O co walczy szahidka? Przypadek Ayat al-Akhras

Ma swój publiczny profil na Facebooku, a na YouTube można posłuchać piosenki sławiącej jej bohaterstwo. Nie żyje od ponad dziesięciu lat, jednak jest wzorem dla setek młodych ludzi z całej Palestyny i nie tylko. Zginęła samobójczą, męczeńską śmiercią szahidki – kobiety gotowej poświęcić życie w obronie religii islamskiej, ale poświęciła swoje życie przede wszystkim w celu zamanifestowania poglądów politycznych i niezgody na działania Izraela wobec Palestyńczyków.

Ayat al-Akhras miała osiemnaście lat, gdy wysadziła się w powietrze w supermarkecie Supersol w południowej Jerozolimie. Tamtego dnia, 29 marca 2002 roku,  około 13.50 zginęło oprócz niej dwoje ludzi: nastolatka i strażnik z marketu. Była trzecią i najmłodszą z ośmiu kobiet-zamachowców w historii ataków samobójczych w trakcie trwania konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Sprawa al-Akhras odbiła się szerokim echem na całym świecie, głównie przez jej płeć i wiek, a także z powodu faktu, że zabiła 17-letnią Rachel Levy, prawie rówieśniczkę. Ayat była nastolatką, młodą kobietą, ale przede wszystkim – wojowniczką. Jej rodzina musiała cierpieć tak, jak każda inna, w której doszło do śmierci dziecka, jednak światu trzeba było ukazywać inną twarz – przepełnioną dumą. „Moje dziecko oddało życie za sprawę, gratulują mi” – tak brzmi oficjalne stanowisko matek i ojców nie tylko szahidek i szahidów, ale wielu innych samobójców-zamachowców. Nie można pozwolić sobie na opłakiwanie pozbawione tych słów, bo jeżeli „sprawa” nie był warta śmierci młodego człowieka, to właściwie po co zginął? To pytanie mogłoby zabić niejednego rodzica, gdyby nie zostało wyparte ze świadomości[1].

Ayat stała się sławna po śmierci. Media chcąc czy nie, nadały jej status gwiazdy. Przekaz filmowy – dokument To Die in Jerusalem[2] opowiadający o dążeniu matki Rachel Levy do spotkania z matką Ayat al-Akhras (który zdobył w 2007 roku prestiżową nagrodę Peabody przyznawaną za wybitny dokument), wiadomości, artykuły dotyczące samobójczego ataku dotarły do różnych miejsc na całym świecie. W niektórych przecierano oczy ze zdumienia i pytano z grozą „jak to możliwe?”. W innych mówiono zgoła odmiennie – „bądźcie tacy jak ona” czy „z takiego dziecka można być dumnym”. Ayat stała się symbolem idealnej córki dla rodziców wyznających radykalne ideologie oraz dla dziewczynek, które chciały mieć taką siłę jaką ona zyskała – siłę znaku, wzoru dla setek innych kobiet. Trzy pierwsze kobiety, Palestynki-zamachowczynie stworzyły nową jakość.  W kulturze śmierci, w jakiej wzrastają młodzi Palestyńczycy, poszły o krok dalej. To już nie jedynie walka chłopców-żołnierzy, rzucających się z kamieniami na czołgi, to nie tylko religijni mężczyźni idący w tłum z pasem pełnym ładunków wybuchowych. Oto od ponad dekady także pełne życia i planów na przyszłość młode dziewczyny poświęcają w imię narodowej walki to, co najcenniejsze.  Choć obecnie zamachy samobójcze nie są w Izraelu chlebem powszednim, wśród jego żydowskich mieszkańców nadal panuje strach przed tym, co nieprzewidywalne. Kontrole na granicach stref, na dworcach czy w większych sklepach – to codzienność. Choć listopadowy tydzień eskalacji konfliktu przyciągał uwagę całego świata i choć doszło do eksplozji w autobusie, nie miał miejsca zamach samobójczy. Być może to kwestia zmieniającej się świadomości, ostrzejszych kontroli, zmęczenia? Być może nie ma już zgody na poświęcanie swojego życia? Te kwestie prawdopodobnie nie mogą znaleźć odpowiedzi w naszej części świata. Czy istnieje na nie odpowiedź w Palestynie? Pytanie, które jednak uparcie cały czas powracało na Zachodzie po 2000 roku, brzmiało: dlaczego młodzi ludzie decydują się na śmierć w samobójczym zamachu?

