Libia: Bojówki zabijają nieuzbrojonych demonstrantów.

Raport Human Rights Watch

Tłum. Dominika Zarzycka

(Trypolis) – 15 listopada w Trypolisie bojówki z Misraty użyły szturmowych i maszynowych karabinów oraz broni ciężkiej przeciwko demonstrującym, w przeważającym stopniu pokojowo, protestantom, zabijając przy tym wiele osób. W konsekwencji ataku wybuchły starcia między uzbrojonymi grupami wśród protestujących a oddziałami paramilitarnymi, które doprowadziły do śmierć 43 osób, 460 jest rannych. Państwowe siły bezpieczeństwa, obecne w początkowej fazie demonstracji, twierdzą, że nie zdołały ochronić protestujących, czy aresztować i rozbroić bojówek.

Jak twierdzi Human Rights Watch, libijski rząd powinien natychmiast wywiązać się z obietnicy rozbrojenia bojówek i rozpocząć dochodzenie w sprawie zajść z 15 listopada oraz pociągnąć członków i dowódców paramilitarnych organizacji do odpowiedzialności. Rząd powinien również wytłumaczyć dlaczego policja i wojsko nie interweniowało w trakcie starć.

„Libijczycy zapłacili życiem za bezkarne zachowania bojówek”, mówi Sarah Leah Whitson, dyrektor do spraw MENA Hunam Rights Watch. „Libijczycy potrzebują takiej armii, która nie będzie bezczynna wobec aktów ze strony bojówek, skierowanych w nieuzbrojonych demonstrantów.”

Lokalny samorząd w Trypolisie, mający jurysdykcję nad stolicą kraju, nawoływał do pokojowego przeprowadzenia demonstracji 15 listopada. Protest został zorganizowany, aby zaprotestować przeciwko obecności nielegalnych organizacji paramilitarnych w Trypolisie. Jak twierdzą organizatorzy protestu, tysiące ludzi szło pokojowo z placu al-Quds w stronę Gharghour, gdzie bojówki zdążyły już zająć stanowiska w budynkach należących do byłych pracowników Kaddafiego. Członkowie tych bojówek często współpracują z policją i siłami zbrojnymi.

Human Rights Watch rozmawiał z ośmioma świadkami naocznymi, wliczając w to demonstrantów, dziennikarzy i przechodniów obecnych na demonstracji. W nocy z 15 na 16 listopada organizacja odwiedziła również dwa szpitale w Trypolisie i rozmawiała z obsługą medyczną szpitali, z rannymi oraz rodzinami poszkodowanych. Wszyscy z ośmiu świadków twierdzą, że nie widzieli, aby na początku protestu wśród demonstrantów ktokolwiek posiadał broń. Twierdzili, że oddziały paramilitarne z Misraty otworzyły bezpośredni i masowy ogieńw stronę demonstrujących, którzy dotarli do Gharghour wczesnym popołudniem.

Moez, uczestnik demonstracji, który był obecny od samego początku protestu, powiedział Human Rights Watch, że oddziały paramilitarne z Misraty zaczęły strzelać do protestujących z trzech budynków w rejonie Gharghour, w momencie kiedy demonstrujący skręcili w ulicę Gharghour. Twierdzi, że protestujący nie używali i nie grozili użyciem przemocy, krzyczeli natomiast „Trypolis jest wolny, bojówki muszą odejść” i „Chcemy armii, chcemy policji, Libia jest w chaosie”.

Moez twierdzi, że dwie pierwsze ofiary, jakie widział, to mężczyźni, jeden z nich to starszy mężczyzna w tradycyjnym libijskim ubraniu, został śmiertelnie postrzelony, kolejny został postrzelony w rękę i nogę. W początkowej fazie zobaczył siedem ranionych osób.

Godzinę po tym, kiedy oddziały paramilitarne rozpoczęły ostrzał, pojawiło się wiele uzbrojonych osób i bojówek z Trypolisu, aby ochraniać demonstrujących, twierdzi Moez.

Nie jest jasne ile osób zostało zabitych podczas pierwszego ostrzału ze strony jednostek paramilitarnych z Misraty. Rząd twierdzi, że 43 osoby zostały zabite w dzień protestu, co najmniej 460 zostało ranionych. Wśród zabitych są podobno osoby niezaangażowane ani w protest ani użycie przemocy – dwóch pełniących służbę pracowników medycznych, dziennikarz oraz studenci – są również bojówkarze, którzy dołączyli do demonstracji. Zgodnie z doniesieniami państwowej agencji prasowej LANA, również 3 bojówkarzy z Misraty zostało zabitych.

Human Rights Watch odwiedziła również izbę przyjęć i kostnicę szpitala Abu Salim Trauma oraz szpitala na ulicy Zawiya w Trypolisie, do których przywożono zabitych i rannych w nocy z 15 na 16 listopada. W obu szpitalach Human Rights Watch zaobserwowała uzbrojonych bojówkarzy z różnych ugrupowań militarnych.

Morgue at Bou Sleem Trauma hospital, which received large numbers of casualties during ongoing clashes in Tripoli, November 15, 2013.© 2013 Hanan Salah/Human Rights Watch

Morgue at Bou Sleem Trauma hospital, which received large numbers of casualties during ongoing clashes in Tripoli, November 15, 2013.
© 2013 Hanan Salah/Human Rights Watch

W szpitalu na ulicy Zawija obserwatorzy Human Rights Watch widzieli 7 ciał, włączając ciało młodej kobiety, której twarz, jak uważali członkowie obsługi medycznej, była zmasakrowana przez pociski broni ciężkiej. W kostnicy szpitala Abu Salim Trauma Human Rights Watch widziała 18 kolejnych ciał, łącznie z ciałem młodego mężczyzny ze ściętą głową oraz innego młodego mężczyzny, którego ciało było przerwane na dwie części w okolicy tułowia.

Zgodnie z tym co twierdzą pracownicy medyczni obu szpitali, większość ran zadana została przy użyciu broni ciężkiej, włączając pociski przeciwlotnicze, pociski typu Hawn oraz granaty o napędzie rakietowym. Niektóre rany pochodziły od broni lżejszej, jak kałasznikowy, karabiny szturmowe i maszynowe.

Dwie z poszkodowanych osób zdaje się należały do personelu medycznego, który próbował pomóc rannym. Świadek poinformował Human Rights Watch, że lekarz o nazwisku Abdelmunem poniósł śmierć a pielęgniarz o nazwisku Mohamed Jbali został raniony w ambulansie, który został ostrzelany z broni maszynowej i pocisków przeciwlotniczych około godziny 8 wieczorem na ulicy Gharghour, w okolicy najsilniejszych walk.

„Ewakuowaliśmy już jedną martwą osobę, którą mieliśmy w ambulansie” – mówi obecny w karetce pracownik medyczny. „Nagle zaczął się ostrzał. Strzelali do nas ze wszystkich rodzajów amunicji. Postrzelili lekarza, który był z nami w karetce w szyję”

Jak twierdzi Saleh Ayad Hafyanaa z organizacji Reporters Without Borders, kamerzysta filmujący zamieszki dla agencji prasowej Fasatou został również śmiertelnie postrzelony. Zgodnie z doniesieniami Reporters Without Borders, trzech innych pracowników mediów zostało rannych podczas pracy oraz lokalna agencja informacyjna, Tobacts, która swą siedzibę ma w okolicy Gharghour, została zaatakowana i spalona przez nieznanych sprawców.

Jednen z raportów informuje, że wśród zabitych jest ośmioro studentów – 6 mężczyzn: Abdul Ati Zendah, Luay Al-Harathi, Mahmoud Waddan, Abdulrahman Kayim, Abdulaziz Bin Musa, Akram Al-Sharef i dwie kobiety Aisha Sadiq i Marwa Amer.

Gharghour jest zamożną dzielnicą Trypolisu, w której w przeszłości mieszkali ważniejsi pracownicy administracji Kaddafiego. Od momentu, kiedy Kaddafi został pozbawiony władzy w lipcu 2011, obszar ten jest kontrolowany przez różnie bojówki z Misraty. Demonstranci przeszli w region Gharghour, aby pokazać, że chcą, aby oddziały paramilitarne złożyły broń i opuściły Trypolis.

Dwoje świadków powiedziało Human Rights Watch, że państwowe siły bezpieczeństwa były obecne w początkowej fazie demonstracji. Organizatorzy demonstracji zawiadomili o planach zorganizowania marszu po tym jak 7 listopada w Trypolisie doszło do starć między bojówkami z Misraty i Trypolisu. W zamieszkach zginęło wówczas kilka osób. Premier Ali Zeidan 16 listopada potwierdził, siły porządkowe, które były obecne na demonstracji, włączając w to policję i wojsko, miały rozkaz, aby nie interweniować. Premier tłumaczył, że siły państwowe nie mogły interweniować ponieważ były słabsze niż bojówki.

Premier Zeidan poinformował jednocześnie, że Prokurator Generalny przeprowadzi dochodzenie w tej sprawie, którego celem będzie odnalezienie odpowiedzialnych za śmiertelne użycie broni podczas demonstracji. Human Rights Watch ponagla rząd do rozbrojenia organizacji paramilitarnych, szczególnie tych, które są odpowiedzialne za ataki na cywilów.

Świadek podczas rozmowy telefonicznej z Human Rights Watch opisał kolejny incydent, w którym 16 listopada uzbrojony mężczyzna z Misraty wszedł na teren obozu dla osób wysiedlonych w al-Fallah w Trypolisie i otworzył ogień do mieszkańców, strzelając „na oślep”. Zginęła jedna osoba, trzy zostały ranne.

Trzy paramilitarne organizacje i lokalny rząd Misraty zabrania 35-tysięcznej ludności miasta Tawergha powrotu do swoich domów w tym mieście. Miasto zostało w znacznym stopniu zniszczone przez bojówki z Misraty przez ostatnie dwa lata. Mieszkańcy Tawergha oskarżani są o popełnianie poważnych zbrodni podczas rewolucji 2011 roku.

„Jaka będzie cena zdyscyplinowania bojówek, które terroryzują mieszkańców Libii?” mówi Whitson. „Już zbyt długo rząd zasłania się twierdzeniem, że rozbrojenie paramilitarnych organizacji jest zbyt niebezpieczne – staje się coraz bardziej jasne, że bardziej niebezpieczne jest powstrzymywanie się od tego.”