Turecki Kurdystan – nowy stary konflikt

Flaga PKKTurecka armia rozpoczęła dziś rano kolejny etap interwencji w północnym Iraku. Celem są bazy kurdyjskich separatystów z PKK. W operacji bierze udział lotnictwo, odziały specjalne i regularne jednostki piechoty. Eskalacja interwencji jest konsekwencją wczorajszego ataku PKK, w którym zginęło 24 tureckich żołnierzy. Prezydent Turcji Abdullah Gul zapowiada „dotkliwą zemstę”.

Wczorajszy zamach był atakiem na lokalne tureckie jednostki wojskowe, położone w południowo-wschodniej części kraju, wojskowe punkty kontrole i komisariaty żandarmerii w prowincji Cukurca. Separatyści przeprowadzili serię jednoczesnych ataków w dziewięciu osobnych lokalizacjach. W operacji wzięło udział około 250 bojówkarzy PKK. Ponad 20 z nich zginęło, polegli podczas odwrotu do przygranicznego rejonu irackich Gór Kandil.

Przekazywane wczoraj pierwsze informacje donosiły początkowo o 21 zabitych żołnierzach, doniesienia późniejsze informowały o 26 ofiarach. Ostatecznie liczbę zabitych wojskowych ustalono na 24.Na wieść o zamachu premier Tayyip Erdogan odwołał wczoraj wizytę w Kazachstanie. Na zwołanej naprędce konferencji prasowej premier zapowiadał:

Turecka policja w Tureckim Kurdystanie, fot. Robert Medina

Począwszy od dnia dzisiejszego uruchamiamy szeroką operację militarną przeciwko terrorystom PKK, włączając likwidacje i operacje pościgowe. (…) Wszystkie przedsięwzięte środki będą w zgodzie z normami prawa międzynarodowego (…) Nie ustaniemy na drodze reform i demokratyzacji, nie damy się zastraszyć.

Stanowisko zajął także prezydent Abdullah Gul.

Niech każdy kto nas skrzywdził pamięta, że zwrócimy krzywdę i cierpienie z nawiązką. Terroryści wkrótce doświadczą dotkliwej zemsty.

Operacje mają zniszczyć bazy PKK w górzystym regionie irackiego Kurdystanu, który jest tradycyjnie traktowany jako schronienie dla anty-tureckiego kurdyjskiego separatyzmu. Lotnictwo tureckie przeprowadziło pierwsze operacje odwetowe już wczoraj. Zbombardowane zostały obozy PKK w Qandil, Hinere, Zap i Hakurk.

Wbrew deklaracjom operacje nie są konsekwencją jedynie wczorajszego ataku. Tureckie lotnictwo przeprowadza regularne naloty w tym rejonie począwszy od lipca b.r. Bombardowania są połączone z taktyką selektywnych zabójstw (likwidacji) dokonywanych za pomocą dronów.

Operacje lotnicze są jedynie częścią szerszej regionalnej strategii. Poza nalotami na terenie Iraku, drastycznie zwiększona została obecność wojskowa na obszarze tureckiego Kurdystanu.  W regionie operują wzmożone liczebnie patrole policyjne oraz jednostki specjalne. Część komentatorów twierdzi, że eskalacja zamachów PKK może być odpowiedzią na utworzenie 15 obszarów o statucie stref militarnych. Operujące lokalnie odziały tureckich służb specjalnych zostały wyposażone w uprawnienia przyznawane na czas operacji antyterrorystycznych, a cywile mieszkający na obszarach objętych restrykcjami są poddani jurysdykcji sądów wojskowych.

Geneza.

Wczorajszy zamach był dla wielu Turków szokiem. Prasa podkreśla, że był to najsilniejszy cios w turecką armię do 1993 roku, kiedy to w zamachu separatystów śmierć poniosło 33 żołnierzy. Najważniejsze tureckie tytuły prasowe są zgodne co do genezy ataku, podkreślając że zamach został dokonany w dniu, w którym miały rozpocząć się parlamentarne prace nad proponowanym przez premiera projektem nowej konstytucji.

W opinii kurdyjskiego separatyzmu projekt służy interesom Erdogana, ignorując postulaty kurdyjskie. Sam premier już w okresie wiosennej kampanii wyborczej wielokrotnie podkreślał zamiar zmiany konstytucji podkreślając jednocześnie że „problem kurdyjski nie istnieje”.

W opinii marszałka tureckiego parlamentu Emila Cicera związek pomiędzy zapowiadanymi pracami parlamentarnymi a zamachem jest oczywisty. Jak zapowiadał Cicera:  „Turcja nie porzuci drogi demokratyzacji i reform i nie wpadnie w pułapkę terrorystycznej prowokacji”.

