Współczesna literatura Libanu – tworzy, lecz nie zbawia

Problem z pisaniem o literaturze libańskiej jest taki, że w Polsce mało kto coś o niej wie. A oczekując „zupełności” – jak pisze Paweł Kaczmarski – nie możemy oczekiwać „wymiany” (zdań, wrażeń, poglądów). Polski czytelnik ma w gruncie rzeczy niewiele okazji do spotkania z utworami z tej części świata. Można zrzucić to na karb małej liczby tłumaczeń dostępnych na polskim rynku czy braku zainteresowania tłumacza ale na pewno nie na miernotę libańskiego pióra.

fot. WikiMedia, Bertilvidet

fot. WikiMedia, Bertilvidet

Istotę Libanu w ogóle oddają słowa jego wieszcza Dżubrana Chalila Dżubrana – Siedem razy się narodziłem i siedem razy umarłem. Rak wojny domowej (1975-1990) oraz animozje drzemiące na poziomie etnicznym i religijnym przypominają o sobie zawsze wtedy, gdy należy opowiedzieć się za jedną ze stron, jak to było w przypadku konfliktu syryjskiego, kiedy zwolennicy i przeciwnicy Baszara z dnia na dzień z sąsiadów przerodzili się w zagorzałych wrogów. Dynamika szarej rzeczywistości nie wznieca jednak literackiego wrzenia, objawiając się za to w widocznej, generacyjnej dychotomii – która biorąc pod uwagę doświadczenia tego małego kraju – nie powinna szczególnie dziwić. Pokolenie wojenne pamiętające czasy, kiedy narodowość palestyńska była równoznaczna z wyrokiem śmierci, a krew lała się strumieniami to dziś grupa pisarzy znanych i uznanych na całym świecie. Choćby wspomnieć tu Amina M’alufa (Amin Maalouf) czy Iljasa Churi(Elias Khoury) (jego pierwsza książka w jęz. polskim ukaże się już niebawem), którego sam Edward Said uznał za najważniejszego zaraz po Nadżibie Mahfuzie reformatora współczesnej powieści arabskiej. Churi cisnął formą o bruk i wydobył z prozy prostotę (co przyszło mu o tyle łatwiej, że zawodowo zajmuje się dziennikarstwem), wypuszczając ją z literackiego getta. Mimo że Ilijas Churi wciąż pozostaje w Libanie jednym z najpoczytniejszych autorów, to odnoszę wrażenie, że nie zachwyca jak kiedyś. Yasmina Jraisatti – wykładowca filozofii na Uniwersytecie Amerykańskim w Bejrucie i założycielka agencji literackiej RAYA (www.rayaagency.org) – zasiadła ze mną do dyskusji o współczesnej literaturze Libanu – i choć rozmowa nie odbywała się przy słynnym stoliku nakrytym zielonym suknem – udało się nam uchwycić to i owo.

Z powodu nieustającego zagrożenia nauczyliśmy się żyć z dnia na dzień i nie myśleć o tym, co było i o tym, co będzie – tłumaczy mi Yasmina – Każdy żyje w swojej własnej bańce, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się obecnie w Syrii, czy parę przecznic dalej w Bejrucie. 

Stąd w prozie pokolenia powojennego obserwujemy stopniowe odchodzenie w cień tematów przynależności etnicznej, wojny domowej czy masakry w obozie Sabra i Szatila (1982) powiewającej jak czerwona chorągiewka wieńcząca spiżowy pomnik narodowej martyrologii. Zdystansowanie upiorów przeszłości nie zaoowocowało jednak literackim przełomem na miarę tego, który kilkadziesiąt lat wcześniej dokonał się za sprawą Iljasa Churi. Widać nie nadszedł jeszcze czas aby młodzi prozaicy sprofanowali swoją rzeczywistość – czerpiąc z Giorgio Agambena – żeby oddać do wspólnego użytku to, co znajdowało się w sferze sacrum. Bo to w momencie „profanacji” rozpoczyna się wyczekiwany przewrót, objawiający się jakościowym skokiem i deformacją świata obiektywnego, który przeradzając się w świat subiektywny daje początek surrealizmowi i jemu podobnym.

Jednym z tematów poruszanych przez tą „literaturę wyczekującą przełomu” jest Bejrut jako miasto i doświadczenie przeszłości, co wydaje się zrozumiałe – biorąc pod uwagę ilość zła i okrucieństwa jakie przez lata gromadziło się w tym miejscu, w którym pomimo upływu czasu podziały etniczne są widoczne gołym okiem. Wystarczy oddalić się parę przecznic od centrum, żeby natknąć się na wizerunki przywódcy Hezbollahu zwisające z okien budynków w dzielnicy szyickiej i włożyć palce w jątrzące się w ścianach dziury po kulach.

Polityka nie znajduje jednak odzwierciedlenia w literaturze – ciągnie swoją opowieść Yasmina – młodzi autorzy nie zajmują się problemem etnicznym, a raczej problemem tożsamości.

Libańską tożsamość definiuje poniekąd sam język tego kraju, będący mieszanką słów zaczerpniętych z arabskiego, francuskiego i angielskiego. Obecnie wśród młodzieży modne staje się posługiwanie językiem angielskim, jednak w wysokich kręgach wciąż króluje francuski.  Liban pozostaje zawieszony pomiędzy kulturą europejską i arabską. Wśród mieszkańców krążą także historię o fenickich pradziadkach. Zagubieni w niuansach swojego pochodzenia prozaicy tworzą literaturę bogatą, która tworzy, lecz nie zbawia – aby sięgnąć raz jeszcze do Agambena.

Jaki wpływ na jej rozwój ma cenzura?

