Intensyfikacja konfliktu kurdyjsko-tureckiego

Kurdowie na ulicach południowej Turcji, for. Robert Medina

W trwającej od tygodnia ofensywie w Irackim Kurdystanie śmieć poniosło 100 Kurdów, wszyscy zostali zabici w nalotach tureckiego lotnictwa. Jak twierdzi Ankara, operacja jest skierowana w terrorystów. W niedzielę zgięli pierwsi cywile, wśród ofiar są kobiety i dzieci. Turecka generalicja nie wyklucza interwencji lądowej. Eskalacja trwa, kurdyjscy separatyści odpowiedzieli wczorajszym zamachem, który ranił 15 żołnierzy.

Ostrzał lotniczy jest prowadzony na przygranicznym górzystym terenie północnego Iraku, celem są bazy separatystów z Partii Pracujących Kurdystanu (PPK). Zgodnie z informacjami tureckiego dowództwa lotnictwo zaatakowało 132 cele. Operacja została wdrożona w odpowiedzi na przeprowadzony 17 sierpnia zamach w Cukurca (południowo-wschodnia Turcja), w którym zginęło 7 tureckich żołnierzy. Do zamachu przyznali się bojówkarze PPK.

Eskalacja.

W niedzielę (21 sierpnia) lotnictwo tureckie uderzyło na Ranię, w ataku zginęło 7 cywili w tym dziecko. W mieście odbyła się anty-turecka demonstracja, burmistrz Ranii wzywał Narody Zjednoczone do interwencji.

Operacja została potępiona przez Prezydenta Autonomicznego Rządu Kurdyjskiego w Iraku, Masuda Barzaniego:

Siedmiu naszych obywateli zostało zabitych (…) Nic nie usprawiedliwia morderstw na niewinnych ludziach. Turcja musi zaprzestać operacji.

Apel Barzaniego spotkał się z chłodnym komentarzem Erdogana.

Walka o pokój i bezpieczeństwo naszych obywateli jest naturalnym prawem i obowiązkiem. Turecki rząd podejmie wszelkie dostępne środki by bronić swych obywateli przed tymi, którzy chcą pogrążyć nasz kraj w przemocy.

Operacje lotnicze są realizacją zapowiadanego wcześniej scenariusza walki  z PPK. Zgodnie z zapowiedziami premiera Erdogana naloty zostaną skoordynowane z ostrzem artylerii, co ma przygotować teren do interwencji lądowej.

Premier zapowiedział ponadto reaktywację „Odziałów Specjalnych” oraz jednostek paramilitarnej organizacji „Strażników Wsi” – ugrupowań, które dały się poznać w początkach lat 90-tych jako egzekutorzy pacyfikacji i etnicznych czystek. Jak informowały źródła rządowe, Odziały Specjalne zostaną wyposażone w dodatkowe uprawnienia przyznawane na czas operacji antyterrorystycznych. Elitarna licząca od 500 do 1000 grupa funkcjonariuszy bezpieki ma być wysłana w szczególne newralgiczne przygraniczne tereny południowo-wschodniej Turcji.

Trwająca od tygodnia turecka inicjatywa spotkała się z natychmiastową reakcją ze strony Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Jak podawał wczoraj turecki dziennik Hurriyet separatyści dokonali zamachu, w wyniku którego ranionych zostało 15 żołnierzy. Do incydentu doszło w południowo-wschodniej prowincji Hakkari. Zamach był przeprowadzony według zastosowanej 17 sierpnia taktyki pułapki. Jak informuje rzecznik PKK, organizacja jest przygotowana na interwencję. Zgodnie z zapowiedziami taktyką separatystów ma być „aktywna obrona”.

Choć PPK ogłosiła zerwanie zawieszenia broni już w lutym, jej aktywność militarna nasiliła się w okresie wiosennej kampanii wyborczej. Jak podkreśla część komentatorów eskalacja została wywołana przez premiera Erdogana, który licząc na głosy nacjonalistów starał się wykorzystywać anty-kurdyjskie resentymenty. W trakcie kampanii Erdogan wielokrotnie podkreślał że „problem kurdyjski nie istnieje.”

Strategia Erdogana była ukierunkowana na zabezpieczenie większości parlamentarnej lub ewentualne wzmocnienie przyszłych współpracowników. Jak kalkulował Erdogan, anty-kurdyjskie hasła mogły skłonić część nacjonalistów z partii MPH do poparcia dla przewodniczonej przez niego AKP. Ostatecznie elektorat MPH pozostał wierny swojej partii, organizacja nacjonalistów przekroczyła 10% próg wybroczy i stała się trzecią siłą w tureckim Zgromadzeniu Narodowym. Sukces MPH nie oznacza jednakowoż porażki taktyki Erdogana, nacjonaliści są bowiem postrzegani jako naturalny koalicjant na wypadek głosowania nad przygotowywaną przez AKP nową turecką konstytucją.

Elementy anty-kurdyjskie tegorocznej kampanii były przyczyną eskalacji nastrojów, która zaskutkowała szeregiem incydentów i obustronnych aktów przemocy. Jednym z poważniejszych zajść był przeprowadzony 14 maja turecki atak lotniczy na próbujących przedostać się przez granice iracko-turecką członków PKK, w nalocie zabitych zostało 12 osób. W tureckim Kurdystanie zawrzało, wybuchły zamieszki. Sytuacja nabrała tępa w momencie, gdy kurdyjscy aktywiści, rodziny zabitych i członkowie pro-kurdyjskiej Partii Pokoju i Demokracji (BDP) przekroczyli granicę z Irakiem,  aby zabrać ciała. Po incydencie przez region przetoczyła się fala kurdyjskich demonstracji.

