Nadżi Al-Ali i bezdroża palestyńskiej sprawy

Wszyscy prorocy Starego Testamentu przeklinali Palestynę, ziemię pechowych ludów. Wystarczy poczytać Biblię, Księgę Ksiąg. Palestyna jest przeklęta na początku Biblii i jest przeklęta na końcu Biblii. A Biblia powstawała tysiąc lat. Więc jeżeli przez tysiąc lat ludzie nie zmieniają swojej opinii, to coś w tym musi być. To znaczy, że coś ważnego zostało zauważone i coś mądrego zostało powiedziane – pisał Kapuściński w swoim Chrystusie z karabinem na ramieniu.

 nadzi al_ali

I trudno nie zgodzić się z nim śledząc losy nie tylko palestyńskiej ziemi, ale też jej mieszkańców. Wystarczy przywołać tu nazwiska doskonałego pisarza Ghassana Kanafaniego, orientalistę Edwarda Saida czy zupełnie nieznanego w Polsce rysownika Nadżi al-Alego, przez wielu uznanego za najlepszego karykaturzystę od końca XIX wieku. Jedną z moich ulubionych jego prac jest powyższy rysunek. Chłopiec o imieniu Hanzala zwraca się do mężczyzny słowami: Twój dzisiejszy artykuł o demokracji bardzo mi się podobał.  Co piszesz na jutro? Na co ten odpowiada: Spisuję swój testament.  W świetle faktów z życiorysu autora – zastrzelonego na londyńskiej ulicy przez nieznanego sprawcę – przesłanie nie wydaje się być mocno przesadzone. Co takiego uczynił Nadżi, że publikacja każdego jego następnego rysunku była kwestią życia lub śmierci?

Począwszy od 1961 roku, kiedy to w prasie ukazał się jego pierwszy szkic, artysta antagonizuje cały Bliski Wschód. Atakuje władze Iranu, Kuwejtu, Libanu, Egiptu, siejący zamieszanie w regionie rząd USA, ówczesne przedstawicielstwo Palestyny jakim była OWP, ONZ oraz Izrael. O randze i ilości osób dotkniętych jego dosadnym stylem może świadczyć fakt, że w 1987 roku po udanym zamachu na życie rysownika od jego przeprowadzenia odciął się kolejno rząd Iranu, Izreala i OWP. I to wszystko zanim jeszcze padło choćby jedno słowo oskarżenia. Powszechnie uważa się, że gwoździem do trumny karykaturzysty stał się rysunek opublikowany w 1984 roku w kuwejckim dzienniku, ośmieszający Raszidę Mahran – kochankę Jasira Arafata.

 nadzi al_ali2

Poczynając od prawej strony:

I) – Znasz Raszidę Mahran?

– Nie

II) – Nie słyszałeś o niej

– Nie

III) – Nie znasz jej, nie widziałeś jej na oczy. Ty sukinsynie, jak zatem stałeś się członkiem Generalnego Sekretariatu Pisarzy i Dzienikarzy Palestyńskich i Ministrem Kultury w OWP?

Karykatura oburzyła saudyjskie autorytety, pod których presją Nadżi został oficjalnie wydalony z Kuwejtu, gdzie pracował w piśmie Al-Qabas. Razem ze swoją rodziną emigrował do Londynu przenosząc się do zagranicznego działu czasopisma Al-Qabas International. Nie po raz pierwszy jego praca przysporzyła mu kłopotów. Począwszy od lat 60 dostawał liczne listy z pogróżkami, w których z fantazją grożono mu śmiercią lub oblaniem rąk kwasem. W sumie otrzymał ich ponad sto. Po przeniesieniu się do Londynu utrzymał dotychczasowy ton swoich prac, pomimo poczucia alienacji i oddalenia się od areny prawdziwych wydarzeń. W twórczości Nadżiego powraca problem biedy, wyzysku, braku wolności słowa, interesowności rządów, opieszałości w sprawie rozwiązania kwestii palestyńskiej i Palestyny w ogóle. Rysownik odziera rzeczywistość z jej konwenansów, ukazując prawdziwe sedno problemu, którym nie jest religia, różnice w poglądach politycznychn a brak poszanowania podstawowych praw człowieka, tak powszechny na Bliskim Wschodzie.

nadzi al_ali3

Powyższy rysunek ukazał się 2 kwietnia 1975 roku w Libanie. Zły Człowiek – gruba postać pyta na nim Az-Zalamę: Jesteś muzułmaninem czy chrześcijaniem? Na co ten odpowiada: Jestem głodny.

