Zbrodnie wojny, błędy negocjacji

Wojna nigdy nie jest humanitarna. Mimo zapewnień przywódców politycznych dokonanie militarnej agresji bez śmierci cywili jest niemożliwe. Dlatego decydenci wojskowi i cywilni zaangażowani w wojny czynią starania by agresja miała swoje usprawiedliwienie. W szczególności jeśli państwo zaangażowane w wojnę mieni się demokratycznym – nie wypada bowiem zabijać będąc demokratą

Z tej przyczyny współczesne mechanizmy cywilizowania wojen wykształciły szereg obostrzeń instytucjonalnych, które mają obnażać bestialstwo.

15 października podczas obrad 12 Sesji Specjalnej Rady Praw Człowieka ONZ (United Nations Human Rigths Council – UNHRC) przyjęto Rezolucję o Sytuacji Humanitarnej w Palestyńskim Terytorium Okupowanym ze Wschodnią Jerozolimą włącznie. Rezolucja składa się z trzech części. Potępiają one Izraelską politykę łamania praw człowieka w stosunku do sprzecznego z Konwencją Genewską Izraelskiego osadnictwa na terytorium Zachodniego Brzegu Jordanu; polityki dyskryminacji Palestyńczyków Wschodniej Jerozolimy oraz zbrodni popełnionych podczas wojny w Strefie Gazy.[i] Zasadniczą podstawą dla Rezolucji był wyczerpujący Raport Komisji Śledczej UNHRC pod przewodnictwem Wysłannika Specjalnego ds. Konfliktu w Gazie sędziego Richarda Goldstone-a.[ii] Sam Raport został opublikowany już miesiąc wcześniej. Obszerne 500 stronicowe opracowanie śledztwa skupia się gównie na zbrodniach popełnionych przez Izraelskie wojsko. Jak relacjonował Goldestone: ‘Izraelskie Siły Zbrojne dopuściły się wielokrotnych aktów zbrodni wojennych a w niektórych przypadkach zbrodni przeciwko ludzkości’. Raport szczegółowo wylicza przypadki: celowych ataków na ludność cywilną i pracowników misji humanitarnych; ataki na ratownicze ambulanse; rozmyślne burzenie cywilnych budynków rządowych; użycie zakazanej broni chemicznej (w tym wyprodukowanych w USA bomb fosforowych – którymi zaatakowano między innymi szpital al-Quds); używanie cywili jako ‘tarczy’; celowe ataki na meczety, szkoły (280 z 641 szkół zostało zburzonych, ze względu na restrykcje związane z wwożeniem wszelakich towarów, żadna ze szkół nie została odbudowana[iii]) oraz szpitale; bombardowanie budynków mieszkalnych (zgodnie z szacunkami misji Goldestone-a około 24 000 domostw zostało zrównanych z ziemią – co oznacza około 100 000 mieszkańców Gazy bez dachu nad głową); niszczenie infrastruktury cywilnej w postaci: instalacji wodnych i elektrowni; arbitralne zatrzymania, aresztowania oraz tortury i nieludzkie traktowanie więźniów. Raport Goldestone-a jest również oskarżeniem skierowanym w stronę Hamasu, który dopuścił się wielokrotnych ataków rakietowych na ludność cywilną Izraela oraz dokonał arbitralnych aresztowań członków Fatahu.[iv] Dyskusja nad Raportem Goldestone-a zaowocowała w ostatnich dniach głosowaniem na forum Zgromadzenia Generalnego ONZ, 5 listopada została przyjęta kolejna rezolucja przekazująca Raport Goldestone-a pod nadzór Sekretarza Generalnego ONZ Bar Ki Moona. Zgodnie z rekomendacjami obie strony konfliktu mają podjąć się śledztwa i ukarania winnych zbrodni. W przypadku braku zadawalających rezultatów Bar Ki Moon będzie mógł wystąpić o głosowanie rekomendacji na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, która to jest w mocy przekazania śledztwa pod jurysdykcję Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.

Sprawiedliwa wojna, pożądany pokój.

Wśród wielu czarno-białych usprawiedliwień wojen, konflikt Izraelsko – Palestyński zajmuje miejsce szczególne. Wojna ta jest konfliktem który, tłumaczy swą agresję względami natury religijnej jak i ideologicznej; gorączkowo szuka swej legitymacji w objawionych księgach jaki i rezolucjach współczesnych międzynarodowych instancji. Każda ze stron upatruje swą agresję jako uświęconą i na wskroś uzasadnioną. Hamas usprawiedliwia swoją agresję obroną przed prześladowaniami, taktuje ją jako narzędzie walki politycznej, której celem ma być wyzwolenie okupowanych terytoriów. Zgodnie więc z agendą organizacji ataki na Izraelskich cywili są środkiem, który zostaje uświęcony przez szczytny cel. Izraelska strona konfliktu stara się z kolei zobrazować swą agresję jako konieczność wywołaną zagrożeniem terroryzmu. Tym samym więc odpowiedzialność za palestyńskie ofiary cywilne ma być jedynie pośrednia. Oto więc, po jednej stronie barykady stoi słabo uzbrojona bojówka, która broni palestyńskich praw; po drugiej zaś stronie praworządne państwo, które jest nieszczęśliwie uwikłane w sprawiedliwą wojnę obronną. Żadna ze stron nie czyje się winna popełnianych zbrodni.

