Kronika końca świata – recenzja

Kronika do reklamy1Reportaż poszukuje człowieka, rozpoznaje złożoność ludzkich motywacji i celów, dociera do głębi i unika uogólnień. Tak traktowali swe rzemiosło mistrzowie gatunku.

Jakub Mielnik w zbiorze esejów reporterskich pt. Kronika końca świata, idzie swoją drogą. Wartka i płynnie formułowana narracja szybko wciąga, sprawiając wrażenie, że czytamy książkę przygodową. Autor zrywa z tradycją reportażu, w której wnikliwy opis zależności społecznych, politycznych czy osobistych zajmuje znaczące miejsce. Jakub Mielnik nie skupia się na konkretnych osobach czy problemach. Można powiedzieć, iż każdy akapit ma osobny temat, opisany krótko i pozostawiony swobodnej interpretacji. Portret rzeczywistości, jaki wyłania się podczas lektury, jest zogniskowany wokół gorzkiej myśli o wątłej i krótkowzrocznej naturze człowieka.

Każdy z bohaterów Kroniki jest w jakiś sposób skorumpowany – pieniądzem, ambicją, propagandą. Założeniem książki jest demaskowanie tejże korupcji.

Kronika końca świata to opis wielu miejsc, wielu płaszczyzn społecznych i politycznych. Człowiek jednak, bez względu na to, gdzie przebywa, targany jest tymi samymi namiętnościami, z których pragnienie posiadania wybija się na plan pierwszy. Autor zrywa z romantycznym wyobrażeniem o niezwykłości tego, co geograficznie odległe. Bez względu na położenie, człowiek ma tak samo wiotki kręgosłup moralny.

Jest to myśl zaskakująca i wartościowa, szczególnie w warunkach polskich, gdzie dość popularny jest mit podróżnika, który w odległych zakątkach świata spotyka tak zwanych prostych ludzi.

Dłuższa lektura sprawia jednak wrażenie, że świat przedstawiany jest zbyt szybko, punktowo. Autor wymienia zaobserwowane elementy rzeczywistości, nie mówiąc jednak jaka może być ich geneza, aktualny kontekst czy konsekwencje. Poprzez dobór tych elementów, wymusza jednocześnie na czytelniku bardzo konkretne reakcje i interpretacje. Fakt, iż książka nie opisuje wystarczająco rzeczywistości stanowi, ostatecznie, o jej słabości. Autor popada bowiem w pułapkę – ponieważ nie znamy źródeł informacji, brakuje szerszych kontekstów czy genezy opisywanych problemów, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że informacje tracą na znaczeniu. Obniża to wartość merytoryczną publikacji. Walor polskiej szkoły reportażu leżał między innymi w tym, że bez narzucania swojej opinii, reportażyści opisywali rzeczywistość szeroko, nie pozwalając na uogólnienia.

Reportaż pięknie wydany nakładem Wydawnictwa Poznańskiego jest pomimo to  z pewnością interesującym doświadczeniem literackim.