Syria w ciemności „Arabskiej Pseudowiosny”

syria„Arabska wiosna” trwa już 3 lata. Mimo nazwy nie czuć jeszcze jaśminu, a kolor czerwony dominuje na ulicach arabskich miast. W moim odczuciu długo nie zobaczymy słońca tej wiosny. Różnicą między dyktaturą w Libii a tą w Syrii jest brak bezpośredniego udziału Moskwy w Libii oraz brak ropy naftowej czy gazu w Syrii. Kiedy myślę o sytuacji w Syrii nasuwa mi się kilka czynników, mających wpływ na obecny stan. Jest to tylko wymysł mojej politycznej fantazji, coś w rodzaju powieści „Political Since Fiction”. Więc przedstawię Państwu najważniejszych bohaterów książki oraz jej rozdziały:

Po pierwsze Syria jest ostatnim bezpośrednim sojusznikiem Moskwy wśród krajów arabskich. Nie wynika to z miłości Moskwy do Asada, jest to raczej wieloletni związek daleko idących i dla obu stron intratnych interesów. Oddanie władzy w Syrii w ręce sunnitów niesie za sobą ryzyko zgody na doprowadzenie katarskiego i tureckiego gazociągu w stronę Europy, tym samym Moskwa straciłaby bardzo ważnego asa w kontaktach z Unią Europejską.

Po drugie, po wprowadzeniu „demokracji” w Iraku, pasmo szyickie, które sięga od Iranu poprzez Irak i Syrię aż do południowego Libanu, gdzie mieści się siedziba Hezbollahu,  stało się jeszcze mocniejsze. Jest to kolejny powód, dla którego ani wojska NATO ani wojska USA nie chcą militarnego rozwiązania konfliktu z udziałem szyitów.

Po trzecie, Arabia Saudyjska, której sunnicka monarchia boryka się z problemami swoich szyickich obywateli, za wszelką cenę chce osłabić wpływy Iranu na Bliskim Wschodzie.  Jej udział w syryjskiej pseudowiośnie jest jak zawsze finansowy.

Kolejny rozdział mówi o przyniesieniu „świętej wojny” z Afganistanu do Syrii. Duża część uznanych za terrorystów walczących niegdyś w Afganistanie bojówkarzy znajduje się w chwili obecnej w Syrii by móc walczyć z „niewiernymi” z syryjskiej i irańskiej armii oraz z Hezbollahu. Do nich dołączyli „dążący do męczeństwa” rebelianci m.in. z Algierii i Libii. Jak widać, mieszanka rzeczywiście wybuchowa, w której każdy walczy o swoje wpływy, tyle że, jak zawsze, biedni są coraz biedniejsi, głodni coraz głodniejsi, a końca konfliktu nie widać.

Ostatniego rozdziału jeszcze nie napisano i niewiadomo kiedy to nastąpi.