Raport Goldestone-a pokazuje co innego… Obrońcy wolności okazują się być agresorem, kraj demokratyczny zaś staje się bezwzględnym egzekutorem okrucieństwa. Wstydliwe zbrodnie przestają jawić się jako zbrojne ramię sprawiedliwej wojny. Nieszczęśliwie jednak dla wciąż żyjących mieszkańców Gazy (jak i mieszkańców przygranicznych miast Izraelskich) Raport nie uchroni ich przed przyszłym konfliktem. Wręcz przeciwnie, wydarzenia ostatnich miesięcy pokazują że smutne rewelacje Goldestone-a mogą stać się nie zamierzoną przeszkodą ślamazarnego procesu pokojowego. By zrozumieć dlaczego, warto się przyjrzeć dynamice procesu jako takiego, intencjom jego uczestników oraz negocjacyjnym założeniom.

Porozumienie ma być oparte o wytyczne Mapy Drogowej – planu pokojowego opracowanego wiosną 2002 roku przez Kwartet Bliskowschodni: USA, UE, ONZ, Rosja. Zgodnie z ogólnymi założeniami Mapy finalizacja negocjacji miałaby oznaczać powstanie niepodległej Palestyny (tym samym więc dyskusji musiałyby być poddane kwestie najbardziej sporne: statusu Jerozolimy, osadnictwa, ‘prawa powrotu’ palestyńskich uchodźców oraz granic). Aktualnie najważniejszym testem negocjacyjnych intencji staje się kwestia finalizacji pierwszego punktu Mapy Drogowej. Zgodnie z postanowieniami pierwszej fazy porozumienia Izrael będzie musiał zgodzić się na zaprzestanie osadnictwa, zlikwidowanie osiedli utworzonych od marca 2001, udostępnienie swobodnego przypływu towarów i ruchu osobowego, zniesienie wojskowych punktów kontrolnych (check-points), umożliwienie swobodnej komunikacji pomiędzy Zachodnim Brzegiem Jordanu a Strefą Gazy oraz doprowadzenie do otwarcia zamkniętych militarnymi dekretami palestyńskich instytucji we Wschodniej Jerozolimie.

Strona Palestyńska z kolei ma zapewnić bezpieczeństwo; uporać się z terroryzmem, chaosem i przemocą; przeprowadzić reformę aparatu bezpieczeństwa oraz dokonać transformacji ustrojowych w kierunku pokojowej egzystencji z Izraelem. Pierwsze stadium Mapy to najbardziej witalny element procesu. Udana finalizacja pierwszego etapu miałaby być wstępem do dalszych porozumień jak i teoretycznie pomogłaby odbudować zaufanie obu stron, ale nie tylko… To przede wszystkim odpowiedź na pytanie o strategiczny sens wzajemnych relacji.

Brak dobrej woli a bezsilny bojkot. Nierówny proces negocjacyjny a porażka mediacji.

Zasadniczym problemem pierwszego stadium porozumienia jest jego uznaniowość oraz brak mechanizmów, które umożliwiały by implementację postanowień. Zarówno zobowiązania Izraelskie jak i Palestyńskie zależą jedynie od dobrej woli uczestników procesu. Tym samym więc, decyzje jednej strony mogą albo uwiarygodnić intencję i doprowadzić do pozytywnego oddźwięku ze strony drugiej albo (w przypadku braku ustępstw) zdyskredytować zasadność rokowań jako takich.

Dodatkowym problemem jest kolejność zobowiązań. Strona Izraelska naciska by ewentualne ustępstwa były uzależnione jedynie od palestyńskich sukcesów na polu transformacji. Podczas gdy koncesje Izraela są określone dość konkretnie to zobowiązania palestyńskie jak i postępy w ich wdrażaniu cechuje niejasność i swoboda interpretacji. Tym samym więc Izrael jest w stanie niezależnie kształtować treść zobowiązań, a w razie braku zadowalających rezultatów odmówić wypełnienia własnych warunków porozumienia. Pierwsze stadium Mapy uzależnia zatem przyszłość rokowań nie tyle od palestyńskich sukcesów transformacyjnych ile od autorytatywnego osądu Izraelskiego. Tym samym więc taktyka Izraela może polegać na blokowaniu procesu poprzez brak pozytywnej oceny palestyńskich starań.

Dodatkowym problemem jest różna percepcja procesu negocjacyjnego. Podczas gdy Izrael naciska na wypełnienie dość uznaniowych warunków wstępnych, palestyńscy negocjatorzy podkreślają dotychczasowe osiągnięcia widząc je jako wystarczające dla Izraelskich koncesji.

Władzom Autonomii Palestyńskiej (z Prezydentem Abbasem i Premierem Fayyadem na czele) udało się skonsolidować aparat bezpieczeństwa; rozbić organizację Hamasu w Qaliqili i Hebronie; doprowadzić do szeregu aresztowań czołowych przedstawicieli Hamasu na terytorium Zachodniego Brzegu; przejąć kontrolę nad afiliowanymi przy Hamasie organizacjami; doprowadzić do normalizacji w ogarniętym chaosem Nablusie.