Z perspektywy kurdyjskiej problem wygląda jednak inaczej. Separatyści zaprzeczają jakoby genezą ataku miałby być parlamentarne prace. Kurdowie komentując rewelacje podkreślają, że Erdogan stara się wykorzystać problem kurdyjski celem wzmocnienia swej pozycji jak i samego konstytucyjnego projektu.

Wczorajszy atak został skomentowany przez PKK jako odwet za szereg tureckich operacji militarnych w regionie. Jak mówił rzecznik PKK atak był odpowiedzią na przedłużenie mandatu zatwierdzającego naloty na bazy PKK w irackim Kurdystanie oraz intensyfikację obecności wojsk lądowych i sił bezpieczeństwa w regionie Kurdystanu tureckiego.

Bezpośrednim zapalnikiem mogła być ostatnia wizyta prezydenta Abdullaha Gula w bazach wojskowych w Hakkari (turecki Kurdystan). Biorąc pod uwagę napiętą sytuację w regionie wizyta mogła być interpretowana jako posunięcie o charakterze prowokacyjnym. Gul dokonał inspekcji jednostek granicznych bezpośrednio zaangażowanych w zwalczanie kurdyjskiego separatyzmu. Po raz pierwszy od ponad roku prezydent pokazał się w umundurowaniu operacyjnym tureckiej armii. Wizyta była szeroko relacjonowana w tureckich mediach.

Dalsza eskalacja.

Wczorajszy atak stał się zapewne punktem zwrotnym konfliktu. Z punktu widzenia Erdogana jedynym wyjściem z kryzysu jest determinacja, w szczególności w obliczu proponowanych przez niego konstytucyjnych reform ograniczających rolę armii.

Polityka wymierzona w tradycyjne wpływy generalicji ma na celu uniezależnienie władzy cywilnej od wojskowego patronatu. Cicha wojna Erdogana z wojskowymi notablami może jednak zaszkodzić skuteczności prewencji kurdyjskiego separatyzmu. Jak uważa część analityków napięcia w Kurdystanie mogą skłonić Erdogana do zaprzestania wymierzonej we wpływy wojskowych kampanii. W obliczu nasilającej się infiltracji PKK, Erdogan będzie bowiem potrzebował jednogłośnego wsparcia armii, co w ostateczności może położyć kres jego planom przegłosowania nowej ograniczającej wpływy wojskowych konstytucji.

Jak uważa część komentatorów, PKK zdając sobie sprawę z tarć na linii Erdogan – generalicja, liczy na skuteczną destabilizację, która pogrąży turecki Kurdystan w chaosie, co mogłoby z kolei osłabić pozycję premiera.

Jak do tej pory Erdogan nie traci zimnej krwi i jest wciąż zdeterminowany przeprowadzić konstytucyjne reformy. Reżim stara się jednocześnie nie zaniedbywać armii. Niedawna wizyta prezydenta Gula w bazach wojskowych była manifestem cywilnej kontroli nad armią (Gul jako prezydent jest oficjalnym zwierzchnikiem sił zbrojnych) oraz próbą wzmocnienia morale.

Zarówno premier jak i prezydent zdają sobie sprawę, że PKK dąży do konfrontacji. Turecki reżim nie ma wyjścia jak wykazać się determinacją. Jeśli Erdogan udowodni skuteczność armii zyska tym samym argument wspierający proponowane przez niego reformy oraz uwiarygodni ideę cywilnej kontroli nad armią.Tym bardziej, że jak pokazują wyciekłe dziś do tureckich mediów informacje, wywiad wojskowy wiedział o planach ataku na Cukurca już od początku października. W dzisiejszych wydaniach wiadomości obok narodowej żałoby coraz częstsze były głosy krytykujące brak prewencji ataku, i nieudolność wojskowych. Niezadowolenie uderza zatem pośrednio w samego Erdogana. Premier staje się mimowolnie przywódcą czasu kryzysu. To jak odpowie zdeterminuje jego rolę na koleje lata kadencji.

Premier odpowie zapewne tak by oddalić możliwą krytykę i przeprowadzić zapowiadane reformy. Najbardziej prawdopodobną odpowiedzią będzie eskalacja.

PKK jest uznawana przez Turcję za nielegalną organizację terrorystyczną, UE oraz USA. Począwszy od 1984 organizacja prowadzi partyzancką wojnę o niepodległość z turecką armią. W wyniku konfliktu śmierć poniosło około 40 000 ludzi, w tym 30 000 Kurdów.

Zródła: al-Jazzera, Huriyyet, Todays Zaman, Anatolia News.

Tags: , , , ,