Irackie preludium arabskiej wiosny

800px-Iraq_Sunni_Protests_2013_7

fot. Voice of America News, Selah Hennessy

Trudno kwestionować kompetencje przywódców wyłonionych w wyborach powszechnych, jednak w Iraku nadal brakuje mechanizmów pozwalających społeczeństwu korzystać z dobrodziejstw demokracji, a rządzącym – efektywnie sprawować władzę. Jednym z największych wyzwań stojących przed Irakijczykami jest wypracowane demokratycznej kultury politycznej.

Jednocześnie trudno negować, że ekipa rządząca od prawie 8 lat nie sprostała zadaniu, nie tylko w zakresie animowania procesu pojednania narodowego, ale też zapewnienia Irakijczykom podstawowego bezpieczeństwa. W lipcu z dwóch więzień w Bagdadzie: Abu Grajib i Taji uciekło około 500 osadzonych, w tym czołowych działaczy Al-Kaidy, aresztowanych jeszcze przez Amerykanów. Rząd początkowo zaprzeczał faktom, będącym przerażającym świadectwem jego słabości. Dziś wiadomo, że odbicie więźniów było skoordynowaną akcją, możliwą dzięki współpracy personelu więziennego z ekstremistami1.

Problemem Iraku jest brak silnego, jednoczącego społeczeństwo przywództwa. Brakuje przede wszystkim wspólnej wizji przyszłości pośród różnych grup etnicznych, w wyniku czego powstała próżnia władzy, którą wypełniają wszelkiej maści ekstremiści – religia na Bliskim Wschodzie jest bowiem łatwą odpowiedzią. Deklarowane irańskie wpływy w Iraku to nic innego, jak projekcja wpływów Republiki Islamskiej w regionie, częściowo możliwa dzięki przesunięciu akcentów w polityce amerykańskiej – w ostatnich latach można zaobserwować spadek faktycznego (nie deklarowanego) znaczenia regionu bliskowschodniego w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych. USA stały się pasywnym mocarstwem, co umożliwiło wzrost znaczenia aktorów regionalnych, przede wszystkim Kataru2

Uderzający jest brak krytyki niemocy obecnego rządu irackiego ze strony USA. Można przypuszczać, że taka polityka ma na celu uniknięcie wrażenia bezpośredniego ingerowania w sprawy wewnętrzne suwerennego państwa. W rzeczywistości strategia ta prowadzi do dalszego spadku zaufania społeczeństw bliskowschodnich wobec Waszyngtonu i jest postrzegana jako milczące przyzwolenie na łamanie praw człowieka i standardów demokratycznych przez lokalnych przywódców3. Rozwój sytuacji w Egipcie jest na rękę wszystkim autorytarnym przywódcom Bliskiego Wschodu. Dowodzi bowiem, że przerwanie status quo prowadzi jedynie do pogorszenia sytuacji. Kryzys, a de facto „pełzająca” wojna domowa w Egipcie, zamieszki w Turcji i wojna domowa w Syrii, pozwalają autorytarnym przywódcom kreować się na ostatnich obrońców przed ekstremizmem4. Polityka prowadzona przez premiera Malikiego jest tego modelowym przykładem.

Naturalnym oczekiwaniem społecznym jest, aby rząd wyłoniony w wyborach powszechnych wziął odpowiedzialność za losy całego narodu, co w przypadku wieloetnicznego i wielowyznaniowego Iraku oznacza tonowanie napięć wewnętrznych. Tymczasem rządzący sami chętnie sięgają po kartę etniczną w rozgrywkach politycznych. Ostatnie 6 miesięcy to najbardziej obfitujący w zamachy okres, od wybuchu wojny domowej w Iraku pięć lat temu5.

Dlaczego lud wyszedł na ulice?

Podstawowe i wydawałoby się uniwersalne pojęcia, takie jak wolność jednostki i prawa człowieka, czy prawa i wolności obywatelskie, w arabskiej gramatyce kulturowej są definiowane zupełnie inaczej. Arabskie reżimy autorytarne, które w przeważającej większości państw regionu ukonstytuowały się w wyniku rewolucji i przewrotów6 po upadku systemu kolonialnego, akceptują społeczeństwo obywatelskie, dopóki pełni ono instrumentalną rolę wobec państwa. W latach 80-tych w wielu państwach regionu doszło do przemian gospodarczych i społecznych w duchu liberalnym7. Zaowocowało to zwiększoną wolnością słowa, powstawaniem przynajmniej pozornie niezależnych mediów, często znaczną poprawą wskaźników ekonomicznych. W istocie jednak zmiany te nie dotyczyły istoty i natury systemu politycznego8. Autorytaryzm stał się bardziej zakamuflowany, elastyczny i odporny na zmiany geopolityczne9. Powstały w wyniku wspomnianych rewolucji lat 40-tych i 50-tych sojusz władzy z wojskiem został zastąpiony sojuszem władzy ze światem biznesu10, opartym często na relacjach klientelistycznych, w arabskim systemie zależności wasta11. Powstała swoista nowa arystokracja, całkowicie zależna od władzy niczym we Francji Ludwika XVI.