Częściowe sukcesy na polu polityki wewnętrznej to jednak za mało by Abbas mógł stać się skutecznym negocjatorem – głównie ze względu na niekorzystny negocjacyjny układ jak i poprzez brak społecznej legitymacji. Pertraktacje słabego adwersarza nigdy nie staną się metodą na negocjowanie pokoju, będą za to aktem poddaństwa dokonanym wolą konformisty.

Rozmowy oparte o nierówny układ to jednostronny dyktat. Nic dziwnego więc, że wielokrotnie rokowania pokojowe były jedynie wstępem do rozlewu krwi. Abbas potrzebuje sukcesów – to jedyna metoda na społeczne poparcie jego negocjacyjnej polityki.

Sukcesy Abbasa natomiast są nie możliwe bez Izraelskich ustępstw. Mapa Drogowa to naczynia połączone. Czym więcej koncesji na rzecz Palestyńskiej suwerenności tym większa szansa na wzmocnienie obozu negocjacyjnego; nieustępliwość Izraela jest z kolei wodą na młyn palestyńskiego radykalizmu. Izrael jako strona silniejsza i uprzywilejowana w nierównym procesie rekoncyliacyjnym winien się zdobyć na bardziej elastyczną politykę – jest to warunek wstępny jakichkolwiek prób porozumienia. Tymczasem Premier Izraela naciska na aktualizację postanowień Mapy w kwestii rozbudowy osiedli; chodzi konkretnie o postulat rozbudowy osiedli pod pretekstem ‘naturalnego rozwoju demograficznego’. Kolejna izraelska obiekcja dotyczy statusu Jerozolimy. Premier kilkakrotnie odrzucił palestyński dezyderat utworzenie stolicy we Wschodniej Jerozolimie. Konsekwentnie Izraelskie veto dla podziału Jerozolimy jest skorelowane z polityką ekspansji i wyburzania palestyńskich domostw.[v]

Zgoda na negocjacje oparte o uznaniowe ogólniki Mapy Drogowej jest izraelską odpowiedzią na nacisk ze strony USA, które chcą doprowadzić do wznowienia rozmów. Netanjahu może tym samym swobodnie pozorować chęć negocjacji z jednoczesną polityką ekspansji. Podczas gdy Mapa została zaprojektowana jako potencjalna agenda porozumienia, jej oczywista ułomność jest de facto instrumentem utrzymania Izraelskiego status quo. Teoretyczne założenia stały się praktyczną formą negocjacyjnego szantażu. Podczas gdy brak zgody na Izraelskie warunki oznacza utrzymanie okupacji, ewentualna współpraca wcale nie gwarantuje Izraelskiego przyzwolenia na niepodległość. Z punktu widzenia Palestyńczyków kontynuacja procesu w aktualnym kształcie to nic więcej jak próba opóźniania finalizacji porozumienia.[vi

Dotychczasowe oficjalne stanowisko strony Palestyńskiej sprowadza się do nacisku na Izrael oraz USA by wznowienie negocjacji odbyło się jedynie pod warunkiem wstrzymania osadnictwa. Izrael z kolei dąży do reaktywacji procesu pokojowego bez jakichkolwiek warunków wstępnych. Veto Izraela jest testem negocjacyjnych intencji jak i pierwszym dyplomatycznym zgrzytem relacji Amerykańsko – Izraelskich. Prezydent Obama ma powody do frustracji – dzisiejsze stanowisko Izraela jest symptomem przyszłych negocjacyjnych problemów. Udana mediacja amerykańska będzie wymagać rozwiązania szeregu palących kwestii. Sztywna postawa Izraela będzie miała katastrofalne skutki. Strona Izraelska nie pozostawia swym negocjacyjnym partnerom wyboru. Jeśli prezydent Abbas zgodzi się na negocjacje bez Izraelskich gwarancji jego pozycja negocjatora sprowadzi się do marionetkowej roli uczestnika dyktatu. Brak partycypacji w rokowaniach jest z kolei równoznaczne z impasem. Mimo, że Abbas doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożenia dysproporcjonalnego układu negocjacyjnego – dotychczasowa dynamika procesu już wyłoniła przegranego. 22 września w Nowym Yorku doszło do trójstronnego spotkania pomiędzy prezydentem Obamą, premierem Natanjahu oraz prezydentem Abbasem – palestyńska stronna negocjacyjna zrezygnowała z bojkotu…

Prawdziwe negocjacje a iluzoryczne porozumienie.

Spotkanie zostało podsumowane stanowiskiem USA wyartykułowanym przez prezydenta Obamę: „ Ostateczny status negocjacji musi zostać wykrystalizowany jak najprędzej (…) Dotychczasowa dyskusja musi zaowocować konkretnymi działaniami”.[vii] By zrozumieć co mogą oznaczać ‘konkretne działania’ warto przyjrzeć się stanowisku najbardziej zainteresowanych. Prezydent Abbas skomentował swoją wizytę mówiąc: ‘Reaktywacja procesu zależy od zdefiniowania negocjacji jako zmierzających w kierunku wycofania Izraela poza granice z roku 1967 oraz zakończenia okupacji. Nasze stanowisko pozostaje niezmienione – tak jak uzgadnialiśmy z poprzednim rządem Izraelskim wycofanie dotyczy całego Terytorium Okupowanego tzn.: Zachodniego Brzegu Jordanu, Strefy Gazy oraz Wschodniej Jerozolimy’. [viii] Stanowisko Izraelskie natomiast zostało lakonicznie podsumowane komentarzem Izraelskiego premiera: „Nie czujemy się zobowiązani ustaleniami poprzedniego gabinetu”[ix] Deklaracja Natanjahu znalazła swoje potwierdzenie decyzją Ministra Baraka, który już dzień po trójstronnym spotkaniu wydał dekret zatwierdzający budowę kolejnych 37 jednostek mieszkaniowych na terytorium Izraelskiego osiedla Karnei Shomron. (Warto wspomnieć, że kilka tygodni wcześniej minister zadecydował o budowie 455 jednostek na terytorium Zachodniego Brzegu).[x]

