Na stację w Budapeszcie co noc przybywają setki nowych migrantów, tylko po to, aby jak najszybciej dostać się do pociągu i pojechać dalej – na zachód. Niektórzy przychodzą w nocy zmęczeni, niektórzy nie mają czystych ubrań. Największy problem jest ze skarpetkami… każdy szuka nowych skarpetek na okaleczone nogi. Ci, których nie stać już na bilet na pociąg koczują na stacji. Węgrzy są niezwykle pomocni, organizują się w niezależne grupy, zbierają pieniądze na bilety, rozdają koce i namioty, odzież i jedzenie. Niektórzy przychodzą po to, aby pobawić się z dziećmi, przebywać z poszukującymi azylu przybyszami.

Organizacja Greenpeace zainstalowała dla uchodźców bezpłatny punkt, gdzie mogli naładować najważniejszy przedmiot, jaki ze sobą mają – smartfon, który łączy ich z rodziną i co bardzo ważne posiada GPS.

Smartfon to najważniejsze narzędzie poszukującego azylu migranta, ważniejsze niż kubek, mapa, czy nawet ciepły sweter.

Węgrzy postanowili pomagać. Stworzyli, między innymi, organizację o nazwie Migration Aid, która rozdaje uchodźcom jedzenie i odzież.

Wejścia na perony kolejowe strzeże węgierska policja. Setki osób, pochodzących głównie z Syrii i Afganistanu, niecierpliwie prze w kierunku pociągu. Atmosfera jest nerwowa, bo miejsca w wagonach nie wystarczy dla wszystkich.

Ci, którym ostatecznie udało się dostać do pociągu w Budapeszcie, to jedynie ułamek szczęśliwców. To dla nich ostatni punkt długiej podróży. Inni wciąż są w drodze.
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.