Iran przed wyborami prezydenckimi 2017 – prognoza

Jeszcze kilka miesięcy temu irańska opinia publiczna nie wskazywała poważnego kontrkandydata dla Hassana Rouhaniego, a jego reelekcja na urząd prezydenta Islamskiej Republiki Iranu wydawała się sprawą niemal oczywistą. Dziś – na mniej niż miesiąc przed wyborami – media i analitycy nie uznają już Rouhaniego za tak pewnego faworyta do zwycięstwa. Choć w irańskim procesie wyborczym i kampanii prezydenckiej zdarzyć się może jeszcze niemal wszystko, to w mediach i analizach coraz częściej przewija się, poza Rouhanim, nazwisko konserwatysty – Sajjeda Ebrahima Raisiego. Rada Strażników (pełna nazwa: Rada Strażników Konstytucji, pers. Szura-je-Negahbanan-e-Qanun-e-Asasi) odrzucając kandydaturę m.in. byłego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada dała do zrozumienia, jak ważnym jest organem i zarazem jak istotna pozostaje opinia najwyższego przywódcy duchowego Iranu – ajatollaha Ali Chamenei, który odradzał Ahmadineżadowi kandydowanie.

Pośrednio na spadek notowań urzędującego prezydenta H. Rouhaniego w ostatnich miesiącach znaczący wpływ wywarło zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i jego stanowcze posunięcia w polityce bliskowschodniej. W szczególności dotyczy to Syrii, gdzie Stany Zjednoczone – działając przeciwko prezydentowi Baszarowi al-Assadowi – w sposób oczywisty przeciwdziałają irańsko-rosyjskim staraniom o dominację w tym kraju. Ponadto należy też przypomnieć, że Trump już jako prezydent wzbudził wśród Irańczyków falę niezadowolenia, wydając dekret wizowy i umieszczając Iran w grupie państw objętych problemem terroryzmu. 

W takiej rzeczywistości pojawiło się pytanie: czy Rouhani, uznawany raczej za ugodowego reformatora o stosunkowo łagodnym podejściu do Zachodu i dążący w polityce zagranicznej do kompromisów, jest odpowiednim człowiekiem na czasy bezkompromisowych, stanowczych, czy wręcz agresywnych posunięć wciąż głównego ideologicznego oponenta Iranu na arenie międzynarodowej, jakim pozostają USA? Warto  w tym kontekście wrócić do sytuacji sprzed dwunastu lat. Wówczas odpowiedzią na antyirańskie posunięcia Waszyngtonu i włączenie Iranu do tzw. „Osi Zła” (2003 rok) przez ówczesną administrację prezydenta George’a W. Busha, miał być wybór na urząd prezydenta Mahmuda Ahmadineżada (wybory z 2005 roku), który w tamtym układzie politycznym uznawany był za konserwatystę i kandydata blisko związanego z najwyższym przywódcą duchowym Iranu – ajatollahem Alim Chameneim. Ahmadineżad wsławił się podczas swojej prezydentury szczególnie agresywną retoryką wobec Izraela, negującą Holokaust oraz licznymi kontrowersjami wokół irańskiego programu nuklearnego – co złożyło się na pretekst do nałożenia na Iran kolejnych sankcji gospodarczych w 2013 roku. Otwarte wyrażanie kontrowersyjnych poglądów i bezpośredniość Ahmadineżada dała pretekst do dalszych antyirańskich posunięć i de facto wyrzuciła ten kraj niemal zupełnie z systemu światowej gospodarki. Kontrowersje związane z reelekcją Ahmadineżada – uwięzienie głównych przeciwników politycznych w osobach Mir Hosseina Musawiego i Mehdiego Karrubiego,  a następnie konflikt z Chameneim zakończony oskarżeniem o korupcję ludzi z najbliższego otoczenia Ahmadineżada przyczyniły się do spadku notowań Iranu w regionie. W tej sytuacji pojawienie się „gołębia” Rouhaniego – starszego, posiadającego autorytet i rozsądnie postępującego dyplomaty napełniło nadzieją zarówno Irańczyków, jak i wielu polityków na Zachodzie. 

Choć Ahmadineżad, który wypadł z łask najwyższego przywódcy i establishmentu Islamskiej Republiki, nie został dopuszczony do kandydowania w tegorocznych wyborach przez Radę Strażników [1], to w Iranie wydaje się wciąż panować ostrożność wobec innych polityków konserwatywnych i stosujących agresywną retorykę. Tym samym w obecnej sytuacji kwestią wyboru pozostaje dla irańskiego społeczeństwa, czy postawienie na „jastrzębia” na prezydenta Iranu w czasach „jastrzębi” w Stanach Zjednoczonych to rozwiązanie na dłuższą metę korzystne dla ich ojczyzny? Doświadczenia sprzed kilku lat wydają się temu przeczyć.

