Zamaskowani chłopcy rzucają kamieniami, kierowca panicznie przyspiesza. „Halas, halas. Misz Jehudi” (Przestańcie. To nie Żyd). Rozlega się śmiech, dzieciaki się pomyliły. Kierowca zatrzymuje samochód i ruga wyrostków, w końcu odjeżdża.
Silwan to jedna z wielu arabskich dzielnic Jerozolimy. Leży u stóp Starego Miasta, ale próżno jej szukać w przewodniku.
Zresztą, turyści tu nie przychodzą…
Dziś jest spokojnie. Dzieciaki pozują do zdjęć, znudzeni dziennikarze czekają aż coś się wydarzy. Jest piątek, godzinę temu skończyły się modlitwy.
„Rzucają kamieniami ze złości. Lepiej żeby zostali w domu ale to nie możliwe.” Mój rozmówca to Ahmed Qarae’en. Rozgląda się nerwowo i odpala papierosy, jeden od drugiego.
„Mój syn tu przychodzi tylko na modlitwy, nie chce żeby rzucał kamieniami. Boję się, że coś mu się przytrafi. Tak jak rok temu”.
Co się stało?
„Mały przybiegł zapłakany do domu. Wcześniej jeden z żołnierzy bił go, za nic. Może dla zabawy, nie wiem. Mówili, że mały psyknął coś obraźliwego. Ja nie wierze, chłopak nigdy nie był agresywny. Poszedłem do żołnierzy, syn i jego przyjaciel pobiegli za mną. Żołnierze stali w grupie. Spytałem czemu biją nasze dzieci. W odpowiedzi jeden z nich wycelował z M16, drugi powiedział „Zabij go”.. Wtedy żołnierz strzelił mi w nogę. Upadłem, żołnierze stali niewzruszeni. Leżałem na ziemi błagając o ambulans. Syn był w szoku, nie chciał mnie zostawić. Uczepił się mojej ręki, a ja jęczałem z bólu. Żona odciągnęła go siłą. Żołnierz wrócił, strzelił jeszcze raz, tym razem w drugą nogę. Od tamtej pory jestem kaletką.”
Syn pyta, a ja wciąż nie wiem co mam powiedzieć. Dlaczego ? Nie próbuję. Mówię żeby unikał żołnierzy, to wszystko. I tak się boję, że stanie się coś złego. Tutaj zawsze były problemy. Ale teraz jest gorzej, o wiele gorzej…’
22 września 2010 Izraelski ochroniarz ostrzelał palestyński samochód osobowy. Zginęły dwie osoby, cztery zostały ranne. Jednym z zabitych był Samer Sarhan. Jak ogłosił rzecznik policji, ochroniarz odpowiedział ogniem w samoobronie. Sarhan miał rzucać kamieniami w żydowskie osiedle na ulicy Wadi Hilweh.
Mieszkańcy Silwan mówią, że śmierć Sarhana nie była przypadkowa.
Achmed – „Znali go wszyscy, zawsze przychodził na demonstracje. Był niewygodny… Niedawno policja aresztowała jego braci, wszytko po to żeby siedzieli cicho.”
Śmierć Sarhana była konsekwencją agresji, która ogarnęła Silwan latem 2010. Okolica była świadkiem starć pomiędzy Palestyńczykami a osadnikami oraz Palestyńczykami a policją. Przez Silwan przetoczyła się fala aresztowań. Brano głównie dzieci i młodzież, najmłodszy aresztowany miał 8 lat. Policja przychodziła w nocy, dzieciaki zabierano prosto z łóżek. Najbardziej powszechnym zarzutem było podejrzenie o udział w atakach na przejeżdżające przez Silwan samochody osadników.
Aktualnie w Silwan mieszka około 370 osadników. Sprowadzili się, by mieszkać w mieście wybranym. Mówią, że Bóg ich wybrał jako swój lud. Mówią też, że Jerozolima jest miastem Jahwe, ziemskim domem bożym w którym mają mieszkać jedynie jego wyznawcy.
Nieruchomości są przejmowane za udziałem agencji, które pośredniczą w zakupie. Przejęcie własności odbywa się zazwyczaj na drodze kupna od palestyńskich właścicieli. Ale nie tylko, wiele osiedli zostało założonych na podstawie orzecznictwa sądowego, które odbierając lokalnym Palestyńczykom prawa własności, otwierało furtkę do nabycia nieruchomości przez żydowskie agencje osadnicze.
Agencje nie ukrywają celu swej agendy. Jej nadrzędną rolą jest wzmacnianie żydowskiej obecności w mieście.
