Kolacja z radykałem

Zachęcał do prowadzenia dżihadu we własnym kraju. Rekrutował chętnych do walki w Bośni i w Afganistanie. Wierzył, że dżihad to również wojna ofensywna i że należy w Wielkiej Brytanii zaprowadzić kalifat. Ed Husain, obecnie dyrektor think-tanku brytyjskiego (Quilliam Foundation), który walczy z ekstremizmem za pieniądze brytyjskiego rządu, były szef lokalnego oddziału Hizb-ut-Tahrir (partii, która w wielu krajach jest zakazana- w Wielkiej Brytanii nie, chociaż Tony Brown bardzo tego chciał), oskarżanej o terroryzm i rekrutowanie terrorystow.

Ed napisał bestsellerową książkę, chwaloną pod niebiosa przez The Times i The Guardian, w której przedstawił, dlaczego stał się radykałem. “The Islamist, Why I joined radical Islam in Britain, what I saw inside and why I left” to zatrważająco szczera opowieść o latach dziewięćdziesiątych w Wielkiej Brytanii, kiedy radykalizowały się tysiące młodych ludzi, którzy utknęli w intelektualnym i emocjonalnym potrzasku, pomiędzy umiarkowanie religijnymi rodzicami z Paksitanu, Bangladeszu i innych podobnych krajów a granicznie swobodną brytyjską młodzieża, której nie rozumieli. Ale nie tylko oni- radykalizowali się konwertyci. Młodzi, rozczarowani pędem zachodniego sposobu życia Brytyjczycy przechodzili na islam i to od razu radykalny, bez etapu przejściowego…

Spotkaliśmy się pewnego dnia trzy lata temu. Przeczytalam jego książkę, gdy mieszkałam w Londynie i ścięla mnie zupełnie z nóg, ponieważ dekonstruowała mity, jakie powstały w mojej głowie. W radykalizacji młodych Brytyjczyków pochodzenia pakistańskiego czy bangladeskiego nie było przymusu, nie było wpływu “zacofanych” rodziców, ktorzy zapragnęli zaszczepić w dzieciach kulturę, z której wyjechali. Nie.

Były radykał? Wyobrażałam sobie człowieka o surowej twarzy, oczywiście z brodą, idealnie w turbanie lub innym nakryciu głowy. Spotkalam przystojnego mężczyznę w moim wieku, w schludnym garniturze, bardzo chętnego, by odpowiedziec na pytania, mimo mojego skandalicznego spóźnienia. Każdy, kto był w Londynie wie, że nie można liczyć na szybkie przedostanie się z punktu A do B, mimo stosunkowo sprawnie funkcjonującego transportu. Nie wiem, dlaczego tak jest. Może gdzieś się zakrzywia czasoprzestrzeń i czas robi pętlę. Nie wiem, ale coś jest na rzeczy.

Rozmowa przy kolacji zamienila sie w rodzaj serdecznej przyjaźni, która trwa do dzisiaj. Ed jest rozbrajająco otwarty, co szokuje, bo część życia spędził w rozkroku pomiędzy udawaniem dobrego syna, którego religijne życie nie różni się od życia rodziców, umiarkowanych muzulmanów, a jednocześnie piął się w hierarchii radykałów i uczestniczył w tajnych spotkaniach. Jego doświadczenia, opisane w książce, jego dogłębna znajomość radykalnych kręgów ekstremalnego islamu otwiera oczy na to, co się dzieje (wciąż się dzieje) w Wielkiej Brytanii.

Ed dla niektórych jest zdrajcą. Nie ma własnej ochrony, ale dostawał esemesy, w których grożono mu śmiercią. Skręcił w stronę mistycyzmu islamskiego, przestrzega zasad religijnych, ale wszystkie przekonania z poprzedniego życia porzucił. Jedyną nicią wiążącą go z przeszlościa jest jego żona, Faye, ktorą poznał jako radykał i która zawsze odtrącała jego zaproszenia na spotkania ekstremistów…

Nie wiem, czy w ramach ekskulpacji, czy też dzięki temu, co widział i co wie, Ed wraz z Madżidem Nawazem, innym liderem Hizb-ut-Tahrir, założyli think tank, który walczy z ekstremizmem- jest to jedyny think tank na Zachodzie, ktory jest prowadzony przez muzułmanów i to byłych ekstremistów. Byłam na launchu instytucji, który przyciagnął takich celebrytów intelektualnych, jak Timothy Garton Ash czy Jemimę Khan, aktywną działaczkę brytyjska. To na tym launchu Ash powiedzial coś, co wywołało szum westchnień, wcale niepochlebnych, na sali (obecni byli oczywiście i przedstawiciele Hizb-ut-Tahrir, bo wiedzieli już, że think tank ma za zadanie walczyć, ideologicznie oczywiście, i z nimi).

Mianowicie Timothy Garton Ash, ktory jest bezreligijny i dumny z tego, a jednocześnie krzewi tolerancję religijną, powiedział, by podkreslić własną beztronność i obiektywizm: “I do not give a fuck about the fiqr (fiqr- to inna nazwa prawa islamskiego, wymawiane ‘feqr”). Bardzo ładnie mu się to zrymowało, ale zastanawiam się, ile esemesow tego dnia dostał od pewnych panów w garniturach, którzy siedzieli na sali za ciemnymi okularami…

Husain kontestuje brytyjski multikulturalizm, uważając, że zawiódł on swoich obywateli. Że multikulturalizm jest mitem, jest utopią i że poniekąd państwo brytyjskie samo wyhodowało węża na swojej piersi w latach dziewięćdziesiątych, że MI5 (wywiad brytyjski) wiedział dokładnie, co się działo na uniwersytetach i pozwalał na to w imię wolności.

Można się z Edem nie zgadzać, ale zdecydowanie warto przeczytac jego książkę, by zrozumiec sposób myślenia osoby, uwiedzionej radykalizmem. Ed, który naśmiewał się z tzw. ninja sisters (jak mniej radykalni muzułmanie określają religijne kobiety, zasłaniające ciała, twarze i dłonie), stał się, całkiem nienagle, osobą, która rozumiała ich obsesyjną chęć ukrywania się przed pożądliwym wzrokiem mężczyzn.

– Czy masz wyrzuty sumienia, Ed? Czy myślisz, że gdzieś ktoś mógł zginąć, dlatego, że namawiałeś ludzi do tego, by oddawali życie i szli na wojnę w imię wprowadzenia kalifatu i upolitycznienia islamu?- zapytałam go kiedyś.

Ed milczał przez chwilę.

-Tak- powiedział.

Ed Husain, The Islamist, Why I joined radical Islam in Britain, what I saw and why I left, 2007, Penguin Books.

P.S. Ed dał mi błogosławieństwo na przetłumaczenie jego książki. Jeśli jakieś wydawnictwo jest zainteresowane, poproszę o kontakt pod olalojek@googlemail.com

P.S. 2. Islamizm- oznacza upolityczniony, radykalny islam, ale islamiści, w języku polskim, to ludzie zajmujący się islamem, najczęściej naukowcy. To ku pamięci.

P.S. 3. Do Eda przyjemnie się je spaghetti z selera i pomidorów z dużą ilością sera. Słuchanie- Nusrat Fateh Ali Khan.

Źródło: Dżihadolog