Męczennik

Współcześni męczennicy stanowią znak wiarygodności misji Kościoła, wykazując zdolność do poświęcenia w imię prawdy i dobra. Zawstydzają znużonych i letnich chrześcijan, wzywając do gorliwości aż do oddania życia za Tego, w którego wierzą.

mord chrzescijan panstwo islamskie

W ostatnich tygodniach coraz częściej można usłyszeć informacje o brutalnych prześladowaniach chrześcijan w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Ojciec Święty Franciszek w jednej ze swoich homilii zauważył, że męczenników można znaleźć nie tylko w rzymskich katakumbach, ale w wielu krajach świata.

Dziś, w XXI wieku, nasz Kościół jest Kościołem męczenników – mówił. Niestety, dane statystyczne potwierdzają tę myśl.

Według organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, co roku za wiarę ginie nawet 170 tysięcy wyznawców Chrystusa. To wstrząsające dane, zwłaszcza jeśli porówna się je z szacunkowymi liczbami ofiar prześladowań chrześcijan sprzed wieków.

Historię męczeństwa można podzielić na kilka umownych etapów, z których każdy posiadał charakterystyczny rys. Do IV stulecia największe prześladowania miały miejsce w Cesarstwie Rzymskim, jednak ich motywy często są źle rozumiane. Pogańscy władcy nie zwalczali chrześcijan za wiarę; zresztą nie zabraniali poddanym wiary w cokolwiek i kogokolwiek, ani nie nakazywali, by wierzyć w bogów z panteonu. Chrześcijanie, odmawiając udziału w oficjalnym kulcie, mieli jednak uderzać w fundament Imperium – pax deorum, a tym samym burzyć porządek publiczny oraz popełniać przestępstwo przeciwko państwu i cesarzowi. Teoretycznie więc ten, kto złożył ofiarę rzymskim bogom i oddał cześć cezarowi, prywatnie dalej mógł być chrześcijaninem; dla wyznawców Chrystusa było to jednak niedopuszczalne. Chrześcijan uśmiercano m.in. poprzez ścięcie, spalenie, ukrzyżowanie oraz rzucenie na pożarcie dzikim zwierzętom.

Kult mordowanych za wiarę istniał w Kościele niemal od samego jego początku – męczenników (martyres) uważano za wyjątkowych, wypróbowanych świadków Chrystusa. Co ciekawe, wierzono, że ci, którzy ponieśli śmierć, sami w dniu paruzji będą współuczestniczyć z Bogiem we władzy sądzenia ludzkości.

Zwycięstwo chrześcijaństwa jako oficjalnej religii Imperium oraz zawarcie sojuszu między ołtarzem i tronem, a następnie ukształtowanie się wczesnośredniowiecznej Europy barbarzyńców, odbiło się na dziejach męczeństwa. Za wiarę najczęściej ginęli albo misjonarze wśród pogańskich ludów Europy (św. Bonifacy, św. Wojciech), a później także muzułmanów (św. Eulogiusz z Kordoby), albo kościelni hierarchowie, którzy sprzeciwiali się cezaropapistycznym tendencjom władców i stawali w obronie uciśnionych (św. Tomasz Becket, św. Jan Nepomucen). Przypadki męczeńskiej śmierci zdarzały się także w wyniku najazdów islamistów na ziemie chrześcijańskie (męczennicy sandomierscy czy niedawno kanonizowani przez papieża Franciszka męczennicy z Otranto) bądź z rąk heretyków (św. Piotr z Werony).

W czasach nowożytnych wyznawcy Chrystusa ginęli najczęściej, niosąc naukę Ewangelii na Dalekim Wschodzie (traktowani jako „ciała obce” misjonarze chińscy i japońscy) lub też z powodów religijno-politycznych na Starym Kontynencie (św. Tomasz Morus, św. Andrzej Bobola).

Zupełnie nowy rozdział w historii męczeństwa chrześcijan otwarła jednak wielka rewolucja francuska: oto bowiem „najstarsza córa Kościoła” mordowała wyznawców Chrystusa z zapalczywością godną rzymskich cezarów.

Oświeceniowa zasada „nie ma tolerancji dla braku tolerancji” wydaje się być mottem, którym do dziś kieruje się wielu polityków, nie reagujących na akty dyskryminacji chrześcijan.

Ścinanie na gilotynie zakonnic, których jedyną winą było prowadzenie przytułków, oraz robienie spodni ze skór wandejskich chłopów stanowiło zwiastun regularnej „likwidacji kwestii chrześcijańskiej” w XX stuleciu: w Meksyku lat 20., ZSRR lat 20. i 30. oraz Hiszpanii lat 30. Setki, jeśli nie tysiące katolików, protestantów i prawosławnych oddało życie za wiarę podczas II wojny światowej.

Czasy najnowsze są zresztą okresem, w którym liczba chrześcijańskich męczenników jest kilkukrotnie wyższa niż we wszystkich poprzednich epokach razem wziętych.

Także przyczyny mordów i metody ich wykonywania są dużo liczniejsze i bardziej złożone.

Chrześcijanie giną, bo bronią praw Kościoła, odmawiają niemoralnego trybu życia, wstawiają za bliźnimi bądź po prostu nie chcą wyrzekać się wiary – masowo rozstrzeliwani, torturowani w katowniach, porywani jako zakładnicy, napadani w domach i klasztorach.

Historia zatoczyła koło: katolicy w Nigrze pytani, czy są Allahu akbar, czy Alleluja, znów mordowani są za nomen christianum.

Gdy czyta się starożytne akta męczenników, najbardziej uderza w nich świadoma, wyraźna odmowa odstąpienia od wiary i kultu chrześcijańskiego. Sprzeciw ten chrześcijanie uzasadniali bez ogródek: Nie złożę [ofiary bożkom], Nie możemy żyć bez dnia Pańskiego. Czy bylibyśmy skłonni do takiego świadectwa w dniu próby?

Czy mamy jeszcze ideały, za które moglibyśmy umrzeć? A może ofiara męczenników, którzy rzeczywiście giną dziś w Afryce i na Bliskim Wschodzie, jest jedynie głupstwem w oczach świata, w którym tylko krowa nie zmienia poglądów?

Zawsze, gdy się nad tym zastanawiam, przychodzą mi na myśl sceny z filmów dokumentalnych, w których ukazywani są zachodni turyści, zapewne (przynajmniej formalnie) chrześcijanie zwiedzający orientalne świątynie buddyjskie i hinduistyczne na Dalekim Wschodzie. Obserwując miejscowych mieszkańców, również dorzucają w ramach rozrywki garść kadzidła przed posążki pogańskich bożków. Czy ludzie ci zdają sobie sprawę, że ich współwyznawcy, z którymi włączeni są przez chrzest do jednego Ciała Chrystusa, za odmowę takiej ofiary oddawali życie?

Źródło: Klub Jagielloński

Tags: , , , ,