Negocjacje z Hamasem – bolesna konieczność

Mija trzeci miesiąc przywództwa Benjamina Netanjahu. [I] Premier stoi na czele wątłej, podzielonej koalicji. Kształt gabinetu to wynik mediacji słabych aktorów sceny politycznej. Skromne wyborcze zwycięstwo zmusiło premiera do współpracy ze skrajną prawicą oraz konkurencyjną Partią Pracy. [II] Podczas gdy Izrael stoi w obliczu trudnych wyborów, przywództwo nie sprzyja odważnym decyzjom

Zmiana układu politycznego to przede wszystkim zagrożenie dla idei rokowań – ryzyko stagnacji, która może obrócić się w konflikt.

Netanjahu skorzystał na radykalnych nastrojach, duch negocjacji dogorywa, a po obu stronach barykady nie brakuje głosów na rzecz rewizji dotychczasowej polityki. Zwycięstwo Netanjahu to dowód na martwotę procesu pokojowego. Idea ‘two state solution’ jest odległym scenariuszem.

Dzisiejszy zastój to polityczne dejavu – przypomina kryzys z roku 1996, kiedy to Netanjahu po raz pierwszy objął urząd premiera. Wiosną 1996 głównym postulatem była negacja procesu pokojowego zapoczątkowanego w Oslo (1993). [i] Dzisiaj Premier i jego koalicjanci odrzucają rokowania z Annapolis. Partnerzy Netanjahu nie pozostawiają złudzeń. Izraelski Minister Spraw Zagranicznych Avigdor Lieberman oświadczył: ‘Izrael nie jest dłużej zobligowany przez ustalenia konferencji pokojowej z Annapolis’.[ii] Jak zaproponował Liberman na łamach Izraelskiego Haaretz rozwiązaniem powinien być raczej ‘model cypryjski’ – separacja w ramach jednego państwa (jak dodał minister negocjacje ‘two state solution’ to strata czasu i pieniędzy).[iii] Deklaracja Liebermana to zielone światło dla izraelskiej ekspansji jak i dla palestyńskiego radykalizmu. Hamasowski Doradca Premiera Ismaila Hanija Youssef Rizqah skomentował rewelacje Liebermana mówiąc: ‘deklaracja Liebermana to przejaw ekstremizmu, który odmawia Palestyńczykom podstawowych praw (…) rasistowska polityka Izraela powinna spotkać się ze zdecydowanym stanowiskiem wszystkich Palestyńczyków.’[iv]

Nasilenie polityki ekspansji terytorialnej i separacji etnicznej jest zagrożeniem regionalnego bezpieczeństwa. Dylemat Netanjahu to z jednej strony rozbudowa osiedli, veto dla palestyńskiej niepodległości i gwarancje dla radykalnych koalicjantów; z drugiej strony zaś realia, które nie pozwalają na ekstremalną politykę. Premier nie może sobie pozwolić na eskalację przemocy. Głównym celem Netanjahu jest władza. Zerwanie rozmów pokojowych grozi konfliktem, który pogrzebie jego polityczną karierę. Kadencja Netanjahu będzie więc próbą ryzykownego balansu. Doraźnym rozwiązaniem, za którym optuje premier jest powrót do zmodyfikowanej idei Mapy Drogowej – formy zarządzania kryzysem, który jest metodą na negocjacje bez koncesji. Taktyka premiera to ryzykowna gra, której cenę przyjdzie zapłacić Palestyńczykom.

Mapa Drogowa jest planem pokojowym opracowanym wiosną 2002 przez Kwartet Bliskowschodni (USA, Rosja, ONZ, UE). Pierwsze stadium porozumienia zobowiązuje Izrael do zaprzestania działalności osadniczej i usunięcia części osiedli. Izrael ma również umożliwić swobodę poruszania się oraz zaprzestać represji ludności cywilnej. Strona palestyńska natomiast ma się uporać się z terroryzmem, chaosem i przemocą. Teoretycznie mapa jest planem który mógłby stać się wstępem do wycofania izraelskiej okupacji. W praktyce jednak porozumienie w oparciu o idee mapy jest niemożliwe. Strona Izraelska forsuje bowiem szereg obostrzeń które mają stać się warunkiem wstępnym dla aplikacji mapy.[v] Zgodnie z izraelskim stanowiskiem porozumienie z Palestyńczykami może być możliwe jedynie pod warunkiem palestyńskiej zgody na uznanie Izraela za państwo żydowskie. Nacisk Netanjahu na palestyńską akceptację żydowskiej etniczności Izraela ma swój głębszy kontekst. Jest to taktyka prewencji przeciw palestyńskim żądaniom powrotu palestyńskich uchodźców na terytorium Izraela. ‘Prawo powrotu’ jest jednym z podstawowych Palestyńskich żądań negocjacyjnych. Premier Netanjahu zdaje sobie sprawę, że żaden palestyński polityk nie może sobie pozwolić na porzucenie postulatu powrotu wygnańców. Tym samym więc Izraelski wstępny warunek negocjacyjny z góry uniemożliwia porozumienie jako takie. Brak porozumienia jest natomiast doskonałym pretekstem dla dalszej ekspansji terytorialnej. Jednocześnie Netanjahu daje jasno do zrozumienia, że Izrael nie wycofa się z polityki osadniczej. Premier naciska na społeczność międzynarodową by ta zgodziła się na aktualizację postanowień mapy drogowej w kwestii rozbudowy osiedli; chodzi konkretnie o postulat rozbudowy osiedli pod pretekstem ‘naturalnego rozwoju demograficznego’. Kolejne izraelskie obostrzenie dotyczy statusu Jerozolimy. Premier kilkakrotnie odrzucił palestyński dezyderat utworzenie stolicy we wschodniej Jerozolimie. Co więcej, Izraelskie veto dla podziału Jerozolimy jest skorelowane z polityką ekspansji i wyburzania palestyńskich domostw. [vi]

