Niewygodna obecność Jerozolimskiego wygodnego Szybkiego Tramwaju: dlaczego protestujący Palestyńczycy zaatakowali infrastrukturę tramwaju?

Autor: HANNA BAUMANN

Tłumaczenie: Dominika Zarzycka

Zniszczenie przystanków tramwajowych we Wschodniej Jerozolimie jest czymś znacznie więcej niż tylko zwykłym wandalizmem. Pokazuje raczej, że Palestyńczycy nie pogodzili się z „unifikacją” miasta. Z perpektywy Jerozolimczyków Palestyńskich „unifikacja” jest wciąż interpretowana jako  aneksja terytorium okupowanego.

W Jerozolimie Wschodniej od lat nie widziano tak gwałtownych zamieszek, jak te które wybuchły po zamordowaniu 16-letniego Mohamada Abu Khdeira. Zamordowany chłopak był członkiem jednej z największych rodzin w Szufat, stosunkowo zamożnej dzielnicy w północnej części Jerozolimy Wschodniej. Od momentu morderstwa, które uznawane jest za odwet za zabicie trzech izraelskich osadników na Zachodnim Brzegu Jordanu, mieszkańcy tej zazwyczaj spokojnej dzielnicy wyszli na ulice, a protesty rozlały się w całym mieście i poza nim. Zgodnie z danymi Palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca, jedynie w Szufat [w nocy z 2 na 3 lipca] było 178 rannych.

palestyna shufat

Fot. Dominika Zarzycka

W trakcie starć w Szufat protestujący zniszczyli trzy przystanki jerozolimskiego szybkiego tramwaju – jedyne, jakie można było spotkać w Palestyńskiej części Jerozolimy. Każdy dostępny element peronów i oświetlenia został zmiażdżony, budki z biletami rozebrane, kostka brukowa wyjęta z nowopołożonych chodników i użyta w trakcie starć z policja, tory podpalone. Trzeciej nocy trwania zamieszek protestujący próbowali przeciąć kable zasilające kolej.

W dzielnicy Szufat w Jerozolimie demonstrujący Palestyńczycy zniszczyli infrastrukturę na głównej ulicy łączącej centrum miasta z północą. Połączenie tramwajowe było wybudowane przez Izrael we wschodniej części miasta, która uznawana jest za okupowaną. Palestyńczycy w ten sposób manifestowali, że nie zgadzają się na dokonywanie zmian w tej części Jerozolimy.

W dzielnicy Szufat w Jerozolimie demonstrujący Palestyńczycy zniszczyli przystanki na głównej ulicy łączącej centrum miasta z północą. Fot. Dominika Zarzycka

Dlaczego Palestyńczycy zniszczyli infrastrukturę, która znacznie zwiększała komfort ich życia? Otóż, zniszczenie nie było aktem czystego wandalizmu, ale miało inny, bardzo symboliczny wymiar.

Tramwaj zamiast reprezentować rozwój regionu, dla mieszkańców Szufat był przede wszystkim związany z izraelskim magistratem i rozbudową izraelskich osiedli na palestyńskiej ziemi. Problem obrazuje wypowiedź matkę Mohammada Abu Khdeir, która mówiła, iż: “ma nadzieję, że tramwaj nigdy już nie będzie jeździł przez Szufat, tak aby osadnicy – którzy są oskarżani o morderstwo jej syna (red.) – nie przejeżdżali już więcej przez te okolice“.

Tramwaj, przejeżdżając przez Szufat, był w istocie łącznikiem pomiędzy położonym na północ od Szufat żydowskim osiedlem Pisgat Ze’ev z centrum miasta. Kiedy pomysł budowy linii był jeszcze na etapie planów, Palestyńczycy mocno oponowali, głównie z uwagi na fakt, że torowisko,  miało zostać w dużej mierze wybudowane na okupowanym terrytorium miasta. Argumentem Palestyńczyków było to, że taka budowa cementuje – dość dosłownie – obecność osadników w Jerozolimie Wschodniej.

Podobnie jak inne projekty infrastrukturalne w rejonie tramwaj służył temu, aby połączyć wschodnią część miasta (według Izraela anektowaną, okupowaną według społeczności międzynarodowej) z częścią zachodnią. Tramwaj stał się tym samym kolejnym narzędziem prewencji ewentualnego podziału miasta, ale nie tylko – w praktyce przedsięwzięcia tego rodzaju utrudniają alternatywę wspólnego palestyńsko-izraelskiego zarządzania miastem. Rozbudowa linii tramwajowej sprzyja za to status quo, czyli ekskluzywnej izraelskiej kontrolii miasta. Premier Izraela nazywa te działania „łączeniem Jerozolimy z samą sobą”. Początkowe kontrowersje (aneksja okupowanego terytorium jest sprzeczna z prawem międzynarodowym, można więc wnioskować, że podobnie nielegalne jest jej umacnianie – przyp. red.) sprawily, że dwie francuskie międzynarodowe firmy  zaangażowane w budowę linii, zmuszone były do rezygnacji z kontraktów.