Pierwsza, czy ostatnia kadencja Rouhaniego?

W kontraście do swojego poprzednika M. Ahmadineżada, który niezwykle angażował się w politykę zagraniczną (jego ministrowie spraw zagranicznych M. Mottaki i A. A. Salehi nie byli pierwszoplanowymi postaciami), H. Rouhani w znacznej mierze przerzucił ciężar prowadzenia polityki zagranicznej i negocjacji międzynarodowych na swojego ministra spraw zagranicznych Mohammada Dżawada Zarifa, którego w Iranie powszechnie nazywa się architektem porozumienia nuklearnego z 2015 roku. Istotnie, Zarif uznawany jest nie tylko przez media, ale i przez sfery polityczne (zarówno w Iranie, jak i poza nim) za niezwykle zręcznego dyplomatę, który był w stanie stworzyć wraz z poprzednim amerykańskim sekretarzem stanu Johnem Kerrym porozumienie, opierające się również o przyjazną relację prywatną. To w dużej mierze miało umożliwić otwarcie Stanów Zjednoczonych i Zachodu na kwestię zniesienia sankcji oraz utorować Iranowi drogi na światowe rynki, zaś inwestorom  z Zachodu otworzyć duży i chłonny rynek irański. 

Zastrzeżeniem zarówno do Rouhaniego jak i Zarifa, ze strony konserwatystów była jednak powtarzająca się w ostatnich miesiącach nieumiejętność wywarcia na Zachód wpływu, aby proces przywracania Iranu do systemu światowej gospodarki, wyrażający się głównie  w wymianie kodów SWIFT między bankami irańskimi i światowymi, swobodnym transferze środków finansowych oraz niezbędnych w handlu na dużą skalę ubezpieczeniach  i akredytywach, został przyspieszony. Rouhani i Zarif oskarżani byli w tych kwestiach przez konserwatystów i związane z nimi media o zbyt spolegliwe stanowisko wobec wspólnoty międzynarodowej (co również było z pewnością elementem gry przedwyborczej). Pomimo tego nie da się zaprzeczyć, że irańska gospodarka dzięki inwestycjom i odwilży politycznej doświadczyła, szczególnie w roku 2016, dużego ożywienia, choć prawdziwy boom jest dopiero spodziewany w nadchodzących miesiącach. 

Okoliczności były zatem do niedawna bardzo sprzyjające wierze w reelekcję Rouhaniego na drugą kadencję. W obozie reformatorskim, jak również w mediach oraz wśród ludzi o nastawieniu stosunkowo liberalnym, obawa przed wyborem republikanina Trumpa na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych była absolutnie uzasadniona. Ten niekorzystny dla Rouhaniego scenariusz spełnił się i niemal natychmiast w Iranie dało się odczuć atmosferę wzrastającej konieczności zwrotu w polityce regionalnej i międzynarodowej – co podsycały skutecznie kręgi konserwatywne. Tym samym przekonanie co do Rouhaniego, jako właściwej osoby na właściwym stanowisku we właściwym momencie dziejowym – z pewnością zaczęło słabnąć w powszechnej świadomości mieszkańców Iranu.

Media przedstawiają Ebrahima Raisiego 

Jeszcze kilka miesięcy temu nic nie wskazywało, aby odnoszącemu sukcesy na arenie międzynarodowej Rouhaniemu miał wyrosnąć poważny kontrkandydat. Tymczasem ostatnie tygodnie w irańskich mediach i dyskusjach politycznych wiążą się ze stałą obecnością Ebrahima Raisiego, który już w chwili zarejestrowania kandydatury nieoficjalnie został okrzyknięty głównym kandydatem irańskiej frakcji konserwatywnej. Nazywany też bywa „kandydatem ajatollaha Chameneiego”, co automatycznie ustawia wektory wewnątrzirańskiej debaty politycznej. Kandydat ten w swojej kampanii krytykuje Rouhaniego m.in. za niedostateczną stanowczość w polityce zagranicznej, brak realnych działań poza podpisywaniem ustaw [2] oraz słabą skuteczność jego gabinetu w walce z korupcją [3]. Raisi krytykuje także niektóre irańskie media za promowanie Rouhaniego [4]. 

Charakterem swych wypowiedzi Raisi przypominać może więc nieco „człowieka  z ludu” – Mahmuda Ahmadineżada, krytykującego rządy swojego „uśmiechniętego, acz mało stanowczego w działaniach” poprzednika Mohammada Chatamiego. Sama sytuacja, jak i jej kontekst międzynarodowy, są nieco analogiczne do tej z 2005 roku, niemniej Raisi jest politykiem znacznie bardziej wywarzonym i doświadczonym, niż był swego czasu Ahmadineżad.

