Dżahilijja, czyli o państwach muzułmańskich dziś

O państwach muzułmańskich w dobie wiosennej napisano już dużo. Niektórzy autorzy sugerowali pojęcie zimy w stosunku do minionych wydarzeń. Byliśmy świadkami efektu domina, zapoczątkowanego przez tunezyjską iskrę. Czy zmienił się świat muzułmański? Jaki przybrał kierunek? Czy w ogóle obrał właściwy kurs? Czy runęły dawne reżimy o skłonnościach plemiennych?

Świat muzułmański nie może wyzwolić się spod pręgierza historii i ciągle przywołuje stare duchy kolonialne, aby usprawiedliwić swój stan faktyczny. Uzdrowicielska moc kalifatu pozostaje wciąż mrzonką. Pomimo wszystko trzeba mieć świadomość, że kraje muzułmańskie cechuje ogromne zróżnicowanie. Bogactwo i bieda współistnieją tak samo jak w innych krajach świata. Problematyka społeczna, oświatowa czy zdrowotna wpisują się w statystyki globalne. Margines polityki dżihadu stał się wyrazem upokorzonego muzułmańskiego świata. I rozdrapuje on stare rany, i pokazuje, patrzcie, to owoc globalnej anty-muzułmańskiej polityki.

Koran widnieje w dłoniach rewolucjonistów, w dłoniach rozgoryczonych islamskich duchownych. Tłum domaga się ofiar. Mały dżihad zamienia się na duży. Nie słychać już na europejskich uniwersytetach sporów teologicznych. Giną głoszące jak żyć z minuty na minutę hadisy proroka. Kontrast z niewiernymi wydaje się uzasadniony. Powszechna dżahilija dotknęła świat. Tylko który?

Mimo tych napięć, widać jednak tych którzy są skłonni do kompromisu ze światem. Muzułmańskie banki, petrodolary, organizacje charytatywne, formy działalności działają podskórnie. Meczety zdobią coraz liczniejsze zakamarki globu. Wierni oddają cześć Allahowi.

Gospodarka chińska wychodzi na prowadzenie. Rękawicę podnoszą Hindusi, Brazylijczycy. Amerykanie, stróże światowego porządku niczym poprawni kowboje uganiają się za złymi terrorystami. Wieczni korsarze, Anglicy otworzyli podwoje swojego kraju dla swoich byłych kolonii. Ręce spragnione pracy zasiliły lordowskie społeczeństwo. Muzułmański świat przeniósł się nie tylko na Wyspy. Francja, Skandynawia, Niemcy, przyjęły pracowników, intelektualistów, uchodźców. Przyjęły także uchodzących chrześcijan przed prześladowaniami. Gospodarka niemiecka ma się również dobrze. Element turecki skutecznie się gettyzuje. Czy „macdoldanyzację” zastąpi „kebabizacja”? 

Średniowieczna myśl muzułmańska rozwijała skrzydła Europy. Stawała się impulsem do jej przetworzenia, do skorzystania z mimowolnego, narzuconego dziedzictwa. Fakt, Europejczycy wówczas sobie nie poradzili. Kalifat Kordowy, ostoja myśli andaluzyjskiej stał się błogim wspomnieniem. Teraz to wszystko należy odzyskać! Dziedzictwo kolonialne niestety nie dało się przetworzyć. Muzułmanie nie mogą się zdecydować. Globalizacja dotyka ich jak każdego z nas. Bunt jednostek? Bunt mas? Jedyne i ostateczne wyjście?

Kwestia Izraela, kwestia Palestyny. Egipt po Mubaraku. Niespokojna Syria. Niecierpliwy Iran. Nie poskładany Irak. Turcja u wrót Europy. Świat rozwiązuje problemy o muzułmańskim kolorycie. Islam pragnie rozwiązać swoje własne i świata problemy. Palenie kościołów, palenie Koranu. Zabijanie wszędobylskich terrorystów, zabijanie chrześcijan. Jedyne i ostateczne wyjście?

632 r., kiedy pustynie wydały się wolne od cienia dżahiliji, zgasła pochodnia islamu, prorok Mahomet. W 751 r. nie okrzepło jeszcze ogromne dzieło kalifatów. Pamięć o dżahiliji utonęła w sukcesie zwycięzców. Czym była ówczesna dżahilija? Pamięcią namiastek cywilizacji arabskich? Ginącym w mrokach dziejów dziedzictwem społeczności żydowskich i chrześcijańskich, zoroastryjskich, babilońskich, asyryjskich, greckich, egipskich, partyjskich? To wszystko co było przed prorockim tryumfem nie miało już najmniejszego znaczenia.

Nastało trzecie tysiąclecie. XIV wiek hidżry. Wiek An-Nahdy, Przebudzenia. Pojęcie Wiosna czy Zima wydaje mi się fałszywe. Było by to oczekiwanie na owoce, na chłód, który otrzeźwi świat, świat arabski. Wolę myśleć o arabskich jesieniach. Drzewa rewolucji gubią liście istnień. Horyzont niesie ciężkie, ołowiane chmury. Reżimy upadły, zniewolenie przybrało formę aktywnej wolności, uzbrojonej nie tylko w hasła.

Gdzie jest miejsce na dialog? Z czyjej strony jest podejmowany?  Kto jest kompetentny go prowadzić? Na co przekuto sierpy? Dyskusja toczy się po drugiej stronie, w europejskich enklawach, gdzie można swobodnie wyjaśniać, że jest, że może być inaczej. Lato tego roku było krótkie. Roku rewolucji.

Grancie podbitego w XIX wieku Półwyspu Arabskiego poszerzyły się. Świat islamu zagościł pod niemal każdą szerokością geograficzną. Stał się online. Jaką ma tożsamość dzisiejszy konglomerat państw islamskich? Pod czyim sztandarem zmierza ku wolności? Czym jest według niego wolność? Czy ktoś powołuje się na klasyków filozofii muzułmańskiej? Czy tak jak kiedyś rozmyła się granica pojęć w kwestii dżahiliji? Czy ona się w tamtym kluczowym momencie skończyła czy zaczęła?

Świat islamu może przypominać kota z jednej z baśni, który miał okazję złapać nieuważnego szczura. Podstęp pozwolił szczurowi wydostać się z drapieżnych kocich szponów. Konkluzja bajki jest następująca: „Kiedy więc następnym razem zobaczycie, jak kot drapie się łapami po pysku, będziecie wiedzieli, że rozpamiętuje przygodę ze szczurem”(Baśnie arabskie, I.Bushnaq, s. 267)