Nadżi aspirował do roli tuby arabskiego ludu, jak i czujnego sumienia, stojącego na straży jego praw – na tyle na ile było to możliwe dla rysownika. Nie dziwi więc, że New York Times napisał kiedyś Jeśli chcesz wiedzieć co Arabowie myślą o Ameryce, zajrzyj do prac Nādżiego Al-`Aliego. Nie tylko portetował on otaczającą go rzeczywistość, ale wybiegał też myślą w przyszłość. Jego syn Chalid wyznaje mi, że ojciec rysował intifadę zanim jeszcze zrodziła się w umysłach przyszłych powstańców. Największym osiągnięciem artysty jest postać Hanzali – małego, brzydkiego chłopca, która na dobre zakorzeniła się w arabskiej popkulturze. Jego imię oznacza gorycz i bierze się od rośliny znanej z niezwykłej odporności na wszelkie próby wyplenienia jej. Raz wyrwana odradza się ponownie. Hanzala urodził się nocą 1967 roku, powity przez An-Nakbę (palestyński exodus po wojnie 1948 roku), przyszedł na świat w wieku 11 lat. Dokładnie w tym momencie swojego życia Nadżi opuścił Palestynę i osiedlił się z rodziną w obozie Ain Al-Helwa w południowym Libanie. Artysta podkreślał, że chłopiec dorośnie dopiero wtedy, gdy powróci do swojej ojczyzny. Jego rzadkie, sterczące włosy symbolizowały ciernie obozowego ogrodzenia, w otoczeniu których dorastał rysownik. Połatane ubranie i brak obuwia wskazywały na jego status społeczny. Chłopiec nie ukazuje swojego oblicza, jego ręce są zawsze splecione na plecach. Jest obserwatorem, aktywistą, walczy za ojczyznę lub pociesza płaczące kobiety. Jego wizerunek staje się także znakiem rozpoznawczym Nadżiego, symbolem walki o wyzwoloną Palestynę, a współcześnie szeroko rozpowszechnionym towarem handlowym, powielanym w postaci bryloczków, wisiorków, etc.

 nadzi al_ali4

Nadżi zwykł mówić często, że Hanzala nie umrze razem z nim, ale będzie trwał wiecznie. Oglądając jego podobizny na murach wstrząsanego rewolucją Egiptu czy Iranu, ciężko podważyć to stwierdzenie.

Martwi mnie jedynie to, że wraz z latami, upływającymi od śmierci Nadżiego, jego postać staje się wyblakła. Często spotykam się z określeniem go mianem szahid, czyli męczennikiem –osobą niemalże świętą, która zginęła w imię religii lub ojczyzny. Rysownika wybiela się, stawiając go na piedestale narodowych trupów, z których historia uczyniła zimne, szare posążki, pozbawiając ich ludzkiej wielowymiarowości. Nie dziwi, że każdy naród pragnie heroizować swoich bohaterów, ale należałoby się zastanowić czy przypadkiem nie odziera ich to z całego bohaterstwa, czyniąc automatami, działającymi za sprawą jakiejś wyższej, niepojętej siły, a nie ludźmi świadomie wybierającymi służbę sprawie i godzącymi się ze wszelkimi konsekwencjami swojej decyzji. Obraz niezmąconego wątpliwością bohaterstwa na pewno pozytywnie wpływa na morale palestyńskich bojowników, jednak wątpie, by w jakiś sposób przyczyniał się do kulturowego dyskursu, kształtującego świat arabski. Nie wystarczy bowiem stwierdzić, że Nadżi został zamordowany i w opinii własnego społeczeństwa stał się szahidem. Warto zapytać czemu tak się stało i jak nie dopuścić by historia kiedykolwiek się powtórzyła. Wyniesienie go na ten piedestał męczeństwa petryfikuje podobne rozważania, zrzucając winę na izraelskiego okupanta lub nieudolny rząd palestyński, oddalając od nas sedno sprawy. Mianowicie jak to się dzieje, że pomimo 65 lat, które upłynęły od inwazji Izraela, Palestyńczycy wciąż nie byli w stanie stworzyć funkcjonującgo państwa? Winę za ten stan rzeczy nie ponosi tylko okupant, który w ogromnym stopniu utrudnia wykształcenie się jakichkolwiek struktur państwowych, ale też sami Palestyńczycy – wciąż wierzący, że uda im się odzyskać utracony kraj. Wystarczy sięgnąć do książki Raja Shehadeh’a, by dostrzec powolny proces, w którym społeczeństwo palestyńskie odmówiło sobie prawa do funkcjonowania poprzez całkowite wycofanie się z kreowania podstawowych struktur państwa: takich jak sądownictwa, pracy policji, etc. Każdy, kto łudził się, że mógłby stworzyć podwaliny Palestyny po 1948 roku koegzystującej z Izraelem na równych prawach był okrzyknięty zdrającą – jak choćby ojciec autora wspomnianej pracy.

W swojej postawie Nadżi pozostawał osamotniony. Tuż przed zamachem dostał telefon od jednego z ważnych członków OWP, który ostrzegał go przed dalszym działaniem. Czyż można było spodziewać się, że organizacja, na której czele stał człowiek mający przyznać kiedyś: mam czyste sumienie, bo nigdy go nie używałem, pogodzi się z głosem krytyki -naturalnej w zdrowo funkcjonującym społeczeństwie obywatelskim? Że wyciągnie wnioski i w wejdzie z tą krytyką w dyskurs? Lub też, że zrobi to państwo totalitarne jakim jest Izraeal, Iran i inne bliskowschodnie reżimy? W tej części świata sprawy załatwia się szybko i definitywnie, jak to pokazała historia Nadżiego. Wciąż zastanawia mnie jednak ile jeszcze osób musi zginąć, ile nazwisk wzbogacić się o przydomek szahid, aby na Bliskim Wschodzie zapanował względny spokój, a Palestyńczycy wraz z Izraelem wypracowali satysfakcjonujące ich rozwiązanie. Tymczasem, pomimo upływu dziesięcioleci twórczość Nadżiego nie traci na swej aktualności i wpisuje się w jedno z ponadczasowych wytworów kultury. Najlepiej świadczy o tym poniższy szkic – prawdziwy zarówno trzydzieści lat temu, co teraz.

 nadzi al_ali5

Napis: Myślę, więc jestem.

 

Podziękowania należą się synowi artysty Chalidowi, który to dostarczył wszelkich materiałów biograficznych niezbędnych do powstania powyższej pracy.

Tags: