Trwający od początku miesiąca kryzys relacji turecko – izraelskich pogłębia się. Turcja wycofała się ze współpracy militarnej oraz zredukowała Izraelski korpus dyplomatyczny. Obserwowane napięcia mogą zakończyć wieloletnią tradycję regionalnego partnerstwa obu krajów. Nacisk staje się coraz bardziej kłopotliwy dla osamotnionego w regionie Izraela.
Ochłodzenie na linii Tel-Aviv – Ankara jest konsekwencją trwającego ponad rok sporu nad zasadnością interwencji izraelskiej floty w maju 2010, kiedy to po abordażu izraelskich komandosów śmierć poniosło 9 Turków. Atak był częścią operacji, która miała zatrzymać tzw. Flotyllę Wolności – konwój 6 statków płynących z pomocą humanitarną ku wybrzeżom Strefy Gazy. Jednym ze statków był turecki Mavi Marmara. W wyniku interwencji doszło do konfrontacji, w której żołnierze otworzyli ogień do uzbrojonych w pałki i noże cywili.
Bezpośrednią przyczyną turecko – izraelskiego sporu jest dyskusja wokół opublikowanego na początku miesiąca raportu komisji ONZ, zwanej Komisją Palmera, która to miała zbadać zasadności izraelskiej interwencji, oraz legalność blokady Strefy Gazy,
Zgodnie z ustaleniami raportu izraelskie użycie siły zostało określone jako „niewspółmierne i nieuzasadnione”, jednocześnie raport podtrzymał Izraelskie stanowisko, które usprawiedliwia prawomocność blokady Strefy Gazy względami bezpieczeństwa.
Wraz z publikacją raportu strona turecka zażądała od Izraela przeprosin za śmierć swych obywateli. Izrael z kolei zdecydowanie wykluczył taką ewentualność twierdząc, że żołnierze strzelali w samoobronie.
Decyzja Izraela wywołała polityczną burzę w Ankarze.
W ubiegłym tygodniu turecki minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu podjął decyzję o wydaleniu izraelskiego ambasadora oraz zredukowaniu przedstawicielstwa dyplomatycznego do szczebla drugiego sekretarza. Izraelscy dyplomaci zostali ostatecznie wydaleni we czwartek, (09.09), w kraju pozostali jedynie przedstawiciele izraelskiego attachatu, choć jak twierdzi turecki MSZ w obliczu zerwania współpracy wojskowej nie ma to większego znaczenia.
Współpraca militarna została zawieszona na czas nie określony. Oznacza to między innymi dezaktualizację izraelskich kontraktów zawartych w ramach modernizacji tureckiego lotnictwa.
Izrael stracił tym samym kontrakt na dostawę i modernizację wysoko wyspecjalizowanych dronów i samolotów szpiegowskich używanych przez Turków do walki z kurdyjskimi partyzantami.
Jak twierdzi Ankara, zawieszenie współpracy nie przyniesie zasadniczej szkody, gdyż Turcja posiada własne, wystarczające zasoby technologiczne by samemu dokonać planowanej modernizacji.
Redukcja kontaktów dyplomatycznych miała miejsce po raz pierwszy w 1980, kiedy to Izrael ogłosił Jerozolimę (włączając Okupowaną Jerozolimę Wschodnią) swoją stolicą. Konflikt trwał do roku 1991, wtedy to w wyniku rozpoczęcia rozmów palestyńsko-izraelskich Ankara pod naciskiem USA zdecydowała się wyznaczyć ambasadora.
Turcy w przypadku tego konfliktu uzależnili normalizację stosunków od wypłacenia odszkodowań rodzinom zabitych aktywistów, izraelskich przeprosin oraz zakończenia blokady Strefy Gazy.
Turecka polityka regionalna.