W świetle wyników najnowszych analiz z dziedziny psychologii i badań nad terroryzmem, takiego kroku nie można na człowieku wymusić. Wbrew obiegowym opiniom szahidzi to nie otępieni przez pranie mózgu fanatycy, ale często ludzie wykształceni, niezbyt przywiązani do dogmatów. Szczególnie interesujące pytanie brzmi: dlaczego kobiety procederu również dokonywały takiego wyboru właśnie w społeczeństwie palestyńskim? Czy jest to wynik większej świadomości politycznej kobiet, rodzaj emancypacji wyrażającej się poprzez walkę z wrogiem przy pomocy jedynego środka skutecznie wywołującego przerażenie? Młodsza siostra Ayat po jej śmierci wypowiedziała takie słowa: „And God willing, her sisters will take out 30 Israelis. God willing, I swear, I swear, I swear, that my sister will be avenged by 30 people”, natomiast Lea Tsemel, Izraelka, prawniczka reprezentującą rodziny zamachowczyń, mówi: „I don’t think this is a major motivation, just to be considered heroes. Maybe for women, it’s maybe the need to be meaningful”[3]. Z całą pewnością działał tutaj mechanizm desperacji: doprowadzeni do ostateczności młodzi Palestyńczycy byli gotowi oddać to, co wydaje się najcenniejsze – ludzkie życie – po to, by wywołać strach po izraelskiej stronie. Tej broni, jak się wydaje, nie brakuje i teraz. Choć brzmi to strasznie, prawdą jest, że wśród młodzieży palestyńskiej przekonanie o wartości własnego życia jest małe lub żadne w porównaniu do izraelskich równolatków (jedno z badań dotyczące problemów związanych z tematem: „Alean al-Krenawi wykazał wraz ze współpracownikami podwyższony poziom psychopatologii u młodzieży arabskiej w Izraelu względem żydowskich rówieśników”[4]). Jerzy Haszczyński w reportażu z Gazy podaje przykłady osób, które żyją w skrajnym ubóstwie – ich przetrwanie kosztuje mniej niż dwa dolary dziennie. Dla tych, którzy jak one są wręcz „umarłe za życia”, egzystencja nie ma wielkiej wartości. Można oddać swoje życie za sprawę, skoro widoków na poprawę nie ma zbyt wiele[5]. Efekt agresji czy poczucie beznadziei nie wzięło się znikąd. Badania nad dziećmi, które żyją w miejscach zagrożonych terroryzmem, gdzie powtarzają się zamachy, pokazują, że „Jeżeli dzieci obserwują, że ich rówieśnicy i dorośli otrzymują nagrody za specyficzne zachowania, takie jak uczestniczenie w aktach przemocy, pojawia się system zachęt do naśladowania. Tego typu klimat przyzwolenia społecznego i politycznego stwarza również więcej okazji do uczestniczenia w przemocy, w których ofiary stają się sprawcami i vice-versa”[6]. Bardzo krótko podsumowuje psychologiczne efekty sytuacji po Intifadzie  młody mężczyzna z obozu Al-Faraa: „We need to look at the children to see the real effects of the Intifada. We need to look at what they play, at what they draw. Have you seen their drawings? Always the same things, flags, blood, tanks”[7].

Jednak mimo, wydawałoby się, wzrastającego zrozumienia, jak tragiczne są skutki nieustannej agresji dla całej populacji i jak wielkim zagrożeniem dla strony izraelskiej są tłumy poniżanych, pozbawianych normalności dzieci, nie widać chęci zmiany polityki, która pomogłaby w prawdziwej stabilizacji, doprowadziłaby do poprawy warunków życia w obozach i zakończyła upokarzający proceder okupacji, która kosztowała życie już tyle osób. Obecnie będzie istotne obserwowanie, w jakim stopniu Hamas i strona izraelska dotrzymują zobowiązań rozejmowych – jest oczywiste, że naruszenie warunków przez Palestyńczyków będzie skutkować zdecydowanymi reakcjami rządu Izraela, jednak ważne jest zrozumienie przez tamtejsze władze, iż ludność cywilna nie może być pozbawiana praw i marginalizowana spychana na margines. Problem umniejszania znaczenia rządzących Autonomią został poruszony w „The New York Times” w tekście przywoływanym przez „Gazetę Wyborczą”: „Izrael ma prawo do samoobrony, jednak korzysta z niego kosztem marginalizacji umiarkowanych władz palestyńskich, które pomagają przecież w administrowaniu Zachodnim Brzegiem, oraz kosztem dyplomatycznej izolacji Izraela w przyszłości […]. Zdaniem gazety działania wojskowe nie są na dłuższą metę odpowiedzią na kryzys. Gdyby premier Izraela Benjamin Netanjahu prowadził z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem poważne negocjacje na temat rozwiązania przewidującego powstanie dwóch państw, to Palestyńczycy mogliby mieć nadzieję na lepszą przyszłość, a »nihilistyczna wizja Hamasu« cieszyłaby się dużo mniejszym wzięciem”[8].

Mural na murach szkoły UNARWA w Deheiszy (w pobliżu Betlejem)

SZAHIDKI A ISLAM

Początkowo to właśnie z przyczyn religijno-kulturowych kobiety nie były zaangażowane w samobójcze zamachy. Liderzy Hamasu i Islamskiego Dżihadu przekonywali, że kobiety nie mogą zostać zamachowczyniami, ponieważ ich podróżowanie podlega zasadzie makram – nieodłącznie wiąże się z obecnością męskiego krewnego zawsze wtedy, gdy kobieta przebywa poza domem. Jednak w miarę narastającej przemocy, silniejszego nacjonalizmu palestyńskiego na początku XXI wieku, kobiety zostały uznane za siłę idealnie służącą celom politycznym. Sekularny ruch  Brygad Męczenników Al-Aksa zaczął w 2001 roku stosować technikę zamachów samobójczych i rekrutowanie kobiet. Wafa Idris, 28-letnia paramedyczka, pochodząca z obozu Am’ari pod Ramallah, była pierwszą samobójczynią i jednocześnie tą, której śmierć wywołała przerażenie na świecie. W wyniku detonacji ładunku oprócz Idris śmierć poniósł 81-letni Izraelczyk, a ponad 90 osób zostało rannych. Drugą z kolei szahidką była Darine Abu Aisha,  która w samobójczym zamachu zabiła dwóch izraelskich policjantów. Ich śladem podążyła Ayat. Przeciwko posyłaniu kobiet najdłużej sprzeciwiał się Hamas, jednak i ten ruch uległ presji czasu i zmian. Kobieta stała się pełnoprawnym uczestnikiem wojny, jej zalety były nie do przecenienia. Joshua Hammer w swoim artykule How Two Lives Met In Death cytuje dr Vivian Khamis, profesor psychologii z Uniwersytetu w Betlejem: „Since last Christmas, the girls don’t want dolls anymore. All they want are guns and tanks”[9]. Małe dziewczynki, które po każdym zamachu wypowiadały słowa o bohaterstwie męczennic, mogą w przyszłości stać się nimi same – oby do tego nie dopuszczono.

DLACZEGO AYAT?

