John Green jest moim przyjacielem czyli co myślę o islamizacji Europy

To jest John Green. John jest moim kolegą. Tak naprawdę nigdy Johna nie spotkałem ani nie zamieniłem z nim słowa ale nazywam go tak ze względu na pewne pokrewieństwo w myśleniu. John jest autorem kiepskich powieści dla młodzieży (w tym przypadku stosuję bardzo nielubianą przeze mnie zasadę Nie Znam Się To Się Wypowiem, wystarczy tu krótkie streszczenie aby zorientować się, że jego książki to granie na dosyć tanich emocjach), no cóż, z czegoś trzeba żyć, natomiast jest on też vlogerem i internetowym edukatorem, zajmuje się historią, polityką czy religią (z tej dziedziny, jak i z języka angielskiego może się pochwalić dyplomami) i na tym polu działa w sposób, który we mnie budzi duże uznanie. W powyższym klipie mówi on o prawdach tak oczywistych, że aż mi wstyd, że muszę o nich pisać, jednak okazuje się, że trzeba o tym przypominać. Nie ma sprawy. W zalinkowanym na początku wpisu klipie, w jego części zaczynającej się niedługo po drugiej minucie John przypomina nam, że islam nie jest spójnym tworem, ludzie występujący w liczbie powyżej jednego miliarda a na obszarze rozciągającym się od Afryki zachodniej do Azji środkowej będący zwykle w większości muszą się między sobą znacznie różnić. Brzmi logicznie i wydaje się być oczywiste? Otóż okazuje się, że nie do końca.

Obawa przed tak zwaną islamizacją Europy zaczyna zataczać coraz szersze kręgi i coraz więcej ludzi obawia się, że w przeciągu kilku dekad Europę zaleje islam, nie będziemy mogli się wyspać bo muezzin nawołujący do modlitwy obudzi każdego zanim jeszcze kogut zapieje a prawem Unii Europejskiej będzie islamskie prawo szariatu. W głównym nurcie medialnym debata na ten temat jeszcze się nie rozpoczęła, czeka nas to bez wątpienia, natomiast w internetowym podziemiu trwa już burza. Maskotka prawicowego dziennikarstwa Mariusz Max Kolonko rzuca liczbami, wyśmiewa i naucza, facebookowe grupy w rodzaju NIE DLA MECZETÓW W POLSCE!! zrzeszają pokaźne liczby osób, które zamiast skupić się wokół sprzeciwu dla budowy muzułmańskich świątyń w naszym kraju oddają się raczej zbiorowej nienawiści wobec wiary ponad miliarda osób na świecie. Balonik nienawiści pompowany jest dosyć intensywnie i gdy pęknie możemy wszyscy poczuć okropny smród, dlatego podejmuję próbę upuszczenia z niego nieco powietrza.

Jednostronne i przepełnione uprzedzeniami spojrzenie nigdy nie zbliży się do prawdy (Tylko Mariusz Max wie jak jest). W internecie karierę robi filmik, gdzie z pomocą kreatywnej matematyki próbuje się udowodnić między innymi, że w 2050 roku Francja będzie republiką islamską, opierając wszystko na założeniu, że przeciętnie jedna muzułmanka we Francji rodzi 8.1 dziecka. Imponująca średnia. Klip mówi nam także, że Unia Europejska liczy 31 państw. Z bezczelnym uśmieszkiem amerykańskiego macho dane te wykorzystuje Kolonko. Z kolei w klipie o Guantanamo pan Mariusz chwali się wizytą w amerykańskim więzieniu na terytorium dzierżawionym od Kubańczyków i opowiada, że razem z nim był tam taki muzułmanin tłumacz, który potem napisał książkę (prawdopodobnie chodzi o My Guantanamo Diary Mavish Khan, która jest kobietą), który w tejże książce opisuje sposób tortur polegający na prowokowaniu więźniów wprowadzaniem do ich cel wyzywająco ubranych i wyzywająco zachowujących się kobiet. Kolonko jest tym wyraźnie rozbawiony i w swojej olśniewającej pewności siebie stwierdza, że przecież podczas swojej dwu lub trzy tygodniowej wizyty (nie pamięta) na pewno by coś takiego zauważył. Myślę, że nie muszę tłumaczyć co tu jest naprawdę śmieszne. Śmiesznie może być także, gdy mądra dziennikarka mądrej i niepokornej amerykańskiej stacji Fox News próbuje się dowiedzieć od autora książki Zealot: The life and Times of Jesus of Nazareth Rezy Aslana (muzułmanin, poczwórny doktor specjalizujący się w religii) dlaczego muzułmanin w ogóle interesuje się Jezusem (odsyłam do youtube). Internet jest przepełniony durnymi treściami próbującymi udowodnić, że cywilizacja islamska to cywilizacja śmierci, zwolennicy tych teorii zarzucają muzułmanom kłamstwa i hipokryzje sami stosując te same metody próbując poprzeć swoje nieznośnie czarno-białe tezy. Większość tych tez i faktów prostujących te bzdury bardzo łatwo znaleźć w internecie, natomiast wymaga to odrobiny krytycznego myślenia i wyjścia poza swój czarno-biały świat, w którym można sobie do woli czerwienić się z nienawiści do innych od siebie.

Zanim prawo islamskie zaleje Europe logiczne byłoby aby najpierw zostało przyjęte w całym muzułmańskim świecie. Tak jednak – niespodzianka! – nie jest. Nie trzeba być też międzynarodowym prawnikiem-bystrzakiem, żeby wpaść na to, że szyickie prawo Iranu różni się od szariatu obowiązującego w północnych stanach Nigerii. W Arabii Saudyjskiej kobieta nie ma prawa prowadzić samochodu, w Iranie może to robić tylko w towarzystwie innej kobiety a w Jordanii nie ma w tej kwestii żadnych ograniczeń.

Większość muzułmanów, bez względu na to jak bardzo chcieli by tego niektórzy, to nie terroryści a ludzie ubodzy zmagający się na co dzień z wyzwaniem wykarmienia swojej, często licznej, rodziny. Pokaźna imigracja w stronę Europy wynika z chęci polepszenia swojej sytuacji życiowej. Bieda i brak perspektyw często prowadzą w stronę radykalizmu. I w tym miejscu wypada przypomnieć kolejną oczywistą dla mnie rzecz. Otóż nie uważam, że problem muzułmańskiego terroryzmu nie istnieje, że zabójstwa z pobudek religijnych są w porządku, że kobieta nie powinna prowadzić samochodu i że należy ograniczać jej wolność, że musi zasłaniać twarz i nie pokazywać jej nikomu poza najbliższymi. Nie twierdzę, że muzułmanie w Europie tworzący getta i zachowujący się wobec tubylców agresywnie nie są problemem. Nie zgadzam się z żadnym z tych przejawów muzułmańskiej rzeczywistości, nie rozumiem świata przemocy i opresji, są to w większości sprawy zwyczajnie obrzydliwe. Gdyby wpuszczenie muzułmanów do Europy łączyło się z przemianą życia publicznego w tego typu piekło byłbym bardzo mocno przeciw. Jednak nie godzę się na stosowanie wspólnego mianownika wobec każdego, kto Boga nazywa Allah (festiwal oczywistości: Mahomet w VII wieku nie wymyślił nowego Boga zwanego Allahem, Allah to po prostu arabska nazwa oznaczająca Bóg). John Green stwierdza tam na górze również, że religia to odpowiedź ludzi na objawienia (Jezusa, Mahometa, Mojżesza czy kogokolwiek innego) a objawienia te pchają ludzi zarówno do czynów dobrych jak i niezwykle okrutnych. Wspomniany już raz Reza Aslan w najnowszym wydaniu programu The Stream telewizji Al Jazeera English mówi, że to jak odbierzemy objawienia zależy w dużej mierze od tego kim jesteśmy. Oczywistości? No muszę.

Możecie sobie zadać pytanie dlaczego tak bardzo mnie to obchodzi i dlaczego mi zależy. Powody są dwa. Po pierwsze nie lubię i nie rozumiem generalizowania, spłycania każdego problemu aby łatwiej objąć go swoim rozumkiem i bezmyślnej nienawiści prosto ze smutnego, czarno-białego świata. A po drugie zajmuję się na tym blogu i na co dzień kulturą krajów muzułmańskich, która jest na tyle fascynująca, rozległa i zróżnicowana, że każdego dnia można odkryć dla siebie nowe zjawisko i widząc sprowadzanie tej kultury i tych ludzi do maszynek do zabijania i ucisku kobiet odczuwam dosyć mocny dysonans poznawczy. Nie mam zamiaru zaprzeczać, że Osama ibn-Laden swoje chore pomysły opierał na Koranie i islamie, niemniej z tego samego źródła inspiracje czerpał ten człowiek:

Nusrat Fateh Ali Khan, pakistańczyk. Jest też na przykład coś takiego:

Na początku promień Twego piękna z blasku się wyłonił,
pojawiła się Miłość i na całym świecie roznieciła ogień.

Ukazałeś swą twarz i widząc, że anioły Miłości nie znają,
w ludziach ją rozpaliłeś, zazdrości ogniem sam się stając.

Wtedy i rozum chciał płomieniem tym swoją lampę zapalić,
ale blask zazdrości Twej zajaśniał i świat sobą podpalił.

Zarozumiały przybyć tu chciał, by ujrzeć Miłości sekrety,
lecz pojawiła się ręka Twa i uderzyła w jego pierś nadętą.

Innym jest radość pisana, dlatego w radości się pławią,
serca nasze zaś smutek poznały, więc w smutku udział mają.

Niebiańska dusza zamarzyła o dołku na podbródku Twoim,
dlatego w kajdany Twoich kędziorów włożyła ręce swoje.

Hafez owego dnia radosny list miłosny napisał do ciebie,
lecz przekreślił tym szczęście i wszelkie serca pragnienie.

Hafez, czternastowieczny Irańczyk, sufi. Prawda, że ładne? Architektura tych okrutnych morderców również potrafi zaimponować. Nawet ta sakralna.

Iran_-_Yazd-1024x640

Takie rzeczy jak ten meczet powyżej zobaczycie w irańskim Yazd. Jeden z najsłynniejszych budynków na świecie, stojący na terenie dzisiejszych Indii Taj Mahal to dowód miłości gorliwego muzułmanina do jego żony. Zakładam też, że wszyscy przerażeni nadchodzącą islamizacją nie doświadczyli nigdy słynnej perskiej czy też arabskiej gościnności. Ludzie kultury islamu potrafią przed podróżnym otworzyć swoje drzwi i serca w taki sposób, że polska gościnność wydaje się być przy tej wschodniej tylko zwykłym żartem. Zamykanie się jednych i drugich na siebie wzajemnie skutkuje głównie strachem i niezrozumieniem. Nie warto iść tą drogą.

Wracając do tytułu wpisu na koniec odwołam się jeszcze do Johna Greena. John opowie wam o historii i podstawach islamu, czymś, czego w naszych szkołach się nie uczy skupiając się nadmiernie na Europie i kulturze zachodu co ma potem kolosalne znaczenie w późniejszej niewiedzy o tym świecie całych pokoleń.

I nie zapomnijcie być fantastyczni!

Źródło: Radio Orient