Zgodna na negocjacje oparte o uznaniowe ogólniki mapy drogowej jest izraelską odpowiedzią na nacisk ze strony USA, które chcą doprowadzić do wznowienia rozmów. Netanjahu może tym samym swobodnie pozorować chęć negocjacji z jednoczesną polityką ekspansji. Podczas gdy mapa jest teoretyczną agendą porozumienia, jej ogólnikowość i oczywista ułomność jest praktycznym instrumentem opóźniania porozumienia. Plan jest więc formą negocjacyjnego szantażu. Podczas gdy brak zgody na Izraelskie warunki oznacza utrzymanie okupacji, ewentualna współpraca wcale nie gwarantune Izraelskiej zgody na niepodległość.

Izraelski wymóg zaprzestania działalności zbrojnej jest de facto naciskiem na uznanie okupacji bez jakichkolwiek gwarancji na rzecz wycofania Izraelskiego wojska. Brak koncesji będzie oczywistym zarzewiem konfliktu. Powrót do idei Mapy Drogowej jest błędnym kołem, rozwiązaniem, które nie zapewnia minimum stabilizacji, a przede wszystkim opóźnia powstanie niepodległego państwa palestyńskiego. Fakt, że Netanjahu korzysta ze zużytej koncepcji mapy jest dla palestyńskich negocjatorów wyraźnym sygnałem – Izrael negocjować nie che. Nie należy się spodziewać wiec, by Palestyńscy przywódcy zgodzili się na współpracę.

Palestyński negocjator Ahmad Qurei nie pozostawia złudzeń: ‘Izraelskie veto dla zobowiązujących negocjacji oznacza de facto eliminację procesu pokojowego (…) ignorancja Izraelskiego rządu jest poważnym zagrożeniem bezpieczeństwa’.[vii] Izraelskie rewelacje wstępnych warunków negocjacyjnych zostały dodatkowo skomentowane stanowiskiem palestyńskiego szefa Departamentu ds. Negocjacji (Dr. Saeb Erakat) który oświadczył: ‘Izraelski premier nie pozostawia nam wyboru (…) Netanjahu ani razu nie zaakceptował idei niepodległej Palestyny, w zamian za to przedstawił szereg warunków które uniemożliwiają zbudowanie witalnego niepodległego państwa (…) Netanjahu obwinia Palestyńczyków za Izraelską agresję, jego absurdalne obostrzenia negocjacji to wymóg zgody na okupację’[viii]

Stanowisko konkurencyjnego dla Fatahu Hamasu jest zgodne z tradycyjnie sztywną polityką. Hamasowski Doradca Premiera Ismaila Hanija Youssef Rizqah wezwał do: ‘porzucenia idei negocjacji opartej o postanowienia Mapy Drogowej, która jest wykorzystywana jako instrument Izraelskiej polityki divide et impera.’[ix]

Przezwyciężenie Impasu będzie herkulesowym wysiłkiem. Podczas, gdy gabinet Netanjahu nie jest w stanie zdobyć się na ustępstwa, Palestyńscy radykałowie wykorzystują stanowisko premiera jako wodę na młyn swej propagandy. Pro-negocjacyjny obóz prezydenta Abbasa traci poparcie. Palestyna jest słabsza niż kiedykolwiek: podzielona politycznie i geograficznie; pogrążona w wewnętrznym konflikcie.

Podzieleni Palestyńczycy nie są w stanie wypracować jednolitej strategii negocjacyjnej. Konflikt jest na rękę Izraelowi, który stara się rozgrywać palestyńskie karty za pomocą polityki kija i marchewki. Izraelska taktyka to blokada Strefę Gazy i bojkot Hamasu połączony z faworyzowaniem władzy Zachodniego Brzegu Jordanu. Mimo społecznego zaplecza i zaufania swojego elektoratu Hamasu pozostaje wykluczony – zepchnięty do getta Gazy. Skompromitowana władza Abbasa utrzymuję się zaś dzięki izraelskiej jak i międzynarodowej polityce bojkotu Hamasu. W konsekwencji więc odizolowany Hamas podąża w kierunku radykalizacji. Radykalne nastroje są z kolei impulsem umacniającym sztywną politykę Izraelską, która de facto oznacza zawieszenie procesu pokojowego. Brak mediacji jest natomiast doskonałym pretekstem do kontynuacji polityki osadniczej, co prowadzi do dalszej radykalizacji palestyńskich nastrojów i zamyka błędne koło Izraelsko – Palestyńskich relacji.

Jak więc widać wiarygodny proces pokojowy wymaga przede wszystkim przyciągnięcia Hamasu w kierunku mediacji oraz odblokowania Strefy Gazy. Problemem pozostaje agenda premiera Netanjahu, który z pewnością pozostanie wierny polityce nacisku. Jak się wydaje, siłą zdolną do zmiany izraelskiego stanowiska może być skuteczna mediacja międzynarodowa w szczególności zaś inicjatywa USA.

Pax Americana. Pax Arabica.