Wizja wznowienia procesu po raz kolejny rozbija się o fundamentalną kwestię osadnictwa. Palestyńscy negocjatorzy mają wystarczająco dużo powodów by podejrzewać Izrael o instrumentalne traktowanie procesu, który bynajmniej nie jest planem rekoncyliacji. Wręcz przeciwnie – rozbudowa osiedli to także działania, które mają zdyskredytować Palestyńskiego prezydenta jako rozmówcę. Już sam udział Abbasa we wrześniowym spotkaniu spotkał się z szeroką krytyką palestyńskiej sceny politycznej. Jeśli prezydent zdecyduje się na kontynuację negocjacji w aktualnym kształcie rokowania stracą społeczne poparcie – warunek podstawowy dla jakichkolwiek porozumień; sam Abbas natomiast osłabi swoją pozycję do wymiaru politycznego bankructwa.

Z drugiej jednak strony Abbas nie może tak po prosty odmówić negocjacji, które mają się odbywać pod patronatem USA. Prezydent Autonomii Palestyńskiej nie jest w stanie zbojkotować dyplomacji amerykańskiej i pozwolić sobie na role arabskiego Che Guevary. Poza tym brak uczestnictwa w procesie będzie oznaczał jego całkowite zablokowanie. Jeśli Abbas zdecyduje się na bojkot cała wina za niepowodzenia rokowań stanie się jego udziałem. Izrael będzie mógł wtedy po raz kolejny swobodnie wykorzystać znany od dawna argument o ‘braku partnera’.

Z punktu widzenia Izraelskiej polityki najlepszą metodą na utrzymanie osadnictwa jest brak negocjacji.[xi] Ze względu jednak na presję Baraka Obamy, (który ma ambicje odegrać rolę akuszera pokoju) Izrael negocjować musi. Rozwiązaniem doraźnym mają więc być negocjacje bezowocne, które doprowadza do politycznego impasu. Poprzez pozorną negocjacyjną grę Izrael będzie w stanie realizować swoje strategiczne założenie – militarną i osadniczą obecność na Terytorium Okupowanym. By osiągnąć swoje założenie Izrael potrzebuje „partnera” – współautora negocjacyjnej groteski.

Jak się jednak okazało tradycyjny Izraelski faworyt w postaci prezydenta Abbasa niebezpiecznie wzmocnił swoja pozycje przywódcy – głównie dzięki konsolidacji partyjnej władzy ugruntowanej podczas sierpniowego Kongresu Generalnego Fatahu (zwołanego 4 sierpnia b.r. w Betlejem). Sam fakt, że Abbas zdecydował się samodzielnie zwołać pierwszy od dwudziestu lat kongres sugeruje, że prezydent musiał być pewny swej partyjnej pozycji.[xii] Rolą kongresu jest elekcja najważniejszych organów politycznych Fatahu – Komitetu Centralnego (o funkcjach egzekutywy ) i Rady Rewolucyjnej (o funkcjach kontrolnych). Kształt Komitetu Centralnego jak i postanowienia kongresu określają długofalową agendę partii oraz w determinują przyszłą politykę negocjacyjną. Sesja polityków Fatahu okazała się niemałym sukcesem Abbasa. Prezydentowi udało się skonsolidować przywództwo za pośrednictwem zwiększenia liczby członków kongresu. (Dodatkowe trzy mandaty mają być w przyszłości obsadzone bezpośrednio decyzją Abbasa). Prezydentowi udało się pokonać głównych konkurentów politycznych w postaci Mohammeda Dahlana (jeden z przywódców Pierwszej Intifady oraz były szef Fatahu w Gazie, który został oficjalnie oskarżony o porażkę Fatahu w walce z Hamasem w okresie przewrotu) oraz Marwana Barghoutiego (przebywającego w izraelskim więzieniu, choć wpływowego byłego szefa Tanzimu zwolennika porozumienia z Hamasem). Wśród wybranych przedstawicieli przeważają prezydenccy zwolennicy. Tym samym Abbas mógłby prowadzić nieskrępowaną politykę przez kolejną połowę dekady.[xiii]


Raport Goldestone-a. Rekomendacja pokoju narzędziem eskalacji.

Zbyt silna pozycja Abbasa nie jest na rękę Izraelowi. Zgodnie bowiem z logiką negocjacji najlepszy adwersarz to taki, który nie stawia wymagań. Paradoksalnie narzędziem osłabienia Abbasa stał się Raport Goldestone-a, a właściwie jego proceduralne konsekwencje.

