Tytuł filmy: Omar
Reżyseria: Hana Abu-Assad
Anglojęzyczna wersja filmu
Umysłami w wąskich uliczkach Nablusu rządzi marzenie o wolnej Palestynie. W wyobraźni młodzi mieszkańcy kruszą otaczające mury, wyrzucają ze swoich ulic policyjne patrole, zwracają ziemię właścicielom, odbudowują zburzone domy. Radość, nienawiść, zazdrość, smutek, żadna emocja nie jest całkowicie wolna od okupacyjnego kontekstu. Czy można wyobrazić sobie przyjaźń i miłość na Zachodnim Brzegu Jordanu – kawałku ojczyzny przeznaczonym na rezerwat dla tubylców? Wymykający się jednoznacznej klasyfikacji „Omar”, Hana Abu-Assada odpowiada gorzko i jednoznacznie.
Wszystkie stany zagrożenia towarzyszące życiu partyzanta miejskiego zawarto w kreacji Omara, Amjada i Tereka, grupy przyjaciół w której każda postać w inny sposób rozdarta jest między marzeniami o zwyczajnym życiu, a zemstą na upokarzającej rzeczywistości. W roli pierwszego z nich, Adam Bakri, młody, krótko ostrzyżony, o bystrym spojrzeniu palestyński every-man i przede wszystkim przekonujący aktor. Mężczyźni współtworzą grupę dywersyjną. Po jednej z akcji, w której ginie żołnierz, zostaje aresztowany Omar. Pod wpływem szantażu rozpoczyna niebezpieczną grę z byłymi oprawcami i swoimi towarzyszami. Hana Abu-Assad unika upraszczania konfliktu izraelsko-palestyńskiego i nachalnego moralizatorstwa. Wplótł w wymowny krajobraz miasta i więzienia, opowieść o walce lojalności ze zdradą, gdzie granica dobra i zła zaczyna się zacierać. Topos fatum rzadko może być tak wstrząsający jak w Palestynie.
Reżyser nie tworzy bohaterów wykraczających daleko poza wizerunek zwykłego mieszkańca Zachodniego Brzegu, dzięki temu film jest autentyczny, świeży i nie przypomina miałkiej „pocztówki” z Bliskiego Wschodu. Zachodni widz przywykł do przyglądania się izraelskiej okupacji w jej wymiarze historycznym i politycznym – cierpieniu tysięcy. Ambicją tego obrazu jest zmierzyć się z destrukcyjnym potencjałem wojny w życiu jednostki – dramatem pojedynczego człowieka uwikłanego w straszne okoliczności.
Ważną pozycję w Omarze zajmuje rola kobieca. Nadia jest obiektem zainteresowania dwóch głównym bohaterów i siostrą trzeciego z nich. Staje się osią konfliktu między przyjaciółmi i punktem skupiającym skrajne emocje. Wcieliła się w nią Leem Lubany. Chciałoby się oglądać na ekranie kobiety bardziej wyraziste i mniej naiwne. Niestety potencjał Nadii nie został dobrze wykorzystany. Nie można tego powiedzieć o odtwórcy Agenta Ramiego, Waleedzie Zuaiterze. Kierownik więzienia skupia jak w soczewce grzechy izraelskiego wymiaru sprawiedliwości, a jednocześnie zdaje się tak samo beznadziejnie uwikłany w historyczne warunki jak jego ofiary. Kreacja z pogranicza conradowskiego Kurtza i mafioso zasługuje na wyróżnienie, a Waleeda Zuitara mam nadzieję obserwować przy następnych produkcjach.
Kadry wypełniają kręte uliczki i piętrzące się domy. Krajobraz miejski przytłacza. Stłoczona ludność jest jak żywy kamuflaż. Czasami ten złożony z ludzi organizm zabiera głos w walce ze służbami policyjnymi; blokując drogę, obrzucając kamieniami lub bluzgając. W Omarze nie znajdziemy onirycznej czy nazbyt lirycznej atmosfery, ale praca operatorów konsekwentnie trzyma się linii wyznaczonej przez reżysera. Palestyńska ulica nie jest absorbująca. Majaczy w tle, podczas gdy najważniejsza jest batalia uczuć i emocji bohaterów.
Widok Palestyńczyków uzbrojonych w kamienie i butelki przeciwstawiających się miażdżącej sile izraelskiej policji i wojska może przywoływać na myśl obraz Eugena Delacroix, Wolność wiodąca lud na barykady. W dynamicznej wizji malarz przedstawił walczących z tyranem ludzi przedzierających się przez zwłoki poległych żołnierzy. Do historii przeszedł wizerunek obnażonej kobiety wznoszącej flagę i stojącego obok rozentuzjazmowanego chłopca wymachującego pistoletem. Bezgraniczna wiara w wartości: wolność, równość, braterstwo, zdaje się dawać niemalże nieśmiertelność i jest zapowiedzią rychłego zwycięstwa. Walka o wolność w Palestynie skończyła się dawno temu, natomiast trwa niekończąca się wojna o godność i przetrwanie. Dlatego w Omarze nie odnajdziemy romantyzmu Delacroix, a raczej ekspresjonizm z towarzyszącymi mu deformacjami, zgrubieniami, napięciem, hałasem, buntem i niepokojem.
Omar to film ważny ze względu na użycie różnorodnych rozwiązań fabularnych i podjęcie aktualnej tematyki towarzyszącej konfliktowi izraelsko-palestyńskiemu. Wojna w wymiarze osobistym rujnuje uczucia i emocje, a Hana Abu-Assad dostarczył na to kolejnego dowodu. Wierzę, że podejmie się realizacji następnych ambitnych pomysłów, a ja dopilnuję żeby nie umknęły mojej uwadze.
Źródło: