Brutalne początki armii terroru – recenzja książki Benjamina Halla

isis panstwo islamskie2014 rok był przecież całkiem niedawno. Właśnie wtedy powstało tak zwane Państwo Islamskie. Dziś ISIS jest obecne w naszej świadomości jako najbardziej niebezpieczna siła terroru. Każdego dnia media dostarczają nam informacji o brutalności tej organizacji oraz o niebezpieczeństwie, jakie stwarza. Ostatecznie, świadomość istnienia Daesh powoduje niekończące się spekulacje na temat kondycji relacji pomiędzy muzułmanami i chrześcijanami, zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w Europie i innych państwach Zachodu.

Powstało kilka książek, które wchodzą głęboko w tę quasi państwową strukturę i opisują warunki, w jakich ona funkcjonuje. Jedną z tych książek jest ISIS. Państwo Islamskie. Brutalne początki armii terroru, Benjamina Halla. Autor odpowiada w niej na podstawowe, choć wciąż nie mające jasnych rozstrzygnięć pytania: kim są ludzie tworzący ISIS, skąd przyszli, do czego dążą, dlaczego odnoszą takie sukcesy militarne i zdobywają popularność wśród młodych muzułmanów, jaką mają strategię i wizję przyszłości. Hall próbuje odpowiedzieć również na pytanie jak powinien zachowywać się Zachód w obliczu zagrożeń, które na długie dekady mogą zdefiniować relacje wewnętrzne państw bliskowschodnich, jak i relacje Zachodu z Bliskim Wschodem.

Benjamin Hall opisuje moment, w którym powstała armia ISIS w pogrążonym chaosem i napięciami religijnymi Iraku. Daesh utworzyli członkowie al Kaidy wraz z byłymi wojskowymi armii Saddama Husajna. Mężczyźni, którzy dołączyli do nowopowstałej organizacji byli doskonale wyszkoleni i uzbrojeni. Co najważniejsze jednak, byli karmieni nienawiścią do stacjonujących w Iraku armii państw zachodnich, które przedstawiane były jako nowi krzyżowcy, oraz goryczą dyskryminacji, z jaką się spotkali po objęciu władzy przez nowy szyicki rząd w Iraku – wielu byłych sunnickich urzędników i wojskowych trafiło wówczas do więzień. ISIS rozpoczęło walkę z łatwym wrogiem – ze słabym, rozbitym wewnętrznie Irakiem, a następnie stało się kolejnym frontem w wojnie domowej w Syrii. Jak twierdzi autor książki, jednym z najważniejszych narzędzi walki, jakie wykorzystali wówczas członkowie ISIS, był strach. Informacje o swojej niecodziennej brutalności rozpowszechniali z wielkim natężeniem, aby podczas kolejnych ataków miejscowa ludność i wojsko były sparaliżowane strachem. Taktyka przynosiła duże sukcesy.
Informacje, które do nas docierają, mówią, że Państwo Islamskie nie jest akceptowane przez Irakijczyków czy przez Syryjczyków zamieszkujących tereny zajęte przez tę armię. ISIS jest ponadto wrogiem zarówno państw sąsiedzkich, jak i tych oddalonych o tysiące kilometrów. Jakie mechanizmy zatem pozwalają mu funkcjonować i odnosić sukcesy? Odpowiedź na to pytanie jest szczególnie dobrze oddana w książce Benjamina Halla. Autor pisze skąd organizacja miała pieniądze, aby rozpocząć działalność i wypłacać pokaźny żołd tysiącom młodych mężczyzn, którzy dołączyli do walki; skąd dziś ISIS czerpie zyski; kto i dlaczego popiera ISIS oraz jakie państwa potajemnie współpracują z tą organizacją militarną.
Książka daje czytelnikowi również wyobrażenie, jakie mechanizmy powodują, że młodzi muzułmanie decydują się dołączyć do Państwa Islamskiego oraz jak działa wewnętrzna i zewnętrzna propaganda organizacji. Dowiadujemy się kim są ofiary tej organizacji terroru i jak są tłumaczone zbrodnie na nich popełniane. Jednym z największych sukcesów tej propagandy, jak pisze Hall, jest to, że przeciwnicy ISIS żyją w strachu, a jego członkowie stoją z dumnie podniesioną głową.
Autor ISIS. Państwo Islamskie nie jest optymistą. Twierdzi, że terror rozpoczęty w 2014 roku może ukształtować całą naszą przyszłość. To co jeszcze wczoraj wydawało się nieprawdopodobne, dziś jest rzeczywistością. Być może Bliski Wschód, jakim go znaliśmy, już przestaje istnieć. Najsmutniejsze jest to, mówi Hall, że można było tego uniknąć. Dziś możemy jedynie rzucać koła ratunkowe.
Książka Benjamina Halla pomaga zrozumieć dzisiejszy Bliski Wschód i jego głęboki kryzys. Regionalna układanka, która przez dekady była relatywnie stabilna, weszła w etap erozji. Choć nie znamy ostatecznych wyników tego kryzysu, już dziś możemy być pewni, że zmieni on również nas, ludzi mieszkających w Europie – pisze autor.



Nie można dodawać kometarzy.