Jak mówią Palestyńscy mieszkańcy Silwan, polityka osadnictwa jest wspierana przez władze Izraela, gdyż obydwu instytucjom przyświeca ten sam cel – zmiana kształtu etnicznego miasta. Agencje wykorzystują Izraelskie orzecznictwo sądowe, które tworzy dla nich preferencyjne warunki zakupu. Agencje z kolei są jedynie pośrednikami w przekazaniu własności osadnikom. Polityka miałaby więc być narzędziem cichej Judaizacji
Osadnicy żyją blisko swych świętości, ale daleko swych sąsiadów. Boja się, żyją w izolacji fizycznej i mentalnej. Są otoczeni murami i kolczastym drutem. Ich domy są pod ciągłą strażą i czujnym okiem kamer. Izolacja powoduje strach. Strach to najkrótsza droga do agresji. Święte miasto grzeszy przemocą.
17 października 12 letni Omran Mansour został potrącony przez samochód osobowy. Jak potem zeznawał kierowca, chłopak celowo rzucił mu się pod koła… Zajście zostało nagrane, taśma pokazała co innego. Nagranie obiegło wszystkie stacje telewizyjne regionu. Kierowcą był jeden z liderów ‘Eladu’ –żydowskiej agencji osadniczej założonej w USA a operującej na terenie Silwan. Tydzień po zajściu chłopak został aresztowany.
Sprawa stała się głośna…
Archeologia w służbie polityki.
Elad to nie tylko pośrednik, ale także nadzorca prowadzonych w okolicy prac archeologicznych. Wykopaliska są jednak przedmiotem kontrowersji; prace mają potwierdzić istnienie starożytnego miasta – Ir David, które zgodnie z tradycją biblijną miało być założone przez króla Dawida.
Achmed, „Tu nie chodzi o żadnego Davida. Archeologia jest jedynie narzędziem ideologii. Dzięki pomysłowi Ir David, Izrael sprowadza osadników – radykałów, którzy chcą być blisko dawidowego miasta. Mieszkają jak okupanci, mają policję i prywatnych ochroniarzy. Tu jest Silwan, nie żaden Ir David. Jerozolima jest naszym miastem, Izrael nie ma prawa nikogo osiedlać, ani kopać pod naszymi domami.”
Problem jest dyskusyjny. Wykopaliska są częścią promowanego przez Mera Jerozolimy planu rewitalizacji obszaru. Ale palestyńscy mieszkańcy Silwan nie wierzą w dobre intencje.
Moim rozmówcą jest Fakhri Abu Diab (jeden z zaangażowanych w działalność Komitetu Obrony Silwan).
„To nie jest projekt rewitalizacji – to projekt dyskryminacji. Izrael jest zainteresowany jedynie inwestycjami żydowskimi. W Silwan nie ma szkoły, meczetu, ani żadnej instytucji, która mogłyby służyć naszej społeczności. Dzieciaki nie mają gdzie się podziać, wychowuje ich ulica. Władze Jerozolimy wydaje pieniądze tylko wtedy, gdy liczy się korzyść żydowskich mieszkańców. Płacimy takie same podatki jak żydzi, nie mamy w zamian nic. Osadnicy mają wszystko co chcą: domy, ochroniarzy i synagogi. To wszystko za wspólne pieniądze. Jesteśmy mieszkańcami Jerozolimy, należą nam się taki same prawa jak wszystkim.
Żydzi zawłaszczają historię i tradycję, chcą wmówić że Jerozolima to miasto żydowskie. Dlatego potrzebują archeologii i osadników. Palestyńczycy ich nie obchodzą, jesteśmy przeszkodą dla ich propagandy, Izrael nie zamierza inwestować w Silwan. Izrael chce się nas pozbyć.”
Przez okno roztacza się ponury widok. Okolica jest biedna. Wokół ciągną się chaotycznie zbudowane slumsy i brudne ulice. Wałęsają się grupki dzieciaków; jest ich dużo – 40 % mieszkańców Silwan to dzieci poniżej 14 roku życia.
„Nie chodzi o archeologię. Wykopaliska działy się od zawsze, już za czasów Tureckich. Nie chodzi też o Dawida. Dawid to muzułmański prorok, o którym mówi Koran, dla nas nie jest ważne czy tu mieszkał czy nie. Chodzi o coś innego.”
O co ?
