Ahmad Zahir – afgański muzyczny symbol

Ahmad zahirW lutym 2010 roku amerykańska stacja radiowa NPR opublikowała listę 50 Wielkich Głosów. Pośród takich wybitnych i różnorodnych osobistości jak Bjork, Ella Fitzgerald, Nusrat Fateh Ali Khan,  Youssou N’Dour, Biggie Smalls czy Iggy Pop znalazł się również Ahmad Zahir. Wybrany przez stację na eksperta Amin Tarzi ośmielił się stwierdzić, iż w prawdzie Zahir był bardzo ważną osobą dla Afgańskiej kultury, ale wybitnego głosu to on nie miał. Na internetowej stronie radia słuchacze o wschodnio-brzmiących nazwiskach nie pozostawili na komentującym suchej nitki. Nie wolno pluć na pomnik największego śpiewaka w historii kraju, który rozsianym po świecie Afgańczykom wciąż, 33 lata po śmierci, przypomina o lepszych czasach ojczyzny. Jeden z komentujących na stronie NPR w bardzo emocjonalnych słowach opisuje moment gdy przypadkiem w radiu usłyszał muzykę Zahira i natychmiast zalał się łzami. Z naszej perspektywy wydawało by się, że postać pokroju Ahmada Zahira nie ma w takim kraju jak Afganistan prawa zaistnieć. Afgańczycy jednak otrzymali swojego Elvisa i zapomnieć o nim nie zamierzają.

Ahmad Zahir – Laily Jan from John Thompson on Vimeo.

Zahir nigdy nie otrzymał muzycznego wykształcenia, jednak potrafił grać na akordeonie, gitarze i klawiszach oraz wspaniale śpiewać. Jego ojciec Abdul Zahir był na początku lat 70. Premierem kraju, jednak syn szybko przebił go popularnością i Abdul był w kraju bardziej znany jako ojciec muzycznego gwiazdora. Sukces przyniosła mu szalona mieszanina sprzeczności, Zahir łączył zasłyszane w radiu zachodnie hity z lokalną muzyką, a w jego piosenkach można się doszukać także wpływów indyjskich. W tradycyjnym społeczeństwie był głosem wolności, żył jak zachodnie gwiazdy, nie krył się ze swoim zamiłowaniem do alkoholu, miał na koncie jeden rozwód. Śpiewał zarówno o Bogu, biedzie w jakiej żyli jego rodacy, pisał piosenki protestu przeciwko rządowi gdy do władzy doszli komuniści (polityczne zaangażowanie ściągnęło na niego gniew reżimu i śmierć, choć oficjalnie był to tylko wypadek samochodowy). Korzystał w swoich piosenkach z uwielbianej w regionie poezji Rumiego i Hafeza a także tworzył niedwuznaczne liryki miłosne. Amin Tarzi przytacza jeden z nich: ‘Your smell rises still, your smell from my bed. The burn of your love is still in my body.’ – całkiem prowokacyjnie jak na kraj islamski. Warto też dodać, że był etnicznym Pasztunem, który śpiewał głownie w dari (afgańska odmiana perskiego; można znaleźć także nieliczne nagrania w angielskim i paszto), łączył wokół swojej muzyki odmienne grupy zgromadzone pod afgańską flagą. Z wypowiedzi o Zahirze przebija się także jego współczucie dla ludzi biednych.  W krótkiej wymianie maili, jaką odbyłem z jego synem Rishadem, podkreśla on kilkukrotnie finansowe wsparcie jakiego Ahmad chętnie udzielał potrzebującym. Ton wypowiedzi Rishada jest niemalże hagiograficzny, niełatwo jednak odnaleźć choćby jedną negatywną opinię równoważącą pokłady lukru jakim oblewają pomnik swojego idola Afgańczycy. Fizyczny pomnik, który stał w Kabulu zniszczyli niemalże natychmiast po zajęciu miasta Talibowie, którzy nienawidzili muzyki (jak i wielu innych rzeczy). Nikt jednak nie potrzebuje takiego pomnika aby o Zahirze pamiętać – obok Ahmada Szacha Massuda jest on najbardziej uniwersalną postacią łączącą Afgańczyków. Podobno nie można zrozumieć Afganistanu jeżeli nie miało się do czynienia z jego muzyką. Nie wiem, czy Afganistan rozumiem, ale słuchając muzyki Ahmada Zahira czuję, że jestem zrozumienia nieco bliżej.