PolecamyWojna fundamentalizmów na Bliskim Wschodzie

Mimo tych zmian lud wyszedł na ulice, potwierdzając że najbardziej niebezpieczny moment dla złego rządu następuje wtedy, gdy zaczyna się on reformować12. Nastroje społeczne uległy eskalacji także dlatego, że tempo zmian gospodarczych nie było wystarczające w obliczu demografii i szybkiego wzrostu populacji. PKB na Bliskim Wschodzie wzrastał w latach 1980-2004 o niecałe 0,5% rocznie13

Na początku XXI wieku, korzystając z trzeciego boomu naftowego, władza próbowała wprowadzać liczne reformy, aby złagodzić nastroje społeczne14. Okazało się to niewystarczające, rozpoczęła się bowiem rewolucja wzrastających oczekiwań15. Rządy autorytarne nie mogły ze względu na swój charakter sprostać nowym oczekiwaniom społeczeństwa i doszło do kryzysu16. W przypadku Egiptu i Tunezji sprawdziła się teza Alexisa de Tocqueville’a, że najbardziej niebezpieczny moment dla złego rządu następuje wtedy, kiedy zaczyna się on reformować17. Jednak w Iraku po 2003 roku efektywnej władzy właściwie nie było. Od kilkudziesięciu lat właściwie nie było też reform gospodarczych w związku z sankcjami międzynarodowymi. Irakijczycy, mimo że ich kraj posiada trzecie złoża naftowe na świecie, od czasu ustanowienia sankcji nie mogli i nadal nie mogą cieszyć się arabskim modelem państwa dobrobytu. 

Co ciekawe, gospodarczy sukces azjatyckich tygrysów (przed rokiem 1997) opierał się na podobnych rozwiązaniach18 i do niedawna nie było to krytykowane. Dlaczego więc azjatycki nepotyzm doprowadził do prosperity całe społeczeństwa, a w państwach arabskich wzmocnił i utrwalił nierównomierną dystrybucję dochodu i system autorytarny? Przede wszystkim wzrost azjatycki opiera się głównie na przemyśle wytwórczym i nie były to monogospodarki. Po drugie, rola państwa była tam znacząca, ale jednak ograniczona. Rząd nie był głównym pracodawcą i nie było mowy o państwie dobrobytu. Świadczenia publiczne zostały ograniczone do minimum. Poza tym, obok opartych na tradycyjnych strukturach władzy z biznesem, została też nowoczesna klasa urzędnicza dbająca przynajmniej do pewnego stopnia o interes państwa. Klęska rozwiązania arabskiego wynikała ze skupienia się na dystrybucji istniejących środków, nie zaś ich pomnażaniu19. Kraje arabskie, nawet te naftowe, jako nastawione na import są całkowicie zależne od cen surowca, co jest zgubne dla ekonomii opartej dla różnego rodzaju subsydiach i systemie rentierskim. Także w krajach niebędących producentami ropy naftowej powstał niezwykle rozbudowany system opieki społecznej. Chociaż kraje naftowe starały się uciszyć aspiracje społeczne dochodami z ropy, lojalność społeczeństwa została de facto kupiona, tak że tam społeczeństwo obywatelskie nie może się swobodnie rozwijać i jest narażone na represje. Arabska wiosna zmieniła twarz reżimu, ale nie jego istotę.

Arabski Bliski Wschód nie jest w stanie szybko odejść od modelu „corny kapitalizmu”20, choć też w dużej mierze opiera się on na tradycyjnych związkach lokalnych i plemiennych, więc dla części społeczeństwa jest czymś akceptowalnym i naturalnym. Ocena w jakim stopniu rozwój społeczeństwa obywatelskiego w państwach arabskich może prowadzić do przekształcenia systemów autorytarnych w demokratyczne, jest niezwykle trudna, albowiem brak jest precedensu21

Irak – ofiara „ arabskiej wiosny”? 