„O wykluczenie i prawdę. Turyści, którzy przychodzą do Ir David chodzą podziemnymi korytarzami nie wiedząc, że na powierzchni jest prawdzie życie – życie palestyńskiej dzielnicy Jerozolimy. Dostęp do Ir David jest chroniony niczym militarna baza. Miliony turystów nie zdają sobie sprawy, że na powierzchni żyje 16 tysięcy mieszkańców. Jedyne co wiedzą to, że 3 tysiące lat temu żył tu miłosierny Król David. Wszystko tworzy atmosferę izolacji. Ludzie widzą w Silwan jedynie brudny Slums. Nie wiedzą, że to miejsce, o które nikt
się nie troszczy, gdzie są burzone domy, gdzie padają strzały, gdzie są aresztowane dzieci. Jedyne informacje jakie mają, to informacje Izraelskich przewodników. W konsekwencji, ich wiedza o Silwan czy Jerozolimie w ogóle sprowadza się do tęsknoty za świetnością czasów Davida, a to jest bardzo użyteczne dla Izraela.”
Dlaczego ?
„Jak to tej pory, żadne państwo na świecie nie uznało Izraelskiego prawa do Jerozolimy jako stolicy. Stąd potrzeba propagandy. Izrael wierzy, że z czasem, prawo do Jerozolimy będzie nie tylko okupacją silniejszego, ale stanie się tolerowane ze względu na argumenty archeologiczne i osadnictwo. Ir David to nie archeologia w imię nauki to propaganda.”
Namiot, w którym rozmawiam z Fakhrim jest miejscem szczególnym. Na co dzień mieszkają w nim Palestyńczycy, którzy demonstrują przeciw Izraelskim planom wyburzenia Silwańskich domostw. Jak mówi Fakhri wyburzenia są drugim co do wagi problemem Silwan, a jednocześnie narzędziem tej samej polityki – polityki Judaizacji.
Czekając na buldożery.
Domy położone są w centralnej części Silwan, zwanej al-Bustan. Zgodnie z planami rozwoju miasta część al-Bustan ma zostać zburzona dla potrzeb budowy Ogrodów Davida – parku tematycznego, który wraz z Ir David oraz żydowską częścią Starego Miasta stałby się częścią lukratywnego interesu – żydowskiego turystycznego kompleksu. Jak mówi Izraelskie prawo wyburzenia są możliwe, gdyż mieszkańcy al-Bustan wybudowali swe domy nielegalnie
Sprawa jest delikatna. Każdorazowy nakaz eksmisji wznieca protesty. Al-Bustan jest beczką prochu, która w każdej chwili może zaognić konflikt w innych dzielnicach Jerozolimy. Fakhri mówi wprost – jest miejscem, gdzie zacznie się trzecia intifada.
Izrael mówi, że wasze domy są nielegalnie. To prawda?
„Tak, to prawda. Większość domów została zbudowana bez pozwolenia, ale to nie ma znaczenia. Izrael jest okupantem a jego prawo jest prawodawstwem okupanta. Prawo silniejszego to prawo barbarzyńcy. Nikt nie ma obowiązku przestrzegać takiego prawa.”.
Dlaczego nie wystąpicie o legalizację ?
„To nie takie proste. Wielu widzi we współpracy z Izraelem zgodę na okupację. Palestyńczycy Jerozolimy odmawiają Izraelowi prawa do władzy w mieście. Zgodna na Izraelską jurysdykcję osłabiłaby wiec bojkot rządów okupanta. Poza tym, opata za aplikację przerastają możliwości przeciętnego Palestyńczyka. Dodatkowym utrudnieniem jest sama procedura, która poczynając od dokumentów aplikacyjnych odbywa się po hebrajsku. Utrudnienia administracyjne pociągają ze sobą dodatkowe koszta – aplikacja bez pomocy prawnika jest właściwie niemożliwa. Inna sprawa, że Izrael pozwoleń po prostu nie wydaje. Tym samym wiec, kosztowna procedura prawe zawsze kończy się porażką.
Kilka lat temu wynajęliśmy prawnika, który miał poprowadzić naszą sprawę. Udało nam się ostatecznie zorganizować i przedstawić alternatywny plan urbanistyczny rozwoju i modernizacji al-Bustan. Izrael odmówił utrzymując decyzję określającą al – Bustan jako tzw. Teren Zielony – to znaczy, wyłączony spod rozbudowy mieszkaniowe. Sprawa jest prosta – Izrael nie po to planuje budowę turystycznej infrastruktury, żeby ją sobie utrudniać legalizując nasze domy.”
Mer Jerozolimy (Nir Barkat) mówi, że chce by okolica była po prostu turystycznym parkiem.
