Egipt. Plac Tahrir, nowa rewolucja

Plac Tahrir stał się w ostatnim tygodniu miejscem śmierci co najmniej 30 osób. Prawie wszyscy zginęli na skutek ran postrzałowych. Oficjalne komunikaty policji i żandarmerii wojskowej w początkowej fazie zaprzeczały jakoby funkcjonariusze użyli ostrej amunicji. Relację świadków jak i dochodzenia niezależnych organizacji (w tym Human Rights Watch) dowodzą czego innego. Ostra amunicja została użyta z premedytacją. Wśród zabitych zanotowano przypadki ran postrzałowych głowy. Istnieją ponadto przypadki, gdzie inne ‘dozwolone’ środki kontroli tłumu – gumowe pociski i gaz łzawiący zostały użyte w sposób nielegalny, prowadząc do kalectwa i śmierci demonstrantów. Ostatecznie wojsko przeprosiło za zabicie cywili. Demonstracje trwają do dziś.

Według licznych relacji świadków zebranych przez Human Rights Watch (HRW), policja i wojskowi strzelali z ostrej amunicji i gumowych pocisków w tłum oraz bili nieuzbrojonych demonstrujących, którzy wyszli na ulice Kairu 19 listopada 2011.

Jak rekomenduje HRW, prokuratura państwowa w Egipcie – cywilny organ sądowy – powinna przeprowadzić jawne dochodzenia w sprawie o użycie siły jak i w skontrolować procedury dowodzenia militarnego nad policją.

Zdaniem dyrektor Human Righth Watch d/s Bliskiego Wschodu, Sary Leah Whitson, wojskowe władze Egiptu nie wyciągnęły wniosków z rewolucji styczniowej (…) Egipcjanie wiedzą, że mają prawo do pokojowych protestów, których nie jest w stanie stłumić agresja wojska. Ze względu na sposób zarządzania transformacją, wojskowi stoją wobec poważnego kryzysu zaufania.

Konfrontacje między protestującymi, Centralnymi Siłami Bezpieczeństwa (CSF) i egipską policją trwają na terenie placu Tahrir od 19 listopada. Inne demonstracje miały miejsce dzień wcześniej, w nadmorskim mieście Ismailija – doprowadziły one do ​​śmierci trzech demonstrantów. Wiele osób zostało rannych w Aleksandrii. Zgodnie z szacunkami Ministerstwa Zdrowia łączna liczba egipskich ofiar z dnia 22 listopada wyniosła 28 zabitych i 1700 rannych. Sekcja zwłok przeprowadzona na ofiarach w kostnicy Zeinhom w Kairze stwierdziła, że 22 osoby zostały zastrzelone ostrą amunicją a 3 zginęły na skutek inhalacji gazu łzawiącego.

Lekarze w szpitalu polowym utworzonym przez protestujących na placu Tahrir oraz szpitalu w centrum Kairu, twierdzą, że począwszy od 18.00,  20 listopada, docierali do nich ranni postrzeleni z ostrej amunicji. Jeden z lekarzy pogotowia ratunkowego powiedział, że do szpitala Kasr Aini dotarło sześć osób ranionych ostrą amunicją, wszyscy zmarli na skutek odniesionych ran. W trzech przypadkach, ofiary miały rany w górnej części głowy, co wskazuje, że zostały postrzelone z wysokości; w trzech innych przypadkach ofiary zostały postrzelone w klatkę piersiową i brzuch. W tych sześciu przypadkach, kiedy postrzeleni przybyli na pogotowie, już umierali, nic nie mogliśmy dla nich zrobić, powiedział lekarz.

Jeden z mieszkańców Kairu przepytywany przez HRW  powiedział, że spędził 3 dni poszukując swojego jedynego syna, 18-letniego Sayed Khaled Osmana. Ostatecznie znalazł go  w kostnicy Zainhom w Kairze. Wstępne sprawozdanie lekarza sądowego, który przeprowadzał sekcję zwłok stwierdziło, że Osman został postrzelony w głowę z ostrej amunicji.

Inny protestujący, 21-letni Shehab Ahmed Sayed, został postrzelony w klatkę piersiową w niedzielę 20 listopada.

Działaczka praw człowieka, Ghada Shahbandar, w rozmowie z HRW, relacjonowała zdarzenie z 19 listopada na ulicy Kasr Aini, kiedy przechodząc przez punkt kontrolny funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, usłyszała jak oficer trzymający pistolet powiedział do żołnierzy wokół niego, “W głowy, strzelać w głowy”, wskazując na demonstrantów, którzy stali kilkaset metrów dalej.

21 listopada Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało komunikat prasowy: policja nie używała i nie będzie używać broni palnej i kartuszy w czasie konfrontacji z protestującymi.

Pracownicy HRW udowadniają, że to stwierdzenie nie jest prawdą.

Zdaniem Whitson: Wojsko podkreśla, że nie użyło ostrej amunicji przeciwko protestującym, tak, jakby nie byli odpowiedzialni za operacje policji, którą przecież dowodzą (…) W tym przypadku nie ma znaczenia czy ostra amunicja pochodziła z broni policji czy żandarmerii wojskowej, istotne jest to, kto wydał rozkaz strzelania do protestujących i kiedy za to odpowie.