Rodzice nastolatki, Khadra Kattous i Muhammad al-Akhras dorastali w obozie w Strefie Gazy, dokąd ich rodzice przybyli pod koniec wojny 1948 roku z wiosek położonych w pobliżu Tel Awiwu. Gdy Izrael zaczął okupację Strefy, Muhammad wyemigrował do obozu Dehaishe obok Betlejem, gdzie razem z żoną doczekali się jedenaściorga dzieci. Mężczyzna dzięki pracom konstrukcyjnym na rzecz budownictwa izraelskiego był w stanie zapewnić rodzinie lepsze warunki bytowania niż większość jego sąsiadów.

Gdy wybuchła pierwsza intifada, obóz stał się zalążkiem walk ulicznych między młodzieżą palestyńską a armią izraelską. Wiele dzieci zostało rannych lub zabitych. Najstarszy syn z rodziny Al-Akhrasy, Samir, dwukrotnie był w więzieniu za rzucanie kamieni na żołnierzy. Ayat, według tego, co mówili jej rodzice, została „zainfekowana polityką”. Była bardzo mądrą, pewną siebie osobą, chciała studiować dziennikarstwo. W roku swej śmierci w jej życiu miały dokonać się dwie przełomowe zmiany: w lipcu miała zostać żoną poznanego kilka lat wcześniej chłopca, a we wrześniu miała rozpocząć studia na Uniwersytecie Betlejemskim. Jednak to nie wystarczyło, by powstrzymać ją przed decyzją o samobójczym zamachu. Miała dobre, stabilne życie, można by powiedzieć biorąc pod uwagę, jakie znaczenie ma słowo „normalność” w warunkach, w których żyją Palestyńczycy. Jak widzimy na podstawie wymienionych wcześniej przykładów kobiet-zamachowców, nawet te, które miały powód, by żyć, oddawały swoje życie dla wyższych celów. Jak mówi d. Khamis, poświęcenie życia, jakim jest egzystencja pod okupacją izraelską, trudno nazwać poświęceniem. Cóż ci pozostaje, jeżeli masz tylko wybór między życiem z ciągłym z ograniczeniami a śmiercią?[10]

To, co wydaje się jednym z głównych powodów zmian, jakie następują w młodych ludziach, to bycie świadkiem zranienia lub śmierci kogoś bliskiego. Ayat doświadczyła tragedii, gdy jej brat został postrzelony przez wojsko izraelskie. Trzech jej kuzynów zostało zastrzelonych w Strefie Gazy. Chociaż rodzina Ayat odcinała się od wspierania samobójczych grup, silnie popierała grupę partyzancką Tanzim odpowiedzialną za zabójstwa osadników i żołnierzy żydowskich. Silne wrażenie na Ayat wywarła śmierć sąsiada Gsa Zakari Faraja, który został zastrzelony w swoim domu w trakcie zabawy córką. Brat Ayat, Samir, razem z kuzynem próbowali pomóc mężczyźnie, jednak zmarł na ich rękach. Znajomi Ayat twierdzili, że to właśnie wkrótce po śmierci Faraja dziewczyna zaczęła szukać lub też została wyłuskana z tłumu przez kogoś z Brygad. Jeden z nauczycieli z obozu wyjaśnia, w jaki sposób można odróżnić osobę, która nadaje się na „dobrego” zamachowca: „You send out signals at school or mosque, and those in charge of suicide attacks gather information about the candidates. At that very moment everything becomes secret. [Once recruited,] the would-be martyr might then tell her friends, ‘I was just kidding’ when I made those statements. Experts say Ayat’s self-discipline and intelligence made her a natural candidate for the brigades. They say she probably needed little psychological preparation for her task, which helps explain why she didn’t vary her daily routine in the weeks before her death”[11].