Warto się na wstępie zastanowić, dlaczego amerykanie mieliby się w ogóle angażować w skomplikowane Palestyńsko – Izraelskie relacje. Odpowiedź tkwi w szerszym kontekście polityki regionalnej. USA jako siła kształtująca realia polityczne Bliskiego Wschodu musi zapewnić sobie lokalne poparcie. Nadwyrężone zaufanie wymaga szukania skutecznych narzędzi propagandowych. Hasło palestyńskiej niepodległości to doskonały instrument wpływu na arabskie nastroje. Suwerenna Palestyna to przede wszystkim skuteczna broń w ideologicznej walce z najbardziej zaciekłym wrogiem USA – al-Qaidą. Sukces na polu rokowań Izraelsko – Palestyńskich wytrąciłby bowiem z rąk radykałów argument o Syjonistyczno-Amerykańskim spisku skierowanym w Islam jako taki. Bin Laden już od momentu powołania swej międzynarodówki uczynił ze spiskowej syjonistycznej teorii dziejów podwaliny swej nienawistnej agitacji. Rzekomy syjonizm USA (czy konkretnie syjonizm amerykańskich prezydentów), który mierzy w destrukcję islamu, jest także kręgosłupem propagandy Iranu. Tym samym wiec udana pro-palestyńska inicjatywa to użyteczna broń w walce z al-Qaidą z jednej strony, oraz z propaganda Irańską z drugiej.[x]

Palestyńskie państwo jest koniecznym elementem anty-irańskiej strategii. Amerykańskie plany to szeroko zakrojona inicjatywa, która ma ambicję zreorganizować bliskowschodnie realia polityczne. Taktyka USA polega na zaangażowaniu sunnickich państw arabskich, Turcji oraz Izraela celem osłabienia Iranu. Znamienne są zapowiedzi powołania regionalnego systemu bezpieczeństwa pod amerykańskim protektoratem. Podczas marcowej wizyty w regionie Sekretarz Stanu Hillary Clinton ogłosiła plan utworzenia systemu, który miałby objąć nie tylko kraje sojusznicze (Egipt, Izrael, Jordanię), ale także Syrię i Liban.[xi] Kalkulacje Białego Domu wymagają więc przezwyciężenia lokalnych konfliktów. Na przeszkodzie ku ‘pax americana’ stoją bowiem trudne relacje palestyńsko – izraelskie oraz izraelsko – syryjskie.

Problem palestyński składa się z dwóch kluczowych zagadnień. Po pierwsze amerykanie muszą dążyć do odnowienia rozmów palestyńsko – izraelskich oraz naciskać na Izrael by ten zaprzestał polityki osadnictwa. Po drugie administracja Obamy będzie zmuszona odpowiedzieć na problem obecności Hamasu.

Poparcie dla idei negocjacji stało się głównym punktem marcowej wizyty Amerykańskiej Sekretarz Stanu H. Clinton w regionie, która zapowiedziała ‘pełne amerykańskie zaangażowanie celem osiągnięcia porozumienia w postaci dwóch niepodległych państw’. Clinton zadeklarowała jednocześnie ‘wsparcie wysiłku na rzecz negocjacji, które są jedyną i nie uniknioną drogą porozumienia’. [xii]

Dodatkowa deklaracja to wypowiedź Clinton, która skrytykowała Izraelską działalność osadniczą jako ‘poważną przeszkodę procesu negocjacyjnego’. Słowa krytyki padły w stronę Izraelskich planów wyburzania palestyńskich domostw w Jerozolimie, które zostały określone jako działalność niezgodna z dotychczasowymi porozumieniami. [xiii]

Mimo, że poparcie dla negocjacji stało się kluczowym zagadnieniem amerykańskiej agendy przezwyciężenie impasu może stać się niemożliwe ze względu na trwającą blokadę Gazy. Dotychczasowa sytuacja, w której jedna cześć terytorium palestyńskiego pozostaje odseparowana jest czynnikiem, który praktycznie uniemożliwia normalizację. Podział geograficzny przekłada się na podział społeczny – półtoramilionowa populacja Strefy Gazy pozostaje wykluczona. Stabilizacja jest możliwa jedynie za pośrednictwem negocjacji odzwierciedlających wolę wszystkich Palestyńczyków.

W tym miejscu warto podkreślić, że jest wybitnie mało prawdopodobne by administracja amerykańska udzieliła oficjalnego poparcia dla Hamasu. Hamas jest i pozostanie postrzegany jako organizacja terrorystyczna. Z drugiej jednak strony impas w kwestii Gazy uniemożliwia rokowania, na których amerykanom zależy. Jeśli Biały Dom nie wypracuje taktyki zaangażowania Hamasu w proces pokojowy idea negocjacji pozostanie pobożnym życzeniem.

Wbrew utartym schematom współpraca z Hamasem jest konieczna. Kooperacja z Hamasem może być narzędziem osłabienia międzynarodowych koneksji Teheranu. Hamas stoi w obliczu trudnych wyborów pomiędzy sojuszem z antyizraelskim i antyamerykańskim Iranem a współpracą z przychylnymi USA krajami arabskimi. Wybór hamasowskich decydentów nie jest oczywisty. Sojusz z Iranem oznacza dalsze wykluczenie i marginalizację ruchu, natomiast współpraca z sunnickimi krajami arabskimi to rezygnacja z dotychczasowej anty-negocjacyjnej postawy, która zapewnia Hamasowi konieczne zaplecze społeczne. Przyciągnięcie Hamasu w kierunku pro-amerykańskiego obozu będzie możliwe jedynie pod warunkiem ustępstw których Hamas oczekuje, w praktyce oznacza to zniesienie amerykańskiego bojkotu.