Wraz z opublikowaniem raportu dynamiki nabrała ponadto dyskusja nad Izraelską i Turecką obecnością na wodach Morza Śródziemnego. Zaatakowany cywilny statek, był w odległości 20 mil morskich od brzegu Gazy. Jako, że zasięg terytorialny wód izraelskich wynosi 12 mil, to zgodnie z prawem turecki statek znajdował się na wodach międzynarodowych. Turcja jednoznacznie oskarża Tel – Aviv o politykę łamania prawa międzynarodowego, która godzi w wolność żeglugi.
Izrael usprawiedliwia operację względami bezpieczeństwa nałożonej na Gazę blokady.
Już u początków wrześniowej eskalacji Minister Spraw Zagranicznych Ahmet Davutoğlu zapowiedział: Turcja podejmie się wszelkich dostępnych środków by zapewnić swobodę nawigowania swych jednostek.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu skomentował stanowisko Turcji: Izraelska marynarka jest strategicznym ramieniem państwa (…) silnym i długim ramieniem.
Słowa Netanjahu spotkały się z gwałtowną reakcją premiera Erdogana, który w wydanym we wtorek oświadczeniu zapowiedział, że turecka flota będzie częściej obecna na wschodnich wodach Morza Śródziemnego.
Turcja była obecna na tych wodach w przeszłości , jest obecna teraz i pozostanie obecna jutro.
Jak podkreślają komentatorzy, sprawa Flotylli Wolości jest jedynie częścią szerszego sporu o wpływ nad wschodnimi obszarami Morza Śródziemnego. Ankara jest zaniepokojona Izraelską ekspansją w regionie, która przejawia się głównie poprzez zacieśnienie izraelsko – greckiej współpracy militarnej oraz współpracę cypryjsko – izraelską w ramach wydobycia ropy.
Prawo do wydobycia surowca jest jedną ze spornych kwestii w relacjach turecko – cypryjskich. Ekskluzywna współpraca greckich Cypryjczyków z Izraelem komplikuje tym samym trudne relacje Izraelsko – Tureckie.
Zapowiedź Erdogana o zwiększeniu obecności floty jest wyraźnym sygnałem w stronę Tel-Avivu – Ankara jest gotowa prowadzić bardziej, niezależną, asertywną i ekspansywną politykę.
Kształtuje sie nam nowe podejścia do polityki regionalnej, która coraz częściej nabiera rumieńców polityki mocarstwowej. Ankara jest przede wszystkim mocno zaangażowana w transformacyjne procesy krajów arabskich, w szczególności zaś we współprace z Egiptem.
Jak informował we czwartek egipski ambasador w Turcji, Abderahman Salaheldin, obydwa kraje zamierzają zintensyfikować współpracę w ramach wschodnich wód Morza Śródziemnego. Cytowany przez tureckie agencje Salaheldin mówił:
Nasza kooperacja ma cele pokojowe. Zasadą nadrzędną współpracy będzie wysiłek na rzecz respektowania międzynarodowego statusu wód. Uznajemy wolność żeglugi i chcemy by każdy kraj regionu uszanował swobodę poruszania się po wodach otwartych.(…) Chcemy by aktualne porozumienie stało się przyczynkiem do partnerstwa strategicznego.
Porozumienie ma być podpisane w przyszłym tygodniu w Kairze podczas wizyty premiera Erdogana. Strony mają powołać Radę Strategiczną – organizację będącą platformą współpracy w obszarach handlu, technologii, transportu oraz kooperacji militarnej.
Zbliżająca się podróż Erdogana jest wydarzeniem bez precedensu. Będzie on bowiem pierwszym do 15 lat tureckim liderem, który złoży oficjalną wizytę w Kairze. Wśród komentatorów nie brakuje spekulacji jakoby Erdogan miał w planach również podróż do Strefy Gazy. Sam premier nie potwierdza rewelacji, choć takiej możliwości nie wyklucza.