Liban jest krajem otwartym. Seks nie stanowi tu tabu jak w większości krajów arabskich. Problem tkwi w tym, że Egipt pisze, Liban drukuje, a Irak czyta – jak mówi arabskie powiedzenie. Książki są rozpowadzane w całym regionie, dlatego wydawcy wolą wyciąć fragmenty, które mogą nie sbodobać się konserwatywnemu czytelnikowi i uniknąć tym samym zatrzymania całego nakładu w drukarni ­– wyjaśniała Yasmina – nigdy nie wiesz, co akurat wytną. Dlatego w Libanie istnieje drugi, nieoficjalny obieg.

Poruszanie się w tutejszej branży literackiej wymaga wyczucia i znajomości panujących zasad. Pisanie pochlebnie o Izraelu lub wydawanie izraelskich książek grozi branżowym ostracyzem. Rzadko kiedy sprzedaje się prawa do arabskich utworów izraelskim wydawcom (wyjątkiem jest m.in. Churi). W ostatnich latach powstał nawet projekt publikacji arabskich książek na rynek izraelski – jednak okazał się totalnym fiaskiem. Według Yasminy antysemityzm nie spotyka się z naganą zarówno wśród twórców jak i odbiorców. Pomimo że Liban może poszczycić się znaczącymi wydawcami (Dar al-AdabArab Scientific PublishersDar al-FarabiArab Institute for Reaserch and Publishing czy Dar al-Saqi) sam proces wydawniczy przypomina dla autora bieg przez płotki. Wydawnictwo nie zapewnia edytora (dlatego często spotykam się z opinią, że książka dobra ale tyle możnaby z niej wyciąć), a zarobienie na literaturze graniczy już z cudem.

Granty i honoraria są rzadkością, dlatego pisarzami zostają prawdziwi pasjonaci. Dystrybucja książek czy ich promocja nie istnieje. Nie tworzy się żadnych statystyk czytelniczych, w wyniku czego nikt nie wie do końca ile przeciętny Libańczyk czyta.

Nie znajdziemy tu  list bestsellerów czy wyników sprzedaży poszczególnych tytułów. Walka z brakiem transparentności na rynku literackim jest głównym targetem jednego z projektów cytowanej powyżej YasminyMubtada wa chabar (www.muwak.com), z którego dowiemy się m.in. kogo najchętniej czyta się w Libanie. Wśród nazwisk, które wymienia są autorzy z całego regionu jak np: Huda Barakat (Hoda Barakat ), Hassan Daud (Hassan Daoud), Hilal Szuman (Hilal Chouman) – Liban, Samar Jazbek (Samar Yazbek), Chalid Chalifa (Khalid Khalifa) – Syria czy eksperymentalny Jusuf Racha (Youssef Rakha/ jego książka Bejrut jest gdzieś tamdostępna w jęz. polskim) – Egipt.

W dyskusji nad stanem literatury libańskiej i arabskiej w ogóle dostępnej w języku polskim zdziwienie przechodzi w irytację mruczącą „coś jest nie tak”. Szczególnie jeśli policzymy tytuły libańskich autorów, które ukazały się w ciągu ostatniej dekady: w sumie sześć.

Na 91 100 nowości wydanych w 2012 roku znalazła się jedna pozycja z Libanu: Połamane skrzydła Dżubran Chalil Dżubrana w tłumaczeniu Magdaleny Kubarek. Najwięcej tłumaczy się z języka angielskiego, w 2012 było to aż 7 343 tytułów, co stanowiło 67,6% całego rynku przekładów.[1]

Pozostaje zatem mieć nadzieje, że młodzi tłumacze przetrą szlaki libańskim autorom i polski czytelnik odkryje w ich twórczości prawdę, o której pisał już F. Scott Fitzgerlad, że pięknem literatury jest to, iż odkrywasz, że twoje tęsknoty są uniwersalne, a ty sam nie jesteś samotny i odosobniony. Przynależysz.

 

Literatura libańka w języku polskim:

Druzowie z Belgradu. Historia Hanny Jakuba, Rabi Dżabir, tłum. M. Michalski, Wrocław 2013

Połamane skrzydła, Dżubran Chalil Dżubran, tłum. M. Kubarek, Warszawa 2012

Hakawati. Mistrz opowieści, Rabi’ Alamaddine, tłum. M. Borowski, A. Gralak, M. Makuch, Kraków 2009

W co grał De Niro, Rawi Hage, Warszawa 2009

Rozdroże prorokówJocelyne J. Awad, tłum. B.Biały (z franc.),Warszawa 2005 

Prorok, Dżubran Chalil Dżubran, tłum. T. Truszkowska, Warszawa 2004

Szaleniec, Dżubran Chalil Dżubran, tłum. R. Gren, Warszawa 2002

Wyprawy krzyżowe w oczach Arabów, Amin Maalouf, Warszawa 2001

Kochany Panie Kawabato, Raszid ad-Da’if, tłum. E.Machut-Mendecka, Warszawa 1998

Kobiety z piasku i mirryHanan Asz-Szajch, tłum. H. Jankowska, Warszawa 1996

 

Jezus Syn Człowieczy, Dżubran Chalil Dżubran, tłum. R. Gromadzka Warszawa 1995

Rycerz dziwnych słów, Adonis, tłum. K. Skarżyńska-Bocheńskwa, Warszawa 1994

Koszmary Bejrutu, Ghada As-Samman, tłum. H. Jankowska, Warszawa 1984

 

Podziękowania należą się Yasminie Jraisatti bez której ten artykuł nigdy by nie powstał.

Nazwiska podano zarówno w transkrypcji polskiej jak i angielskiej, żeby ułatwić czytelnikowi ewentualne poszukiwanie wspomnianych postaci.