Kilkutygodniowe, może kilkumiesięczne przygotowanie, a w końcu nieodwracalna decyzja, która doprowadziła do śmierci trzech osób. Tak spirala przemocy wprawiona w ruch dziesiątki lat temu po raz kolejny zebrała swoje żniwo 29 marca 2002 roku.

OSTATNIA WIADOMOŚĆ

Kilka dni przed zamachem Ayat spotkała się ze znajomym z Brygad, który nagrał jej pożegnalną wiadomość, a następnie już „po”  podrzucił ją lokalnej stacji telewizyjnej w Betlejem. Wiadomość była skierowana do arabskich liderów i  mężczyzn: „Stop sleeping. Stop failing to fulfill your duty. Shame on the Arab armies who are sitting and watching the girls of Palestinefighting while they are asleep”[12].

Słowa Ayat stały się znamienne, powtarzają je kobiety na ulicach. Ich misja – ideologiczna, polityczna, religijna – nie ustanie, dopóki okupacja będzie trwała, dopóki godność Palestyńczyków będzie naruszana w obozach, na punktach kontrolnych, na ulicach, w pobliżu osiedli żydowskich. Jedna w całej sprawie groźne jest to, że nie wiadomo, jakie rozwiązanie mogłoby być uznane za wystarczające na tyle, by zamachy ustały. Na razie widzimy, że sytuacja uległa zmianie, jednak chyba niewiele osób żywi silne przekonanie, że to koniec przemocy, która jest jednocześnie napędzana i doświadczana przez młodych ludzi, kobiety i mężczyzn. Polityczne i społeczne kwestie nie zostały rozwiązane, działania Izraela przeciwko grupom terrorystycznym trwają, więc radykałowie mają powody, by dalej rozgłaszać wrogą propagandę i namawiać do działania – także w wymiarze najgorszym dla ludności.

Jest to problem, który uderza we wszystkich – arabskie rodziny, które z dnia na dzień mogą zostać rodzinami szahidek, izraelskie władze, które co roku dokonują kilkudziesięciu aresztowań kobiet podejrzanych o posiadanie materiałów wybuchowych, społeczności palestyńskich i izraelskich, które chcą żyć i wzrastać w pokoju, czerpiąc zyski z turystyki, handlu, budownictwa. Co można zrobić w tej sytuacji? Przede wszystkim starać się o wprowadzanie programów pomocowych, edukować i może – modlić o to, by Palestynki wybierały życie, były kształcone i wspierane przez rodziców, którzy bez żadnego „ale” uważają śmierć szahidki za tragedię, a nie powód do dumy. Ważna jest tu także rola mądrych osób pracujących w mediach, które oprócz raportowania o sytuacji i podawania opinii świadków, w tym tak kontrowersyjnych dla zachodniego świata opinii naukowców czy studentów popierających zamach, powinny mówić także o pozytywnych przykładach osób, które mimo pochodzenia z biednej rodziny palestyńskiej, mimo urodzenia w obozie, nie utraciwszy poparcia dla wolnej Palestyny, mają życie poza sferą ideologiczną i nie uważają zamachu czy, szerzej, terroru za dozwoloną broń czy środek „negocjacyjny”.

Ayat-zamachowczyni na stałe wpisała się poczet bohaterów palestyńskich. Jej śmierć jest jednym z mitów powtarzanych z ust do ust. Czy mit ten zaniknie, czy też będzie wiecznie żywy? Ostatni akapit z artykułu Hammera mówi o sytuacji ojca zamachowczyni: „Muhammad al-Akhras knew he would have to keep the mourning period short. Hundreds of Israeli tanks were already massing at the entry points to Bethlehem, and he was worried the troops would exact retribution on the men of his family. He said that he had received no offers of financial support from either the Palestinian Authority or the Iraqi government, which has paid as much as $25,000 to the families of suicide bombers. He wasn’t sure whether he would accept such an offer, though he conceded that he might have no other choice: as the father of a suicide bomber, he was all but certain that he would be fired by his Israeli employers. His sons had already left the camp on their own and found their way to different hiding places. »Nobody should have to experience this kind of loss«, al-Akhras said. Yet taped to the windshield of his car was a black-and-white poster of Ayat draped in a flowing kaffiyeh and brandishing a pistol–the same picture that had begun to appear in the alleys of Dehaishe, inspiring new martyrs to the cause”[13].