Niewygodna wspólna przestrzeń

Kiedy jednak trzy lata temu tramwaj zaczął jeździć, Palestyńczycy stali się bardziej pragmatyczni i używali tych usług chętnie, wybierając je zamiast zatłoczonych palestyńskich autobusów. Zaczęli czerpać z usług dostarczonych przez miasto, które zazwyczaj zaniedbywało ich potrzeby. Jak twierdzi Tarek Bakti, mieszkaniec Bejt Haniny, który przez wiele lat mieszkał również w Szufat, „ludzie nie byli w stanie zatrzymać budowy, a i tak płacą podatki do jerozolimskiego magistratu. Przekonali więc siebie samych, że posiadanie tramwaju to w zasadzie udoskonalenie.”

Dzielenie wspólnej przestrzeni nie było łatwe. Pewna mieszkanka Szufat powiedziała mi kiedyś: „tramwaj to wąska zamknięta przestrzeń. Każdy na każdego patrzy. Jako Palestyńska kobieta w hidżabie, uważałam, że to ryzyko.” Tarek dodaje: „Kiedy moja siostra dzwoniła do mnie z tramwaju, mówiła po angielski, nie po arabsku. Bała się jak osadnicy by się zachowywali, gdyby wiedzieli, że jest Arabką.”

Mimo to, obie kobiety używały tramwaju regularnie, gdyż był to „idealny” sposób, aby dostać się do Starego Miasta, czy do centrów handlowych w Jerozolimie Zachodniej, do których nie dojeżdżają palestyńskie busy. Być może ta pierwsza próba integracji palestyńskich i izraelskich usług transportowych rzeczywiście oznaczała krok w stronę normalizacji. Jak interpretował Haaretz, tramwaj stał się cichym symbolem unifikacji pod skrzydłami normalizacji i technologii.

Ale nie każdy jest zadowolony ze wspólnej przestrzeni. Wśród Żydów jest wiele osób (głównie zwolenników radykalnej prawicy), które chcą, aby Jerozolima Zachodnia – teraz łatwo dostępna dla Palestyńczyków – pozostała przestrzenią wyłącznie żydowską. Największą obawą jest dla nich mieszanie się arabskich mężczyzn z żydowskimi kobietami – to nacjonalistyczny i seksistowski nacisk na kontrolowanie ciała kobiet, jako znacznika granic narodowych i rasistowski dyskurs, mający wywołać obawy przed mieszaniem się ras.

Dla przykładu ugrupowanie Lahava oplakatowało miejsca, gdzie przebywają obie grupy etniczne, ostrzegając Palestyńczyków, po hebrajsku i arabsku, „aby nawet nie próbowali zbliżać się do żydowskich kobiet”. Nie trudno sobie wyobrazić, że grupy krzyczące „śmierć Arabom” i atakujące przypadkowych Palestyńczyków w Jerozolimie Zachodniej w tym tygodniu, próbowały wywołać strach skutkujący podobną segregacją.

Wizja Jerozolimy, prezentowana przez te grupy, to nie wizją – „żyjemy oddzielnie, ale na równych prawach”, ale taka, w której przestrzeń Palestyńczyków jest stopniowo zabierana przez osiedla żydowskie. Prawicowy radny Jerozolimy i osadnik, Ariel King, narzeka na łatwość, z jaką Palestyńczycy poruszają się i użytkują dzielnice żydowskie: „dlaczego [Arabowie] swobodnie mogą iść gdziekolwiek chcą, a my nie czujemy się swobodnie chodząc gdzie mamy ochotę?”. 

Kreowanie izraelskiej przestrzeni

Szufat, podobnie jak większość terytoriów Jerozolimy Wschodniej, był kiedyś dzielnicą, w której Żydzi byli nieobecni, bądź pojawiali się spooradycznie. Hamdi, wieloletni mieszkaniec Szufat pamięta czasy, kiedy „Izraelczycy bali się wjeżdżać chociażby na główną drogę. Żydowskie taksówki nie jeździły w te rejony. Kiedyś zamówiłem nową lodówkę i sprzedawca odmówił przywiezienia jaj pod pój adres. Stwierdził tylko, że może zawieźć lodówkę na French Hill – [do sąsiadującego osiedla].”  Tramwaj miał zmniejszyć obawy osadników przed przebywaniem w Jerozolimie Wschodniej.

