Zbrodnie wojenne w Syrii a impotencja ONZ

Londyńska sekcja Amnesty International (AI) podała, że zgodnie ze zdobytymi informacjami syryjski reżim dopuścił się zbrodni wojennych. Zgromadzony materiał dotyczy między innymi interwencji bezpieki w Tell Kalakh, gdzie dokonano egzekucji 8 bezbronnych cywilów. AI wezwała Radę  Bezpieczeństwa ONZ (RB ONZ) by skierowała sprawę do Prokuratury Międzynarodowego Sądu Karnego (MSK).

Zbrodnie w Syrii.

Zbrodnie zostały opisane w wydanym we wtorek raporcie. Jak podaje AI do przestępstw miało dojść 14 maja, kiedy do miasta wkroczyły oddziały bezpieki. Zabito wówczas 8 aresztowanych wcześniej cywilów – uczestników pokojowej, nieuzbrojonej demonstracji. Dokonano masowych aresztowań, które objęły głównie mężczyzn i chłopców, odnotowano liczne przypadki tortur.

Przepytywani  aresztowani relacjonowali  na przykład użycie metody tortur  shabah (duch), polegającej na zmuszaniu aresztowanego do przyjęcia napiętej pozycji ciała – w tym przypadku poprzez przywiązanie jego nadgarstków do deski znajdującej się na tyle wysoko, by torturowany musiał stać na palcach – potem byli bici.

Philip Luter (zastępca dyrektora regionu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej) relacjonował, że zajścia z Tell Kalakh nie są odosobnione. Jak komentował Luter:

Zeznania, które usłyszeliśmy od świadków tych wydarzeń tworzą wstrząsający obraz i wskazują, że stosowane były systematyczne napaści, mające na celu złamanie oporu. Większość zbrodni opisanych w raporcie podpada pod jurysdykcję Międzynarodowego Trybunału Karnego.

Pierwszym krokiem jest reakcja społeczności międzynarodowej. Odpowiedzialność leży po stronie RB ONZ, która jest właściwym organem by skierować sprawę do prokuratury MSK.

Raport został wydany w momencie, gdy syryjskie odziały wojska szykują się do ataku na Hamę – miasto, gdzie opór przeciwko władzy Baszara Assada jest największy. Hama barykaduje się czekając na interwencję, jak twierdzą komentatorzy kryzys humanitarny w Hamie jest kwestią czasu.

Hama stała się symbolem walki z reżimem Assadów w 1982 podczas inspirowanego głównie przez islamistów powstania. Miasto zapłaciło wysoką cenę. W lutym 1982 wojska Assada dokonały inwazji zabijając co najmniej 10 000 ludzi. Cześć komentatorów (np. bliskowschodni korespondent The Independent, Robert Frisk) obawia się podobnego kryzysu i dziś.

Pat międzynarodowej dyplomacji. Rosyjski opór a kazus Libii.

Napięta sytuacja w Hamie skłoniła społeczność międzynarodową do reakcji. Brytyjski minister spraw zagranicznych, Willam Hague wydał we wtorek oświadczenie ostrzegające przed konsekwencjami eskalacji.

Ewentualne represje w Hamie podkopią wiarygodność reżimu, podadzą pod wątpliwość niedawne zobowiązania względem reform i ostatecznie wyeliminują resztki legitymizacji i zaufania jakimi cieszy się reżim. Zjednoczone Królestwo postawiło problem reform jasno. Prezydent musi się podjąć transformacji bądź ustąpić. Jeśli reżim zdecyduje się na eskalację przemocy społeczność międzynarodowa odpowie w sposób bardziej zdecydowany niż dotychczas.

Stanowisko zajęła również administracja amerykańska:

Wzywamy rząd syryjski do natychmiastowego wstrzymania represji i aresztowań, wycofania sił bezpieczeństwa z Hamy jak i innych miast oraz umożliwienia Syryjczykom partycypacji w procesie transformacyjnym i demokratyzacyjnym kraju.