„Określanie terenów mianem zielonych to jedno z wielu narzędzi Judaizacji, które nie ma nic wspólnego z modernizacją. Celem Izraela jest utrzymanie korzystnych proporcji etnicznych miasta, w którym żydzi mieliby przeważającą większością. Jednym z najważniejszych elementów tej polityki jest ograniczanie naszej przestrzeni życiowej. Palestyński obszar okupowanej Jerozolimy Wschodniej zajmuje około 7 tys. hektarów, z czego 2,5 tys. zostało przeznaczone na budowę żydowskich osiedli. Pozostałe 4,5 tys. jest teoretycznie dostępne dla palestyńskiej zabudowy, ale tylko pod warunkiem istnienia planów przestrzennych. Izrael drastycznie ogranicza planowanie – aktualnie jedynie 2,5 tys. hektarów posiada plany. Co więcej, spośród obszarów objętych planem aż 1,5 tysiąca h. jest przeznaczone na budowę parków, parkingów i tym podobnych – to tak zwane obszary zielone. W konsekwencji Palestyńczykom jest oddany jedynie 1.000 h. na którym mogą się budować.
Problem wiąże się z demografią. Nas przybywa, a to się nie podoba Izraelowi. Gdy młodzi opuszczają domy rodziców, chcą mieszkać na swoim. Wtedy pojawia się kłopot. W związku z tym, że pozwolenie jest nieosiągalne młodzi muszą budować nielegalnie. To z kolei ryzyko eksmisji. Izrael po prostu chce byśmy porzucili nasze domy i zostawili nasze miasto. Taka polityka to czysta dyskryminacja.”
Mowa o Jerozolimie w ogóle. Wróćmy do al-Bustan. Mer zaproponował rozwiązanie, ponoć dostaliście zgodę by budować się w innym miejscu
„Tak, ale zgodnie z propozycją Barkata zgoda byłaby przyznana tylko wtedy, jeśli zgodzimy się zapłacić ze wyburzenie naszych domów. Oczywiście musielibyśmy opuścić Bustan. To jest nasz dom, nic dziwnego, że mieszkańcy ją odrzucili. Zresztą, my się nigdzie nie wybieramy. Tu się urodziliśmy i tu umrzemy.”
Jak długo potrwa wasz protest?
„Tak długo jak to konieczne. Nie zamierzamy się poddać. Nie mamy nic do stracenia. Początkowo Izrael chciał wyburzyć wszystkie 90 domów al-Bustan, co oznaczało bezdomność dla 1300 osób. Teraz jest mowa o 22 domach. Gdybyśmy siedzieli cicho już byśmy byli bezdomni.”
Fakhri wie jedno. Walka o Jerozolimę to walka o media i opinie publiczną. Silwan stało się znane. Fotoreporterzy przychodzą w nadziei uchwycenia momentów, które widz kocha najbardziej. Szukają przemocy, zamieszek i wojska. Mieszkańcy Silwan zdają sobie z tego sprawę. Namiot jest otwarty 7 dni w tygodniu, dla każdego. Co piątek odprawiane się publiczne modły, po których jest okazja do wywiadów. Na ulicy Wadi Hilweh mieści się alternatywne centrum informacji. Działacze mają mapy, zdjęcia, goszczą tłumy. Jednak to co najbardziej przyciąga dziennikarzy to zamaskowane dzieci rzucające kamieniami.
Nie lepiej żeby byli w szkole ?
„Dziś piątek, szkoła zamknięta. Zresztą nikt ich tam nie wysyła, przychodzą bo chcą być w telewizji. To dzieciaki. Poza tym, to ich forma protestu. Te dzieci widziały wiele, znają przemoc, areszt, obelgi, czasem… nawet śmierć. Wiedzą, że gdyby nie osadnicy byłoby inaczej.”
A jak by było ?
„Nie wiem. Wiem jak jest. Jesteśmy dyskryminowani, a te dzieci to czują. My im po prostu nie przeszkadzamy. Czasem dziennikarze z zagranicy myślą, że dzieciaki robią jakiś performance czy happening. Mówią: o, noszą chusty jak terroryści i Arafat. A chusta to nasze nakrycie głowy i tyle. Dzieciaki obwiązują nimi twarze bo nie chcą być rozpoznane i iść do więzienia, to wszystko, to zwykłe względy bezpieczeństwa.”
Twój wnuk tu przychodzi ?