Izraelscy dyplomaci zaatakowali Raport, jak i samego Goldestone-a, utrzymując, że jego śledztwo zostało sfabrykowane. (Warto dodać, że sama praca nad Raportem była utrudniona Izraelską odmową wejścia do Strefy Gazy – Goldestone i jego misja musieli korzystać z przejścia granicznego z Egiptem). Przedstawiciel Izraelskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych skomentował Raport jako ‘niebezpieczny precedens stawiania demokratycznego państwa na równi z terrorystami’. W odniesieniu natomiast do samego wniosku głosowania rezolucji na forum UNHRC stwierdził: ‘Izrael nie musi się wstydzić, nie potrzebujemy lekcji moralności od komitetu powołanego przez; Syrię, Pakistan, Bangladesz I Somalię’. (Słowa te odnoszą się do faktu poparcia formalnego Palestyńskiego wniosku przez kraje Grupy Afrykańskiej i Arabskiej jak i Konferencję Organizacji Islamskiej.) Premier Natanjahu zapowiedział natomiast, że ‘żaden Izraelski żołnierz nie zostanie osądzony gdyż Izrael ma prawo do samoobronny’. [xiv]

Izrael stara się dodatkowo powiązać kwestię rekomendacji Rezolucji z zagadnieniem kontynuacji rozmów pokojowych. Zgodnie z taktyką Izraela negocjacje nie będą możliwe tak długo jak długo strona palestyńska popiera dyskusję Raportu na forum międzynarodowym. Stanowisko Izraela to wyraz przekonania, że problem Palestyński jest jedynie wewnętrznym kłopotem izraelskiego bezpieczeństwa, który nie powinien być dyskutowany na forum UNHRC. Dodatkowym Izraelskim problemem jest fakt, że Rezolucja została oparta o śledztwo komisji, która zachwiała moralną pozycje Izraela w propagandowej wojnie.

Izrael przez długie lata pracował by problem palestyński mógł być sprowadzony do wymiaru walki z okrucieństwem terroryzmu. Podczas gdy wojna w Strefie Gazy była przez stronę Izraelska przedstawiana jako wojna obronna, raport Goldestone-a pokazuje inny wymiar konfliktu. W interesie Izraela jest zatem by Raport jak i jego rekomendacje nie stały się agendą obrad i dyskusji międzynarodowych instancji. Dotychczasowa taktyka Izraela polegała nie tylko na negowaniu wiarygodności Raportu, ale także na próbach bojkotu Rezolucji. Izraelski delegat nazwał przyjęcie Rezolucji ‘zagrożeniem dla procesu pokojowego’ komentując natomiast decyzje o przekazaniu rezolucji pod obrady GA stwierdził, że społeczność międzynarodowa zostanie ‘nagrodzona palestyńskim terroryzmem’.

W przeddzień głosowania Izrael wykonał szereg dyplomatycznych manewrów celem zorganizowania poparcia dla swej polityki. Jak donosi Izraelski Haaretz, premier Natanjahu rozmawiał telefonicznie z przedstawicielami Francji, UK, Holandii i Danii starając się przekonać europejskich przedstawicieli do głosowania przeciw rezolucji.

Dodatkowym zabiegiem Natanjahu była rozmowa z Sekretarzem Generalnym ONZ Bar Ki Moonem, kiedy to Premier starał się przekonać o ‘bezsensowności’ i ‘szkodliwej głupocie’ Raportu, który stanie się ‘zagrożeniem dla procesu negocjacyjnego’.[xv] Sama Rezolucja ZG ONZ została natomiast skomentowana słowami Izraelskiego Przedstawiciela przy ONZ (Gabriela Shalev), która nazwała rezolucję: „kampanią skierowaną w ofiary terroryzmu – obywateli Izraela.”[xvi]

Najważniejszym Izraelskim sojusznikiem, który odrzucił postanowienia Rezolucji pozostaje USA. Mimo, że dyplomacja amerykańska przyjmuje wiarygodność raportu Goldestone-a, to samo głosowanie nad Rezolucją zawierającą rekomendację wycofania Izraelskiej okupacji uważa za szkodliwe dla powodzenia negocjacji. Amerykański ambasador przy ONZ Alejandro Wolff nazwał Rezolucję UNHRC ‘pomyłką’, a samą jej adopcję ‘przeszkodą, która może jedynie pogłębić podziały pomiędzy Izraelem a Palestyńczykami’. [xvii]

Można zaryzykować przypuszczenie, że stanowisko USA jest bezpośrednim wynikiem nacisku ze strony Izraela, który uzależnia progres negocjacji od veta dla międzynarodowej dyskusji nad raportem Goldestone’a. Izraelskie stanowisko to nie tylko próba zdyskredytowania raportu jako takiego, to także zabieg mający na celu osłabienie Palestyńskiej pozycji negocjacyjnej. Izrael zdaje sobie sprawę, że brak palestyńskiego zaangażowania w dyskusję na Raportem może być doskonałym narzędziem podminowania pozycji Abbasa. W tym kontekście warto przywołać wydarzenia z początku października kiedy to po raz pierwszy miało dojść do głosowania rezolucji na forum UNHRC. Wtedy w wyniku Izraelskiej presji strona palestyńska wycofała swój wniosek na osobiste polecenie prezydenta Abbasa.[xviii] Dla wielu Palestyńczyków decyzja ta była szokiem. Przez miasta Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy przetoczyła się fala protestów domagających się adopcji rekomendacji Goldestone-a oraz … ustąpienia prezydenta Abbasa. W wyniku ogólnonarodowego nacisku, Abbas zdecydował się poprzeć międzynarodową inicjatywę, co ostatecznie zaowocowało przyjęciem rezolucji UNHCR dwa tygodnie później (15 października).