HRW rozmawiało z wieloma świadkami, którzy twierdzą, że atak rozpoczął się rankiem 19 listopada. Wtedy to policja wtargnęła na plac Tahrir, gdzie znajdowało się kilkuset demonstrantów, przerywając tym samym strajk okupacyjny. Protestujący okupowali plac przez noc po demonstracji 18 listopada, na której zebrały się dziesiątki tysięcy osób. Protestujący sprzeciwiali się dążeniom wojska do stworzenia dla siebie uprzywilejowanej, poza konstytucyjnej pozycji, która plasowałaby budżet i struktury militarne poza wszelką cywilną kontrolą.

Wiadomość, że policja zaatakowała koczujących na placu demonstrantów przyciągnęła jeszcze więcej osób.  Aby rozproszyć tłum policja użyła gazu łzawiący i gumowych pocisków, ale została zmuszona do odwrotu. Policja ulokowała się na ulicach prowadzących z Tahrir do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Protestujący rzucali na siły bezpieczeństwa kamieniami, a czasem koktajlami Mołotowa. Po południu, pracownik HRW widział jak policja odrzucała kamienie z powrotem do demonstrantów i strzelała w tłum z pojazdów opancerzonych.

Stróże prawa kiedy jest to konieczne mają prawo stosować proporcjonalną silę, ale użycie broni palnej jest dopuszczalne tylko w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia, kiedy łagodniejsze środki są niewystarczające, zaznacza HRW.

Policjanci przez kolejne 24 godziny używali gazu łzawiącego, strzelając z bocznych uliczek wokół placu Tahrir. W dniu 20 listopada, o 18.00 pracownik HRW był świadkiem jak żandarmeria rozbijała namioty, biła protestujących i strzelała w powietrze, aby rozproszyć demonstrację.  W ciągu 15 minut, żandarmeria oczyściła plac i się wycofała.

W dniu 20 listopada, generał Abbas, zastępca szefa Okręgu Centralnego zaprzeczył, jakoby żandarmeria weszła na plac Tahrir, dodając: Nie wydaliśmy rozkazów rozbicia demonstracji na placu Tahrir. Materiały nakręcone przez niezależny dziennik Al Masry Al Youm wykazały natomiast, że kilkuosobowe grupy żandarmerii i policji biły pałkami i kijami nieuzbrojonych pojedynczych demonstrantów.

Użycie siły przez policję i żandarmerię przypomina przemoc ze stycznia, za którą Hosni Mubarak i dowódcy jego sił bezpieczeństwa są obecnie sądzeni.

Lekarze, z którymi rozmawiał HRW twierdzą, że wielu protestujących ma obrażenia twarzy i oczu. Anestezjolog ze szpitala Kasr Aini powiedział, że wszyscy ranni hospitalizowani w tym miejscu byli postrzeleni gumowymi kulami w piersi, głowy i oczy.

Protestujący Ahmed Harara 19 listopada stracił swoje drugie oko, pierwsze oko stracił 28 stycznia, również postrzelony gumową kulą. Działacz i bloger, Malek Mostafa stracił oko 19 listopada także postrzelony gumową kulą.

Jak twierdzi Human Rights Watch kule gumowe są ekstremalnym środkiem rozpraszania tłumu i ze względu na zagrożenia jakie stwarzają, strzały nie powinny być kierowane w głowę, ale w nogi.

Nagrania wideo, których Human Rights Watch nie może zweryfikować, pokazują funkcjonariuszy CSF strzelających z ulicy Mohamed Mahmoud w kierunku placu Tahrir, gdzie zebrani byli demonstranci. Nagranie wideo pokazuje CSF strzelających z wysokości ramion w tłum, a następnie oficer mówi do drugiego: “Trafiłeś w oko, dobrze”.

Policja i oficerowie wojska aresztowali co najmniej 127 demonstrantów. Wszyscy zostali oskarżeni o nielegalnie gromadzenie się. Front Obrony Protestujących Egipcjan, koalicja organizacji praw człowieka, udokumentowała 64 przypadki arbitralnie aresztowanych pokojowych demonstrantów.

Opisane przez HRW relacje to najnowszy przypadek współpracy sił bezpieczeństwa i żandarmerii. 28 i 29 czerwca, policja zaangażowała się w 16-godzinną walkę uliczną z demonstrantami. Protestujący rzucającymi kamieniami, żandarmeria natomiast odpowiadała, strzelając do nich gazem łzawiącym z wysokości ramion, co raniło 114 osób. HRW udokumentowała również nadmierne użycie siły przez żandarmerię w czasie pokojowych demonstracji 25 lutego, 9 marca, 9 kwietnia, 1 sierpnia i 9 października. Wojsko nie ukarało żadnego z odpowiedzialnych.

Egipskim wyborom towarzyszy przemoc, była w trakcie dyktatury Mubaraka normą trwa i

Plac Tahrir, fot. Jonathan Rashad

dziś.

Najwyższy czas zakończyć praktyki, które były powszechne za czasów Mubaraka (Whitson).

Na podstawie raportu Human Rights Watch

Tłumaczenie: Dominika Zarzycka