Porównując kompetencje Raisiego i Rouhaniego, szczególnie w kontekście reprezentowania Iranu na arenie międzynarodowej, ten ostatni wypada nieco lepiej. Obecny prezydent posiada wykształcenie zarówno religijne, jak i świeckie – studiował prawo na Uniwersytecie Teherańskim, a studia kontynuował za granicą na Caledonian University  w Glasgow, jest doktorem z zakresu prawa konstytucyjnego. Raisi całą edukację odbył w Iranie i posiada doktorat z zakresu prawa islamskiego uzyskany na Uniwersytecie Szahida Mottahariego. Jako prawnik, Raisi sprawował w Iranie rozmaite funkcje w irańskim sądownictwie. Jako prokurator Sądu Rewolucyjnego, Raisi odpowiedzialny był także za surowe karanie przeciwników władz i rewolucji islamskiej, co w niektórych źródłach jest mocno piętnowane. Ebrahim Raisi jest młodszy od Rouhaniego o dwanaście lat, ale – co warto dodać – niektórzy widzą w tym doświadczonym polityku przyszłego przywódcę duchowego (Rahbara) Iranu.[5] 

Zwolenników Raisi pozyskać może zwłaszcza na prowincji i w „świętych miastach” Iranu – ponad trzymilionowym Maszhadzie czy milionowym Kom. Warto w tym kontekście zauważyć, że od 2016 roku pełni on ważną funkcję szefa fundacji Qods-e Razawi, która zarządza sanktuarium Imama Rezy w Maszhadzie – największym centrum pielgrzymkowym w Iranie.

Rzeczywistość i prognoza

Najistotniejszą kwestią w irańskiej formie demokracji i systemie politycznym nadal wydają się pozostawać zatem opinie i decyzje Rady Strażników. Każdy spośród zarejestrowanych kandydatów może zostać odrzucony w tej fazie prezydenckiego wyścigu przez członków Rady, która składa się z uczonych w prawie muzułmańskim teologów, związanych w większości z kręgami konserwatywnymi. Ta część procesu wyborczego budzi od lat zasadniczo najwięcej kontrowersji w opinii zagranicznych polityków i mediów, dając podstawy do oskarżania IRI o niedemokratyczną formę rządów.  

W tym roku spośród pierwotnie zarejestrowanych 176 kandydatów, dopuszczonych do kandydowania zostało jedynie sześciu [6]. Nie ma wśród nich kandydatów, których można uznać za niezależnych. O czym zostało już wspomniane, decyzją Rady odpadł były prezydent Ahmadineżad, który zarejestrował swą kandydaturę wbrew sugestii najwyższego przywódcy [7] i w swym zamyśle pragnął być w tegorocznym wyścigu prezydenckim kandydatem niezależnym, nie związanym z dwiema głównymi siłami na irańskiej scenie politycznej. 

Tymczasem siły konserwatystów i reformistów teoretycznie rozkładają się proporcjonalnie. Hassan Rouhani, Eshagh Dżahangiri i Mostafa Haszemi-Taba to kandydaci obozu postępowego, zaś Ebrahima Raisiego, Mohammada Baghera Ghalibafa i Mostafę Mirsalima można zaliczyć do frakcji konserwatywnej. Numerem jeden wśród reformistów wydaje się być bezsprzecznie urzędujący prezydent, zaś udział wiceprezydenta Dżahangiriego w wyborach jako kandydata jest oficjalnie uznawany jedynie za uzupełnienie działań Rouhaniego w jego kampanii [8]. Z kolei wśród konserwatystów, obok Raisiego, rzeczywiście liczyć się może najpewniej również mer Teheranu – Ghalibaf, który w ostatnich wyborach przegrał jedynie z Rouhanim i zebrał ponad sześć milionów głosów. Ghalibaf miał także niezły wynik w wyborach w 2005 roku (ponad 13 proc.) i jako mer największego miasta na całym Bliskim Wschodzie nie jest pozbawiony szans i tym razem, zwłaszcza że rządzenie Teheranem wychodzi mu przyzwoicie. Co istotne, jeszcze kilka miesięcy temu to Ghalibaf miał być numerem jeden na liście konserwatystów, a pojawienie się informacji  o kandydaturze Raisiego miało być informacją o „kandydacie numer dwa” [9]. Niewielka przewaga w pierwszej turze Rouhaniego nad Raisim bądź Ghalibafem może okazać się niewystarczająca, jeśli ci dwaj kandydaci porozumieją się przed ewentualną rundą drugą – co jest logicznym scenariuszem.