Innym elementem radykalizacji nastrojów była strategia względem pro-kurdyjskich polityków BDP, którzy wystartowali w wyborach jako kandydaci niezależni, zdobywając ostatecznie 36 miejsc. Jeden z deputowanych został pozbawiony urzędu, pięciu innych, którzy kandydowali zza więziennych krat, nadal są osadzeni, postawione zarzuty obejmują między innymi oskarżenie o przynależność do PKK. Deputowani wciąż czekają na proces przed tureckim sądem wojskowym.

Wraz z wyborczym zwycięstwem Erdogan potwierdził stanowisko rządu, według którego problem Kurdów nie istnieje i odrzucił wezwania PKK do negocjacji.

Napięcia doprowadziły do intensyfikacji konfliktu. W początkach sierpnia PKK wydała oświadczenie deklarujące: „AKP udowodniło, że problem kurdyjski nie może być rozwiązany poprzez środki demokratyczne. Rząd nie pozostawił nam wyjścia, skłaniając do zbrojnego oporu.”

Konsekwencje.

Odnowienie konfliktu z PKK może spowolnić wdrażaną przez Erdogana taktykę ograniczania tradycyjnych wpływów tureckiej generalicji. Dotychczasowa inicjatywa premiera limitowania wpływów wojska zasadzała się na wykorzystaniu tzw. sprawy Ergenkonu – podjętego w 2008 roku śledztwa mającego odkryć istnienie tajnej grupy, mierzącej w obalenie władzy. W ostatnich miesiącach śledztwo w sprawie miało wykazać powiązanie Ergenkonu ze środowiskiem wojskowych. Jak się powszechnie uważa, polityka Erdogana jest próbą osłabienia wojskowej generalicji, która w przeszłości dokonywała przewrotów, usuwając niewygodnych dla siebie polityków (pomiędzy 1960 a 1997 rokiem wojsko doprowadziło do upadku czterech gabinetów). Walka z wpływami generałów stała się jednym z pierwszych posunięć wybranego po raz trzeci z rzędu premiera Erdogana (wybory parlamentarne z 12 czerwca przyniosły 50% zwycięstwo przewodzonej przez Erdogana Partii Sprawiedliwości i Rozwoju – AKP).

W wyniku przeprowadzonej pomiędzy czerwcem a lipcem intensyfikacji śledztwa w stan oskarżenia postawiono wielu wpływowych tureckich wojskowych. W odpowiedzi na inicjatywę Erdogana generalicja przeszła do politycznej defensywy.  29 lipca armia poinformowała o kolektywnej dymisji swojego dowództwa, rezygnację złożyli Szef Sztabu gen. Isik Kosaner; dowódcy naczelni wojsk lądowych gen. Erdal Ceylanoglu, marynarki adm. Esref Ugur Yigit oraz lotnictwa gen. Hasan Aksay. Jak informowało wojsko, decyzja została podjęta w obliczu nasilającej się kampanii oskarżeń skierowanych w wojskowy personel.

Jak uważa część analityków, (na przykład publikujący dla WINEP Soner Cagapty), napięcia w Kurdystanie mogą skłonić Erdogana do zaprzestania wymierzonej we wpływy wojskowych kampanii. W obliczu nasilającej się infiltracji PKK, Erdogan będzie bowiem potrzebował jednogłośnego wsparcia armii, co w ostateczności położy kres jego planom przegłosowania nowej ograniczającej wpływy wojskowych konstytucji.

Inną konsekwencją eskalacji może być szersza regionalna destabilizacji, obejmująca nie tylko przygraniczne regiony, ale także obszary Kurdystanu położone w Iraku, Iranie i Syrii. Przed szerszym konfliktem ostrzegał w poniedziałek Prezydent Autonomicznego Rządu Kurdyjskiego w Iraku Masud Barzani, który skrytykował zarówno interwencję turecką jak i działalność separatystów.

Obecność separatystów na terenie Iraku jest pretekstem do wojskowych interwencji Turcji i Iranu, które bezpośrednio mogą doprowadzić do eskalacji przemocy w całym Kurdystanie.

W międzyczasie, Iracki ambasador w Turcji Adbul Amir Kamil Abi Tabikh zasugerował przyzwolenie Iraku dla tureckiej operacji lądowej pod warunkiem uszanowania zawartych wcześniej dwustronnych porozumień.

Przyzwolenie Bagdadu dla tureckich działań militarnych może stać się wstępem do zaognienia pogarszających się relacji kurdyjsko-arabskich w samym Iraku.

Osobnym problemem pozostaje działalność kurdyjskich separatystów w Iranie, w którym począwszy od lipca tego roku wzmaga się aktywność irańskiej armii, wymierzona w separatystów grupy PJAK – odłam PKK. Jak informowało w połowie lipca przedstawicielstwo irańskich Strażników Rewolucji, wojsko dokonało operacji, w wyniku których zabitych zostało 50 bojówkarzy kurdyjskich.

PPK jest uznawana za nielegalna organizację terrorystyczną przez Turcję, UE oraz USA. Począwszy od 1984 organizacja prowadzi partyzancką wojnę o niepodległości z turecką armią. W wyniku konfliktu śmierć poniosło około 40 000 ludzi, w tym 30 000 Kurdów, z czego 18 000 była cywilami.

Źródła: Middle East Online, WINEP (The Washington Institute for Near East Policy), Washington Report on Middle East Affairs, Foreign Policy, The Independent, Al-Ahram, Hurriyet, Hurriyet Daily News.