Na krawędzi. Czy w Egipcie odrodzi się terroryzm?

Rewolucja 25 Stycznia 2011 r. symbolicznie zakończyła nad Nilem okres względnego spokoju i bezpieczeństwa. Egipt znów znalazł się na krawędzi wewnętrznego konfliktu i powrotu do fali terroryzmu.

Odsunięcie od władzy klanu Hosniego Mubaraka w lutym 2011 r., a następnie Muhammada Mursiego w lipcu 2013 r. spowodowało, że w Egipcie powstały niemal idealne warunki dla reaktywacji zwolenników wojującego islamu.

Egipska armia - główny cel terrorystów, z archiwum autora.

Egipska armia – główny cel terrorystów, z archiwum autora.

Destabilizacja państwa gwałtownie odbiła się na gospodarce, a także zachwiała filarami systemu bezpieczeństwa tworzonego przez policję, armię i służby bezpieczeństwa. Konsekwencją wyraźnej utraty przez aparat państwowy kontroli nad krajem jest rosnąca od 3 lat liczba przestępstw pospolitych, a także pojawienie się grup terrorystycznych, szczególnie aktywnych na Półwyspie Synaj i w Delcie Nilu. W ostatnich miesiącach ofiarami ich ataków padali zarówno członkowie różnego rodzaju formacji mundurowych, jak i zwykli cywile – w tym turyści wypoczywający w nadmorskich kurortach.

Nic dziwnego, że Ibrahim Mehlab – nowy premier Egiptu, umieścił na czele priorytetowych zadań swojego gabinetu przywrócenie bezpieczeństwa oraz zdławienie odradzającego się terroryzmu we wszystkich zakątkach kraju.

W imię Koranu i lepszej sprawy…

W ostatnim czasie egipskim władzom szczególnie mocno dała się we znaki grupa Ansar Bait al-Maqdis (znana także jako Ansar Jerusalem). Okoliczności powstania organizacji, utworzonej po upadku prezydenta Mubaraka w 2011 r., są niejasne, podobnie jak nieznani pozostają jej założyciele.

W tym kontekście najczęściej wskazuje się na egipskie Bractwo Muzułmańskie, które najpierw utworzyło zalążek ugrupowania w Strefie Gazy, a następnie przeniosło je na Synaj. W mediach pojawiły się spekulacje, że Ansar Bait al-Maqdis stanowi w istocie militarne skrzydło Bractwa Muzułmańskiego, które zasilają jego młodzi aktywiści, ale także Beduini z Synaju, bojownicy Hamasu z Gazy oraz weterani walk w Afganistanie i Syrii (na marginesie należy zaznaczyć, że zarówno przedstawiciele Bractwa Muzułmańskiego, jak i samego Hamasu ostro sprzeciwili się szerzeniu tego typu insynuacji. Podkreślano, że jest to wygodny argument dla egipskiego rządu, aby zwalczać politycznych oponentów i prześladować zwolenników byłego prezydenta Mursiego).

Synaj - matecznik bojowników z Ansar Bait al-Maqdis: archiwum autora

Synaj – matecznik bojowników z Ansar Bait al-Maqdis: archiwum autora

Inna teoria głosi, że Ansar Jerusalem powstała z mariażu synajskiej grupy radykałów znanej jako Al-Tawhid wa al-Jihad oraz palestyńskich bojowników, którzy przedostali się ze Strefy Gazy do Egiptu [1].

W latach 2011-2013 r. grupa atakowała punktowo i nieregularnie, m.in. niszczyła infrastrukturę energetyczną kraju (głównie gazociąg na Synaju). Punkt zwrotny nastąpił w połowie ubiegłego roku. Ansar Bait al-Maqdis wzmożyła swoją aktywność po aresztowaniu wybranego w demokratycznych wyborach prezydenta Mursiego. Upadek pierwszego cywilnego przywódcy kraju i jednego z liderów Braci Muzułmanów (organizacji zdelegalizowanej i uznanej przez nowe władze za terrorystyczną) spowodował, iż najważniejszym celem ataków grupy stali się przedstawiciele sił bezpieczeństwa i armii. W publikowanych oświadczeniach dowództwo Ansar Bait al-Maqdis wyraźnie określiło powody zamachów na mundurowych:

1. Chronią konstytucję, która pozwala na to, czego zakazuje prawo boskie i jednocześnie penalizuje to, na co Allah pozwala. Tym samym armia i policja wzmacnia rządy sekularystów, którzy stosują prawa niezgodne z naukami szariatu.
2. Policjanci, żołnierze oraz ich rodziny to apostaci, którzy szafując hasłami walki z terroryzmem w rzeczywistości są na usługach Żydów i chrześcijan. Zwalczają każdego, kto próbuje przestrzegać zasad prawa muzułmańskiego [2].

Warto nadmienić, że ugrupowanie stara się prowadzić walkę także w sferze propagandowej. W tym celu, korzystając z medium znanego jako grupa medialna „Al-Battar”, prezentuje się jako obrońca uciskanych przez władze wojskowe muzułmanów, np. posiłkując się materiałami video, które pokazują manifestacje zwolenników Bractwa Muzułmańskiego rozpędzane przez siły policyjne i żandarmerię. Choć Ansar Bait al-Maqdis nie identyfikuje się z politykami Bractwa, to zdaniem niektórych ekspertów stara się ono wykorzystać obalenie Mursiego do osiągnięcia własnych celów. Innymi słowy, obalenie cywilnego prezydenta stanowi dla radykałów usprawiedliwienie do atakowania egipskiej armii, cudzoziemców oraz Izraelczyków [3].