Ostatnie wydarzenia pokazują jednak, że dynamika dyskusji nad Raportem Goldestone stała się problemem teoretycznym, który nie doprowadzi do ukarania winnych. Strona Izraelska kilkakrotnie zanegowała legitymację Raportu, co oznacza veto dla przeprowadzenia wewnętrznego dochodzenia w sprawie zbrodni. Nawet jeśli Sekretarz Bar Ki Moon zdecyduje się na poddanie Rezolucji pod głosowanie Rady Bezpieczeństwa nie należy się spodziewać by ta izraelska przekazała śledztwo pod jurysdykcję trybunału. Podczas gdy ewentualne przegłosowanie wniosku wymaga jednogłośnego poparcia, USA będzie z pewnością głosować przeciw.[xix]

Tym samym więc mimo swojej wagi Raport Goldeston-a pozostaje znaczący jedynie jako teoretyczna rekomendacja. Realia stosunków Izraelsko – Palestyńskich pozostają natomiast praktyczną agendą dyskredytacji procesu.

Dramatyczne decyzje Abbasa.

Pierwsze dni listopada przyniosły bezprecedensowy rozwój wypadków. Amerykańska Sekretarz Stanu Hilary Clinton przychyliła się do Izraelskiej propozycji limitu rozbudowy nowych osiedli do wymiaru 3000 dodatkowych jednostek mieszkaniowych. Amerykańskie przyzwolenie jest cichą zgoda na brak wycofania osadnictwa. [xx]

Sztywna polityka Izraela skłoniła prezydenta Abbasa do dramatycznej decyzji, który to 5 listopada oświadczył, że nie będzie kandydował w zaplanowanych na 25 stycznia 2010 wyborów prezydenckich. Oficjalnym powodem decyzji Abbasa stał się negocjacyjny impas. Jak wyraził prezydent ‘Nieustanny rozwój osadnictwa dyskredytuje zasadność negocjacji (…) bezprecedensowa polityka judaizacji Wschodniej Jerozolimy oraz niszczenie palestyńskich domostw nie spotkała się do tej pory z konsekwentnym sprzeciwem USA(…) jesteśmy zaskoczeni amerykańskim stanowiskiem które wciąż, sprzyja Izraelskiej agendzie osadniczej’. [xxi]

Choć jak stwierdził sam prezydent jego decyzja jest nieodwołalna, na dzień dzisiejszy trudno przewidzieć jak potoczy się rozwój wypadków. Zarówno bowiem elity polityczne Fatahu jak i OWP naciskają na prezydenta, chcąc go przekonać do zmiany decyzji. [xxii]

Decyzja prezydenta odzwierciedla nie tylko osobistą frustrację, to przede wszystkim dramatyczna próba nacisku na dyplomację USA. Abbas zdaje się wysyłać jasny komunikat – Prezydent nie może sobie pozwolić na serwilizm. Dotychczasowa krytyka pokazała, że poddańcza wobec Izraela polityka może skutecznie podminować pozycję Fatahu. Ze względu na bojkot Hamasu zaplanowane na 25 stycznia wybory (prezydenckie i parlamentarne) mają swym zasięgiem objąć jedynie Palestyńczyków Zachodniego Brzegu Jordanu. Tym samym więc, nawet w przypadku wyborczego zwycięstwa legitymacja Fatahu będzie ograniczona. Decyzja Abbasa jest więc zabiegiem, który ma na celu zwiększyć siłę przedstawicielstwa ewentualnego mandatu. Jeśli w wyniku rezygnacji wybory nie odbędą się, Abbas ma szansę poprowadzić Fatah w kierunku zwycięstwa przy okazji następnego terminu elekcji (Czerwiec 2010), która ma objąć swym zasięgiem także Strefę Gazy. W takim wypadku jednak, zarówno Fatah jak i Abbas będą musieli stawić czoła konkurencji Hamasu.

Innymi słowy decyzja Abbasa albo przekonać USA do większego nacisku na Izrael w sprawie osiedli – co umocniłoby pozycję Fatahu w obliczu ograniczonych jedynie do Zachodniego Brzegu wyborów. Jeśli natomiast wybory nie odbędą się, decyzja Abbasa może być przewidziana jako narzędzie nacisku na Izrael, który zagrożony perspektywą wyborów czerwcowych obejmujących Strefę Gazy zdecyduje się zdecyduje się wzmocnić Abbasa swą pro-negocjacyjną polityką.