Jak się wydaje przywódcy Hamasu są świadomi swej pozycji. Co więcej, starają się wykorzystać zmianę amerykańskiej prezydentury jako szansę na komunikację z Białym Domem. Znaczący w tym kontekście jest epizod, do którego doszło w lutym b.r. kiedy to Hamas wykorzystał wizytę senatora Johna Kerry w Gazie celem nawiązania kanałów nieoficjalnej dyplomacji. Kerry otrzymał list zaadresowany do prezydenta Obamy, w którym to przywódca Hamasu w Gazie Ahmad Yousef pogratulował Obamie wyborczego zwycięstwa! Choć dokładna treść listu jak sposób jego dostarczenia pozostanie tajemnicą sygnały Hamasu w kierunku porozumienia są faktem. Dodatkowa deklaracja padła ze strony przywódcy Hamasu Khalida Meshaala, który bez ogródek stwierdził, że: ‘oficjalne otwarcie USA w kierunku porozumienia z Hamsem jest kwestią czasu’. [xiv]

Z punktu widzenia Białego Domu rozwiązanie problemu zaangażowania Hamasu nie będzie możliwe bez współpracy państw arabskich. Amerykanie chcą pozyskać wsparcie Ligi Państw Arabskich, za pomocą, której odblokowanie Strefy Gazy może zostać skorelowane z transformacją Hamasu. Prawdopodobna polityka USA na polu palestyńskim to współpraca amerykańsko-arabska w oparciu o tzw. Inicjatywę Arabską. (Jest to plan pokojowy przedstawiony po raz pierwszy na Szczycie Państw Arabskich w Bejrucie w 2002 roku.) Propozycja zakłada normalizację stosunków z Izraelem w zamian za utworzenie niepodległego państwa palestyńskiego w granicach określonych 242 Rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ.[xv] Tym samym więc, inicjatywa miałaby zobowiązać Izrael do wycofania wojska, zniesienia osadnictwa oraz zgody na utworzenie palestyńskiej stolicy we Wschodniej Jerozolimie.

Arabski plan pokojowy to nie tylko normalizacja stosunków z Izraelem czy metoda na palestyńskie negocjacje. Porozumienie arabsko – izraelskie doskonale wpisuje się w amerykańskie plany bezpieczeństwa regionalnego gdyż kooperacja amerykańsko –arabska to kolejna inicjatywa wymierzona w Teheran. Decydenci Ligi Państw Arabskich traktują swój plan jako szansę na przewodnictwo w świecie muzułmańskim. Inicjatywa jest de facto saudyjską koncepcja restauracji nadszarpniętej przez Iran reputacji reprezentantów Islamu. (Iran powołując się na amerykański syjonizm wykorzystuje sojusz saudyjsko – amerykański jako oskarżenie o udział w anty-islamskim spisku). Saudyjska inicjatywa na rzecz niepodległości Palestyny jest wiec elementem ideologicznej walki o islamski rząd dusz. Dodatkowo plan pokojowy to metoda na neutralizację wpływów Hamasu. Inicjatywa zakłada bowiem negocjacje w oparciu o wyrzeczenie się przemocy jak i uznanie Izraela. Hamas, którego działalność jest finansowana (między innymi) przez Saudyjską monarchię, będzie musiał więc zgodzić się na współpracę, gdyż nieugięta postawa może grozić odcięciem funduszy.

Nie dziwi więc postawa prezydenta Obamy, który podczas kwietniowego spotkania z królem saudyjskim Abdullahem (01/04/09) potwierdził amerykańskie wsparcie dla Arabskiej Inicjatywy Pokojowej.[xvi]

Jednakże mimo teoretycznych korzyści inicjatywa to plan, który rozbija się o praktyczne realia stosunków Izraelsko-Palestyńskich.

Premier Netanjahu nie chce negocjować, gdyż koncesje na rzecz Palestyny są w sprzeczność i z jego programem politycznym, zakładającym dalszą kolonizację terytoriów okupowanych. Palestyńczycy z kolei są zbyt podzieleni wewnętrznie. Podczas, gdy prezydent Abbas i jego otoczenie widzą w inicjatywie szansę na porozumienie, Hamas konsekwentnie odmawia uczestnictwa w rozmowach, negując zasadność negocjacji opartych o dotychczasowe rokowania. Podczas ostatniej rundy rozmów koalicyjnych w Kairze, Hamas zanegował podpisane do tej pory porozumienia pomiędzy Izraelem a OWP – tym samym odrzucił podstawowe założenie inicjatywy tzn. uznanie Izraela. [xvii]

Podstawa Hamasu to konsekwencja długiej polityki bojkotu. Kiedy wiosną 2007 roku Hamas, jako członek palestyńskiego Rządu Jedności Narodowej, uznał dotychczasowe zobowiązania OWP, społeczność międzynarodowa pozostała głucha. Dzisiaj Hamas występuje jako trudniejszy rozmówca. Dwa lata międzynarodowego bojkotu niczego nie zmieniły. Problem Hamasu jako reprezentanta dużej części palestyńskiej ludności pozostaje aktualny dopóty, dopóki żyją Palestyńczycy skłonni udzielić Hamasowi poparcia. Ze względu na realia okupacji takiego poparcia nigdy nie zabraknie.

Problem palestyński stał się między innymi częścią amerykańskiego planu normalizacji stosunków z Syrią. Zgodnie z kalkulacjami USA rekoncyliacja amerykańsko – syryjska to kolejna metoda na osłabienie Iranu. Ponadto współpraca Stanów Zjednoczonych z Syrią jest postrzegana jako narzędzie normalizacji stosunków Syryjsko – Izraelskich oraz instrument nacisku na palestyńskie bojówki cieszące się Syryjskim poparciem (rzecz jasna chodzi głównie o poparcie dla Hamasu).

Koncepcja syryjska.

