomości religijnej.
Tak właśnie, w ogromnym skrócie, można by przedstawić pierwszą część historii Islamu w Iranie aż do końca XVIII wieku. Idąc do przodu śladami następców i wyznawców Mahometa, zapomnieliśmy jednak o przeszłości sprzed okresu hidżry. Jest to wielki błąd, ponieważ bardzo wyczuleni na punkcie reputacji i dumy z własnego kraju Irańczycy (którzy z ogromnymi emocjami przyjmują jakiekolwiek informacje o swoim kraju, nawet z „parszywego Zachodu”) mogą się poszczycić wspaniałą cywilizacją, również w okresie przed przybyciem arabskich najeźdźców (podstawowy błąd w rozmowie z Persem – Persowie NIE są Arabami; wprost przeciwnie, wśród Persów powszechna często jest wręcz pogarda dla etnosu arabskiego). Dwie potężne dynastie – Achemenidów (559-330 r.p.n.e) oraz Sasanidów (224-651r.n.e.) pozostawiły po sobie bardzo bogatą spuściznę. To w okresie przed-islamskim możemy również upatrywać znaczących wpływów religijnych, szczególnie ze strony dominujących w tym okresie religii zoroastryjskiej oraz manichejskiej. Wyraźny podział na siły dobra i zła obecny w mentalności szyickiej, znajduje swój początek właśnie tutaj. Odrębny artykuł potrzebny jest na opisanie spuścizny literackiej, naukowej, artystycznej Persów – jedynego narodu, który po podbojach Arabów zachował swój język (chociaż uległ on oczywiście częściowej arabizacji m.in. w zakresie słownictwa) oraz kulturę.
Mając w pamięci „oś zła”, złowrogie portrety ajatollaha Chomeiniego, kryzys zakładników ambasady USA, czy nieustanne utyskiwania o brak poszanowania praw człowieka – warto pamiętać, że każdy kij ma dwa końce. Ciężko będzie Zachodowi wejść w konstruktywny dialog z tak dumnym i pewnym siebie krajem jak Iran, jeżeli nie zrozumiemy chociaż po części specyfiki tego narodu i tego społeczeństwa. Nie mam wątpliwości, co do tego, że Iran będzie w przyszłości jednym z głównych graczy na arenie międzynarodowej – tym bardziej musimy więc starać się pogłębić wiedzę o tym kraju, nie tą propagowaną przez media (które siłą rzeczy koncentrują się na kryzysach i sensacjach), ale opartą na tradycji, historii oraz bardziej złożonych procesach gospodarczo-polityczno-społecznych, przebiegających w tym kraju. Liczę, że tą serią przyczynię się do tego chociaż w pewnym stopniu.
Tekst ukazał się na łamach portalu Mojeopinie.pl
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.