„Czasem. Myśli, że jak się wykaże odwagą to szybciej się stanie mężczyzną. Ma dopiero 10 lat. Z chustą na głowie wygląda jak prawdziwy bojownik (śmiech). Ale on się po prostu boi, rzucanie kamieniami to przejaw frustracji i strachu. Jakiś tydzień temu zobaczyłem go na podłodze, siedział i pakował swoje zabawki. Kiedy go spytałem dlaczego je pakuje, powiedział, że pod gruzami ich nie znajdzie. Powiedziałem, że buldożer nie przyjedzie. Skłamałem. Nie wiem kiedy będzie. Może dziś w nocy.”
Dwa dni później pojechaliśmy odwiedzić przyjaciela Fakhriego. Hasan Raudi ma 76 lat, ósemkę dzieci i prawie 50 wnucząt. Większość rodziny mieszka w dwupiętrowym budynku, który leży u stóp Ir David. Dom Raudiego jest jednym z wielu przeznaczonych do wyburzenia. Budynek ma 150 lat, został więc wybudowany przed 1967 r. kiedy teren Jerozolimy Wschodniej wchodził w skład Królestwa Jordanii. Teoretycznie więc, dzisiejsze Izraelskie władze Jerozolimy nie mają podstaw do egzekucji wyburzenia, teoretycznie. W praktyce jednak Hasana czeka eksmisja, albo więzienie.
Sześć lat temu jeden z jego synów ożenił się, wkrótce przybyło wnucząt. Hasan wraz z synem zdecydowali się dobudować piętro, od tamtego czasu dom stał się nielegalny. Władze miejskie wydały decyzję o wyburzeniu nakładając jednocześnie karę w wysokości 100 tysięcy szekli (około 80 tysięcy PLN). Zgodnie z decyzją sądu Hasan miał sam wyburzyć wybudowane piętro. Odmówił, czeka więc na więzienie, jego rodzina czeka na eksmisję.
„Nawet jeśli wyburzę piętro i zapłacę karę to nic nie zmieni. Piętro to jedynie pretekst, władze Jerozolimy chcą się mnie pozbyć tak jak chcą się pozbyć moich sąsiadów. Nie będę płacił, ani burzył własnego domu. Nie mam żądnej gwarancji, że to wystarczy. To nie jest problem administracyjny ale polityczny. Skąd mam mieć pewność, że zostawią moją rodzinę w spokoju? (…) Jedyne co mogę zrobić to czekać i żyć normalnie. Gdy zostaniemy bez dachu nad głową wybudujemy namiot a potem… Dom
Będzie nielegalny?
„Będzie bo takie jest prawo. Jeśli przyjdzie mi budować ten dom od nowa, nawet nie będę się starał o pozwolenie. Izraelskie sądy kierują się prawem, ale nie sprawiedliwością.”
Nie boisz się więzienia?
„Nie ja pierwszy i nie ja ostatni. Wszystko w rękach Boga…”
Hasan siedzi w otoczeniu wnuczków. Dzieciaki początkowo wydawały się być zaciekawione.
Z czasem jednak znudzone moją obecnością straciły cierpliwość i zaczęły dokazywać. Spytałem jednego z nich o szkołę.
Salim najbardziej ze szkoły lubi piłkę nożną, dużo gra na ulicy i kibicuję Realowi Madryt.
Kiedy byłem w Silwan kilka dni później widziałem Salima jak rzucał kamieniami. Miał zamaskowaną twarz, poznałem go po ubraniu, nosił piłkarską koszulkę z nazwiskiem gwiazdy Realu – Kaki. Wokół dzieciaków jak zawsze w piątki ganiała grupka reporterów. Tego dnia byłem w Silwan już od rana, był 7 stycznia 2010. Zamieszki były większe niż zazwyczaj, palono samochody i opony, ponoć ktoś rzucał koktajlami młotowa. Tym razem reporterzy zrobili dużo zdjęć. Kiedy wracałem spotkałem Ahmeda. Poczęstował mnie papierosem i powiedział: „będą aresztować dziś w nocy”.
5 stycznia 2010.
78 – ilość palestyńskich domów wyburzonych Jerozolimie w roku 2010.
160 – liczba Palestyńczyków, którzy stracili dach nad głową w wyniku eksmisji i wyburzeń w roku 2010.
0 – tyle pozwoleń budowy/rozbudowy/remontu wydały władze Jerozolimy Palestyńczykom w roku 2010.
20000 – liczba osadników mieszkających w okupowanej Jerozolimie Wschodniej.
834 – ilość palestyńskich domów wyburzonych w okupowanej Jerozolimie Wschodniej od roku 1999.
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.