W związku z dominującymi w mediach doniesieniami z Syrii i Egiptu sytuacja w Iraku przechodzi bez echa, zwłaszcza w polskich mediach. Tymczasem także w irackich miastach odbywały się wielotysięczne demonstracje, krwawo tłumione przez siły bezpieczeństwa i wojsko, także tam wprowadzano godzinę policyjną i nasilono aresztowania z powodów politycznych22.

Irak ogarnięty nową falą przemocy znalazł się w samym środku rywalizacji o supremację w regionie. Przez granice irackie przedostają się bojownicy z państw ościennych, głównie Syrii, zmieniając wewnętrzny układ sił. Szczególnie nasilona jest rywalizacja pomiędzy syryjski frontem Al-Nusra, a irackimi mahdystanami, którzy z kolei przeniknęli do Bahrajnu23. W tym państwie próbuje też działać niegdyś prominentny iracki polityk Ahmed Szalabi24. W samym Iraku potencjał oddziaływania rodzimych ekstremistów szyickich osłabł w wyniku wewnętrznych podziałów, czego dowodem jest niedawno ogłoszone przez Muktadę as-Sadra wycofanie się z aktywnego życia politycznego25. Na takim rozwoju sytuacji najbardziej zyskała Organizacja Na Rzecz Islamskiego Państwa w Iraku, iracki odłam Al-Kaidy, oraz Naqhbandi Armii – oddziały utworzone z byłych zwolenników partii Al-Bas.

Według specjalistów, coraz liczniejsze zamachy świadczą tak o sile irackiej Al-Kaidy, jak i o zaciekłej rywalizacji miedzy nią a ugrupowaniami syryjskimi26. Zachód jest mimo wszystko najbardziej zaniepokojony wzrostem znaczenia Iranu w regionie. Irak, czy rządzony przez dyktatora Husajna, czy przez sojusznika Amerykanów, quasi-demokratę Malikiego, w polityce amerykańskiej zawsze miał stanowić przeciwwagę dla wpływów Teheranu. Jako państwo słabe nie może jednak tej roli spełniać.

Ugrupowania radykalne zyskują poparcie, bo odwołują się do znanych emocji, symboli, niepodważalnego absolutu. Powołując się na religię zyskują autorytet, mogą krytykować samemu nie będąc atakowanym. Odwołując się do religii i tradycji zapewniają sobie swoisty immunitet. W świecie arabskim ta świadomość jest obecna wszędzie, nawet wśród liberałów, socjalistów, komunistów – wszyscy oni ostatecznie odwołują się do tradycji i religii, choć inaczej definiowanej; nie ma tu innego fundamentu. Tym samym partie nieislamistyczne nie mogą posunąć się do bezwzględnego niszczenia konkurencji, muszą tolerować jej propagandę. Korupcja i niewydolność systemów demokratycznych sprzyja wsparciu dla nich – używają kodu kulturowego znanego odbiorcom, w przeciwieństwie do demokratów w zachodnim stylu27. Dzięki wykorzystywaniu meczetów, domów modlitwy czy regionalnych struktur klanowych partie te jako zasadniczo jedyne mają rozwinięte struktury lokalne, terenowe. Sprawnie mobilizują wyborców. Często tylko one dysponują infrastrukturą mogącą sprostać podstawowym potrzebom mieszkańców. Zajmują się działalnością społeczną, często charytatywną, i są relatywnie wolne od korupcji. To wszystko sprawia, że nawet nie popierające ich grupy umiarkowane i liberalne w przeważającej większości uważają te ugrupowania za niezbędny element krajobrazu politycznego.

Można przewidzieć, że wraz z rozwojem klasy średniej społeczne dążenia do zmian tak gospodarczych, jak i społecznych w Iraku, odżyją na nowo. Jednak rozwój społeczeństwa obywatelskiego w regionie, a wraz z nim ewolucja systemów autorytarnych do jakiejś formy większej reprezentacji społecznej, którą my zapewne chcielibyśmy nazwać demokracją, będzie i musi być procesem długotrwałym. Inaczej wszędzie nastąpi powtórka „irackiej katastrofy”. 

Co z rewolucją w Iraku? 

