Co z Syryjczykami w Jordanii?

Konflikt w Syrii wciąż zbiera krwawe żniwo szczególnie wśród ludności cywilnej. Kolejne doniesienia o liczbach ofiar wydają się nie mieć końca. Organizacja Narodów Zjednoczonych jak dotąd nie podjęła żadnych zdecydowanych kroków w celu powstrzymania ludobójstwa. Premier Turcji Recep Tayyip Erdoğan bez ogródek skomentował bierną postawę ONZ jako : zielone światło do zabijania codziennie setek ludzi.

Wojna skutkuje masowymi emigracjami do krajów sąsiednich. Wśród nich – do Jordanii. Poza czynnikami geograficznymi i politycznymi Jordania jest wybierana jako miejsce uchodźstwa również ze względów kulturowych. Większość emigrujących Syryjczyków to sunnici i jak można się domyślać czują się w sunnickiej Jordanii dość dobrze. Jordania to jedyny sąsiadujący z Syrią arabski kraj o tak dużym bo 90-procentowym odsetku sunnitów. Pracownicy Caritas Jordan, największej organizacji charytatywnej w Jordanii, która pomaga uchodźcą, twierdzą iż podobna do jordańskiej syryjska kultura ułatwia współpracę i asymilację.
W północnej Jordanii w obozie Al-Zaatri, osiedliło się już ok. 200 tysięcy Syryjczyków. Najwięcej przybyszów pochodzi z Dary – miasta z którego w normalnych warunkach podroż do Jordanii zajmuje 3 godziny, obecnie trwa trzy dni. Obóz Zaatri to ok. pięć hektarów pustyni ogrodzonej płotem. Każdy uchodźca po przybyciu do obozu dostaje specjalną kartę z kodem kreskowym, na podstawie której otrzymują dawki żywnościowe. Ludzie mieszkają w namiotach, brakuje opieki medycznej, wody, jedzenia. We znaki wdają się ponadto warunki pogodowe: wysokie temperatury, nieustanny wiatr i trąby piaskowe. Według doniesień Dominique Hyde, przedstawiciela UNICEF w Jordanii najbardziej cierpią dzieci.
Bez odpowiedniej opieki dzieci uciekające z Syrii przed przemocą narażone są na ryzyko wystąpienia długotrwałego zespołu stresowego – powiedziała Dominique Hyde. Na chwilę obecną miejsca przyjazne dzieciom w Zaatari pomieszczą 2,5 tys. dzieci. Spodziewamy się, że aż 35 tys. dzieci przybędzie do obozu w ciągu zaledwie kilku najbliższych miesięcy. W związku z tym pilnie potrzebujemy dodatkowych funduszy, aby zapewnić bezpieczeństwo i wsparcie dzieciom, które już tak wiele wycierpiały.
Niestety nic nie zapowiada poprawy sytuacji – z doby na dobę napływają nowi uchodźcy. Rosną tym samym koszty utrzymania obozu a funduszy brakuje.
Warto pamiętać, że Jordania nie należy do bogatych krajów i sama zmaga się z problemami zarówno gospodarczymi (takimi jak chociażby niedobór wody) czy etnicznymi (jeden z problemów to konflikt pomiędzy stanowiącymi 60% napływowymi Palestyńczykami a ludnością rdzenną).Pomoc masowo napływającym uchodźcom syryjskim wiąże się z ogromnymi kosztami co dodatkowo osłabia gospodarkę kraju Doraźny humanitarny problem może łatwo przerodzić się w bardziej długotrwałe zagadnienie. Jak się może bowiem okazać obóz Zaatari stanie się dla wielu schronieniem nie tylko na najbliższe miesiące, ale także lata. Poprawa warunków jest zatem niezbędna. Przede wszystkim chodzi o zamianę namiotów na kontenery mieszkalne i swobodny dostęp do podstawowych środków do życia.

Król Abdullah II prawie codzienne spotyka się z zarzutami dotyczącymi katastrofalnych warunków. Monarcha będzie zapewne musiał szybko odpowiedzieć na coraz bardziej dramatyczny problem. Napływ uchodźców może bowiem stać się wodą na młyn społecznego niezadowolenia i destabilizacji. Monarchia jordańska, mimo że przetrwała stosunkowo spokojnie zawirowania arabskiej wiosny nie jest immunizowana od problemów, które trawią region. Skuteczna odpowiedź na problem uchodźstwa jest zatem w interesie samej monarchii. Ze względu jednak na ograniczone zasoby można się domyślać, że niezbędna będzie pomoc z zewnątrz – przede wszystkim ze strony zamożnych monarchii zatokowych.