Przy założeniu, że żaden z powyżej przedstawionych kandydatów nie wycofa się  z prezydenckiego wyścigu, Hassan Rouhani wydaje się mimo wszystko pozostawać kandydatem o największych szansach. Zwycięstwo może nie przyjść jednak tak łatwo, jak zakładano jeszcze kilka miesięcy temu. Iran w ostatnich latach, głównie na arenie międzynarodowej, poczynił duże postępy i niejako powrócił z „międzynarodowej banicji”, spowodowanej w dużej mierze działaniami Ahmadineżada. To fakty istotne, zwłaszcza, że Irańczycy posiadają świadomość, iż ogromny potencjał gospodarczy ich kraju musi zostać lepiej wykorzystany, sankcje zaś temu nie służą. Za prawdopodobieństwem wyboru Rouhaniego przemawia także (a może zwłaszcza) analogia historyczna – czterej poprzedni prezydenci Islamskiej Republiki Iranu sprawowali swój mandat dwukrotnie z rzędu (Chamenei 1981-1989, Rafsandżani 1989-1997, Chatami 1997-2005, Ahmadineżad 20052013).  

Wszystko w rękach Irańczyków – wybory odbędą się 19 maja br.

 

1 ( احمدی نژاد و بقایی رد صلاحیت شدند Ahmadineżad va Baghaji radd-e-salahijat szodand, Ahmadineżad i Baghaji zostali zdyskwalifikowani), Aftab, 20.04.2017,  http://www.aftabir.com/news/article/view/2017/04/20/1681588 [dostęp: 21.04.2017].

2 Conservative Cleric Ebrahim Raisi Enters Irans Presidential Race, The Guardian, https://www.theguardian.com/world/2017/apr/09/conservative-cleric-ebrahim-raisi-enters-irans-presidential-race [dostęp: 21.04.2017].

3 Raisi: President should be more vocal I Anticoruption Fight, Tehran Times,  15.04.2017, http://www.tehrantimes.com/news/412773/Raisi-President-should-be-more-vocal-in-anti-corruption-fight [dostęp: 21.04.2017].

4 Raisi writes letters to, about Rouhani, Tehran Times, 18.04.2017, http://www.tehrantimes.com/news/412728/Raisiwrites-letters-to-about-Rouhani [dostęp: 21.04.2017].

5 Ebrahim Raisi: hardline challenger in Iran, Daily Mail, 17.04.2017, http://www.dailymail.co.uk/wires/afp/article4412626/Ebrahim-Raisi-hardline-challenger-Iran.html [dostęp: 18.04.2017].                                                                                                                                                                                     

6 اسامی نامزدهای تایید صلاحیت شده ریاست جمهوری 96   (Esami-je-namzadha-je-taajid-e-salahijatszode-je-rijasat-e-dżomhuri-je-96, Nazwiska zaaprobowanych kandydatów w wyborach prezydenckich w 1396 roku hidżry słonecznej), 20.04.2017, http://namnak.com/%D8%B1%DB%8C%D8%A7%D8%B3%D8%AA%D8%AC%D9%85%D9%87%D9%88%D8%B1%DB%8C.p48016 [dostęp: 21.04.2017].

7 Iran election: Ahmadinejad registers despite Khamenei warning, BBC, 12.04.2017, http://www.bbc.com/news/worldmiddle-east-39576057 [dostęp: 19.04.2017]. 

8 Jahangiri to complement Rouhani in election campaigns: govt. Spokesman, Tehran Times, 19.04.2017, http://www.tehrantimes.com/news/412731/Jahangiri-to-complement-Rouhani-in-election-campaigns-govt [dostęp: 20.04.2017].

9 « رئیسی است »قالیباف«برای اصولگرایان یک نامزد بالقوه بعد از  » (Raisi bara-je osulgarjan jek namzade baalqave ba’ad az Ghalibaf ast, Raisi jest drugim po Ghalibafie mocnym kandydatem konserwatystów), Rooydad24,  http://rooydad24.com/13002274/%D8%B1%D8%A6%DB%8C%D8%B3%DB%8C_%D8%A8%D8%B1%D8%A7%DB%8C_%D8%A7%D8%B5%D9%88%D9%84%DA%AF%D8%B1%D8%A7%DB%8C%D8%A7%D9%86_%DB%8C%DA%A9_%D9%86%D8%A7%D9%85%D8%B2%D8%AF_%D8%A8%D8%A7%D9%84%D9%82%D9%88%D9%87_%D8%A8%D8%B9%D8%AF_%D8%A7%D8%B2_%D9%82%D8%A7%D9%84%DB% 8C%D8%A8%D8%A7%D9%81_%D8%A7%D8%B3%D8%AA [dostęp: 21.04.2017].

 

Jakub Gajda: Ekspert Zespołu Analiz Fundacji Amicus Europae oraz Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Orientalista, publicysta i tłumacz prasowy z języków perskiego.

 

Artykuł pojawił się pierwotnie na stronie Fundacji Amicus Europae

Logo FAE



Nie można dodawać kometarzy.