Czy Irakijczycy sami obalili by dyktatora, gdyby nie interwencja Amerykanów? Wnioskując przez analogię do niedawnych wydarzeń w Tunezji czy Egipcie, należy zauważyć, że w saddamowskim Iraku nie nastąpiło jeszcze ostateczne pęknięcie w jądrze władzy – służba bezpieczeństwa i dowódcy wojskowi najczęściej byli głównymi posiadaczami kapitału, jednak w samym plemieniu Saddama zaczęła już się bratobójcza rywalizacja28. Synowie dyktatora tworzyli swoje własne fortuny i kręgi wpływów. Gospodarka kraju również polegała na redystrybucji zgromadzonych (coraz mniejszych) środków. Osłabiona sankcjami, nie dawała możliwości znaczącego pomnożenia kapitału w skali całego społeczeństwa, ponadto w tamtych okolicznościach nie rokowała szans na wprowadzenie reform. Wszystko wskazuje na to, że iracki system musiałby przejść może nie rewolucje, ale ewolucje, inaczej kraj uległby kompletnej degradacji. Nieocenione mogłyby okazać się inwestycje zagraniczne. Przy sprzyjającym klimacie geopolitycznym, należałoby wtedy zreformować system sankcji, lub od niego odejść i zmodernizować iracki przemysł naftowy, aby napędzał gospodarkę, przeprowadzić ponowne badania terenów roponośnych, gdyż Irak posiada najprawdopodobniej największe niezbadane dotychczas (poza odkrytymi) rezerwy tego surowca29, zainwestować w ochronę dziedzictwa narodowego i rozwój turystyki – można przypuszczać, iż kolebkę cywilizacji odwiedzałyby miliony. Taki krok wymagałby jednak od przywódców myślenia perspektywicznego.

Baasistowski reżim, bazując na konkretnych grupach społecznych wzmacniał podziały, ale jednocześnie był gwarantem trwania narodu. Źródłem sukcesu dyktatora były nie tylko terror i strach, ale też wszechobecna „propaganda sukcesu”. Według czołowego polskiego arabisty profesora Marka Dziekana, ten drugi element był wykorzystywany dużo szerzej niż pierwszy30. Saddam stworzył mit wielkości i jedności społeczeństwa irackiego, sprawnie posługując się arabską gramatyką kulturową. Często nawiązywał do starożytnej Mezopotamii, przedstawiając Irak jako kolebkę cywilizacji31. Chcąc podkreślać ciągłość państwa rehabilitował dynastię haszymidzką32. Król Fajsal I uznany został za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli arabskiego nacjonalizmu, a jego mauzoleum w bagdadzkiej dzielnicy Al-Azamijja zostało odrestaurowane33

Według prof. Dziekana, jedną z najistotniejszych decyzji Saddama w polityce wewnętrznej była retrybalizacja – „Dnia 20 marca 2001, Saddam przyjął delegacje naczelników klanów. Szajchowieplemion złożyli mu tradycyjną przysięgę (baja) i zawarli z nim ustną umowę (ahd), każdy rozwinął klanowy proporzec (bajrak) jako znak pełnego posłuszeństwa. Następnie śpiewali bojowe pieśni (husa) i zdjęli część nakrycia głowy, gruby czarny sznur nazywany ika-km. […] Odnowienie trybalizmu symbolizowało ogłoszenie Saddama najwyższym naczelnikiem plemienia, szajchem szajchów (szajch al-masza’ich)34. Dzięki temu władza Saddama w oczach dużej części społeczeństwa stawała się charyzmatyczna i tradycyjna, co dla Arabów często jest najważniejsze. W wypadku Saddama tym istotniejsze, że jedyne – wybory odbywały się przecież pro forma. „W rzeczywistości Saddam był wielki wielkością swojego kraju, i takim pewnie by pozostał, gdyby nie Stany Zjednoczone, które uczyniły zeń symbol wszelkiego zła. Gdyby nie Amerykanie, świat pewnie zapomniałby o Saddamie zaraz po obaleniu go przez samych Irakijczyków, do czego bez wątpienia by doszło, choć pewnie nie w roku 2003. Saddam został wyniesiony do wielkości Nerona, Hitlera i Stalina, choć w rzeczywistości był małym człowiekiem o wielkich ambicjach, których bez pomocy świata zachodniego na pewno nie udałoby mu się spełnić. 

W dodatku upadek irackiego prezydenta przyczynił się do, krótkotrwałej zapewne, mody na „saddamiana”. W cenie są, wycofane już z obiegu, banknoty z jego portretem i najrozmaitsze jego podobizny35”. 