Oczywiście współpraca Waszyngtonu z Damaszkiem pozostałaby w sferze fantazji, gdyby jedynym argumentem na rzecz normalizacji była idea odnowienia mediacji Izraelsko – Palestyńskich. Z punktu widzenia Białego Domu współpraca z Syrią to przede wszystkim próba demontażu sojuszu syryjsko-irańskiego.[xviii] Rozbicie antyamerykańskiego aliansu byłoby niewątpliwym sukcesem. Osamotniony Iran straciłby regionalną inicjatywę, co pozwoliłoby Amerykanom kształtować korzystny dla siebie układ bezpieczeństwa.

Współpraca z Damaszkiem to ponadto koniec niezależnej syryjskiej polityki, która godzi w interesy zarówno amerykańskie jak i izraelskie. Jednym z wielu spornych zagadnień syryjsko – amerykańskich jest problem granicy syryjsko – irackiej. Amerykanie podejrzewają Damaszek o co najmniej przychylny stosunek do radykalnych bojówkarzy, ukrywających się na pograniczu. Plany stabilizacji Iraku wymuszają skuteczną współpracę z Irackimi sąsiadami: z Jordanią, Turcją oraz przede wszystkim Syrią. Tym samym kooperacja syryjsko – amerykańska to lepsze zabezpieczenie amerykańskiej obecności w regionie.

Zagadnienie syryjskie stało się częścią ożywionej bliskowschodniej dyplomacji. W marcu b.r. Sekretarz Clinton zapowiedziała: ‘kooperację i porozumienie’.[xix] Jednocześnie Obama zdecydował się na oficjalne kanały dyplomatyczne wysyłając przedstawicieli Urzędu Stanu, którzy spotkali się z syryjskim ambasadorem Imadem Mustafą.

Dodatkową misję dyplomatyczną powierzono senatorowi Johnowi Kerry, który podjął się oficjalnej wizyty w Damaszku.

Zmiana amerykańskiej polityki regionalnej spotkała się z przychylną reakcją Syrii. W wywiadzie udzielonym włoskiej ‘La Repubblica’ prezydent Asad dał jasno do zrozumienia o swojej gotowości negocjacyjnej; zapytany o ewentualność spotkania z prezydentem Obamą komentował: ‘mam nadzieję spotkać prezydenta celem zobowiązujących i jasno dookreślonych negocjacji (…) jestem daleki od towarzyskiej wizyty z pamiątkowym zdjęciem w tle’.[xx] Porozumiewawcze gesty Asada to wynik chłodnej kalkulacji politycznej. Izolacja nie przynosi dłużej politycznych korzyści, Syria nie może dłużej pozostawać ‘chorym człowiekiem’ Lewantu. Współpraca z USA to szansa na zniesienie sankcji i ożywienie gospodarcze. Poza korzyściami natury ekonomicznej niezmiernie ważne są profity polityczne. Asad zdaje sobie sprawę ze swej wyjątkowej pozycji mediatora relacji amerykańsko – irańskich. Co więcej, porozumienie jest dla Damaszku szansą na zaistnienie jako ważny regionalny gracz.

Syria ma bowiem nadzieję na amerykańskie zielone światło dla swej mocarstwowej polityki w Libanie.

Negocjacje Syryjsko – Amerykańskie są dodatkowo relewantne w stosunku do relacji Syryjsko – Izraelskich. Jeśli bowiem amerykański plan organizacji regionalnego systemu bezpieczeństwa ma się zakończyć powodzeniem, USA musi naciskać na porozumienie pomiędzy Damaszkiem a Tel–Avivem.

Negocjacje z Izraelem maja swoją cenę, którą reżim w Damaszku jest skłonny zapłacić. Prezydent Asad liczy przede wszystkim na odzyskanie okupowanych przez Izrael Wzgórz Golan. Wzgórza to tradycyjne opium dla mas i doskonale narzędzie wpływu na syryjskie nastroje. Odzyskanie strategicznie ważnych terytoriów pomogłoby Asadowi wzmocnić swój dyktatorski autorytet i zaprezentować się jako skuteczny przywódca. W obliczu terytorialnych koncesji, zniesienia sankcji i amerykańskich pieniędzy, cena zerwania z wrogą Izraelowi polityką nie jest wygórowana. Nic więc dziwnego, że tradycyjna syryjska retoryka ulega zmianie. W wywiadzie udzielonym amerykańskiemu New Yorker prezydent Asad zadeklarował: ‘Syria wciąż wierzy w potrzebę negocjacji, jesteśmy gotowi na rozmowy zmierzające w kierunku pokoju’. [xxi]

Porozumienie może jednak rozbić się o sztywne stanowisko Izraela. Premier Netanjahu stoi przed strategicznie trudnym wyborem. Współpraca z Damaszkiem oznacza, co prawda gwarancje na rzecz izraelskiego bezpieczeństwa jednak cena negocjacji może być zbyt wygórowana.[xxii] Normalizacja stosunków oznacza utratę witalnych dla Izraelskiej koncepcji osadniczej Wzgórz Golan. Dodatkowym problemem, który wiąże ręce Izraelskiego premiera jest mocna pozycja Hamasu.

Syria z pewnością będzie naciskać na odblokowanie Gazy i uznanie Hamasu za pełnoprawnego uczestnika palestyńskiego życia politycznego, a tym samym jako równoprawnego Fatahowi przedstawiciela polityki negocjacyjnej. Szereg koncesji na rzecz Syrii i Hamasu może zostać odebrany jako zbyt duże ustępstwo. Koalicyjny gabinet Netanjahu jest zbyt podzielony by premier mógł forsować ryzykowną politykę. Dotychczasowe komentarze premiera to raczej powściągliwa reakcja. Zgodnie ze stanowiskiem rządu, Izrael: ‘jest zainteresowany rozwojem stosunków Syryjsko – Izraelskich’ , Netanjahu dodatkowo oświadczył, że jego gabinet ‘nie będzie dążył do eskalacji’.[xxiii] Jak do tej pory ze strony Izraela nie padły więc żadne konkretne zobowiązania.

