Informacja o tym, że Palestyńczycy będą zabiegać o uznanie własnego państwa na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ wywołała liczne sprzeciwy nie tylko wśród izraelskich decydentów. Największymi oponentami palestyńskiej inicjatywy są żydowscy osadnicy, którzy w ramach sprzeciwu od zeszłego wtorku protestują przed biurami izraelskiej armii oraz pielgrzymują do palestyńskich miast Zachodniego Brzegu Jordanu.
Izraelska prawica zadeklarowała pełne poparcie dla osadników i ich demonstracji. W mediach pojawiła się informacja jakoby siły izraelskie dozbrajały osadników. Mieli oni otrzymać gaz łzawiący, granaty ogłuszające oraz możliwość korzystania z wyszkolonych psów. Wszystko to, by opanować ewentualne ataki ze strony Palestyńczyków.
Palestyńscy działacze oskarżają armię izraelską o podgrzewanie napiętej atmosfery. W zeszłą niedzielę na głównej drodze między Hebronem a Jerozolimą żydowscy osadnicy wywiesili plakaty z anty-arabskimi hasłami. Informację tę potwierdził Ramzi Salah, burmistrz położonego nieopodal Betlejem al-Khader.
W Nablusie ze względu na sukcesywnie nasilające się ataki lokalna rada podjęła decyzję o utworzeniu ochotniczej straży, której zadaniem jest odpieranie zamachów za strony osadników.
Aby wyrazić swój sprzeciw wobec palestyńskiego wniosku Żydzi okupują punkty kontrolne na granicy z Zachodnim Brzegiem Jordanu oraz organizują demonstracje i marsze. W zeszły wtorek około 50 protestujących przemaszerowało z osiedla Itamar do jednego z punktów kontrolnych. Kolejne protesty miały miejsce w okolicach punktu kontrolnego Qalandiya, mieście Kiryat Arba, oraz Beit El.
Izrael zdaje sobie sprawę, że palestyńska sprawa w ONZ może skutkować wybuchem zamieszek. W tym celu armia izraelska została przeszkolona, aby bez problemu i rozlewu krwi zagłuszyć protesty. Na przygotowania wojskowe wydano przeszło 20 mln USD. Armia została wyposażona w setki karnistrów z gazem łzawiącym i armatki wodne. Zaktywizowano również trzy bataliony rezerwistów, czyli około 1500 osób i rozmieszczono je w rejonie Zachodniego Brzegu Jordanu.
Tel – Awiw stanowczo sprzeciwia się uznaniu państwa palestyńskiego argumentując, że niepodległa Palestyna może powstać wyłącznie na drodze negocjacji ze stroną żydowską, a nie w skutek jednostronnych działań. Podobne stanowisko zajęły Stany Zjednoczone i Niemcy, sugerując, że jednostronne działanie Palestyńczyków w tej kwestii nie jest korzystne dla żadnej ze stron konfliktu. Zgodnie z owym stanowiskiem, najlepszym rozwiązaniem sporu mają być dwustronne izraelsko – palestyńskiego negocjacje, które mogłyby doprowadzić do ustanowienia dwóch odrębnych państw.
Tel – Awiw ma w najbliższych dniach przedstawić raport, w którym zawarte mają być powody, dla których, zdaniem Izraela, Palestyńczycy nie są zdolni do stworzenia, a co więcej utrzymania niepodległego państwa. Jednym z argumentów przeciwko palestyńskiej niepodległości jest fakt współpracy przewodzonego przez prezydenta Abbasa Fatahu z Hamasem, co miałoby przesądzić o przyszłym zbrojnym, niedemokratycznym i antysemickim charakterze państwa palestyńskiego.
Ze względu na duże prawdopodobieństwo pozytywnego rozpatrzenia wniosku Autonomii Palestyńskiej, Izrael organizuje ostrą ofensywę dyplomatyczną. W Zgromadzeniu Ogólnym ONZ – w odróżnieniu od Rady Bezpieczeństwa – nie ma bowiem możliwości zgłoszenia weta. Dodatkowym powodem do niepokoju dla Izraela jest fakt, że wiele państw europejskich jest przychylnych powstaniu (na mocy bilateralnych porozumień) niepodległego państwa palestyńskiego. W najbliższych dniach Tel – Awiw ponownie wyśle swoich przedstawicieli m.in. do Kolumbii oraz Bośni i Hercegowiny, by przekonać je do głosowania na niekorzyść Palestyńczyków. Izrael obawia się jednak, że odrzucenie palestyńskiego wniosku może przyczynić się do wybuchu trzeciej intifady.
Jak zwykle w sprawie Palestyny społeczeństwo izraelskie jest niezwykle podzielone. Mimo, że Izrael obawia się uzyskania przez Palestyńczyków niepodległości to większość Izraelczyków zdaje sobie sprawę, że okupacja Zachodniego Brzegu Jordanu i aktualna sytuacja w strefie Gazy jest katastrofalna. Utworzenie „pokojowo współpracującego” państwa palestyńskiego jest egzystencjalną potrzebą Izraela. Jednakże istnieje również obawa, że nowopowstałe państwo palestyńskie może być zagrożeniem dla ludności żydowskiej.
Ze względu na formułę Zgromadzenia Ogólnego pozytywne przegłosowanie palestyńskiego wniosku jest całkiem możliwe. Jeśli ONZ przyjmie (kolejną już w historii) rezolucję wzywającą Izrael do opuszczenia terenów zajętych w 1967 r., to i tak niepodległa Palestyna będzie istnieć tylko na papierze, bowiem zgodnie z zasadami prawa międzynarodowego każda nawet najmniejsza zmiana granic może nastąpić jedynie na podstawie porozumienia między zainteresowanymi państwami. Wycofanie się z obszarów zajętych w 1967 r. nadal będzie leżeć w gestii Izraelczyków. Odmowa przyjęcia rezolucji nie pociągnęłaby za sobą żadnych surowych sankcji. ONZ nie ma bowiem możliwości, żeby zmusić państwo żydowskie do rezygnacji z tych ziem.
Źródła:MaanNews,LATimes, BBC, Al-Jazeera, Ynet News, MEPC
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.