Choć dalsza dynamika wypadków pozostaje niewiadoma, już dziś wiadomo, że każda decyzja Abbasa będzie złym wyborem. Jeśli prezydent zdecyduje się utrzymać w mocy swoją decyzję to proces pokojowy straci adwersarza. Zgodnie bowiem z logiką Izraela negocjacje oparte o rozmowy z gabinetem złożonym z Fatahu oraz Hamasu nie są możliwe. Tym samym więc Izrael będzie w stanie argumentować negocjacyjny impas znanym od dawna argumentem o ‘braku partnera’. Jeśli Abbas ulegnie natomiast naciskom OWP i postanowi kandydować jego decyzja potwierdzi jedynie marionetkową rolę uczestnika nierównego procesu. Nie należy się bowiem spodziewać by Obama zdobył się na skuteczny nacisk na wycofanie osadnictwa. Innym wyborem prezydenta może być konsekwentna postawa odrzucenia negocjacji. W takim wypadu Abbas zdoła utrzymać społeczne poparcie za cenę odrzucenia rokowań co pomogłoby przeciągnąć na stronę Fatahu zwolenników twardej polityki. Możliwy rozwój wypadków nie nastraja optymizmem. Jak się wydaje najważniejszym elementem powodzenia rokowań jest nie tyle powrót do nieskutecznych negocjacyjnych schematów ile polityka ustępstw, której ciężar musi ponieść przede wszystkim Izrael. Brak koncesji będzie bowiem najkrótszą drogą do impasu i kolejnej ‘sprawiedliwej wojny’.

[i] 12 Sesja Specjalna powołana na wniosek przedstawiciela Palestyńskiego (Okupowane Terytorium Palestyńskie ma status obserwatora). Głosowanie nad rezolucją przebiegło zgodnie z następującym podziałem: 25 głosów za do 6 przeciw (min. USA i Włochy) oraz 11 głosów wstrzymujących się. Przedstawiciele najważniejszych państw europejskich (Wielka Brytania, Francja, Niemcy) nie uczestniczyli w głosowaniu. (Polska nie posiada aktualnie statusu członka Rady – sam status podlega elekcji odbywającej się co trzy lata wg parytetów geograficznych). Wszelkie dane dotyczące prac Komisji Śledczej UNHRC, jej mandatu, 12 Sesji Specjalnej UNHRC oraz sam Raport Goldestone-a są dostępne na stronie Rady Praw Człowieka ONZ (www.ohchr.org.)

[ii] Raport Goldestone-a dotyczy wydarzeń między 18 czerwca 2008 a 19 stycznia 2009 roku. Jest więc, nie tylko dokumentacją izraelskiej interwencji militarnej ‘Operation Cast Lead’ (pomiędzy 27 grudnia 2008 a 17 stycznia 2009) ale także śledztwem nad sytuacją humanitarną w Strefie Gazy w okresie wcześniejszym (co oznacza również śledztwo nad: Izraelską blokadą Gazy, agresją Hamasu wobec cywili Izraela, przemocą wewnątrz-palestyńską oraz rywalizacją zbrojną pomiędzy Fatahem a Hamasem). Oczywistym jest natomiast fakt, że ze względu na rozmiar i wielość popełnianych zbrodni sam okres izraelskiej interwencji zajmuje znakomitą cześć relacji Goldestone-a.

[iii] Dane oszacowane przez UN Office for the Coordination of Humanitarian Affairs (OCHA) – www.ocha.un.org

[iv] Zgodnie z szacunkami OCHA w wyniku operacji Cast Lead śmierć poniosło 1440 Palestyńczyków – w większości (około 850) cywili (włączając 115 kobiet i 430 dzieci). 5400 Palestyńczyków zostało rannych z czego 40% zostało zakwalifikowanych jako inwalidzi. Ze strony Izraelskiej śmierć poniosło 5 cywili oraz 9 żołnierzy (wśród których 4 zginęło w wyniku ‘ognia bratobójczego’); rannych zostało 85 Izraelitów. W przeciągu roku poprzedzającego konflikt w wyniku ostrzału rakietowego przeprowadzanego przez Palestyńskie bojówki rannych zostało 900 Izraelitów (paragraf 104 Raportu).

[v] Izraelska polityka judaizacji Jerozolimy polega głównie na systematycznym wyburzaniu palestyńskich domostw. Tylko w przeciągu pierwszej połowy 2009 roku Izrael dokonał wyburzenia około 1200 palestyńskich budynków mieszkalnych. (www.maannewsagency. 30/05/2009). Równie niebezpieczną polityką jest budowa nowych osiedli na terenie Wschodniej Jerozolimy. Jak podawała wiosna tego roku Izraelska organizacja ‘Peace Now’ Izraelskie Ministerstwo Mieszkalnictwa zaplanowało konstrukcję kolejnych 73 000 jednostek mieszkaniowych. Zgodnie z opinią wielu komentatorów judaizacja Jerozolimy może stać się. Izraela może stać się zapalnikiem kolejnej Jerozolimskiej intifady.

[vi] Smutna praktyka procesu zbyt często bowiem sprowadzała się do rozwoju osiedli pod przykrywką negocjacji. Absurdalna polityka stała się Izraelską agendą już w okresie negocjowania układów z Oslo (I i II) pod przewodnictwem Partii Pracy (1992-1996). W okresie tym, populacja osadników na terytorium Zachodniego Brzegu Jordanu wzrosła o 48% podczas gdy populacja osadników na terytorium Gazy wzrosła o 64%. (Ben Ami, Scars of war. Wounds of peace, London 2005, s. 216) Kolejni premierzy nie zdobyli się na porzucenie krótkowzrocznej polityki. Pierwszy gabinet Natenjahu nasilił judaizację Jerozolimy (m.in. podejmując decyzje o budowie osiedla Har Homa) co stało się również agendą premiera Sharona, który zalegalizował ponadto rozbudowę osiedla Ariel. Premier Olmert który u schyłku swej kariery zaangażował się w negocjacje podtrzymał decyzje o rozwoju kluczowych bloków osadniczych i kontynuuje rozbudowę osiedli wokół Jerozolimy, co uniemożliwia funkcjonowanie Wschodniej Jerozolimy jako ewentualnej stolicy palestyńskiego państwa. Kluczowym blokiem osadniczym jest plan połączenia Jerozolimy z blokiem osadniczym Ma’ale Adumin zwany projektem ‘E-1 ( który docelowo zakładał budowę 5000 jednostek mieszkaniowych). Dodatkowo wraz z rozpoczęciem negocjacji w ramach Annapolis Olmert ogłosił dalszą rozbudowę osiedla Har Homa (bitterlemons.org 4/2/2008).

