OSTATNIA BERBERYJSKA CZAROWNICA…

magia-cudow-o28Max Freedom Long, znany badacz huny (dawnych wierzeń i praktyk magicznych na Hawajach), po publikacji swojej pierwszej książki na ten temat (“Magia cudów”), otrzymał list od brytyjskiego korespondenta wojennego Williama Reginalda Stewarta, w którym ten dowodził, że te same czarodziejskie umiejętności zaobserwował u Berberów z Atlasu Wysokiego… Ba, ja je nawet dziś dostrzegam! U mojej teściowej.

“Huna” w języku hawajskim znaczy “tajemnica”. Słowo to wywodzi się prawdopodobnie od słowa “kahuna”, którym Hawajczycy określali osoby znające jakąś ważną “tajemnicę”. Słowo kahunaoznaczało strażnika tajemnicy (“ka” – strażnik, “huna” – tajemnica). Stewart dowodził, że choć języki Berberów są całkowicie inne od dialektów polinezyjskich, słownictwo związane z magią jest niezwykle podobne np. hawajskie Kahuna brzmiało w języku Berberów Quahuna, kahuna wahini – quahini(kobieta kahunka), akua – atua (Bóg)… Dla Longa te informacje były potwierdzeniem jego hipotezy o starożytności wiedzy Kahunów.

Stewart będąc w Maroku i słysząc niesamowite opowieści o jeszcze bardziej niewiarygodnych umiejętnościach pewnej Berberki z gór, postanowił ją odszukać i namówić, by ta zgodziła się przyjąć go na swojego ucznia. Poszukiwał wówczas ropy naftowej dla jakiejś duńskiej firmy i pisał dla “Christian Science Monitor”. Wziął sobie nieco dłuższy urlop i wyruszył na poszukiwanie plemienia, o którym mówiono, że uprawia magię. W końcu je odnalazł. Na jego czele stała kobieta mag o imieniu Lucchi. Po wielu prośbach zaadoptowała go i uznała za swojego rodzonego syna, by móc przekazać mu sekrety magii. Lucchi miała 17-letnią córkę, której właśnie zaczęła udzielać nauk. Stewart się do niej przyłączył.

Naukę rozpoczęto od legendarnej historii plemiennej. A oto i ona. Było kiedyś dwanaście plemion kahunów żyjących na marokańskiej Saharze, gdy ta była jeszcze żyzną i zieloną krainą. Ale rzeki wyschły, a owe plemiona przeniosły się w dolinę Nilu. Tam przy użyciu magii pomagały budować słynne egipskie piramidy. Sen z powiek spędzała im jednak przepowiednia, że nauka kahunów pójdzie w zapomnienie. Dlatego dwanaście plemion, by ocalić naukę praojców, postanowiło wyruszyć w drogę i powrócić dopiero wówczas, gdy czasy zmienią się na tyle, że będzie można zwrócić światu tajemnicę. Jedenaście plemion powędrowało przez kanał do Morza Czerwonego, dalej wzdłuż Afryki i Indii aż do Pacyfiku. Ostatnie plemię przeniosło się zaś na północ i zamieszkało w Atlasie. Kolejni członkowie plemienia umierali jednak i pozostała już tylko jedna Kahunka – Lucchi, która władała ptakami, drapieżnikami i pogodą. Mówiono również, że potrafiła uzdrawiać.

Od ostatniej Kahunki z Atlasu, Stewart nauczył się, że siła życiowa może być gromadzona w drzewie, wodzie, kamieniach, ludzkim ciele a także w niewidzialnym ciele ducha. Siła ta może być wyzwolona nagle i gwałtownie, dlatego potrafi ona poruszyć nawet bardzo ciężkie przedmioty. Lucchi demonstrowała Stewartowi magnetyczne właściwości siły życiowej i siłę jakiejś inteligencji czy też ducha na poziomie podświadomości ludzkiej lub pozaludzkiej. Zabrała go późną nocą wgłąb jaskini wydrążonej w skale. Na środku znajdował się kamień, na którym ucięto głowę przyniesionej kurze. Nagle ciało kury miało się unieść w powietrze. Ta sama energia próbowała porwać Stewarta i roztrzaskać go o ścianę jaskini. Lucchi jednak zdołała go w ostatniej chwili odciągnąć. Potem wyjaśniła mu, że kamień, na którym zabito kurę zamieszkuje duch, który wchłonął energię życiową ptaka. Lucchi miała zamiar wykorzystać tę energię do spełnienia jakiegoś życzenia wygłoszonego w inwokacji. Stewart zbliżył się jednak zbyt blisko kamienia i naruszył rytuał. Słowem – wszystko spartaczył. A nawet mógł to przypłacić własnym życiem i stać się pożywką życiowej energii dla ducha zamieszkującego w kamieniu. Nim jednak Stewart przeszedł od lekcji teoretycznych do praktycznych, doszło do strzelaniny między dwoma bandami i zabłąkana kula śmiertelnie raniła Lucchi w serce. Stewart stracił swoją nauczycielkę, a tajemnica Kachunów przepadła na zawsze…

Szkoda, że zarówno Max Freedom Long jak i William Reginald Stewart już dawno nie żyją. Zaciekawiłaby ich pewnie ta historia: Kahina. Legendarne życie Queen of the Berbers

Źródło: Tańczące z wielbłądami