Ewentualna akcja Narodów Zjednoczonych jest zablokowana stanowiskiem części krajów członkowskich RB ONZ, które nie chcą się zgodzić na przygotowaną przez Francję rezolucję. Najważniejszą przeszkodą jest stanowisko dyplomacji rosyjskiej, gdyż ewentualna rezolucja RB ONZ musi zyskać poparcie członków rady (w tym Rosji).

W zeszłym tygodniu francuski minister spraw zagranicznych Alain Juppe starał się przekonać swojego rosyjskiego partnera Siergieja Ławrowa do poparcia projektu rezolucji. Jak jednak podaje Paryż porozumienia nie osiągnięto. Głównym punktem spornym jest ewentualność interwencji. Jak argumentuje Rosja rezolucja może stać się wstępem do zaangażowania militarnego, tak jak się to stało w Libii.

Rosyjska dyplomacja powołuje się przy tym na kazus 1973 RB ONZ w sprawie Libii, której paragraf 4 upoważnia państwa członkowskie ONZ do

Podjęcia wszelkich możliwych kroków (…) w celu ochrony cywili i obszarów zamieszkanych przez ludność cywilną przed zagrożeniem ataków (…) wyłączając okupację obcych sił militarnych jakiejkolwiek części libijskiego terytorium.

Jak argumentuje rosyjska dyplomacja paragraf 4 stał się podstawą nie tyle do zapobieżenia kryzysowi humanitarnemu co do ataków militarnych na reżim libijski, co oznacza raczej realizowanie celów politycznych a nie ochronę cywili.  Szerokie pole interpretacyjne paragrafu 4 pozwala na aplikację ataków na cele militarne włączając całą infrastrukturę, także poza lotniczą (włączając składy amunicji, baraki, koszary, pojazdy czy kwatery libijskich dygnitarzy) stało się podstawą do zastosowania helikopterów, których zadaniem taktycznym jest głównie walka z oddziałami naziemnymi; czy wręcz usankcjonowało sprzedaż broni i dozbrajanie rebeliantów (jak niedawno informowało Le Figaro Francja przekazała libijskim rebeliantom 40 ton broni, część rewelacji została potwierdzona przez pułkownika Sztabu Generalnego Francji Thierriego Burkhard). Jak argumentuje Rosja zaangażowanie państw NATO wychodzi  szeroko poza zakres wymuszenia strefy kontroli lotów, czy prewencji kryzysu humanitarnego. Zgodnie ze stanowiskiem Ławrowa, Rosja zawiodła się na zachodnich sojusznikach i ich interpretacji rezolucji 1973 co  doprowadziło do nadużyć.

Jak relacjonował Juppe dyplomacja francuska stara się przekonać Rosję argumentując, że projekt względem Syrii nie zawiera w swej treści żadnych rekomendacji, które mogłyby być interpretowane tak jak w przypadku paragrafu 4 rezolucji libijskiej. Jak do tej pory jednak Francji nie udało się wywrzeć wpływu na Rosjan.

Francja poniosła dodatkową porażkę na froncie pertraktacji z Afryką Południową, Indiami i Brazylią – a wiec niestałymi członkami RB, co zaowocowało brakiem kworum wymaganym dla przedstawienia rezolucji pod głosowanie.

Porażka interwencji dyplomatycznej względem rezolucji nie wróży dobrze próbom nacisku na RB ONZ względem rekomendowania problemu zbrodni wojennych oskarżycielowi MTK. Decyzja rekomendacji ma bowiem swój skomplikowany wymiar polityczny. Amnesty International wielokrotnie występowało z wnioskiem o interwencję rady – bezskutecznie. Jak komentował Phillip Luter fakt, że RB ONZ podjęła się śledztwa w Libii a pomija problem syryjski świadczy o stosowaniu podwójnych standardów względem prawa humanitarnego i karnego.

Źródła: al – Jazeera, The Independent,  PAP, Amnesty International, United Nations Security Council.

Tags: , , ,