Podczas, gdy wątek palestyńskiego ekstremizmu staje się, z punktu widzenia Izraela, centralnym zagadnieniem negocjacyjnym, Asad stara się oddzielić temat rokowań z Izraelem od zagadnienia współpracy z Hamasem. Jak stwierdził syryjski prezydent: ‘jeśli oni (Izrael i USA) chcą rozwiązać problem Hamasu, muszą negocjować z Palestyńczykami (…) rozmowy Syryjsko – Izraelskie to negocjacje pomiędzy Syrią a Izraelem’. [xxiv] Wypowiedzi prezydenta Asada to próba występowania z silniejszej pozycji. Prezydent chce porozumienia, ale jednocześnie nie chce przyznać się do odpowiedzialności za skomplikowane palestyńskie realia. Stanowisko Asada jest tym samym pozbawione konsekwencji. Z jednej strony prezydent naciska na Izrael, w kwestii odblokowania Gazy, z drugiej strony jednak stara się zdystansować od problemu współpracy z Hamasem. Jak widać relacje Izraelsko – Syryjskie są zbyt skomplikowane by przywódcy obu państw mogli zdobyć się na zobowiązujące negocjacje.

Droga do pokoju wiedzie przez Strefę Gazy.

W tym miejscu warto wiec podkreślić – mimo szeregu konotacji o wymiarze międzynarodowym – problem palestyński wymaga uczestnictwa samych Palestyńczyków. Jakiekolwiek zabiegi negocjacyjne pozbawione palestyńskiej partycypacji są z góry skazane na porażkę. Póki co amerykańska mediacja widzi problem Palestynki jako element szerszej gry politycznej – jako detal ambitnego planu reorganizacji bliskowschodniej polityki. Zagadnienie niepodległej Palestyny zostało wplątane w skomplikowane wielobiegunowe realia polityczne. Trudna współpraca Izraela z podzieloną wewnętrznie Ligą Arabską czy ewentualność porozumienia z Syrią są zbyt skomplikowanymi procesami by mogły stanowić wstęp do negocjacji palestyńskiej niepodległości. Międzynarodowa mediacja musi zostać skorelowana z bezpośrednimi rokowaniami Palestyńsko – Izraelskimi czy wręcz z rokowaniami pomiędzy Izraelem a Hamasem.

Tym samym należy jasno podkreślić – mimo szeregu amerykańskich zabiegów dyplomatycznych normalizacja nie będzie możliwa bez zniesienia Izraelskiej okupacji, odblokowania Strefy Gazy oraz wycofania osadnictwa. Jak do tej pory prezydent Obama stara się skorelować kwestię palestyńską z szerszym wymiarem regionalnym. Nie należy się jednak spodziewać by wielostronna dyplomacja stała się wystarczającym narzędziem przezwyciężenia kryzysu. Amerykański sukces na polu palestyńskim musi zostać oparty o Izraelskie ustępstwa i bezwarunkową deklarację na rzecz palestyńskiej niepodległości.

Hamas to nieodzowny element palestyńskiego życia politycznego a co ważniejsze – reprezentant ogromnej części Palestyńskiej ludności. Jakiekolwiek rozmowy palestyńsko – izraelskie bez uczestnictwa Hamasu będą więc bezproduktywne. Problem blokady Gazy i uczestnictwa Hamasu powróci a Izrael musi być przygotowany skuteczną politykę względem organizacji.

Pomimo oficjalnej propagandy zniszczenia Izraela, Hamas jest ruchem, który ewoluuje i zmienia swą taktykę w zależności od realiów politycznych. Radykalizm Hamasu to nie deklaracja bezmyślnej przemocy, a raczej konsekwencja okupacji. Przywódcy organizacji znają siłę ekstremizmu, który doskonale trafia do okupowanej palestyńskiej ‘ulicy’. Organizacja zdaje sobie sprawę ze swojej uprzywilejowanej pozycji. Konflikt wciąż gwarantuje Hamasowi zaplecze społeczne i podłoże ideologiczne.

Radykalizm pozostanie nośnym hasłem dopóty, dopóki realia izraelskiej okupacji będą jego pożywką. Prawdopodobne jest, że Izraelskie ustępstwa na rzecz niepodległości zmuszą Hamas do zmiany retoryki. Hamas to przede wszystkim organizacja polityczna, której celem jest władza. Jeśli normalizacja ma oznaczać swobodę w wolnej grze politycznej radykalizm przestanie być użyteczną propagandą.

Hamas zdaje sobie sprawę, że negocjacje z Izraelem są nieuniknione. Jedyną alternatywą dla negocjacji jest konflikt, który uniemożliwi swobodną polityczną konkurencję. Hamas zaś dąży do wolnej gry politycznej, w której mógłby wykorzystać poparcie palestyńskiej ulicy. Zgodnie z najnowszymi badaniami opinii publicznej poparcie dla Hamasu wzrosło o 28,6% w skali roku. Co więcej najbardziej znaczący wzrost poparcia dotyczy Zachodniego Brzegu Jordanu, gdzie liczba zwolenników Hamasu podwoiła się w przeciągu trzech miesięcy.[xxv] Politycy Hamasu są świadomi swych wpływów, które pozostają jednak teoretyczne tak długo, jak długo trwa polityczny impas. Jeśli organizacja pozostanie odizolowana szanse na wykorzystanie palestyńskiego kredytu zaufania będą minimalne.