Obecnie Ansar Jerusalem stanowi grupę terrorystyczną o regionalnym zasięgu, której siły szacuje się na ok. 2 tys. ludzi wyznających salaficką wersję islamu. Bojownicy operujący na Synaju są skoncentrowani głównie wokół Dżabal Amar i Dżabal Halal [4]. Ansar Jerusalem planując swoje akcje korzysta z pomocy także innych komórek terrorystycznych działających na terenie półwyspu (np. ,,Żołnierzy Egiptu”).

W ostatnich miesiącach Ansar Bait al-Maqdis wzięła na siebie odpowiedzialność za kilka spektakularnych ataków na terenie Egiptu – zestrzelenie wojskowego śmigłowca na Synaju, zabójstwo gen. Mohameda Saida (urzędnika wysokiego szczebla w MSW) czy zniszczenie autobusu z południowokoreańskimi turystami. Ekstremiści nie ukrywają, że na liście ich priorytetowych celów znajduje się także marszałek Abd al-Fattah es-Sisi, aktualny szef resortu obrony i kandydat w zbliżających się wyborach prezydenckich. Szacuje się, że od czasu lipcowego przewrotu zginęło już ok. 300 funkcjonariuszy policji i wojska.

Jednak Ansar Bait al-Maqdis nie są jedyną grupą, która zbrojnie krzewi swoją wizję islamu. Po drugiej stronie Kanału Sueskiego mocno uaktywnił się inny terrorystyczny kolektyw – Brygady Al-Furqana. Ugrupowanie, o którym wiadomo niewiele, operuje głównie w Delcie Nilu. Brygady dały o sobie znać na terrorystycznej mapie regionu w 2013 r. kiedy przeprowadziły ataki na statki płynące Kanałem Sueskim (zamachowcy twierdzili, że przesmyk jest dla „krzyżowców” drogą do atakowania muzułmanów w całym regionie), a także zniszczyły budynek egipskich sił bezpieczeństwa w mieście Ismalija na północ od Kairu [5].

Im gorzej, tym lepiej…

Obecnie wydaje się, że ugrupowania terrorystyczne znajdują się w ofensywie. Częste i coraz bardziej zuchwałe ataki skutecznie opóźniają przywracanie porządku publicznego. Co więcej, głoszona przez nie ideologia walki z innowiercami wydaje się trafiać na podatny grunt.

Nie bez znaczenia dla zdolności operacyjnych poszczególnych grup ekstremistów pozostaje sytuacja gospodarcza i polityczna. Ustąpienie Mubaraka doprowadziło do osłabienia gospodarki, odpływu kapitału i inwestorów, a także wzrostu bezrobocia. Bractwo Muzułmańskie, po krótkim okresie chwały, zostało spacyfikowane i zepchnięte do podziemia. Jego zwolennicy, stanowiący wciąż wpływową grupę, ulegają jednak stopniowej radykalizacji. To z kolei powoduje, że terroryści mają relatywnie dużą bazę do rekrutacji swoich bojowników. Na marginesie warto dodać, że mogą oni korzystać nie tylko z młodych i nie mających na siebie pomysłu ludzi, ale i wielu niedawnych pensjonariuszy zakładów karnych (w latach 2011-2013 doszło do kilku spektakularnych masowych ucieczek z więzień, np. Wadi an-Natrun). Wśród zbiegów liczną grupę stanowią ekstremiści skazani na wieloletnie wyroki za działalność wywrotową i terrorystyczną.

Sytuacja nad Nilem sprawia, że perspektywa pojawienia się ugrupowań terrorystycznych w Egipcie na stałe jest prawdopodobna. Napór ekstremistów będzie trwał tak długo, jak w państwie tym będzie panował chaos polityczno-społeczny. Zmieniające się rządy, protesty i słabnąca ekonomia sprawiają, że radykałowie mają pole do rozwijania swojej działalności. Należy tu zaznaczyć, że na ich korzyść działają także same władze. Armia, która ponownie sprawuje kontrolę nad krajem, wydaje się być bardziej zajęta pacyfikowaniem zwolenników Bractwa Muzułmańskiego, niż przeciwdziałaniem rosnącej fali ekstremizmu. Jedynymi działaniami sił zbrojnych są spektakularne (choć głównie w wymiarze propagandowym) operacje antyterrorystyczne na Synaju.

Kluczem do skutecznego przeciwstawienia się fali ekstremizmu wydaje się przede wszystkim uspokojenie sytuacji nad Nilem tak politycznie, jak i gospodarczo. Jak długo władze będą utrzymywać konfrontacyjny kurs wobec głównej siły opozycyjnej – Bractwa Muzułmańskiego, tak długo będzie postępował proces polaryzacji poszczególnych grup społecznych. Nic dziwnego, że utrzymująca się destabilizacja polityczna i społeczna to doskonała pożywka dla dżihadystów, którym będzie zależało na przedłużeniu i pogłębieniu chaosu w Egipcie.

[1] http://www.islamistgate.com/175
[2] http://english.alarabiya.net/en/perspective/features/2014/02/01/Ansar-Bayt-al-Maqdis-Egypt-s-own-al-Qaeda-.html oraz http://en.wikipedia.org/wiki/Ansar_Bait_al-Maqdis
[3]  http://weekly.ahram.org.eg/News/5040/17/Sinai-jihadists-target-the-Delta.aspx
[4] http://en.wikipedia.org/wiki/Sinai_insurgency oraz http://www.aljazeera.com/news/middleeast/2014/03/police-killed-cairo-checkpoint-20143156317289897.html
[5] https://navalmatters.wordpress.com/tag/al-furqan-brigade/, http://en.wikipedia.org/wiki/Al_Furqan_Brigades oraz http://www.islamistgate.com/175

Tekst ukazał sie na łamach portalu Mojeopinie.pl

Tags: , , ,