Jak się można spodziewać, misja Erdogana będzie znaczącym sukcesem. Zmiana tureckiego kursu i jednoznaczna krytyka Izraela spotyka się bowiem z entuzjastycznym poparciem egipskiej ulicy. Biorąc pod uwagę wzrost antyizraelskich nastrojów wywołanych incydentem z zeszłego miesiąca, w którym izraelskie myśliwce zabiły omyłkowo pięciu Egipcjan, obecność Erdogana będzie miała silne znaczenie propagandowe. Egipcjanie liczą ponadto na pomoc finansową ze strony Turków.
Z perspektywy Ankary zbliżenie turecko – egipskie można interpretować jako krok ku strategicznemu sojuszowi, który zabezpieczy turecką politykę regionalną na wypadek zerwania relacji gospodarczych z Tel – Avivem.
Zbliżenie z Kairem jest jedynie częścią coraz bardziej samodzielnej polityki regionalnej Turcji. Inną sferą tureckich oddziaływań w regionie jest nasilenie współpracy z libijską Tymczasową Radą Narodową. Turcy kontynuują obrany wcześniej kurs bezpośredniego zaangażowania w libijską transformację, który przejawił się głównie na polu polityki starającej się odgrywać rolę akuszera procesu dyplomatycznego. Najbardziej wyraźnym przejawem owej strategii była turecka decyzja z początku lipca, uznająca rebeliantów za legalna władze; co pozwoliło Ankarze na stworzenie Libijskiej Grupy Kontaktowej – organu skupiającego NATO oraz przedstawicieli Ligi Państw Arabskich – celem wypracowania stanowiska dyplomatycznego względem rebelianckiego rządu libijskiego.
Ankara kontynuuje politykę wsparcia dla rebeliantów, obiecując pomoc finansową, logistyczną i militarną. Turcja jest ponadto pierwszym krajem, który wznowił bezpośrednie rejsy lotnicze do Trypolisu.
Innym kontynuowanym od ponad półtora roku kierunkiem tureckiej polityki w regionie jest konsekwentne wsparcie dla palestyńskiego projektu głosowania niepodległości na forum ONZ oraz lobbing na rzecz zniesienia blokady Stefy Gazy.
Wzrost tureckiego zaangażowania regionalnego, konsekwentne stanowisko pro-palestynskie oraz chłodniejszy stosunek Ankary do Tel-Avivu kładzie się cieniem na coraz trudniejsze relacje turecko – izraelskie.
Impasu ciąg dalszy.
Tymczasem spowodowany kryzysem wokół raportu Komisji Palmera impas jest coraz głębszy.
Turecki Minister transportu Binali Yildirim komentował we czwartek, 8 września, izraelską operację sprzed roku mówiąc:
Izraelska polityka na morzu śródziemnym niczym się nie różni od somalijskiego piractwa na Zatoce Adeńskiej. Izrael nie ma prawa interweniować i zabraniać naszym statkom swobodnego korzystania z wód międzynarodowych. Nikt nie ma prawa do tego rodzaju żądań. Jeśli Izrael nie zmieni swej polityki względem wód terytorialnych, spotka się z odpowiedzią z naszej strony (…) Brak poszanowania dla międzynarodowego prawa ze stroni Izraela to zwykłe przestępstwo.
Minister Yildirim po raz kolejny zażądał od Izraela przeprosin za śmierć 9 Turków zastrzelonych podczas zeszłorocznej interwencji.
Izraelski Minister Transportu potwierdził z kolei, że Izrael Turcji nie przeprosi oraz podtrzyma blokadę Strefę Gazy w tym blokadę morską.
Oliwy do ognia dolał premier Erdogan, który zapowiedział w piątek, 9 września, że w wypadku organizacji kolejnej flotylli zmierzającej z pomocą humanitarną do Gazy, statkom będą towarzyszyć tureckie okręty wojenne.
Turcja wysyłała ponadto sygnały sugerujące zerwanie relacji gospodarczych. Jak podkreślają analitycy zerwanie relacji byłoby w skutkach bolesne dla coraz bardziej osamotnionego regionalnie Tel-Avivu.
Musisz być zalogowany aby wpisać komentarz.