Dzisiejsze stanowisko Hamasu to przede wszystkim reakcja na zmianę układu sił politycznych w Izraelu. Sztywne stanowisko Izraela jest Hamasowi na rękę. Przywódcy Hamasu starają się wykorzystać Izraelski radykalizm jako spoiwo palestyńskiej jedności. Jeśli wezwanie do zjednoczenia zaowocowałoby powołaniem palestyńskiego rządu jedności narodowej, Hamas mógłby swobodnie konkurować o palestyńskie poparcie, które jest niezmiernie ważne w obliczu mających się odbyć za rok wyborów. Tym samym radykalne hasła Hamasu są głównie propagandą na rzecz przyciągnięcia niezadowolonych Palestyńczyków, jak i silną kartą przetargową w obliczu mediacji z Fatahem.

Radykalizm Hamasu jest więc narzędziem nie celem samym w sobie. Cel organizacji – władza – jest możliwy do osiągnięcia jedynie w przypadku odblokowania procesu pokojowego. Pomimo oficjalnego języka propagandy polityczne przywództwo Hamasu używa też języka dyplomacji. Znamienny w tym kontekście jest wywiad, którego udzielił polityczny przywódca Hamasu Khaled Mashal na łamach włoskiej La Repubblica. Mashal stwierdził między innymi: ‘legalizacja i polityczne otwarcie jest kwestią czasu (..) Przezwyciężenie kryzysu palestyńskiego wymaga wolnej gry politycznej, w której Hamas wygra (..) pokój bez uczestnictwa Hamasu jest niemożliwy.[xxvi]

Warto pamiętać, że Hamas to nie tylko zbrojna bojówka. To przede wszystkim głęboko zakorzeniony w lokalnych strukturach ruch społeczny. Hamas jest organizacją polityczną posiadającą rozległe wpływy, rozbudowaną (choć nadwyrężoną przez Izrael) strukturę, afiliowane meczety, organizacje religijne; szkoły i uniwersytety oraz stowarzyszenia dobroczynne. Organizacja jest zdolna nie tylko do aktywności zbrojnej, lecz także do skutecznej konkurencji politycznej. Poza tym współpraca z Hamasem to doskonały sprawdzian intencji ruchu. Palestyńska niepodległość oznacza demokratyzację, która będzie wymagać poszanowania wolnej gry politycznej, pluralizmu oraz przestrzegania reguł praworządności

Dotychczasowa polityka Izraela względem Hamasu to nieprzerwane pasmo porażek. Główne założenie izraelskiej strategii – próba zniszczenia organizacji nie powiodło się. Porażka Izraela to konsekwencja sprzecznej wewnętrznie, krótkowzrocznej polityki. Jednym z głównych elementów strategii nacisku na Hamas miała być kooperacja z konkurencyjnym Fatahem. W wyniku współpracy Izrael-Fatah obie strony zgodziły się reaktywować proces pokojowy podpisując w Annapolis (USA) obustronne zobowiązania. Konferencja z Annapolis okazała się jednak gwoździem do trumny porozumienia. Rozmowy połączone z rozbudową osiedli izraelskich stały się groteską. Pozycja Abassa jako negocjatora uległa erozji. Hamas z kolei, mógł grać kartą nieprzejednanego rzecznika sprawy palestyńskiej, oskarżając Abbasa o serwilizm. Kiedy okazało się, że Izrael nie jest w stanie skutecznie przeciwstawić się Hamasowi, Premier Olmert zdecydował się na zawieszenie broni. Premier miał nadzieję zneutralizować Hamas, jednocześnie jednak Izrael nie zamierzał wypełnić oczekiwań względem odblokowania Gazy.

Taktyka Izraela stała się wodą na młyn dla radykałów. Hamas znalazł się w trudnej sytuacji, nie chcąc podzielić losu Abbasa, który zdyskredytował się jako Izraelski współpracownik. Organizacja musiała zerwać porozumienie. Reakcja Izraela była jednoznaczna – wojskowa interwencja. Sześciomiesięczne zawieszenie broni stało się preludium do krwawego konfliktu.

Interwencja Izraela miała być ostateczną metodą na zniszczenie Hamasu. Minister Barak bez ogródek mówił ‘o wojnie do ostatniej kropli krwi’. Krew przelali mieszkańcy Gazy. Podczas gdy konflikt okazał się porażką Izraela, Hamas wyszedł z konfrontacji obronną ręka. Prezydent Abbas po raz kolejny ośmieszył się jako izraelski partner, a rządząca w Izraelu Kadima przegrała wybory.

Netanjahu nie może sobie pozwolić na błędy swojego poprzednika. Premier musi się liczyć z tym, że Hamas istnieje i ma się dobrze. Skuteczna polityka względem Hamasu wymaga nie tylko kija, ale i marchewki. Premier nie ma innego wyjścia jak szukać porozumienia.

Jedyną skuteczną metodą na neutralizacje palestyńskiego ekstremizmu są Izraelskie koncesje. Dzisiejsze milczenie w sprawie niepodległości to milczenie konformisty. Netanjahu się boi, gdyż ma zbyt dużo do stracenia. Jeśli premier nie zdobędzie się na postawę męża stanu, impas znajdzie rozwiązanie w postaci konfliktu.

Długie lata polityki odwlekania koncesji względem Palestyny udowodniły, że jedyną alternatywą dla ustępstw jest wojna.

Izrael musi być gotowy na ustępstwa i trudne negocjacje. Zdrowa niczym nie skrępowana transformacja Palestyny jest bowiem jedyną gwarancją bezpieczeństwa Izraela. Jednocześnie pełna transformacja Palestyny wymaga uczestnictwa kompletnego spektrum politycznego w tym partycypacji HaHa Hamasu.