Przystanki i ich infrastruktura wygląda tak jak w Jerozolimie Zachodnie: są czyste z niedawno posadzonymi drzewami i oświetlone przez nowoczesne oświetlenie uliczne. Wiszą na nich duże reklamy w języku hebrajskim. Na przestankach stoją izraelscy ochroniarze. O ile otoczenie cały czas wygląda dla Żyda obco, to tramwaj jest już bliski – być może dlatego uprawiający jogging Żydzi, przez Szufat biegną po torach, nie na chodniku.

Poprzez oznaczenie tej przestrzeni jako żydowskiej, linia tramwajowa stała się możliwa do używania dla Izraelczyków. Hamdi stwierdza: „Ostatnio osadnicy z Nave Jabov i Pisgat Ze’ev [pobliskie osiedla] przyjeżdżają tu tylko po to, żeby zaparkować za darmo samochód i jadą do miasta tramwajem. Czują się bezpiecznie, bo znają już okolice i dlatego, że uzbrojony strażnik zawsze stoi na platformie.”

Tramwaj jednak przyniósł coś więcej niż tylko rozwój infrastruktury: jak mówi Hamdi, przyniósł również agresję: „w soboty uzbrojeni osadnicy regularnie przychodzą i przebijają opony w naszych samochodach lub piszą sprejem anty arabskie hasła. Mieszkańcy Szufat starali się ich kiedyś pogonić, ale osadnicy wrócili po tygodniu uzbrojeni i nikt nic nie zrobił.

Wybuch

palestyna shufat zamieszki

Demonstracja w Szufat. Fot. Dominika Zarzycka

Palestyński opór przeciwko agresji osadników i polityce magistratu wzrósł podsycony wybuchem gniewu spowodowanym zabiciem nastolatka. Zniszczenie przystanków tramwajowych w Jerozolimie Wschodniej pokazuje, że Palestyńczycy nie godzą się na „unifikację” miasta, którą sami rozumieją jako aneksję okupowanych ziem.

Mimo że początkowo tramwaj wydawał się być elementem zintegrowanego miasta, to Palestyńczycy nie są przekonani do tego typu drobnych ulepszeń, które nie zmieniają dzisiejszej, nierównej sytuacji, a właściwie nierówność maskują. Tarek Bakri powiedział, że „wraz z tramwajem Izrael próbuje pokazać, że ‘żyjemy razem szczęśliwie’, ale cały system jest zbudowany na rasizmie. Po drugim czerwca coś się zmieniło. Zdaliśmy sobie sprawę, że to, co robi tramwaj jest sztuczne, nie chcemy takiej cywilizacji.”

W czerwcu izraelski gabinet zaakceptował plan “rozwoju Jerozolimy Wschodniej”, w którym wyraźnie mówi, że celem jest uniemożliwienie podziału miasta w ramach przyszłych rozmów pokojowych. Trudno sobie to dziś wyobrazić, aby Palestyńczycy poparli pomysł izraelskiej kontroli Jerozolimy Wschodniej. Amir Cheshin, starszy doradca majora Teddego Kalleka w sprawie Jerozolimy, mówi o aktualnych wydarzeniach w mieście – „w takich momentach jest widoczne, że Jerozolima wciąż pozostaje podzielona.”

Hamdi, który był świadkiem niszczenia przystanków tramwajowych w środę (2 lipca), powiedział: „jestem zadowolony, że zniszczyli przystanki, jeśli ma to oznaczać bardziej uciążliwe dojazdy dla osadników”. Młoda kobieta z Szufat mówi, że osobiście była przeciwna niszczeniu przystanków, ale „rozumie złość Palestyńczyków, bo kolej jest infrastrukturą zbudowaną przez magistrat izraelski, który na co dzień prowadzi w mieście dyskryminacyjną politykę wobec Palestyńczyków. Po prostu zaatakowali to, co jest dla nich symbolem okupacji

Zniszczenie przystanków w Szufat obrazuje rozumienie tego problem przez protestujących Palestyńczyków: w mieście, którego status jest tak dyskusyjny, żadna infrastruktura nie jest neutralna i prawie nigdy nie jest tworzona po prostu. Ten wygodny tramwaj jest dla Jerozolimczyków niewygodny – mówi Tarek.

 Źródło: openDemocracy