Sytuacja sprzed lat. Minęło tyle czasu, teoretycznie tyle się zmieniło. Jednak czy na pewno?

 

Bibliografia

Bolechów Bartosz,  Terroryzm. Aktorzy, statyści, widownie, 2010.

D. Brownie[JF1] , Examining the impact of terrorism  on children, w: B. Bolechów, Terroryzm. Aktorzy, statyści, widownie, Warszawa 2010.

Hammer Joshua,  How Two Lives Met In Death, „Newsweek”, 14.04.2002.

Haszczyński Jerzy, Osioł w paski, „Rzeczpospolita”, 19.11.2012.

http://www.youtube.com/watch?v=pkAlFrN4RGY.

Leung Rebecca, The Bomber Next Door, „CBS News”, 11.02.09.

Reuter Christoph,  Zamachowcy-samobójcy. Współczesność i historia, przeł. Ryszard Wojnakowski, Warszawa 2003.

„The New York Times”: Czas na prawdę o winach Hamasu, „Gazeta Wyborcza”, 21.11.2012.

Who We Are, Youth In the Refugee Camps of the Northern West Bank: The Lives of Young People In Their Own Words, Bisan Center for Research and Development, Al-Nasher 2004.


[1] Nie można pominąć pytania „dlaczego?”, które mają na ustach niektórzy rodzice, nie pozwalając sobie na jego głośne wypowiedzenie, jednak jest ono obecne razem z całym ładunkiem bólu i żalu. Świadczy o tym historia Ismaila Masawabiego, który wysadził się w 2001 roku. Jego ojciec – schowany w kącie małej sofy – powiedział Ch. Reuterowi: „Przecież kupiłem mu wszystko co chciał: komputer, kamerę, nawet auto”. Ch. Reuter, Zamachowcy-samobójcy. Współczesność i historia, Warszawa 2003, s. 121

[2] Dokument dostępny online: http://www.youtube.com/watch?v=pkAlFrN4RGY.

[3] R. Leung, The Bomber Next Door, CBS News, 11.02.09, http://www.cbsnews.com/2100-500164_162-555401.html.

[4] Por. A. al-Krenawi, V. Slonim-Nevo, Y.Mamon, S. al-Krenawi, Psychological responses to blood vengeance among Arab adolescents, „Child Abuse and Neglect” 2001, nr 25, cyt. za: D. Brownie, Examining the impact of terrorism  on children, w: B. Bolechów, Terroryzm. Aktorzy, statyści, widownie, Warszawa 2010, s. 289.

[5]  J. Haszczyński, Osioł w paski, http://www.rp.pl/artykul/242884,953113-Reportaz-Jerzego-Haszczynskiego-ze-Strefy-Gazy.html.

[6] B. Bolechów, Terroryzm. Aktorzy, statyści, widownie, s. 290-291.

[7] Who We Are, Youth In the Refugee Camps of the Northern West Bank: The Lives of Young People In Their Own Words, Bisan Center for Research and Development, Al-Nasher 2004, s. 61.

[8] „The New York Times”: Czas na prawdę o winach Hamasu, http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,12895018,_The_New_York_Times___Czas_na_prawde_o_winach_Hamasu.html.

[9] J. Hammer, How Two Lives Met In Death, „Newsweek”, 14.04.02, http://www.robincmiller.com/articles/a15.htm.

[10] R. Leung, The Bomber Next Door.

[11] J. Hammer, How Two Lives Met In Death.

[12] Tamże.

[13] Tamże.


 [JF1]prośba do autorki o uzupełnienie imienia autora tej pozycji