Obecność Hamasu jest niezmiernie istotną zmianą palestyńskich realiów politycznych. Inicjatywa Hamasu zakończyła bowiem trwający czterdzieści lat monopol władzy OWP. Świecki nacjonalizm OWP stracił uprzywilejowaną pozycję na rzecz Islamizmu, którego Hamas jest najważniejszym przedstawicielem. Polityczny Islamizm Hamasu znajduje dodatkowo poparcie poza granicami Izraela. Inicjatywa ruchu doskonale trafia do emocji Egipskiej i Jordańskiej ulicy. Zagrożenie ze strony Hamasu jest więc nie tyle problemem sporadycznego ostrzału południowych peryferiów Izraela, co raczej problemem radykalizacji nastrojów w krajach ościennych, które tradycyjnie prowadzą przychylną Izraelowi politykę. Zwrot Egiptu czy Jordanii w kierunku Islamizmu byłby znacznie poważniejszym problemem bezpieczeństwa niż palestyński radykalizm. Izrael winien więc uczynić wszystko celem instytucjonalizacji i transformacji Hamasu funkcjonującego w ramach niepodległej Palestyny.

Zarówno z punktu widzenia USA jak i Izraela dalszy bojkot Hamasu nie ma strategicznego sensu. Problem Hamasu to problem jego dalszej radykalizacji, która nastąpiłby w wyniku kontynuacji polityki wykluczenia organizacji i jego elektoratu.

[i] Pierwsza kadencja Netanjahu stała się synonimem terytorialnej ekspansji. Jesienią 1996 premier zalegalizował istniejące osiedla oraz poparł plany budowy nowej infrastruktury osadniczej, która objęła konstrukcję tysięcy nowych jednostek mieszkaniowych, fortyfikację 33 bloków osadniczych oraz budowę 13 autostrad wyłączonych spod palestyńskiego ruchu towarowego i osobowego. Pierwsza kadencja Netanjahu to także inicjatywa zmierzająca w kierunku osłabienia Hamasu. Najbardziej znaczącym wydarzeniem była próba zabójstwa (likwidacji) politycznego przywódcy Hamasu Khalida Meshala w Ammanie w wrześniu 1997 roku.

[ii] www.maannewsagency.net 02/04/2009

[iii] www.maannewsagency.net 06/05/2009

[iv] www.maannewsagency.net 02/04/2009

[v] Izraelskie obostrzenia zostały wyartykułowane przez premiera Netanjahu 13 maja podczas przemówienia wygłoszonego na Izraelskim uniwersytecie Bar Ilan. Wystąpienie premiera było odpowiedzią na amerykański nacisk wznowienia procesu pokojowego i odnowienia negocjacji w oparciu o postanowienia Mapy Drogowej. www.maannewsagency.net 14/06/2009

[vi] Izraelska polityka judaizacji Jerozolimy polega głownie na systematycznym wyburzaniu palestyńskich domostw. Tylko bierzącego roku Izrael dokonał wyburzenia około 1200 palestyńskich domostw. www.maannewsagency. 30/05/2009

Jak ostrzega Palestyński Zarządca Jerozolimy z Ramienia Palestyńskiej Władzy Narodowej planowana destrukcja 100 palestyńskich domostw pozostawi kolejny 1000 Palestyńczyków bez dachu nad głową. Równie niebezpieczną polityką jest budowa nowych osiedli na terenie Wschodniej Jerozolimy. Zgodnie z szacunkami Izraelskiej organizacji ‘Peace Now’ Izraelskie Ministerstwo Mieszkalnictwa planuje konstrukcję kolejnych 73 000 jednostek mieszkaniowych. Osadnicza polityka Izraela może stać się zapalnikiem kolejnej Jerozolimskiej intifady. www.maannwsagency. 22/03/2009

[vii] www.maannewsagency.net 02/04/2009

[viii] www.maannewsagency.net 15/06/2009

[ix] www.maannewsagency.net 02/04/2009

[x] Pro-palestyńska, oznaczająca wsparcie dla idei powołania suwerennego państwa palestyńskiego.

[xi] www.hareetz.com 04/03/2009

[xii] www.maannewsagency.net 03/03/2009

[xiii] www.hareetz.com 30/03/2009

[xiv] www.bitterlemons-international.org 19/03/2009

[xv] Rezolucja określa przebieg granicy zgodnie liną demarkacyjną zawieszenia zawartego broni po pierwszej wojnie Izraelsko – Arabskiej (1947-49). Izrael miałby więc wycofać swoją okupację z terytoriów Zachodniego Brzegu Jordanu, Strefy Gazy oraz Wzgórz Golan.

[xvi] www.maannewsagency.net 03/04

[xvii] Ibidem 05/04

[xviii] Sojusz Irańsko – Syryjski to głównie wsparcie Damaszku dla szyickiego Hezbollahu, postrzeganego jako agent mocarstwowej polityki Teheranu w Libanie.

[xix] www.bitterlemons-international.org 19/03/2009

[xx] www.hareetz.com 30/03/2009

[xxi] Ibidem

[xxii] Współpraca z Damaszkiem jest z punktu widzenia Tel-Avivu istotnym elementem koncepcji bezpieczeństwa nie tylko ze względu na neutralizację palestyńskich bojówek ( w tym Hamasu); to także witalny składnik inicjatywy skierowanej w wspierany przez Syrię Hezbollah oraz element nacisku na Iran – który pozostaje największym zagrożeniem izraelskiego bezpieczeństwa.

[xxiii] www.hareetz.com 30/03/2009

[xxiv] Ibidem

[xxv] www.maannewsagency.net 05/02/2009

[xxvi] ibidem 22/03/2009

Tags: , , , , ,