RECENZJA „TAXI-TEHERAN” REŻ. JAFAR PANAHI

Na kilka lat przed ogólnoświatową karierą słowa „selfie”, które wdarło się przebojem do setek słowników na świecie, irański reżyser Jafar Panahi skierował kamerę filmową na siebie. Nie zrobił tego jednak z pobudek narcystycznych, które kierują milionami nastolatek i nastolatków, udostępniających światu dziesiątki zdjęć swojej twarzy. Powodem była politycznie wymuszona konieczność.

taxi-teheran-3

Panahi, reżyser doświadczony i utalentowany, wielokrotnie grał na nosie islamskiej władzy: otwarcie poparł protesty, które wybuchły po wyborach prezydenckich w roku 2009 w Iranie, i za tę działalność został ukarany dwudziestoletnim zakazem tworzenia filmów oraz zakazem opuszczania kraju. Bolesna cios dla osoby, która twierdzi, że nie umie niczego innego poza tworzeniem filmów. Trudno nie zgodzić się z tezą, że kino irańskie jest dzisiaj jedną z najciekawszych kinematografii na świecie, jednak konflikty na linii reżyser-władza (reprezentowana przez Ministerstwo Kultury i Przewodnictwa Islamskiego, które musi zaakceptować każdy film i scenariusz) powodują, że coraz większa liczba artystów decyduje się na tworzenie zagranicą. Panahi wybrał natomiast inną drogę, która rozpoczęła się w jego mieszkaniu w Teheranie, a uwieńczona została na tegorocznym festiwalu w Berlinie Złotym Niedźwiedziem za najlepszy film dla Taxi, trzeciego już obrazu po nałożeniu na reżysera kary.

taxi7

Jak widać, Panahi nie zamierza się poddawać. Właściwie można zaryzykować stwierdzenie, że nałożona na niego kara jest jedną z lepszych rzeczy, które mogły się jego karierze przydarzyć. To, co dla innych mogłoby oznaczać koniec pracy artystycznej, Panahiemu pozwoliło na wytworzenie zupełnie nowego języka filmowego, dostosowanego do sytuacji, a właściwie z tej sytuacji wynikającego. Pierwszy film, pod ironicznym tytułem To nie jest film, zmontowany już po zakazie, to zapis jednego dnia z życia reżysera, który czeka na decyzję sądu w swojej sprawie. Nie może swojego filmu nakręcić, więc przedstawia go w formie jednoosobowego teatru przed kamerą. Spontaniczny dokument podobny jest w formie do najnowszego Taxi -Teheran. Tak jak w To nie jest film oraz niepokazywanej w Polsce Kurtynie, znajdujemy się wraz z Panahim w klaustrofobicznej, zamkniętej przestrzeni. Ponownie zdjęcia wykonywane są za pomocą małych, dyskretnych kamer, aparatów fotograficznych, telefonów komórkowych. Reżyser zaprasza nas, abyśmy razem z nim odbyli polityczny wyrok.

Berlinale_Taxi_Jafar_Panahi_1

I znów nas kokietuje. Gra samego siebie, rozsiewa wątpliwości, czy oglądamy dokument, czy też jest to starannie przemyślana fabuła. Siada za kółkiem żółtej teherańskiej taksówki, do której wsiadają kolejni Irańczycy, prowadzący zaciekłe dyskusje, przeżywający autentyczne, życiowe dramaty. Nie brakuje odwołań filmowych, które są nieodzowną częścią twórczości Panahiego po jego ponownym debiucie w roli reżysera, od roku 2011 tworzącego kino prawdziwie niezależne, podziemne. Portret irańskiej stolicy jest tu jedynie tłem, kamera ani na chwilę nie opuszcza wnętrza taksówki a widz czuje się kolejnym, dyskretnym gościem kierowcy (żaden z pasażerów ostatecznie za kurs nie płaci), zaangażowanym w rozmowy i historie.

TAXI+TEHERAN+PHOTO3

Jedynymi aktorami wymienionymi w napisach końcowych są Jafar Panahi i jego siostrzenica, Hana Saeidi, która przez sporą część filmu podróżuje ze swoim wujkiem po ulicach Teheranu. Reszta pozostaje anonimowa, aby uniknąć konsekwencji. Hana stanowi przeciwwagę dla reżysera, spokojnego rozmówcy i opanowanego kierowcy, co na teherańskich ulicach jest nie lada wyzwaniem. Gadatliwa młoda dama i milczący reżyser to klasyczna para bohaterów, tworząca dynamiczną atmosferę zabawnego konfliktu, na tle którego poznajemy zasady tworzenia kina w Iranie tak. Zasady te mają zapewnić dziełu krajową dystrybucję. Szybko orientujemy się, że reżyser łamie je w Taxi wszystkie po kolei. Jedna z nich to unikanie przesadnego realizmu – czegoś, co cechuje całą twórczość Jafara Panahiego. Pośród licznych pasażerów sprawny znawca Iranu wypatrzy jeszcze jedną osobę, prawniczkę, znaną obrończynię praw człowieka.

maxresdefault

Większość filmu utrzymana jest w komicznym tonie, łatwo więc odczytać całą, blisko półtoragodzinną przejażdżkę taksówką jako kolejną szpilę wbitą przez niepokornego reżysera duchownym rządzącymi krajem od ponad 35 lat. Przestrzegałbym jednak przed tak prostym odczytywaniem wysiłków Panahiego. Skłaniałbym się raczej ku tezie, że jest to miłosny list do własnego kraju, pełen jednak niezwykle gorzkich słów, starannie napisany w trzęsącej taksówce. Ostatecznie, jeżeli pokonamy kolonialną powłokę samozadowolenia, która chroni nas przed empatycznym zbliżeniem z członkami innych kultur, okaże się, że najnowsze dzieło Jafara Panahiego jest dużo bardziej uniwersalne niż mogło by się nam początkowo wydawać.

 

Taxi-Teheran
Taxi
Iran 2015, 82’
reż. Jafar Panahi

Źródło: Radio Orient

Tags: , , ,