[vii] www. mannewsagency.net 21.09.2009

[viii] www. mannewsagency.net 23.09.2009

[ix] ibidem

[x] www.mannewsagency.net 29.09.2009

[xi] Należy pamiętać, że zamrożenie negocjacji czy wręcz negacja sensowności ‘two state sollution’ była pierwotną agendą gabinetu Netanjahu. Warto przywołać stanowisko Ministra Spraw Zagranicznych Avigdora Liebermana, który wiosną br. nazywał negocjacje stratą ‘czasu i pieniędzy’ proponując jak sam to określił ‘model cypryjski’ – separację w ramach jednego państwa. (www.maannewsagency.net 06.05.2009)

[xii] Celem podkreślenia przełomowości wydarzenia istotny będzie choć oględny rys historyczny. Od momentu powołania Fatahu w roku 1965 kongres został zwołany piec razy (ostatni raz w roku 1989 w Tunisie). Od czasu śmierci Arafata w 2004 roku żaden z polityków Fatahu nie był na tyle silny by samodzielnie zorganizować zebranie. Ostatecznie wiosną b.r. Abbas rozwiązał komitet którego zadaniem zwołanie kongresu i autorytatywnie zadecydował o szóstym z kolei Kongresie Generalnym

[xiii] Mimo że sam Kongres Generalny wybierający organy zbiera się rzadko to jego sesje robocze odbywają się regularnie co pięć lat

[xiv] www.maannewsagency.net.

[xv] www.maannewsagency.net 16/10/2009

[xvi] www.maannewsagency.net 06/11/2009

[xvii]www.maannewsagency.net 16/10/2009

[xviii] Ibidem

[xix] Nawet w przypadku przekazania śledztwa pod Jurysdykcję Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości osądzenie winnych wojennych zbrodni jest mało prawdopodobne. Zgodnie z mandatem trybunału państwo które nie jest jego członkiem (np. Izrael) nie może stać się stroną w procesie bez własnej zgody.

[xx] Celem podkreślenia wagi Izraelskiej polityki osadniczej warto choć oględnie opisać jej konsekwencje. Osiedla oznaczają nie tylko dodatkową aneksję palestyńskiego terytorium to także przyczyna istnienia izraelskiej bariery bezpieczeństwa. Bariera (głównie w postaci wysokiego na 8 metrów muru) służy przede wszystkim celom demograficznym – ma chronić największe Izraelskie osiedla. Na terytorium Zachodniego Brzegu mieszka około 263 000 osadników z czego większość w skupiskach chronionych barierą, co de facto oznacza, że tereny te zostały włączone w granice Izraela. Unilateralne kroki Izraela skorygowały green line (granicę z roku 1967) doprowadzając do aneksji około 10% terytorium Zachodniego Brzegu. Dodatkowo Izrael kontroluje szeroki pas palestyńskiego terytorium przy granicy autonomii z Jordanią. Ostatecznie więc Izrael sprawuje kontrolę nad 40% terytorium Zachodniego Brzegu. Konsekwencją polityki osadniczej jest obecność militarna mająca zapewnić bezpieczeństwo osadników. Izrael zorganizował system zamknięć, przejść i punktów kontrolnych, których liczba jest szacowana na około 600. Liczba ta ciągle rośnie. Na terytorium Zachodniego Brzegu istnieje 700 km. dróg, z których mogą korzystać jedynie Izraelscy osadnicy. Zamknięcia i osiedla utrudniają czy uniemożliwiają dostęp do upraw i zasobów wodnych. Sami Palestyńczycy są skazani na codzienne kontrole i zatrzymania. Plan budowy kolejnych osiedli jest ściśle związany z aneksją własności, wyburzaniem domów, niszczeniem czy przejmowaniem upraw. Polityka osadnicza powoduje w konsekwencji tzw. ‘bantustanizację’ – czyli utrudnienia komunikacji czy separację palestyńskich miast. Bantustanizacja jest główną przyczyną niedorozwoju ekonomicznego oraz braku dostępu do edukacji czy służby zdrowia.

[xxi] www.maannewsagency.net 05/11/2009

[xxii] Jak stwierdził Sekretarz Generalny Komitetu Wykonawczego OWP Jaser Rabbo: ‘OWP nie zgodzi się na odejście Abbasa z polityki’. (www.maannewsagency.net 05/11/2009) Przywódcy OWP obawiają się osłabienia Fatahu (głównej partii skupionej w ramach organizacji) co mogło by osłabić strukturę OWP w obliczu reformy mającej włączyć w jej ramy Hamas.

Tags: , , , , , ,