Przypisy:
1. http//www.iraqinews.com/iraq-war/persons-killed-injured-in-attacks-on-taji-abu-ghraib-prisons/.
2. Behind Iraq’s upsurge in violence, Al Jazeera, 23 lipca 2013.
3. W przypadku Egiptu pierwszy w historii kraju demokratycznie wybrany prezydent został usunięty wyniku wojskowego zamachu stanu. Amerykanie nie chcąc pozbawić się możliwości utrzymywanie normalnych relacji.
z krajem i przerwania dostaw broni oraz funduszy, czego wymaga amerykańskie ustawodawstwo w stosunku do rządów pozbawionych legitymizacji, świadomie unikali odnoszenia się do egipskiej sytuacji w kategoriach prawne międzynarodowych, niejako uznając tym samym nowy rząd nie wywodzący się z procesu demokratycznego, oparty na tych samych strukturach wojskowych, z których wywodził się od obalony dwa i pół roku temu prezydent Mubarak. Rząd prezydenta Morsiego nie chcąc doprowadzić kraju do ekonomicznej ruiny musiał przestrzegać tych samych międzynarodowym zobowiązań, co poprzedni reżim. De facto więc relacje Egiptu z Zachodem, poza retoryką, nie uległy zmianie. Do tej pory aspekty gospodarcze i wojskowe były dla Zachodu najważniejsze, koncentracja władzy w ręku otoczenia prezydenta i policyjny charakter państwa nie przeszkadzały w prowadzeniu interesów. Być może okazało się niewystarczające w obliczu islamofobii i dysproporcji sił i środków, dyskusja nad tym kto kogo sprowokował wydaje się całkowicie nie na miejscu.
4. The killing days, 17 sierpnia 2013, Behind Iraq’s upsurge in violence, , 15 sierpnia.
5. Ibidem.
6. Robert Blackburn, Arab burden of corny capitalism, www.financialworld.co.uk, May 2011, s 28-29.
7. Ibidem.
8. J. Zdanowski, Bliski Wschód 2011: bunt czy rewolucja, Kraków 2011, s. 59-72.
9. Robert Blackburn, Arab burden of crony capitalism ,www.financialworld.co.uk, May 2011, s 28-29.
10. Ibidem. 
11. Ibidem.
12. J. Zdanowski, Bliski Wschód…, s. 80.
13. Ibidem.
14. Ibidem.
15. Ibidem
16. Ibidem.
17. Ibidem.
18. Robert Blackburn, Arab burden of crony capitalism, www.financialworld.co.uk, May 2011, op. cit.
19. Ibidem.
20. J. Zdanowski, Bliski Wschód 2011: bunt czy rewolucja, Kraków 2011, s.106-109.
21. Ibidem.
22. Roadtrip Iraq, Al jazeera.
23. Behind Iraq’s upsurge in violence, .op. cit.
24. Ibidem.
25. Ibidem. Politycy opozycji próbują odwieść Sadra od politycznej emerytury, aby wraz z nim z hodować wielką opozycję przeciw Malikiemu http://www.iraqinews.com/baghdad-politics/allawi-urges-sadr-to-re-consider-his-political-retirement-resolution/.
26. Behind Iraq’s upsurge in violence, op. cit.
27. K. Faro, op. cit., s. 23.
28. Zasada talionu, (w języku arabskim sar), wciąż aktualna w świecie arabskim, działała także wewnątrz klanu – pełną ochronę zagwarantowaną mieli synowie tylko Saddama Udajj i Kusajj – zasada ta nie obowiązywała natomiast wobec dalszych krewnych. Por. M. Dziekan, Irak. Religia i Polityka, Warszawa 2007,s.152-153.
29. Więcej na ten temat w F. Al-Amir., Trzecia ropa. Irak ,Bagdad 2007.
30. M. Dziekan, Irak. Religia i polityka, Warszawa 2005, s. 155. 
31. Ibidem, s. 137-162.
32. Obaloną w wyniku rewo¬lucji republikańskiej w 1958 roku.
33. M. Ramadan, . W cieniu Saddama., Katowice 2001, s.179.
34. Cytuję E. Gombara za M. Dziekanem. M. Dziekan, Irak. Religia i polityka, Warszawa 2005, s. 153.
35. Ibidem, s. 155. „Megalomania Saddama podbudowywana była także historią. Saddam uwielbiał porównywać się do władców starożytnej Mezopotamii. Jego nawrót do dziedzictwa starożytności przypomina podobne tendencje Mohammeda Rezy Pahlawiego w stosunku do starożytnego, przedmuzułmańskiego Iranu. Z okazji Międzynarodowego Festiwalu w Babilonie wybito medal, na którym widnieje wraz z Nabuchodonozorem. Saddam rozkazał także odbudować Babilon – tak, jak w starożytności na każdej cegle odciskał swe imię budow¬niczy, tak cegły odbudowanego Babilonu noszą nazwisko Saddama Husajna. Jego imieniem nazwany został również jeden z taili w Babilonie . Jednak Ba¬bilon został odbudowany niezgodnie z pierwotnym wyglądem mezopotamskiej stolicy”. Ibidem. s.140.

Tekst ukazał się na łamach portalu Mojeopinie.pl